Informacje

  • Wszystkie kilometry: 97889.90 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.93%)
  • Czas na rowerze: 201d 04h 52m
  • Prędkość średnia: 20.22 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:1248.72 km (w terenie 121.37 km; 9.72%)
Czas w ruchu:54:18
Średnia prędkość:23.00 km/h
Suma podjazdów:10282 m
Maks. tętno maksymalne:181 (99 %)
Maks. tętno średnie:174 (95 %)
Suma kalorii:53961 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:59.46 km i 2h 35m
Więcej statystyk
Czwartek, 29 kwietnia 2010 Kategoria Trening

Tlenik.

Nie ma co pisać. Plaskaty wyjazd. Pogoda extra, w końcu solidna wiosna. Po wczorajszym treningu byłem lekko zmulony wobec czego zafundowałem sobie właśnie taką rekraację.

No. a teraz w kwestii tego sprzętu. Nie, szosy nie zmieniam. Kolarka służy mi tylko do treningów. Jest taka jaką potrzebuję, tani rower do tyranie i nic więcej.
Natomiast trafiła mi się okazja zanabycie karbonowej ramy MTB. Wprawdzie używana, ale znam jej użytkownika, znam historię ramy, cena dobra, rama w dobrym stanie, rozmiar podemnie. Grzechem by było nie kupić.
Aha - mowa o Ghost Lector. Rozmiar 17,5, waga około 1130 gr.
  • DST 53.78km
  • Czas 02:02
  • VAVG 26.45km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 143 ( 78%)
  • HRavg 110 ( 60%)
  • Kalorie 2016kcal
  • Podjazdy 105m
  • Sprzęt Kolarka - no name.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 kwietnia 2010 Kategoria Trening

Mocna szosa.

Trochę wiało dzisiaj ale ogólnie warunki do jazdy bardzo dobre. Mykłem sobie Alwernie, raczej mocnym tempem. W każdym razie zmęczony jestem.
No i jeszcze jeden news - szykują się zmiany sprzętowe :)
  • DST 91.31km
  • Czas 03:07
  • VAVG 29.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 173 ( 95%)
  • HRavg 135 ( 74%)
  • Kalorie 3881kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt Kolarka - no name.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 kwietnia 2010 Kategoria Trening

Spokojny tlenik.

Typowy tlenik. Równe 3 godzinki jazdy bez szarpań i zrywów. Puls w granicach 120-130. Gdzieś tam wyskoczył do 160, nawet sam nei wiem gdzie ale to kilka pików tylko. Jutro plaża i serwis roweru.
  • DST 88.08km
  • Czas 02:59
  • VAVG 29.52km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 161 ( 88%)
  • HRavg 126 ( 69%)
  • Kalorie 3591kcal
  • Podjazdy 81m
  • Sprzęt Kolarka - no name.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 kwietnia 2010 Kategoria Zawody

Puchar Smoka w Kątach - nawet nieźle.

To, że w Kątach będzie bardzo ciężko wiedziałem od samego początku. Chociaż Puchar Smoka nie jest tak prestiżowym wyścigiem jak ten w Tarnowie to właśnie tego się bardziej obawiałem. Obsada może nie tak liczna ale lokalni bikerzy bardzo mocni.



Start poszedł spokojny ale już po 100 metrach Robert Albrycht wyszedł przed Krzyśka Gierczaka i narzucił dużo mocniejsze tempo. Chcąc utrzymać koło depnąłem mocniej, coś tam przy zmianie biegów zajęczała przednia przerzutka ale nie przejmowałem się tym do czasu aż zaczął się podjazd. Redukcja na średnią tarczę, potem po kolei wybieram większe tryby na kasecie. Nadszedł czas na młynek, klik i słyszę tylko rzęrzenie łańcucha. Nie ma czasu na kombinacje, butem zrzucam na najniższą koronkę i zasuwam do góry. Bardzo ciężki podjazd, mamy do pokonania około 150 metrów różnicy poziomów na odcinku około kilometra. Chłopaki odjechali kilka metrów ale cały czas w zasięgu. Jednak czuję, że dają bardzo mocno. Może bym utrzymał się za nimi ale dogoniliśmy już seniorów i trzeba bardzo dużo siły żeby wyprzedzić gdzieś bokiem. Czuję, że nie podołam i zaczynam tracić dystans.

Na górze zero płaskiego tylko od razu zjazd, najpierw po trawie, potem szutrową drogą. Można rozwinąć bardzo dużą szybkość, jest sucho ale sporo kolein tylko czychających na błąd. Troszkę ciasno, sporo tych seniorów zostało z tyłu, dosyć wolno pokonuję ten zjazd i wjeżdżam na drugą rundę.

Robert Albrycht jeszcze w zasięgu wzroku ale czuję, że już go nie dogonię. Podobnie jak chwilę temu za pomocą buta wrzucam miękki bieg i atakuję podjazd. Troszkę luźniej i można bez szarpanie jechać swoim tempem. Zjazd pokonuję już swobodnie i dosyć szybko. Gdy wjeżdżam na trzecie okrążenie już nie mam kontaku z prowadzącą dwójką wobec czego skupiam się na tym aby utrzymać równy rytm. Wyprzedzam Slawka Skórę z Bike Team Jedlicze i gonię Kubę Gryzło z Jasła. Nie jedzie wolno, zbliżam się ale bardzo powoli.

Znów zjazd - tym razem już lecę na całość. Optymalny tor jazdy już opracowany, daję konkretnie w dół. Przelatuję kałużę, potem koleiną mocno w dół, mała hopka, za nią docyś mocny zakręt w lewo. Nawierzchnia niby sucha i twarda ale pokryta pokruszoną ziemię i żwirkiem. Czuję, że przednie koło zalicza delikatny poślizg, o hamowaniu w tym momencie nie ma mowy, nabieram solidnej prędkości i na styk wyrabiam się w zakręcie, za nim kolejny ale na szczęście łagodniejszy i udaje mi się trochę zwolnić. Uff - było już niewesoło. Chlopak z Jasła poharatał się tutaj bardzo mocno.

Wjeżdżając na ostatnią rundę dostaję informację, że rywale już daleko z przodu, jadę niezagrożony na trzecim miejscu. Ostatni podjazd już raczej spokojnie. Kuba osłabł i udaje się go wyprzedzić tuż przed szczytem. Zjazd pokonuję już spokojnie i kończę wyścig na trzeciej lokacie.

Wygrał Krzysztof Gierczak, wyprzedzając Roberta Albrychta. Po wczarajszym drugim miejscu dzisiaj oczko niżej. Wydawało by się, że zawody niższej rangi ale jak widać mocnych bikerów nigdzie nie brakuje. Mógł bym się tłumaczyć awarią przerzutki czy wczorajszym startem, który niewątpliwie kosztował mnie sporo sił. Ale nie czułem się wyjechany chociaż faktycznie puls wskazywał, że nie jestem w pełni zregenerowany. To wszystko jednak tylko szczegóły. Dzisiaj rywale byli po prostu mocniejsi.



Podsumowując weekend jestem bardzo zadowolony. Zimowe treningi na trenażerze, potem wiosenna jazda w deszczu i śniegu przy temperaturze około zera jednak przyniosła jakiś efekt. Nie wiedziałem jak będzie z formą. Bałem się tych startów. Na szczęście okazało się, że nie jest źle. Motywacja do dalszej pracy jest. Zobaczy się co będzie dalej. Liczę, na to, że jeszcze zamieszam trochę w loklanym rowerowym światku :)
  • DST 14.34km
  • Teren 14.34km
  • Czas 00:55
  • VAVG 15.64km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 172 ( 94%)
  • HRavg 161 ( 88%)
  • Kalorie 854kcal
  • Podjazdy 522m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 kwietnia 2010 Kategoria Zawody

Puchar Tarnowa - I edycja Las Lipie.

Piękna pogoda oraz przedłużające się rozpoczęcie sezonu zaowocowało ogromną frekwencją na Pucharze Tarnowa. Pierwsza edycja odbywa się lasku Lipie. Nie będzie lekko - tak sobie myślałem jeżdżąc rozgrzewkę. Z powody bardzo dużej liczby zgłoszonych zawodników mój start został przesunięty. Zrezygnowano z puszczania razem Mastersów i Juniorów. Najpierw więc polecieli w trasę Juniorzy, a dopiero po nich trzy grupy Mastersów. Ten rok to moja inauguracja w kategorii Masters II.

Niby łatwiej się wydaje ale nie byłem o tym do końca przekonany patrząc na stojących obok mnie rywali. Jedynka już poszła, minutę po nich nasza kolej. To zbyt szybko, istniała obawa, że zaraz po starcie dogonimy tych słabszych. A ponieważ trasa wąska i kręta to Ci skutecznie nas zablokują. Start trochę przyspałem, pierwszy zakręt dałem po zewnętrznej i dopiero na krótkiej prostej nabrałem szybkości i nadrobiłem dystans do czołówki. A tam królował Lesław, który energicznie prowadził stawkę.

Bardzo szybko doganiamy ogon młodszej kategorii i to w najgorszym z możliwych miejsc. Seria agrafek po miękkiej nawierzchni z krótkimi lecz bardzo stromymi podjazdami nie dawała za dużo możliwości do wyprzedzenia. Mimo tego łykam jednego, drugiego, trzeci spada z roweru..trzeba zwolnić, ale zaraz potem ogień. Kawałek dalej fragment szerszej trasy, blat i zgrzytanie zębów, z przodu Witek Trojak, dojeżdżam mu na koło i chwila odpoczynku. Znów seria strasznie strasznie pokręconych, siłowych podjazdów i dojazdówka do mety i drugą rundę. Wyprzedzam Witka i podkręcam tempo wjeżdżając na drugą rundę.

Szybko pokonuje płaski fragment trasy i dojeżdżam do agrafek. W zasięgu wzroku pojawia się Lesław, nie jest daleko znaczy, że nie jest źle. Tym razem ten odcinek udaje się pokonać szybko i płynnie. Niestety pecha miał właśnie Lesław, który na jednej ze zmarszczek urwał łańcuch. Nie ma czasu na gadanie, trzeba bronić honoru zielonych barw. Znów w zasięgu wzroku pojawia się rywal, nr startowy wskazuje na moją kategorię, przed nim kolejny w stroju Sokoła Tarnów. Są w zasięgu ale trudno się zbliżyć. Podkręcam tempo, pomału zbliżam się i siadam jednemu na kole. Drugi z przodu mocno naciska i utrzymuje dystans. W takiej kolejności przejeżdżamy metę i wpadamy na trzecią i ostatnią już rundę.

Prowadzący coś tam woła, niewiele rozumiem ale dociera do mnie, że walczymy o miejsce na pudle. Szybka kalkulacja w głowie. Krzysiek Gierczak poza zasięgiem, odjechał i murowany zwycięzca. Jedynie Lesław mógł nawiązać z nim walkę no ale wiadomo....
Wychodzi więc, że ktoś z naszej trójki będzie drugi. Ta myśl dodaje mi sił, atakuję po lewej, omal nie kończy się to glebą gdy wpadam na podmokłe podłoże. Zjeżdżam na twardszy teren i ponawiam atak, tym razem skutecznie i wyprzedzam Sławka Bartnika gdyż to on właśnie jechał przede mną.

Z przodu Piotr Klonowicz. Trudno rozpoznać kto jedzie widząc tylko plecy ale prowadzący zawody tym razem poinformował nas o tym z kim jedziemy. Jestem już trzeci ale wiem, że Piorek jest w moim zasięgu. Znów agrafki, mocno daję, już jestem metr za nim, spada z roweru, blokuje, ja też wysiadam. Z tyłu naciska rozpędzony Bartnik, druga agrafka, Piorek ma kłopoty, ścinam lekko zakręt i wyprzedam go na krótkim zjeździe. Teraz blat, zagryźć zęby, ogień w nogach. Z tyłu słyszę dźwięki rowerów rywali. Odskakuję na kilka metrów lecz co zakręt słyszę, że tamci nie rezygnują.

Już mroczki w oczach, wyprzedzam kilku zawodników z jedynki, twardo pokonuję serię podjeździków i jak najbardziej naciskam na płaskich fragmentach. Meta już niedaleko ale jadę już na oparach. Jeszcze kilka wąskich zakrętów i ostatnia prosta pod górę. Nachylenia takie, że ledwo można to zauważyć ale lecę już siłą woli - 50 metrów, 40 metrów - 20 metrów. Odwracam lekko głowę, z tyły nikogo. Udało się !

Pokonałem Piotrka o 10 sekund, niewiele więcej stracił Sławek Bartnik. Trzeba wierzyć w siebie, jak mówił prowadzący, finiszem zdobyłem 2 miejsce. Wjeżdżając na ostatnią rundę byłem czwarty, dzięki determinacji i woli walki udało się przebić na drugi stopień podium. SUPER !!!



A jutro kolejne zawody - Puchar Smoka w Kątach. Może nie tak mocno obsadzone jak Puchar Tarnowa ale za to góry, a i pościgać się z kim będzie.
  • DST 13.03km
  • Teren 13.03km
  • Czas 00:43
  • VAVG 18.18km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 181 ( 99%)
  • HRavg 174 ( 95%)
  • Kalorie 706kcal
  • Podjazdy 27m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 kwietnia 2010 Kategoria Przejażdżka

Rege.

Totalny lajt. Mam wrażenie, że taki rowerowy spacerek dzień przed ściganiem dobrze mi robi. Mięśnie odpoczywają, a i psychicznie czlowiek lepiej się czuje. Taka jazda pozwala dostrzec uroki rekraacyjnej jazdy na rowerze. Słoneczo świeci, noga kręci się za nogą, powoli...bardzo przyjemnie.
  • DST 10.14km
  • Czas 00:40
  • VAVG 15.21km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 kwietnia 2010 Kategoria Trening

Tlenik.

Zimno jak cholera dzisiaj. Na dodatek wieje...słońce niby wychylało się zza chmur, fajnie to wyglądało z domu ale na rowerze już tak przyjemnie nie było. No ale tlenik się zrobiło. Jutro rege i w końcu będzie okazja dysze przedmuchać.
Już się doczekać nie mogę :)
  • DST 58.90km
  • Czas 02:46
  • VAVG 21.29km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 145 ( 79%)
  • HRavg 115 ( 63%)
  • Kalorie 2348kcal
  • Podjazdy 490m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 kwietnia 2010 Kategoria Trening

Nie jest źle.

Wygląda na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku. W planach były podjazdy. Myślałem czy dawać pod ZOO czy też może dalej za Kraków podjechać. Wychodząc z domu lukłem przez okno, słoneczko wyglądało bardzo przyjemnie. Jednak gdy wyszedłem na zewnątrz okazało się, że na horyzoncie przyczaiła się czarna chmura. Jadąc bulwarami w stronę Lasu Wolskiego walczyłem z porywistymi podmuchami wiatru i pierwszymi kroplami deszczu. Nie było weseło, nie byłem przygotowany na taką pogodę, czułem, że trochę za lekko jestem ubrany. No ale nie było już sensu wracać i postanowiłem zrobić sobie podjazdy pod ZOO co by w razie ulewy mieć możliwość szybkiego powrotu do domu.

Pierwszy podjazd poszedł nawet nieźle - 6.40. Czuć, że zregenerowany jestem dobrze bo tętno poleciało bez problemu ponad 170. Potem seria luźniejszych ale raczej cały czas ponad progiem tlenowym. Piąty podjazd znów mocniejszy ale bez spinania się wyszedł 7.12. Ponieważ w sobotę w końcu pierwszy start to przetestowałem żąłądek na okoliczność nowych żeli SiS. Miałem też kilka tabletek Guarany, którą kiedyś dostałem gratis gdy zamawiałem jakieś koksy :) Leżało to przez kilka miesięcy chyba i dzisiaj stwierdziłem, że może je łyknę w końcu.

Po ósmym zjadłem żela. W smaku rewelacja, smakuje jak kisiel. Spokojnie można łykać bez popijania. Jeśli tak działa jak smakuje to będzie dla mnie number one.
Zjeżdżając w dół spotkałem Kubaka. Jadąc więc ostatni podjazd miałem zająca, a nawet dwóch :) Za Kubakiem leciał jakiś gostek, który wyraźnie go gonił. Za serpentyną dojechałem Kubaka i goniłem gościa, którego udało się wyprzedzić na ostatnim podjeździe pod bramę. Czas wyszedł 6.50 i max HR z dzisiejszego treningu - 180. Jak widać nawet taki mały element rywalizacji pozwala na dużo większą mobilizację niż samotna jazda.

No więc nie jest źle. Cieszy fakt, że nawet mając w nogach solidny trening jestem w stanie zmobilizować się i pojechać w całkiem dobrym tempie. Wogóle coś dzisiaj dobrze się czułem. W sumie gdybym miał czas to chętnie zrobił bym jeszcze jedną serię takich podjazdów. Teraz już w domu nawet nie czuję w nogach, że 1400 m podjazdów zrobiłem. W sobotę w końcu będę mógł sprawdzić się na zawodach. Zapowiada się bardzo mocna konkurencja. Puchar Tarnowa to już nie przelewki i nawet w Mastersach nie jest łatwo. Będę rywalizował z Krzysztofem Gierczakiem, Krzysztofem Podolskim, Lesławem Podoleckim, do tego sporo mocnych lokalnych zawodników - Trojak, Klonowicz,Łuczkowiec,Bartnik,Szczurek. Naprawdę nie będzie łatwo. No ale trzeba wierzyć w siebie. Trasa w Lipiu mi sprzyja. Płasko,sporo agrafek, kilka odcinków technicznych. Pudło raczej poza zasięgiem ale o pierwszą 5 będę walczył jak lew :)
  • DST 63.74km
  • Czas 03:20
  • VAVG 19.12km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 180 ( 98%)
  • HRavg 130 ( 71%)
  • Kalorie 3587kcal
  • Podjazdy 1371m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 kwietnia 2010 Kategoria Trening

Las Wolski.

Miało być trochę dlużej ale lać zaczęło, potem spotkałem Janusza i razem objechaliśmy kopiec, a potem do domciu. Może i dobrze bo zryty jestem po weekendzie dosyć mocno. Jutro plaża, a potem przygotowania do startu. Już mnie ciągnie do jakiegoś ścigańska :)
  • DST 32.98km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 18.67km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 169 ( 92%)
  • HRavg 111 ( 60%)
  • Kalorie 1447kcal
  • Podjazdy 345m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 kwietnia 2010 Kategoria Wycieczka

Dolinki według Kubaka.

Wycieczka w gronie zielonych. Prowadził Kubak. Piękna pogoda i piękne plenery oraz oczywiście świetne towarzystwo pozwoliło bardzo miło spędzic te kilka godzin na rowerym siodełku. Nudzić się nie było gdzie, sporo podjazdów gdzie Maciu i Skrzynia bawili się w sparingi. Bardzo udany weekend wyszedł. Kwiecień nie zapowiadał się dobrze, trochę udało się podciągnąć teraz i liczę, że do 60 godzin może dobiję na koniec.
  • DST 83.23km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 19.98km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 169 ( 92%)
  • HRavg 126 ( 69%)
  • Kalorie 3879kcal
  • Podjazdy 706m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl