Informacje

  • Wszystkie kilometry: 97889.90 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.93%)
  • Czas na rowerze: 201d 04h 52m
  • Prędkość średnia: 20.22 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:1197.14 km (w terenie 118.00 km; 9.86%)
Czas w ruchu:51:05
Średnia prędkość:23.44 km/h
Suma podjazdów:8925 m
Maks. tętno maksymalne:175 (96 %)
Maks. tętno średnie:155 (85 %)
Suma kalorii:28879 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:66.51 km i 2h 50m
Więcej statystyk
Czwartek, 30 czerwca 2011 Kategoria Trening

Podkarpacie.

Straszyło deszczem ale opłaciło się zaryzykować.

  • DST 87.50km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:11
  • VAVG 20.92km/h
  • HRmax 159 ( 87%)
  • HRavg 123 ( 67%)
  • Kalorie 3409kcal
  • Podjazdy 1083m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 czerwca 2011

Podkarpacie.

Straszyki burzami ale udało się pojeździć na sucho. Odzyskuję radość z jazdy bo po tej wpadce z Albanią miałem lekkiego doła.

  • DST 106.59km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:06
  • VAVG 20.90km/h
  • HRmax 169 ( 93%)
  • HRavg 122 ( 67%)
  • Kalorie 3940kcal
  • Podjazdy 1054m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 czerwca 2011 Kategoria Trening

Przejażdżka.

Czarna seria trwa. Nawet teraz nie jest dane mi pośmigać na rowerze. Dzisiaj kicha,na jutro zapowiadają się całodzienne opady.
Masakra!!!
  • DST 15.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 czerwca 2011 Kategoria Samo gadanie

Albania - miało być tak pięknie.

Cały rok przygotowań, planowania, czekania na ten wielki dzień. Albania, Góry przeklęte, zagubiona wśród wysokich turni wioska Theeth. Już był w ogródku już witał się z gąską........a my dojechaliśmy już do Dubrownika. Achy i ochy co chwilę wydobywał się z naszych ust gdy oglądaliśmy te obłędne krajobrazy. Góry opadające wprost do morza, błękitne wody zatoki, wąskie dróżki wspinające się na szczyty.

A to był tylko przedsmak tego co miało nas czekać w Albanii. Było już tak niedaleko, po przejechaniu 1500 km zatrzymaliśmy my się w Dubrowniku i te 150-200 km jakie zostały nam do Szkodry wydawały się niczym rzut beretem. Dosłownie na wyciągnięcie ręki mieliśmy nasze terra-incognita. Marzyliśmy o dzikich górach wypalonych słońcem, o drogach biegnących skrajem przepaści. O źródełkach z czystą i zimną wodą. O wieczorach przy obozowym ognisku, o nie kończących się podjazdach i długich zjazdach w wąskie doliny.

To wszystko było tak blisko...ale wyszło inaczej. Kumpel niedomagał już przed wyjazdem z Krakowa. Zwaliliśmy to na karb zmęczenia i stresu przed wyjazdem. Jak się okazało problem jest głębszy. W Dubrowniku wylądowaliśmy w szpitalu. Pobieżne badania medyczne wykluczyły jakąś poważną chorobę ale mocno skomplikowały nasze dalsze postępowanie. Po nocy spędzonej na przyszpitalnym parkingu szybka narada. Wobec zaistniałych faktów dalsze brnięcie na południe nie było zbyt rozsądne. Doszliśmy do wspólnego wniosku, że Góry Przeklęte poczekają na nas jeszcze co najmniej rok. Zdrowie lub nawet życie jest ważniejsze.

WRACAMY!!!

Albania wygrała tym razem. Ale w naszych głowach już kiełkują kolejne plany i przemyślenia. Jeśli tylko zdrowie i los pozwoli to w takim samym składzie meldujemy się tam za rok. Polska husaria nie poddaje się tak łatwo. Kolejną szarżą rozniesiemy w pył Góry Przęklęte.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 czerwca 2011 Kategoria Trening

Szosa.

Nie ma co pisać. Ciepło.

  • DST 88.95km
  • Czas 03:10
  • VAVG 28.09km/h
  • HRmax 162 ( 89%)
  • HRavg 122 ( 67%)
  • Kalorie 3340kcal
  • Podjazdy 359m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 czerwca 2011 Kategoria Trening

Plaskato.

  • DST 53.32km
  • Czas 01:47
  • VAVG 29.90km/h
  • HRmax 161 ( 88%)
  • HRavg 126 ( 69%)
  • Kalorie 2113kcal
  • Podjazdy 100m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 czerwca 2011 Kategoria Przejażdżka

Objazd z ekwipunkiem.

Wszystko popakowane. Zrobiłem próbę generalną, z całym ekwipunkiem skoczyłem do lasku co by zobaczyć czy w ogóle da się na tym jeździć. Początek jak można się było spodziewać nieciekawy ale szybko zacząłem się przyzwyczajać. Obskoczyłem ZOO, na podjazdach ciężko ale jedzie się jakoś. Zjazdy troszkę wolniej niż na luzaka ale też da radę. Będzie dobrze. Albańskie góry niech się strzegą :)

  • DST 25.86km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 17.24km/h
  • Podjazdy 218m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 czerwca 2011 Kategoria Zawody

Maraton Kluszkowce.

Tak wybierałem się na ten maraton jak sójka za morze. W sumie to w piątek wieczorem podjąłem dopiero decyzję o wyjeździe. Jakoś nie miałem ochoty zrywać się o 5 rano z łóżka i wybrałem dystans mega.

Początek to kawałek zjazdu po asfalcie, a potem to już prawie non stop do góry. Przez 20 km. Jak zwykle start nie poszedł mi za dobrze. Strome podjazdy trochę mnie zatkały ale nie było też tragedii. W miarę upływu czasu jechało się coraz lepiej i przed Lubaniem zacząłem pomału wyprzedzać towarzystwo. Może nie jechałem tak mocno jak bym sobie tego życzył ale zapowiadało się to wszystko fajnie. Po osiągnięciu szczytu Lubania mieliśmy chwilę oddechu jadąc halami. Kilka ciekawych zjazdów po kamieniach i generalnie jazda grzbietem czyli góra..dół..góra..dół..

Dalej zaczął się już właściwy zjazd z Lubania. Jadę raczej spokojnie, w miarę upływu lat zjeżdżam coraz bardziej asekurancko. Poza tym nie chciałem ryzykować bo za kilka dni wyjeżdżam na rowerowy urlop do Albanii. Tak sobie spokojnie jadąc wpadam na kamień, rzuciło mnie w stronę drzewa. Jakoś tam udało się uratować ale tylne koło mocno mi podbiło, spadłem z całym impetem na siodełko i słyszę trzask.

W sumie to nie zdziwiłem się bardzo bo siodełko było już uszkodzone i tylko czekałem na chwilę kiedy to się stanie. Tak stwierdziłem, że co ma leżeć na wpół sprawne na półce. A tak to pękło i koniec :)

No ale kolorowo nie było bo ostałem się bez siodełka w chyba najbardziej oddalonym miejscu od mety. Najpierw próbuję zjeżdżać bez siodełka ale nie ma szans na to. Mam na szyi smycz, używam jej do obwiązania siodełka wokół sztycy. Jakoś to się trzyma ale na słowo honoru. Na tyle żeby nie odpaść. No ale przynajmniej jestem zabezpieczony do nadziania się na wspornik siodła.

Oczywiście prędkość jazdy spada zdecydowanie. Najwięcej problemów jest na zjazdach, zwłaszcza tych terenowych. Podjazdy też nie są łatwe ale jakoś da się jechać. Kosztuje to sporo sił ale nawet idzie. Kilometry wloką się teraz okropnie. Zatrzymuję się przy strażakach i pytam czy nie mają sznurka. Gdyby tak solidnie to obwiązać to było by dużo lepiej. W międzyczasie minęło mnie sporo ludzi ale tylko jedna osoba wzbudziła mój niepokój. Do momentu awarii jechałem dobrze i liczyłem się na prowadzenie w kategorii M4. Dopiero teraz wyprzedza mnie ktoś kto sprawia wrażenie, że mi zagraża.

Udaje się go dojść na podjeździe i szybko zwiększam przewagę. Podjazd jest dosyć długi, osiągamy wysokość ponad 900 m.n.p.m. Na górze o gościu ani widu, ani słychu. Potem kawałek płaskiego i długi, trudny zjazd. To dla mnie koszmar. Dosłownie nie sposób tędy jechać bez siodełka. Rower wyczynia cuda, środek ciężkości cały czas się przesuwa. Nie sposób utrzymać go w ryzach. Tracę cenne minuty, znów wyprzedza mnie kilka osób, wśród nich ten, którego się obawiałem.

No cóż zobaczymy na mecie jak to będzie. No i okazało się, że moje obawy były uzasadnione. Facet objechał mnie o 3 minuty i wygrał w naszej kategorii.
Można powiedzieć, że przegrałem na własne życzenie wobec czego nie będę narzekał.
Chociaż szkoda, bo nie aż tak często udaje mi się wygrywać.

  • DST 44.72km
  • Teren 35.00km
  • Czas 03:17
  • VAVG 13.62km/h
  • HRmax 175 ( 96%)
  • HRavg 155 ( 85%)
  • Kalorie 2819kcal
  • Podjazdy 1465m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 czerwca 2011 Kategoria Trening

Zielony trening.

Najpierw załatwiłem sprawę na mieście, a potem szpula na Zakrzówek gdzie czekał już MiśQ i Lukcio. Za chwilę przyjechał jeszcze Spootnick i w czwórkę polecieliśmy na objazd co ciekawszych ścianek na Zakrzówku. Najpierw słynna już rynna. Zatkało mnie gdy zobaczyłem jak dzisiaj wygląda. Musiało mocno polać bo samym środkiem dosłownie gołoborze z drobnych kamieni. Uprzątnęliśmy z Miśkiem i próbowałem zjechać. Udało się w sumie ale tylko do zakrętu. Nie było szans się w niego zmieścić. Za ślisko jednak.

Potem jeszcze kilka zjazdów, po których oprowadzał nas Lukcio. Ścianki z kamieniem nikt nie zdecydował się jechać. Dalej przebiliśmy się do Lasku Wolskiego. Chłopaki musiały trochę czekać bo ja na tym swoim fullu to umierałem za nimi. W lasku dołączyli jeszcze Hinol, Andy i PePe i całą grupą uskutecznialiśmy kolejne ciekawe zjazdy i podjazdu. Poszło babka, jakieś tam zjaździki za klasztorem itd.

Na deser została ścianka za zjazdem spod kopca. Długo staliśmy razem i doktoryzowaliśmy się jak, gdzie i w jaki sposób ją zaatakować. Pierwszy zdecydował się Hinol. Potem ja też zjechałem. Lukcio trochę się wahał ale jak przystało na czołowego wycinaka golonkowych maratonów odrzucił na bok emocje i uderzył w dół. Pierwszy raz poszedł gładko, potem jeszcze po razie i pomału zaczęliśmy się rozjeżdżać. Chłopaki jeszcze polecieli na podjazd, a ja i Hinol już do najbliższej drogi i do domciu.

W sumie to potrzebny był mi taki trening gdyż po ostatnim upadku trochę siadła mi psycha. Na szczęście wszystko wraca do normy i zaczyna się fajnie jeździć. Natomiast trudno powiedzieć co z formą. Miałem dzisiaj problemy żeby nadążyć za chłopakami ale faktem jest, że jechałem rowerem raczej niezbyt przystosowanym do ścigania. Kilka kg cięższy, z miękko ustawionym damperem, bagażnikiem na sztycy itp..

W sumie to nieistotne. Już za tydzień wyjazd do Albanii. Ekwipunek w zasadzie już skompletowany, jeszcze ostatnie zakupy i pewnie w piątek będę chciał zrobić próbne pakowanie i być może jakiś objazd z całym majdanem co by zobaczyć jak to wszystko będzie się sprawować.
  • DST 38.12km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 16.69km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 175 ( 96%)
  • HRavg 125 ( 69%)
  • Kalorie 2065kcal
  • Podjazdy 428m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 czerwca 2011

Interesy - miasto

J.w.
  • DST 22.69km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 21.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl