Informacje

  • Wszystkie kilometry: 97889.90 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.93%)
  • Czas na rowerze: 201d 04h 52m
  • Prędkość średnia: 20.22 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:930.48 km (w terenie 208.00 km; 22.35%)
Czas w ruchu:39:55
Średnia prędkość:23.31 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:8108 m
Maks. tętno maksymalne:184 (101 %)
Maks. tętno średnie:147 (81 %)
Suma kalorii:25870 kcal
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:66.46 km i 2h 51m
Więcej statystyk
Piątek, 29 lipca 2011 Kategoria Wycieczka

W krainie połonin.

Poprawa pogody pozwoliła w końcu na jakiś solidny wyjazd. Auto zostało w Lesku, a ja już na rowerku skierowałem się w stronę Baligrodu. Początkowy odcinek wzdłuż Sanu mija dosyć szybko. Im bliżej Baligrodu jedzie się coraz wolniej. Droga bardzo nieznacznie ale cały czas wznosi się do góry. Ruch znikomy, jedzie się przyjemnie. Mijam Baligród, Jabłonki i przede mną pierwszy solidny podjazd. Droga wznosi się na wysokość około 730 m.n.p.m aby potem szybko opaść do Cisnej. Trzeba powiedzieć, że ciężko mi się jedzie i jakoś niemrawo pokonywałem ten podjazd. Zjazd do Cisnej pozwolił na odpoczynek.

Dalej kieruję się w stronę Wetliny, początek szybko, lecz już kilka km za Cisną droga znów zaczyna się wznosić do góry. Najpierw bardzo delikatnie, prawie niezauważalnie, potem coraz śmielej. Wyświetlacz wskazuje 820 m.n.p.m gdy widzę przed sobą ostatnią ściankę. Ten podjazd poszedł już całkiem sprawnie. Rozgrzałem się, rozjeździłem i jedzie się już bardzo fajnie. Na górze parking. To miejsce wypadowe na Połoninę Wetlińską. Fajny widok na najwyższe partie Bieszczadów. Pogoda sprzyja, niby cały czas straszą ciemne chmury ale słoneczko jakoś przebija się przez nie zapewniając miłą atmosferę. Dużo auto-turystów, co chwilę podjeżdża autokar z wycieczkami. Uczestnicy ograniczają się do wyjścia na parking, zrobienie kilku fotek, powiedzenie „achów” i „ochów” podkreślających urodę tego miejsca, a następnie zajęcie miejsca w autokarze i podążeniu ku kolejnej atrakcji Bieszczadów.

Po dłuższym odpoczynku zbieram się i ja w dalszą drogę. Trzeba powiedzieć, że od drugiej strony podjazd na przełęcz robi dużo lepsze wrażenie. O ile od strony, z której jechałem tj. od Cisnej podjazd rozkłada się na wiele kilometrów i wiedzie prostą drogą wśród drzew to od strony, w którą teraz zjeżdżam jest już dużo ciekawiej. Przede wszystkim droga szybko opada w dół prowadząc krętymi serpentynami wśród połonin. Teren cały czas odkryty, wokół wysokie góry, jest naprawdę pięknie. W tych pięknych plenerach szybko zjeżdżam do Brzegów Górnych. Przez chwilę mam wielką ochotę polecieć prosto gdyż tam wznosi się najwyższa przełęcz drogowa w Bieszczadach.

Przełęcz Wyżniańska wznosi się tylko kilkanaście metrów wyżej niż ta, którą przed chwilą opuściłem ale ma bardzo dużo uroki i naprawdę fajnie było by tam wjechać. No, ale plany są inne i skręcam na Dwernik. To chyba najprzyjemniejsza część trasy. Droga przez kilka km opada delikatnie w dół. Nawierzchnia idealnie płaska, jedzie się rewelacyjnie. Trwa to wszystko kilkanaście minut. Tutaj już turystów dużo mniej, tereny zdecydowanie bardziej odludne niż rejon połonin. W Dwerniku skręcam na Zatwarnicę. Droga robi się nieciekawa. Im dalej tym jest coraz gorzej. Przed Zatwarnicą odbijam już na typową stokówkę. Kilkanaście km pokonuję po wszelkiego rodzaju nawierzchni. Od gładziutkiego asfaltu, po super ubity żwir, po strzelającą kamieniami spod kół żwirówkę aż do pooranego dziurami asfaltu. Ten ostatni dostarcza najmniej przyjemnych wrażeń.

Po tych przeżyciach z prawdziwą ulgą przyjmuję dotarcie do gładkiej, asfaltowej drogi. Solidne góry zostawiłem już za sobą i teraz podążam wzdłuż Jeziora Solińskiego. Droga kręci się i wije, co chwilę krótkie zjazdy i podjazdy. Zaczynam już odczuwać trudy dzisiejszego dnia. Licznik już dawno przekroczył 100 km, a wysokościomierz wskazuje sumę podjazdów zbliżającą się do 2 tys. metrów. Widokowo ten odcinek drogi bardzo ładny. Po jednej stronie widok na dalekie już pasma połonin, po drugiej ba położone w dole i wcinające się w ląd zatoczki jeziora. Ruch minimalny, pomimo zmęczenia pokonuję tę drogę z dużą przyjemnością.

Mijam Wołkowyję, potem szybko przejeżdżam przez oblężoną turystami Solinę i kieruję się na północ. Jeszcze niespodzianka gdy kawałek przed Uhercami droga zmienia nawierzchnię z asfaltowej na kostkę brukową. Dosyć nierówną kostkę brukowa. Ponieważ mój rower nie posiada amortyzacji nie jest przyjemnie. Już wytrzepało mnie wcześniej, teraz mam trzepaczkę na deser. Do tego dochodzi jeszcze jeden podjeździk i zaczyna być już naprawdę nieciekawie. Nic dziwnego, że asfalt w Uhercach Mineralnych witam z dużą euforią. Teraz już tylko do Leska główną drogą. No ale na koniec czeka mnie jeszcze jedna niespodzianka. Tuż przed Leskiem całkiem spory podjazd. Mając w nogach już prawie 150 km nie pokonuje go z uśmiechem na twarzy ale jakoś udaje się wykaraskać do góry.

A teraz już tylko w dół.

  • DST 147.78km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:18
  • VAVG 23.46km/h
  • HRmax 170 ( 93%)
  • HRavg 128 ( 70%)
  • Kalorie 5456kcal
  • Podjazdy 1871m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 lipca 2011 Kategoria Wycieczka

Ciap ciap....

Przez całą dzisiejszą jazdę towarzyszył mi deszcz. Czasem mniejszy, czasem większy ale trwał przy mnie wiernie i dotrzymywał niezbyt miłego towarzystwa. Tym razem wybrałem się w stronę Biecza. Małe miasteczko z wielką historią. Spacerując po małym ryneczku trudno uwierzyć, że miasto to konkurowało swego czasu z samym Krakowem. Niestety nie było mi dane nacieszyć się urokami starych kamienic gdyż poświęciłem czas na suszenie ciuchów w średniowiecznej bramie. Wobec tak niesprzyjającej aury zmodyfikowałem plany na dzisiaj i wybrałem wersję medio. Aby uniknąć jazdy ruchliwą drogą do Jasła poleciałem na Harklową skąd przebiłem się przez Osobnicę do Trzcinicy. Tam zahaczyłem o Karpacką Troję. Pooglądałem zza ogrodzenia jak wygląda skansen i pomału pokręciłem do domu.

  • DST 69.23km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 20.98km/h
  • HRmax 164 ( 90%)
  • HRavg 114 ( 62%)
  • Kalorie 2740kcal
  • Podjazdy 899m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 lipca 2011 Kategoria Wycieczka

Brzanka.

Podobno nazwa miesiąca Lipiec wzięła się stąd, że lipna pogoda :)
Oczywiście żartuję ale faktycznie takiej lipy to dawno nie było. Dzisiaj od samego rana zanosiło się na deszcz, pomimo tego musiałem już wyskoczyć na rower bo mi już psycha siada. Akurat jak wszystko przygotowałem zaczęło pokapywać z nieba. Nic to - jadę. Wszędzie wokół wilgoć unosi się w powietrzu, powietrze przesiąkniete wilgocią, mgły, chmury....nieprzyjemnie. Początek nawet spoko bo deszcz tylko postraszył i szybko zanikł. Pierwsze kilometry cięzkie, dawno nie jeździłem po górach. Szybko jednak łapię rytm i przyjemnie się leci. Chociaż tereny dobrze znane to nie ma porównania do tych nad morzem. To jest to! To lubię!

Mam sporo czasu więc pozwalam sobie na eksperymenty. W terenie mokro ale sporo szutrowych drożek, których jeszcze nie eksplorowałem. Nie wszędzie idzie gładko. Bywa tak, że wyraźnie na mapie oznaczona droga okazuje się ledwo widoczną ścieżynką prowadzącą przez krzaki sięgające wyżej głowy. Wszytsko mokre, lekkie poruszenie skutkuje zimnym prysznicem spadających kropel. Znów tam gdzie na mapie nie widnieje nawet ścieżka można zobaczyć solidną drogą, nierzadko z utwardzoną nawierzchnię lub tez nawet pokrytą asfaltem. Chociaż podkarpacie zaliczane jest do jednych z biedniejszych regionów w Polsce to jednak odnoszę wrażenie, że gospodarze lepsi tutaj niż chociażby w woj. pomorskim. I dotyczo to zrówno gospodarzy prywatnych jak i tych gminnych. Sporo nowych dróg, szutrowki pomału zanikają. Z jednej strony szkoda, z drugiej strony dobrze.

Jako ciekawostka mogę napisać, że cały tutejszy rejon został opleciony szlakami konnymi. Rowerowe też tutaj są, nawet są oznaczenie ale to co zrobili z tymi konnymi to mi szczęka opada. Co chwilę ozbaczenia, drogowskazy, niekiedy na węzłach można na ławeczce odpocząć. Pięknie to wygląda, kawał roboty odwalony, kasy też na to poszło. Jest tylko jeden problem. Nie ma turystyów na koniach. O ile rowerzystów można spotkać ( też rzadko) to konnych ani na lekarstwo. Już pomijam fakt czy te wszystkie szlaki nadają się pod konia....sam nie wiem. No ale dzieje się coś, to dobrze.

Tak oglądając, klucząc i błądząc pokonałem 80 km. Ostatnia godzina w padającycm deszczu ale ciepło więc dało się przeżyć. No i zupełnie inne wrażenia niż nad plaskatym morzem. To mi pasuje. Od razu lepiej.

  • DST 80.03km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 20.01km/h
  • VMAX 170.00km/h
  • HRmax 170 ( 93%)
  • HRavg 125 ( 69%)
  • Podjazdy 1332m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lipca 2011

Ustka.

Dzisiaj się udało zrobić Ustkę. Jutro powrót :)

  • DST 40.43km
  • Teren 30.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 22.26km/h
  • Podjazdy 151m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 lipca 2011 Kategoria Przejażdżka

Ustka.

Miała być Ustka ale pogoda zniweczyła plany. Do tej pory było nieźle, dzisiaj pierwszy dzień bez kąpieli w morzu.
  • DST 21.93km
  • Czas 01:02
  • VAVG 21.22km/h
  • Podjazdy 109m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 18 lipca 2011 Kategoria Wycieczka

Do Słupska.

Wypad do Słupska. Sporo tutaj gruntowych dróżek, które podnoszą atrakcyjność jazd w tym terenie. Do Słupska udało się dotrzeć prawie bez asfaltu. Tylko wyjazdówka z Rowów i kawałek tuż przed miastem. W drugą stronę troszkę więcej szosy bo poleciałem na Ustkę ale szybko odbiłem na Rowy, a potem znów wskoczyłem w jakieś gruntówki, które zaprowadziły mnie do Rowów. Pogoda póki co dopisuje, szkoda, że kolarki nie mam to można by się pokusić o jakąś dłuższą jazdę. No, ale nie ma co narzekać.

  • DST 56.16km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 20.93km/h
  • Podjazdy 299m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lipca 2011 Kategoria Wycieczka

Rowy.

Znów wpadła przerwa. Tak jak podejrzewałem w okresie letnim jazda na rowerze będzie kuleć. Niby wszystko przemawia za tym aby łoić teraz kilometry ale jest inaczej. No ale nie ma się co rozczulać.

Dzisiaj odespałem wczorajszą podróż do Rowów i popołudniu wyruszyłem na badanie terenu. Tak po prawdzie to nie jestem zwolennikiem morza. Nie będę ściemniał. Jestem tu tylko dlatego aby dogodzić rodzince. Chociaż trzeba przyznać, że fajnie się dzisiaj jeździło. Oczywiście musiałem zaliczyć jedyną górę w okolicy czyli Rowokół wznoszący się ponad Smołdzinem. Góra jak góra, wznosi się 115 metrów ponad poziom morza. Podjazd krótki ale stromy, potem fajny zjazd na drugą stronę. Okolice Rowokołu nawet ciekawe. Momentami można się było poczuć jak w górach.

Ale poza tym nudy. Nudy !!!!!
Niby fajne dróżki, ścieżki, jeziorka, wydmy, za którymi szumi morze ale to nie są moje klimaty. Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Jutro chyba znów pojadę na Rowokół, może zrobię go 10 razy :)


  • DST 47.26km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 17.95km/h
  • Podjazdy 220m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 lipca 2011

Gorąco.

Dwa dni wyleciały, dzisiaj już musowo musiałem zerwać się na rower. Myślałem o góralu i coś po terenie pośmigać ale jednak stwierdziłem, że zbyt gorąco.
Poleciałem na Sułkowice i zrobiłem Hujówkę. Ciężko było ale nawet poszedł ten podjazd gładko chociaż przyznaję, że młynek był w użyciu :)

No, a potem już przez Myślony do domu.


  • DST 101.57km
  • Czas 03:32
  • VAVG 28.75km/h
  • HRmax 177 ( 97%)
  • HRavg 137 ( 75%)
  • Kalorie 3954kcal
  • Podjazdy 750m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 lipca 2011

Podkarpacie.

Dzisiaj też fajnie było. Wprawdzie burza mnie złapała, ale przy takiej temperaturze to tylko przyjemność z ochłodzenia :)

  • DST 66.50km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 23.06km/h
  • HRmax 160 ( 88%)
  • HRavg 117 ( 64%)
  • Kalorie 2368kcal
  • Podjazdy 581m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lipca 2011 Kategoria Wycieczka

Wypad na Slowację.

Najfajniejsza wycieczka w tym roku. Beskid Niski jest debeściarski. Rewelacja. Zahaczyłem nawet o kawałek Słowacji. Piękne tereny, puste i dobre drogi. Dużo szutrówek, góry nie za wysokie ale za to pokryte wspaniałymi lasami. Czyste rzeki z chłodną wodą. Eh- mógłbym tu jeździć codziennie.

  • DST 95.64km
  • Teren 30.00km
  • Czas 04:20
  • VAVG 22.07km/h
  • HRmax 164 ( 90%)
  • HRavg 128 ( 70%)
  • Kalorie 3761kcal
  • Podjazdy 1068m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl