Informacje

  • Wszystkie kilometry: 97889.90 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.93%)
  • Czas na rowerze: 201d 04h 52m
  • Prędkość średnia: 20.22 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:1165.72 km (w terenie 345.00 km; 29.60%)
Czas w ruchu:57:56
Średnia prędkość:20.12 km/h
Suma podjazdów:14781 m
Maks. tętno maksymalne:174 (94 %)
Maks. tętno średnie:157 (84 %)
Suma kalorii:50990 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:58.29 km i 2h 53m
Więcej statystyk
Czwartek, 30 lipca 2009 Kategoria Wycieczka

Wypad do Strzyżowa.

Kolejny dzień urlopu zapowiadał się ciepły i słoneczny. Po obiadku wyruszyłem na dwa kółka. Minąłem Brzostek i klucząc bocznymi drogami -gościńcami  dojechałem do Cieszyny. Kawałek drogą Strzyżów-Jasło i znów odbijam w bok. Najpierw wąskie asfalciki, prawie bez ruchu , potem znów szutrówki. W okolicy Brzeżanki całkiem konkretny podjazd i naprawdę ciekawe plenery. Droga wspina się stromo do góry, wokół tylko pola, łąki i całkiem solidne pagórki. Ludzkie siedziby zostały na dole, a ja dłuższy czas pomykam wygodną drogą prowadzącą wysokim grzbietem. Bardzo ładne okolice muszę przyznać.
W Strzyżowie porcja lodów i już szybki powrót do domu przez Stępine, Kamienicę i Brzostek.

  • DST 89.73km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:59
  • VAVG 22.53km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 160 ( 86%)
  • HRavg 117 ( 63%)
  • Kalorie 3471kcal
  • Podjazdy 598m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 lipca 2009 Kategoria Wycieczka

Gościniec.

Gościniec – na wsi dawniej spotykana była wymowa gościyniec, głościyniec, na głościyńcu, głościyńcem itp. To droga wysypana kamieniem, teraz mówi się na nią szutrowa. Kiedyś gościniec zapewniał łączność ze światem. Dzisiaj mało kto już używa tej nazwy, może dlatego, że gościńców na polskiej wsi coraz mniej. Czy jednak każda droga szutrowa jest gościńcem ? Z lat dzieciństwa pamiętam, że gościńcem nazywało się główną drogę prowadzącą przez wieś, natomiast wszelkie inne tzn. boczne już nie zasługiwały na taki tytuł. Wychodzi na to, że nie każdy droga mogła tak się nazywać i bycie gościńcem to była swego rodzaju nobilitacja dla drogi.

Dzisiaj gdy asfalt króluje na polskich drogach gościńców jak ze świecą szukać. W zasadzie każda, nawet najmniejsza wieś posiada już wygodna i wyasfaltowaną drogę. Bywa, że asfalt podłej jakości i dziurawy ale asfalt. Znam wiele dróg z okolicy, często właśnie szutrowych i chociaż przyjemnie się po nich jeździ to żadna nie przywołuje wspomnień z lat młodości. Dopiero dzisiaj jadąc drogą z Gorajowic do Bieździedzy poczułem się jak gdybym miał 10 lat. Szeroka, szutrowa droga, po obu stronach wiejskie zagrody, tam koń ciągnie wóz, tam ktoś jedzie taczkami, zza płotów dzieci obserwują co się dzieje na gościńcu, bokiem idzie gospodarz z kosą na ramieniu. To prawdziwy gościniec właśnie ! Leniwo toczyłem się do przodu i upajałem tą chwilą, pod kołami chrzęściły kamienie, gościniec ciągnął się kilka kilometrów, wznosił się i opadał, mijałem kolejne zakręty aż za którymś z nich wyjechałem na asfalt...i czar prysnął.
Jednak dla takich chwil warto jeździć na rowerze. Może właśnie DLATEGO jeżdżę na rowerze.
  • DST 42.93km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 20.12km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 152 ( 82%)
  • HRavg 108 ( 58%)
  • Kalorie 1712kcal
  • Podjazdy 376m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 lipca 2009 Kategoria Wycieczka

Podarpackie trakty.

Wczoraj wprawdzie maraton ale dzisiaj taka fajna pogoda, że aż żal nie iść na rower. Jeśli do tego dodać, że jestem na urlopie to nie dziwne, że pośmigałem dzisiaj. Rano zająłem się rowerem, zeszło mi sporo czasu gdyż postanowiłem go solidnie wyczyścić. Oczywiście klocki z tyły poleciały całkiem i czeka mnie wizyta w Jaśle w sklepie rowerowym. Poza tym wszystko wydaje się ok. Amorek chyba domaga się solidnego serwisu bo pracuje jak by mu się nie chciało. Coś tam porobiłem i póki co rower wydaje się przygotowany na Komańczę.

Po południu zafundowałem sobie szosowo-szutrową wycieczkę po okolicach pomiędzy Brzostkiem i Dębicą. Na razie terenu mam dość i z przyjemnością pokonywałem dystans po wygodnych i co ważniejsze suchych drogach.
Bardzo urokliwe okolice. Tak już chyba mam i kolejny raz napiszę, że bardzo odpowiadają mi takie podgórskie plenery. Wbrew pozorom wcale nie było łatwo, wprawdzie podjazdy nie jakieś strasznie długie ale dające porządnie w kość. Na całej trasie nazbierało się ich więcej niż na niejednym maratonie. Bardzo pięknie jest szczególnie w okolicy Głobikowej. Wygodna i szeroka ale gruntowa droga wprowadza wysoko bo aż ponad 450 m.n.p.m. Samochodów tutaj jak na lekarstwo za to z odkrytych terenów na górze fantastyczne widoki na całe Pogórze Strzyżowskie oraz Ciężkowickie. Wzrok przyciąga charakterystyczny masyw Chełmu oraz widoczny z daleka i dobrze rozpoznawalny Liwocz z wieżą na szczycie. W oddali majaczą zamglone lekko i zlewające się w jeden długi wał góry Beskidu Niskiego. Za to w kierunku północnym płaska równina stapiająca się na horyzoncie w granatowo-zielonych barwach. Bardzo przyjemnie jechało się w takich okolicznościach. Tereny raczej słabo zaludnione, zabudowania skupione raczej w dolinach chociaż niektóre przysiółki sięgają aż w najwyższe partie. Bywało, że przez kilka km nie przejeżdżałem obok ludzkich zagród to nadawało całej wycieczce bardzo tajemniczej aury. Na pewno wrócę tu jeszcze nie raz bo naprawdę warto.
  • DST 59.50km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:40
  • VAVG 16.23km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 150 ( 81%)
  • HRavg 116 ( 62%)
  • Kalorie 2644kcal
  • Podjazdy 1006m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 lipca 2009 Kategoria Zawody

Maraton w Gorlicach.

Zapowiadał się łatwy i szybki maraton. Tubylcy zapewniali, że spoko, dużo asfaltu, szutry itp. Początek faktycznie taki był ale z upływem kolejnych kilometrów robiło się coraz ciekawiej. Tradycji stało się zadość i jak przystało na cyklokarpaty pogoda przygotowała trasę. Pracowało nad tym również podczas maratonu, kilka razy solidnie polało. Jak już napisałem trasa stawała się z każdym kilometrem bardziej wymagająca. Apogeum przyszło wraz z podjazdem na Magurę Małastowską. To najwyższa część trasy i jak na to przystało trzeba było solidnie się przyłożyć aby podjechać. Padający deszcz nie ułatwiał zadania, śliskie kamienie wytrącały z rytmu, a do tego doszły problemy z napędem. Po raz pierwszy od 2 lat zaczęło mi zaciągać łańcuch. Po wjeździe na górę kawałek grzbietem i kolejny OeS !

Tym razem zjazd, najpierw bardzo stromy po kamieniach gdzie trzeba było wykazać się sporą dawką odwagi oraz umiejętności. Potem singletrack błotnistś ścieżką z koleinami. Tutaj moje Pythony nie sprawdzały sie najlepiej ale podjąłem pogoń za uciekającym Kubą Gryzło (Gryszu) co zaowocowało lotem w krzaki. Dalej zjeżdżałem już bardziej asekuracyjnie i udało się bez kolejnej gleby dojechać na metę.

Zająłem 5 miejsce w kategorii M3. Widać tendencję zniżkową. Cóż - chyba faktycznie jestem troszkę słabszy niż wiosną, a te kilka minut jednak robi różnicę.
  • DST 54.86km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 17.51km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 172 ( 92%)
  • HRavg 153 ( 82%)
  • Kalorie 3182kcal
  • Podjazdy 1120m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 lipca 2009 Kategoria Przejażdżka

Dzień techniczny.

Pogoda nie dopisała dzisiaj. Przeznaczyłem ten dzień na przygotowanie sprzętu do jutrzejszego maratonu. Było co robić. Potem objazd sprzętu i wydaje się, że wszystko ok.
  • DST 5.68km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:31
  • VAVG 10.99km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 300kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 lipca 2009 Kategoria Trening

Nadal gorąc.

Dopiero wieczorkiem wybrałem się na rower. Jak tylko Contador skończył czasówkę (wygrał) wyszedłem na polko. Naoglądałem się tych cyborgów i mocno zacząłem. Potem jednak wskoczyłem w swój rytm i miło się jechało. Wybrałem się w okolice pomiędzy Wieliczką i Dobczycami. Jakieś tam boczne drogi. Jest ich tam trochę i niektóre naprawdę przyjemne. Bardzo lubię taki dróżki wijące się wsród wzgórz. Krótkie ale strome zjazdy i podjazdy, z przejeżdżanych szczycików widoczki na Kraków oraz niedalekie już góry, w powietrzu zapach lata i taka jakaś senna atmosfera. Słońce już nisko na horyzontem więc sporo cienia wzdłuż zalesionych poboczy. Naprawdę bardzo miło się jechało gdy z zalanego słońcem podjazdu szybki zjazd w dolinę oferującą miły cień.
Zbadałem kawałek szlaku z Wieliczki do Dobczyc. Kiedyś tam już jechałem. Nie jest dobrze, szlak raczej na mapie tylko widnieje, zarówno pieszy jak i rowerowy.
  • DST 63.10km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:02
  • VAVG 20.80km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • HRmax 167 ( 90%)
  • HRavg 120 ( 64%)
  • Kalorie 2612kcal
  • Podjazdy 796m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 lipca 2009 Kategoria Przejażdżka

Leserowanie.

Uff - jak gorąco. Nawet mi się na rower nie chciało iść. Obiadek, wyrko, zeszło chwilę i dopiero po 17 zebrałem się na jakąś jazdę. Jednak na jakieś mocne treningi nie bardzo miałem ochotę więc skończyło się na spacerku do Lasku. Wiecie - fullik i lans po bulwarach :)
Tak swoją droga to zawsze ciekawiło mnie gdzie tak pędzą co poniektórzy. Zaciśnięte zęby, ręce kurczowo trzymające kierownicę i slalom pomiędzy innymi użytkownikami ścieżki rowerowej co oznacza niestety również sporą ilość pieszych. Hmm.dziwne, ja nawet jak mocny trening robię to jakoś tam spokojniej jadę. No cóż widocznie im się gdzieś bardzo spieszy. Albo chcą pokazać jak to potrafią szybko na rowerze jechać.
A więc posiedziałem sobię na ławeczce pod ZOO, poobsrwowałem jak Pocio morduje się na podjazdach i wróciłem na luzie do domciu.
Aha - po drodze zafundowałem sobie wielką porcję lodów na Starowiślnej. Pycha - polecam :)
  • DST 22.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 16.50km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Kalorie 900kcal
  • Podjazdy 200m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 lipca 2009 Kategoria Trening

Jak zwykle pagórki.

Tym razem samotna jazda. Wczorajszy dzień jeszcze czuć w nogach więc dzisiaj raczej spokojnie. Oczywiście te kilka podjazdów trzeba było zrobić i wtedy puls skakał w górę, jednak pzostałe fragmenty pojechałem sobie na lajcie.
Moja kolarka, którą śmigam po szosie zaczyna niedomagać. Niedawno wymieniłem napęd, teraz zauważyłem, że koła zaczynają niewydalać. Konkretnie tylne, objawia się to w ten sposób, że gdy mocno deptam to koło gnie się do tego stopnia, że ociera o widełki. Na poczatku nie mogłem tego zdiagnozować gdyż oglądając rower tego nie widać. Kombinowałem z odpowiednim ustawieniem koła w ramie, mocniej zapinałem zacisk ale dopiero wczoraj na stromym podjeździe zauważyłem co się dzieje. Dzisiejsze obserwacje potwierdziły tą co się dzieje. Wygląda na to, że mogę na tym rowerze śmigać po płaskim :)
  • DST 68.74km
  • Czas 02:49
  • VAVG 24.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 158 ( 85%)
  • HRavg 116 ( 62%)
  • Kalorie 2556kcal
  • Podjazdy 291m
  • Sprzęt Kolarka - no name.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 lipca 2009 Kategoria Trening

To już nie pagórki.

Wyjazd w grupce. Zebrało się nas aż czterach :) ja, Marcin, Axi oraz szbiker. Plan był prosty - śmigamy na Radziszów, potem gdzieś jakieś pagórki i powrót przez Myślenice do Krakowa. I tak właśnie wyszło, po drodze dwie fajne przełęcze. Pierwsza z nich z Harbutowic do Bieńkówki to stromy podjazd, w końcowym odcinku wręcz bardzo stromo, niewiele brakowało aby skończyło się na prowadzeniu. Potem szybki zjazd do Bieńkówki i już łatwiejszy podjazd na kolejną przełęcz skąd baaaaaaardzo długi zjazd aż do samych Myślenic. Potem już standardzik czyli przez Świątniki do Krakowa. Lajcik to nie było ale o to chyba chodzi w tej całej zabawie.
  • DST 103.39km
  • Czas 03:50
  • VAVG 26.97km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 174 ( 94%)
  • HRavg 131 ( 70%)
  • Kalorie 4097kcal
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Kolarka - no name.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 lipca 2009 Kategoria Trening

Szosa na Podkarpaciu.

Tak gorąco jak dzisiaj to już dawno nie było. Już o 7 rano gdy wyjeżdżałem to grzało okropnie. Wróciłem przed południem i całe szczęście bo bym chyba gdzieś padł na trasie. Była w planie jakaś wycieczka na dzisiaj ale nie wypaliło. Może jutro...tyle, że jutro kiszkowato się dzień zapowiada i może się okazać, że całkiem bez roweru zejdzie.
  • DST 91.27km
  • Czas 04:11
  • VAVG 21.82km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 2890kcal
  • Podjazdy 895m
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl