Informacje

  • Wszystkie kilometry: 97889.90 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.93%)
  • Czas na rowerze: 201d 04h 52m
  • Prędkość średnia: 20.22 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2013

Dystans całkowity:1288.20 km (w terenie 62.00 km; 4.81%)
Czas w ruchu:57:50
Średnia prędkość:22.27 km/h
Suma podjazdów:5689 m
Maks. tętno maksymalne:176 (97 %)
Maks. tętno średnie:241 (133 %)
Suma kalorii:25451 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:61.34 km i 2h 45m
Więcej statystyk
Czwartek, 28 lutego 2013 Kategoria Trening

Rybna

Zarąbista pogoda dzisiaj. Najwyższa pora przewietrzyć Skocika, tym bardziej, że już niebawem dostanie ostro w tyłeczek i niech się rowerzyna pomału przyzwyczaja :)

Drogi suche, miejscami jakieś jakieś strużki wody ale w zasadzie można powiedzieć, że sterylnie jest. Gorzej na ścieżkach rowerowych, piachu i innego syfu zatrzęsienie. Poleciałem sobie dzisiaj na Rybną, ale od samego nogi jakoś mnie nie niosły. Męczyłem te kilometry i męczyłem, jedynie na podjazd do Sanki sprężyłem się mocniej i pojechałem na maxa.

Na górze skręciłem na Mników, myślałem, że może wiatr mnie trzymał w jedną stronę, ale teraz też jakoś nie bardzo mi ta jazda szła. Do Mnikowa to wiadomo, w dół to zjechałem, ale już dalej znów musiałem mordować.

Muszę sobie tydzień rege zrobić bo zaczynam mnie mulić.

  • DST 67.09km
  • Czas 02:22
  • VAVG 28.35km/h
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 133 ( 73%)
  • Kalorie 2612kcal
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 lutego 2013 Kategoria Trening

Cichawa.

Miała się super pogoda zrobić ale jakoś nie bardzo to było widać z rana. Dopiero gdzieś w okolicach Szarowa słoneczka zaczęło się przebijać zza chmur. Szosa suchutka, ale w Cichawie czekał mnie przejazd szutrówką. Oczywiście te 2 km zaowocowały solidną porcją błota. Z wiaterkiem wracało się do domciu bardzo przyjemnie. Czuć wiosnę w powietrzu, temperatura przyjemna, trzeba szukać lżejszych ciuchów, ptaszyska drą dzioby i generalnie jakoś tak fajnie się robi. No i wygląda, że moje założenie co do planu na luty uda się zrealizować. Miało być 2 godziny jazdy na każdy dzień miesiąca. No i będzie :)

  • DST 63.51km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 23.97km/h
  • HRmax 162 ( 89%)
  • HRavg 131 ( 72%)
  • Kalorie 2199kcal
  • Podjazdy 315m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 lutego 2013 Kategoria Trening

Tyranie.

Ponieważ jutro nie dam rady zrobić treningu to postanowiłem sobie dzisiaj zrobić coś ostrzejszego, tak żebym do jutra czuł w nogach :)

Poleciałem co większe podjazdy w okolicach Krakowa. Od początku jechałem dosyć mocno bo założyłem sobie, że taki właśnie będzie ten treningi, no i chciałem zrobić średnią ponad 24 km/h. Początek z wiatrem i jedzie się spoko, do Kryspinowa dobijam moment, do Balic już gorzej, boczny wiatr trzyma jak cholera. Hopka w Balicach jakoś mnie przytyka, końcówkę muszę już przepychać i na górze łapczywie łapię powietrze. Byłem w takim szoku, że aż zagapiłem się i źle skręciłem przez co wylądowałem znów koło wiaduktu w Balicach.

No nic, nawracam i jadę dalej zaplanowaną trasą, ale cały czas w głowie siedzi mi ta pieprzona hopa, forma nawet w miarę, w sumie to z wiatrem, a zwierzgała mnie okropnie. Nic to, teraz 5-10-15, nie szaleję bo jest stromo, a wyżej wcale nie lepiej. Jakoś poszło, średnia cały czas powyżej 24, nie ma tragedii. Zjazd do Kochanowa pozwolił odpocząć i jeszcze podciągnąć średnią. Do Rudawy znów lecą z wiatrem, nie męczę się, a średnia znów skacze na 24,6.

Podjazd w Nielepicach poza jednym stromym fragmentem nie jest tragiczny, podzielony na kilka odcinków między, którym są małe zjazdy gdzie można odpocząć. Wcinam jakiegoś batona na górze i zjeżdżam w dół. Chrosna jest nieprzyjemna ale jadę znów z wiatrem to trochę mi pomoże. Staram się nie upalać jakoś strasznie ale w miarę szybko pokonywać ten podjazd. Na górze średnia już 24,1. Na zjeździe do Frywałdu dużo nie nadrabiam bo dziury okropne. Dobrze, że po tej pękniętej oponie w zeszłym tygodniu założyłem już grube kapcie. Mogę swobodnie zjeżdżać, ale na kolarce to niespecjalnie to widzę.

Kawałek płaskiego zasuwam ostro dzięki czemu na początku podjazdu do Sanki mam znów 24,4. Jechałem tędy wielokrotnie, znam ten podjazd i wiem, że są tu dwa strome fragmenty, a poza tym jest dosyć długu. Pierwsza stromizna jest zaraz na początku, bez szaleństw jadę do góry, dalej trochę podkręcam tempo, jest trochę łatwiej ale po chwili znów stromszy odcinek. Ten pokonuję już na maxa. Może uda się dociągnąć do góry zanim średnia spadnie poniżej 24. Zasuwam już ile fabryka dała, na górze na liczniku 24,1. Z Sanki jeszcze tylko dwie zmarszczki i lecę s dół do Mnikowa. Ale nie jest, łatwo, cały czas pod wiatr, o ile w dół nadrabiam bez większego wysiłku, to za Mnikowem czeka mnie już ostre tyranie.

Tak było już do samego Krakowa, jak podjechałem pod dom to dosłownie parowało ze mnie. I poczułem znów kwas w nogach, dawno nie jechałem takiego treningu. Ostro było ale jutro odpocznę. No i założenia spełnione, średnia wyszła 24,7, chociaż nie ukrywam, że łatwo nie było.
#
  • DST 83.25km
  • Czas 03:34
  • VAVG 23.34km/h
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lutego 2013 Kategoria Trening

Czuć wiosnę.

Nieźle jest. Dwa wpisy pod rząd, a jakże inne. Piątek to regularna zima, śnieg, mróz, lód i ślisko. A dzisiaj w powietrzu czuć już było wiosnę. Ocieplenie w sobotę, noc bez deszczu i rano drogi zrobiły się całkiem przyjemny.

Zaplanowałem sobie traskę, która nie wypaliła tydzień temu. Znów lecę na Nowe Brzesko, znów mocny wiatr ze wschodu, nawet chyba jeszcze mocniejszy. Tym razem jednak nie dojeżdżam do Nowego Brzeska ale za Igołomią skręcam na Proszowice. Widziałem tą drogę tydzień temu i pomyślałem co by ją oblukać bo chyba jeszcze nie jechałem tędy. Po skręcie w lewo jedzie się trochę łatwiej, wiatr zmienia się na boczny, a ukształtowanie terenu niekiedy zapewnia całkowitą ciszę.

Do Proszowic dobijam całkiem szybko i lecę dalej na Słomniki. Ten odcinek to dosłownie miód i orzeszki. Zasuwam z wiatrem, zza chmur niekiedy wygląda słoneczko ruch na drodze w zasadzie żaden (aż się dziwiłem), zmarszczki na drodzę łykam z blatu. W Słomnikach odbijam na Kocmyrzów, ciężki podjazd w Marszowicach, potem też nielekki w Luborzycy i już lecę na Kraków.

Fajnie było, aż się wierzyć nie chce, że w przeciągu trzech dni miałem na trasie tak skrajnie różne warunki.

#
  • DST 82.96km
  • Czas 03:26
  • VAVG 24.16km/h
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lutego 2013 Kategoria Trening

Zima trwa.

Zima na całego. Najpierw pyknąłem do Lasku, trzeba powiedzieć, że przyjemnie się jeździ ale ciężko po tym śniegu. Potem poleciałem do Kryspinowa drogą wzdłuż autostrady, wcale nie jedzie się lepiej. Dalej przez Cholerzyn do Liszek i na kładką nad Wisłą. Wiatr gwizdał tam taki, że jak nie barierki to by mnie zdmuchnęło. Potem ścieżką rowerową po wale, masakra dosłownie. Utyrałem się jak na galerach. Pod wiatr, śniegu nawiane, myślałem miejscami że wykitruję tam gdzieś. Jak tylko doczołgałem się pod krzyż to od razu zjechałem na asfalt. Potem za Pychowicami już lepiej było ale jak przyjechałem do domu to łydy mi drżały solidnie.
  • DST 48.69km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 18.15km/h
  • Podjazdy 297m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 lutego 2013 Kategoria Trening

No i BUM !

Udało się wyjść z roboty o czasie. O dziwo, po wczorajszym ataku zimy zrobiło się dzisiaj przyjemnie. Szybki obiad i sru na rower. Lecę dzisiaj na Czernichów, Rybną. Drogi suchuteńkie ale zimno dosyć. Przez Kryspinów i Liszki przeskakuję szybko i sprawnie, potem te fajne pagórki za Liszkami. W Czernichowie skręcam na Rybną. Mijam drogę odchodzącą na Łączany gdy słyszę huk z tyłu. Sprawa jest oczywista-guma. Nie za bardzo nawet jest się zatrzymać w dobrym miejscu. Lokuję się na wylocie jakiejś bocznej drogi i oglądam uszkodzenia. Szybko dostrzegam, że nie jest wesoło. Pęknięta opona. Kuźwa mać, a faktycznie dziwnie jakoś mi się ostatnio jeździło, czułem, że coś jest nie tak z tylnym kołem. Kilka razy oglądałem ale nic nie zauważyłem niepokojącego. Ostatnie dni jednak tak mi już biło, że zaplanowałem na weekend przegląda generalny....no i nie doczekałem.

Kicha jest, dętka wyłazi przez dziurę, dobrze, że chociaż z boku i nie ma styczności z podłożem. Zawsze wożę ze sobą kawałek szmatki, wykorzystują ją teraz do zaciśnięcia opony. Nie jest to solidne zabezpieczenie ale zawsze coś tam daje. Pomału turlikam się z powrotem. Sikać na Rybną, byle by dotoczyć się do domu.
Zmarzłem solidnie, teraz trudno złapać temperaturę, dopiero podjazd w Kaszowie rozgrzewa mnie trochę. Jakoś to wszystko funkcjonuje, ale jadę bardzo ostrożnie.

W Kryspinowie szmatka przeciera się i pęka. Kurna, muszę jakoś to owinąć jeszcze, żeby te kilka kilometrów chociaż pociągła. Pomalutku, powolutku zbliżam się do domu. Dojechałem szczęśliwie. Uff...nie było ciekawie, pal licho w lecie, ale teraz w zimie na kilkustopniowym mrozie nie było to miłe przeżycie.
  • DST 58.16km
  • Czas 02:52
  • VAVG 20.29km/h
  • Podjazdy 229m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 lutego 2013 Kategoria Trening

Śnieżyca.

Wczoraj tak ciężko mi się jechało na trenażerze, że ledwo wytrzymałem te 2 godziny. Dzisiaj robiłem wszystko żeby nie wylądować znów w kuchni. Ale wypaliła sprawa na mieście i trochę się pokomplikowało. Autem jeździł nie będę, połączę jedno z drugim. No i taks sobie jeżdżąc do dalszymi skrótami pojeździłem po mieście.

Pod Makro taka śnieżyca mnie złapała, że dosłownie nie widziałem jak mam jechać. Planowałem dokręcić do Szczyglic i wrócić przez Kryspinów ale sytuacja robiła się kiepska. Drogi moment białe, ślisko, auta jeżdżą, okulary zawalone śniegiem, niewesoło. Nie kombinowałem więc i najkrótszą drogą zrobiłem teleportację do domu.
Wtorek, 19 lutego 2013 Kategoria Trening

Trenażer.

Fuck...znów syf na polu.
  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lutego 2013 Kategoria Trening

Nowe Brzesko.

Czułem nogi po wczorajszej jeździe i na myśl o podjazdach odrzucało mnie od roweru.
Wobec tego uderzyłem na wschód. Wiatr nadal utrzymuje się wschodni i nie jechało się lekko. W Nowym Brzesku planowałem odbić na Proszowice ale jak sobie pomyślałem, że będę musiał dymać te pagórki z bocznym wiatrem to mnie ciarki przechodziły. Zleszczyłem więc i poleciałem na Ispinę. Przejechałem mostem przez Wisłę i skręciłem na Niepołomice. Od razu lepiej zaczęło się jechać. Do tego w końcu zrobili nową nawierzchnie na odcinku przelatującym przez las w Ispinie i jedzie się tam teraz bardzo przyjemnie.

Tak więc dzisiaj prawie plaża, ale w przekroju całego tygodnia wykonałem kawał dobrej i nikomu niepotrzebnej :) roboty.



  • DST 70.31km
  • Czas 03:01
  • VAVG 23.31km/h
  • HRmax 144 ( 79%)
  • HRavg 121 ( 66%)
  • Kalorie 2347kcal
  • Podjazdy 59m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 lutego 2013 Kategoria Trening

Pierwsza stóweczka w tym roku.

Weekend to dobra pora żeby nadrobić trochę zaległości. Tym bardziej, że pogoda była dobra. Rano rzut oka za okno, jest git. Zachmurzone ale suchutko na ulicach. Szybkie śniadanko i wyciągam sprzęt. Ale jak wychodzę na pole zaczyna mocno sypać. Nic to, przeżyję jakoś. Bulwary takie sobie, odcinek od zapory w Dąbiu do mostu kotlarskiego kiepski ale jakoś przejeżdżam. Koło Wawelu lepiej, spore odcinki już z gołym asfaltem. Najgorzej jest do mostu Dębickiego w kierunku Tyńca. Nie da się jechać miejscami. Docieram do pierwszego zjazdu i wskakuję na asfalt.

Przelatuję przez Tyniec i Skawinę, a potem kieruję się na Kalwarię. Cały czas sypie, droga mokra ale jedyne co mnie irytuje w tej sytuacji to parujące i mokre okulary. Do tego w Przytkowicach łapię kapcia. Trochę mnie to wszystko wybija z rytmu ale staram się jakoś ogarnąć. Wymiana dętki, kleję od razu tą dziurawą i zbieram się bo zaczyna być zimno. Zjazd do Zebrzydowic i skręcam na Stanisław. Najpierw Dolny, potem wspinam się do Górnego. Wokoło prawdziwa zima, dużo więcej śniegu niż w Krakowie. Docieram do Wysokiej i wspinam się krótkim ale stromym podjazdem na przeł.Zapusty. Nie powala ona wysokością ale coś w niej jest bo jednak spotykam tu dużo gorsze warunki niż kilkadziesiąt metrów niżej. Na drodze tylko dwa wąskie paski w śniegu, na poboczach hałdy śniegu, drzewa uginają się pod śnieżnymi poduchami.

Na zjeździe trzeba uważać bo miejscami oblodzone. Kawałek dalej wyskakuję na drogę Skawina-Oświęcim. Na powrót jeszcze za wcześnie, skręcam na Oświęcim. W Ryczowie myślę co by uderzyć za zaporę ale jakoś tak się składa, że przejeżdżam skręt. Jeździłem tędy już kilka razy ale zawsze w przeciwną stronę i jakoś tak wyszło.

Zasuwam dalej na Zator, tam przejeżdżam na drugą stronę Wisły do Babic. Zaczynam odczuwać pierwsze objawy zmęczenia. W dodatku muszę teraz walczyć z wiatrem. Gdzie te zachodnie wiatry w Polsce. Jadę teraz na wschód i zamiast korzystać z podmuchów w plecy muszę przebijać się przeciw niemu. Nie wieje jakoś mocno ale wyraźnie czuję, że jedzie się gorzej.

W Kwaczale i Alwernii pokonuję serię niewysokich ale upierdliwych podjazdów. Zaczyna mi odcinać prąd. Zatrzymuję się w sklepie w Brodle i wrzucam coś na ruszt. To pomaga, do Kryspinowa jadę dosyć sprawnie ale dalej znów zaczyna mnie odcinać. Ostatni podjazd robię spokojnie, zjeżdżam serpentynami i pomału toczę się dalej. Przez miasto jadę już na rzęsach. Dobrze, że płasko, do domu docieram już na oparach. Dałem bobu dzisiaj ale takie były plany i teraz jestem zadowolony.

Straty nadrobione, można teraz spokojnie robić swoje.

  • DST 120.63km
  • Czas 05:11
  • VAVG 23.27km/h
  • HRmax 165 ( 91%)
  • HRavg 132 ( 72%)
  • Kalorie 4216kcal
  • Podjazdy 735m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl