Informacje

  • Wszystkie kilometry: 97889.90 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.93%)
  • Czas na rowerze: 201d 04h 52m
  • Prędkość średnia: 20.22 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:1118.85 km (w terenie 43.00 km; 3.84%)
Czas w ruchu:45:59
Średnia prędkość:24.33 km/h
Suma podjazdów:7105 m
Maks. tętno maksymalne:180 (99 %)
Maks. tętno średnie:168 (92 %)
Suma kalorii:38590 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:55.94 km i 2h 17m
Więcej statystyk
Sobota, 31 marca 2012 Kategoria Trening

Mokro i zimno.

Koło południa zaczynało już ładnie podsychać więc liczyłem na to, że uda się wstrzelić w jakieś okienko pogodowe. Szybie ubieranie i sru na rower. Nie planowałem jakiejś długiej trasy ale było nawet fajnie i zacząłem kombinować z traską. Nie zniechęcał mnie nawet masakryczny wiatr. Gwizdało strasznie mocno, pod wiatr ledwo 15 km\h jechałem. Poleciałem na Tyniec i tam zaczęło kropić. Potem zrobiło się jeszcze gorzej. Momentalnie mnie przemoczyło, zacząłem się wychładzać wobec czego szybko ewakuowałem się w stronę Kolnej, kładką na drugą stronę Wisły i do domu. Domarzłem solidnie i trening też niespecjalnie wyszedł. Ostatni w tym miesiącu. No cóż porównując tegoroczny marzec do ubiegłorocznego wychodzi, że leserowałem się na całego. I wiecie co? Pasuje mi to :)
  • DST 33.11km
  • Czas 01:24
  • VAVG 23.65km/h
  • HRmax 151 ( 83%)
  • HRavg 116 ( 64%)
  • Kalorie 1127kcal
  • Podjazdy 60m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 marca 2012 Kategoria Trening

Las Wolski.

J.w.
  • DST 29.82km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 16.57km/h
  • HRmax 157 ( 86%)
  • HRavg 114 ( 62%)
  • Kalorie 1366kcal
  • Podjazdy 364m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 marca 2012 Kategoria Trening

Z wiatrem i pod wiatr.

Ufff...ale zryty jestem. Do Proszówek doleciałem z wiatrem. Prawie frunąłem. Ale cały czas myślałem o powrocie bo wiedziałem, że będzie walka z wiatrem. Do Mikluszowic jeszcze jako tako. Przez puszczę już zdecydowanie wolniej ale najgorzej było na odcinku z Woli Batorskiej do Niepołomic. Jak miejscami zawiało to prawie mnie zatrzymywało. Z Niepołomic to już jechałem na oparach, cały czas walka o przetrwanie. Niby niecałe 3 godzinki jazdy po płaskim a wyrypany jestem do imentu...brrr....

  • DST 86.82km
  • Czas 02:46
  • VAVG 31.38km/h
  • HRmax 169 ( 93%)
  • HRavg 141 ( 77%)
  • Kalorie 3273kcal
  • Podjazdy 141m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 marca 2012 Kategoria Trening

Podjazdy by Axi.

Miałem jechać sam, ale jak zacząłem się wybierać to w końcu stwierdziłem, że Sójka zrobiła by to sprawniej. W końcu wylądowałem na Błoniach. Axi, RB, Dawid, Spinoza, Schwepes, Szbiker i ja ruszyliśmy zaatakować asfaltowe podjazdy w okolicach Krakowa. Tempo dosyć rwane, same podjazdy w zasadzie na maxa, płaskie odcinki między nimi raczej spokojnie. Widać, że chłopakom forma rośnie. Axi po straconym sezonie wziął się do systematycznej pracy i pomału widać tego efekty. RB też nie zasypuje gruszek w popiele, oby więcej takich mastersów. Szbiker w końcu chyba trafi z formą na sezon, a nie na październik i listopad. Już teraz ciężko mu utrzymać koła. Spinoza może nie jest w szczytowej formie ale nie zauważyłem żeby jakoś marudził. Schwepes chyba również zrobił progres, w porównaniu do ubiegłego roku wyraźnie mocniejszy. No i Dawid to już zupełnie odlot. Co z tym gościem się dzieje? Gdzie te czasy co odpadał na byle pagórku. Nie wiem co będzie gdy podjazd będzie trwał 20-30 minut ale te kilkuminutowe pokonuje szybko i sprawnie. No i ja..słaby jak zwykle...żeby się utrzymać w czubie musiałem dawać na 110% :(

  • DST 68.13km
  • Czas 02:35
  • VAVG 26.37km/h
  • HRmax 172 ( 95%)
  • HRavg 126 ( 69%)
  • Kalorie 2464kcal
  • Podjazdy 563m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 marca 2012

Dolinki.

Lesław, PePe, Szbiker i ja wybraliśmy się dzisiaj w podkrakowskie dolinki.
Początek wałami Rudawy, przelatujemy przez Szczyglice i w Balicach wbijamy się na szlak rowerowy. Pierwsze podjazdy idą dosyć żwawo, Lesław mocno naciska na pedały.
Po drodze rzucamy okiem na Wąwóz Kochanowski obserwując jakie szkody poczyniła zima. Nie wygląda tragicznie ale tym razem nie decydujemy się na zjazd. Jakoś nie mamy ochoty dymać z Kochanowa do góry.

Pokonujemy pierwsze na trasie sekcje błotne i żwawo posuwamy się do przodu. W Nawojowej skręcamy na główną drogę aby po kilkuset metrach skręcić w prawo. Przejazd przez nasyp kolejowy i przed nami pojawiają się całkiem solidne podjazdy. W tym jeden z najbardziej stromych w okolicach Krakowa. Niby po asfalcie ale boli okrutnie.

Kawałek już jedziemy, a do dolinek jeszcze szmat drogi. Chwila przerwy, pogaduchy, narzekanie na pogodę. No bo miało być piękne słońce, a jakoś wcale nie możemy go zobaczyć spoza chmur. Czasem się przebija i fajnie przygrzewa.

W Paczółtowicach dłuższy zjazd i w końcu lądujemy w dolinkach. Pierwsza to Racławki, szybko ją przelatujemy i przed nami chyba najdłuższy podjazd na dzisiejszej trasie. Droga do Żar chwilę się ciągnie ale warto było wjechać bo przed nami najładniejszy odcinek wycieczki. Do Szklar jedziemy przez bardzo przyjemne okolice. Brak zabudowań, malownicze pagórki, wokół cisza i pustka.

Szybki zjazd do Szklar i mozolny podjazd. Poruszamy się teraz po trasie popularnego wyścigu XC rozgrywanego w Dolinie Będkowskiej. Nasz trasa zjazdowa wiedzie drogą, którą na zawodach zawodnicy podjeżdżają. Za dolinką Będkowską stromy podjazd i sadowimy się na wygodnych ławeczkach pod sklepem. Dochodzi wśród nas do dyskusji co jest najfajniejszego w jeździe na rowerze. Różnimy się bardzo w swoich poglądach. Ja uważam, że po ciężkim treningu najpiękniejszy jest moment gdy zatrzymuję się przed wejściem do domu. PePe uważa, że to chwila gdy wchodzi pod prysznic, zaś Lesław zdecydowanie opowiada się za tym, że jest nią moment gdy z wyciągniętymi na kanapie nogami sięga po pierwszą butelkę piwa.

Czas leci, trzeba zasuwać dalej. Zjeżdżamy do Kobylańskiej i stąd już najkrótszą drogą ewakuujemy się do Krakowa.

  • DST 88.17km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:33
  • VAVG 19.38km/h
  • HRmax 172 ( 95%)
  • HRavg 127 ( 70%)
  • Kalorie 3471kcal
  • Podjazdy 919m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 marca 2012 Kategoria Trening

Las Wolski.

Pierwsze MTB, pierwsza gleba...w sumie to można by coś napisać ale mi się nie chce :)
  • DST 28.50km
  • Czas 01:39
  • VAVG 17.27km/h
  • HRmax 169 ( 93%)
  • HRavg 123 ( 67%)
  • Kalorie 1254kcal
  • Podjazdy 331m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 marca 2012 Kategoria Trening

Nie mogę trafić.

Wczoraj planowałem dłuższy trening ale nie wyszło, Cichego spotkałem, pogadaliśmy, jakoś zeszło. Prawie cały bidon picia mi został, oczywiście do dzisiaj już skisło i trzeba było wylać. Dzisiaj znów planowałem coś krótkiego, mało picia wziąłem i oczywiście brakło mi na trasie. Jakoś tak nieszczególnie dzisiaj było, wiatr okropny, w którym by kierunku nie jechać to zawsze w twarz. Jakieś takie szarobure chmury na niebie....nieprzyjemnie raczej. Jakoś się zmogłem i zrobiłem kilka podjazdów chociaż nie za bardzo mi się chciało. Mam ochotę odpalić górala i do Lasku uderzyć ale póki co kontynuuję docieranie kasety w kolarce. Już jest nieźle, jeden tryb tak bardziej świruje ale da się przeżyć.
  • DST 64.32km
  • Czas 02:29
  • VAVG 25.90km/h
  • HRmax 168 ( 92%)
  • HRavg 124 ( 68%)
  • Kalorie 2338kcal
  • Podjazdy 375m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 marca 2012 Kategoria Trening

Na lekko.

Wymiana łańcucha nie zrobiła dobrze mojemu skocikowi ale będzie musiał się jakoś przyzwyczaić. Jazda na miękkich biegach z tłem dźwiękowym w postaci trzasków latającego po kasecie łańcucha. Pośmigam tydzień, może się jakoś dotrze.
W sumie to nie miałem w planie zmiany łańcucha ale zabrałem się za strzelający pakiet. Eh - szkoda gadać jak składają te rowery. Ściągnąłem korby, założyłem klucz do pakietu, zebrałem siły co by mocną dźwignię zrobić...i trach..poszło. Pakiet ledwo co przykręcony, odkręciłem palcami. Nie dziwne, że trzaskał skoro przez cały rok śmigałem na poluzowanym. Jak już go miałem to wyczyściłem, sprawdziłem łożyska, nałożyłem z powrotem korby i ten nowy łańcuch. No i trzeba teraz już tylko śmigać.
  • DST 40.91km
  • Czas 01:36
  • VAVG 25.57km/h
  • HRmax 156 ( 86%)
  • HRavg 106 ( 58%)
  • Kalorie 1437kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 marca 2012 Kategoria Trening

Plaskato.

Całkiem spora grupka uzbierała się na tzw. Leniwej Szosie. Spod Macdonalda przy Matecznym wyjechali Axi, Lesław, Pocio, Spinoza, MiśQ, Marcin, Miki i ja. Trasa wiodła w stronę Niepołomic. Odcinek płaski i z wiatrem w plecy. Od Niepołomic w stronę Ispiny zmieniliśmy delikatnie kierunek jazdy i wiaterek już tak nam nie sprzyjał. Pomimo tego bez jakiegoś wielkiego upalanie w Nowym Brzesku zameldowaliśmy się ze średnią w okolicach 30 km\h. Tutaj zakupy, krótki odpoczynek i lecimy na Proszowice. Pojawiają się pagórki i tempo wzrasta. Grupka zaczyna się rwać, lubię taki interwałki i postanowiłem przewietrzyć dysze. Za mną dzielnie trzyma się Spinoza, MiśQ i Miki też nie odpuszczają. W Proszowicach mamy już ostro w czubie i siadamy sobie na ławeczkach. Po kilku minutach przyjeżdżają Marcin, Lesław, Axi i Pocio ale nie wszyscy zamierzają dotrzymywać nam towarzystwa. Zostaje tylko Lesław.

Po krótkim odpoczynku startujemy w pogoń. Początkowo bez szaleństw ale w miarę upływu czasu tempo wzrasta. Jedziemy przez dłuższą chwilę w dobrym tempie ale uciekinierów ciągle nie widać. Jeszcze trochę podciągamy aż w końcu Miki krzyczy, że widzi tych z przodu. Trzeba zespawać peleton, dajemy już na całego i szybko doganiamy naszą trójkę.

W międzyczasie Lesław nie wytrzymał tempa i gdzieś na jakiejś górce zatrzymujemy się czekając na niego. Dopiero po kilku minutach przez telefon dowiaduję się, że pojechał inną drogą. Już spokojniej docieramy do Krakowa i każdy jedzie w swoją stronę.

Udany weekend wyszedł. Jutro zasłużona plaża :)
  • DST 96.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 30.32km/h
  • HRmax 130 ( 71%)
  • HRavg 168 ( 92%)
  • Kalorie 3200kcal
  • Podjazdy 500m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 marca 2012 Kategoria Trening

Rzeźnia :)

Ufff..zryty jestem solidnie. Niby te górki nie takie wysokie ale dały popalić konkretnie.
Spod smoka wyjechaliśmy w grupce złożonej ze mnie, Lukcia, Versusa i trójwymiarowego Jacka, oraz oraz jeszcze dwóch osób, których nie znam. W Pychowicach dołączył jeszcze Marcin. Zgodnie z założeniem polecieliśmy na Kalwarię przez Skawinę. Przed Kalwarią odpadł Marcin z Versusem, a w Kalwarii dwóch nieznajomych pojechało w innym kierunku. Zostało nas więc trzech, ja, Lukcio oraz dzielnie walczący Jacek. Przez Lanckoronę i Skawinki doturlikaliśmy się do Palczy skąd szybko wjechaliśmy na przeł. Sanguszki. Jeszcze szybszy zjazd i juz atakujemy Hujówkę. Ten podjazd zawsze boli, bez względu czy wiosna, czy lato, czy jest forma, czy nie ma. Zawsze daje popalić. Na górze dłuższa przerwa, czekamy na Jacka. Potem zjazd do Bieńkówki, i gramolimy się na Makowską Górę.

Tutaj chyba jeszcze gorzej, podjazd może nie taki ostry ale ciągnie się dłużej i wykańcza psychicznie. Ścianka, chwilę płaskiego, kolejna ścianka, znów wypłaszczenie, człowiekowi się wydaje, że to już koniec, a tam znów hop do góry. Trochę nas zrył ten podjazd, Jacek musiał się poddać-za twarde biegi w szosie.

Zjazd do Makowa taki sobie, miejscami kiepska droga, serpentyny. Skręcamy na Jordanów, Jacek ma coraz większe problemy z utrzymaniem koła ale jak już tutaj dojechał to nie ma odwrotu. W sumie to i tak muszę go pochwalić bo nie spodziewałem się, że dojedzie aż tutaj. Skręcamy na Wieprzec i znów paskudny podjazd na drodze do Skomielnej. Brrr...już myślałem, że zejdę tutaj.

Od tej pory dosyć długi zjazd aż do Pcimia. Słaba średnia więc to najlepsza okazja co by trochę podciągnąć. Podkręcamy tempo i zaczyna się już solidne upalanie, a od Pcimia to już konkretny ogień. Do Myślenic docieramy prawie w kupie. Trochę dłuższy postój, jakieś zakupy i przed nami decydujące starcie.

Pod Polankę tylko zmarszczka, ale Krzyszkowice trochę nas przytrzymują chociaż muszę przyznać, że lubię ten podjazd i z reguły fajnie mi wchodzi. Gorzej ze Świątnikami, najpierw ścianka koło boiska, a potem serpentyny. Tego znów nie cierpię ale nawet idzie jakoś. Trochę mnie przetkało i nawet jedzie się do góry. Znów chwilę czekamy na Jacka i lecimy już na Swoszowice. Góry już zostały za nami, bliskość domu i obiadu dodaje nam sił.

Zaraz za Swoszowicami rozdzielamy się i każdy jedzie już w swoją stronę. Wyszła naprawdę rzeźnicka trasa chociaż wcale na taką nie wygląda. Średnia marna ale trudno by było o lepszą. Może w większej ekipie, w pełni sezonu ale i tak nie będzie łatwo bo charakter trasy jest taki, że trudno na zjazdach nadrobić straty z podjazdów.

No ale całość naprawdę udana. Pogoda wypas, od Kalwarii dawaliśmy już na krótko. Lukcio ponoć bez formy ale jakoś tego nie zauważyłem Ja jak zwykle słabo, waga trzyma na podjazdach. No i Jacek, trochę się naczekaliśmy na niego, ale brawa za odwagę i decyzję. Lekko nie miał, bo słabsi zawsze mają najgorzej ale dojechał. Brawa tym bardziej, że był w pełnym ekwipunku narciarskim - windstopper, gogle oraz dwie pary rękawiczek, te narciarskie jako druga warstwa
  • DST 137.00km
  • Czas 04:56
  • VAVG 27.77km/h
  • HRmax 177 ( 97%)
  • HRavg 133 ( 73%)
  • Kalorie 5325kcal
  • Podjazdy 1541m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl