Informacje

  • Wszystkie kilometry: 98158.76 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.92%)
  • Czas na rowerze: 202d 00h 10m
  • Prędkość średnia: 20.19 km/h
  • Suma w górę: 848319 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 16 lutego 2013 Kategoria Trening

Pierwsza stóweczka w tym roku.

Weekend to dobra pora żeby nadrobić trochę zaległości. Tym bardziej, że pogoda była dobra. Rano rzut oka za okno, jest git. Zachmurzone ale suchutko na ulicach. Szybkie śniadanko i wyciągam sprzęt. Ale jak wychodzę na pole zaczyna mocno sypać. Nic to, przeżyję jakoś. Bulwary takie sobie, odcinek od zapory w Dąbiu do mostu kotlarskiego kiepski ale jakoś przejeżdżam. Koło Wawelu lepiej, spore odcinki już z gołym asfaltem. Najgorzej jest do mostu Dębickiego w kierunku Tyńca. Nie da się jechać miejscami. Docieram do pierwszego zjazdu i wskakuję na asfalt.

Przelatuję przez Tyniec i Skawinę, a potem kieruję się na Kalwarię. Cały czas sypie, droga mokra ale jedyne co mnie irytuje w tej sytuacji to parujące i mokre okulary. Do tego w Przytkowicach łapię kapcia. Trochę mnie to wszystko wybija z rytmu ale staram się jakoś ogarnąć. Wymiana dętki, kleję od razu tą dziurawą i zbieram się bo zaczyna być zimno. Zjazd do Zebrzydowic i skręcam na Stanisław. Najpierw Dolny, potem wspinam się do Górnego. Wokoło prawdziwa zima, dużo więcej śniegu niż w Krakowie. Docieram do Wysokiej i wspinam się krótkim ale stromym podjazdem na przeł.Zapusty. Nie powala ona wysokością ale coś w niej jest bo jednak spotykam tu dużo gorsze warunki niż kilkadziesiąt metrów niżej. Na drodze tylko dwa wąskie paski w śniegu, na poboczach hałdy śniegu, drzewa uginają się pod śnieżnymi poduchami.

Na zjeździe trzeba uważać bo miejscami oblodzone. Kawałek dalej wyskakuję na drogę Skawina-Oświęcim. Na powrót jeszcze za wcześnie, skręcam na Oświęcim. W Ryczowie myślę co by uderzyć za zaporę ale jakoś tak się składa, że przejeżdżam skręt. Jeździłem tędy już kilka razy ale zawsze w przeciwną stronę i jakoś tak wyszło.

Zasuwam dalej na Zator, tam przejeżdżam na drugą stronę Wisły do Babic. Zaczynam odczuwać pierwsze objawy zmęczenia. W dodatku muszę teraz walczyć z wiatrem. Gdzie te zachodnie wiatry w Polsce. Jadę teraz na wschód i zamiast korzystać z podmuchów w plecy muszę przebijać się przeciw niemu. Nie wieje jakoś mocno ale wyraźnie czuję, że jedzie się gorzej.

W Kwaczale i Alwernii pokonuję serię niewysokich ale upierdliwych podjazdów. Zaczyna mi odcinać prąd. Zatrzymuję się w sklepie w Brodle i wrzucam coś na ruszt. To pomaga, do Kryspinowa jadę dosyć sprawnie ale dalej znów zaczyna mnie odcinać. Ostatni podjazd robię spokojnie, zjeżdżam serpentynami i pomału toczę się dalej. Przez miasto jadę już na rzęsach. Dobrze, że płasko, do domu docieram już na oparach. Dałem bobu dzisiaj ale takie były plany i teraz jestem zadowolony.

Straty nadrobione, można teraz spokojnie robić swoje.

  • DST 120.63km
  • Czas 05:11
  • VAVG 23.27km/h
  • HRmax 165 ( 91%)
  • HRavg 132 ( 72%)
  • Kalorie 4216kcal
  • Podjazdy 735m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl