Informacje

  • Wszystkie kilometry: 97889.90 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.93%)
  • Czas na rowerze: 201d 04h 52m
  • Prędkość średnia: 20.22 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2011

Dystans całkowity:559.98 km (w terenie 93.00 km; 16.61%)
Czas w ruchu:27:22
Średnia prędkość:20.46 km/h
Suma podjazdów:5534 m
Maks. tętno maksymalne:178 (98 %)
Maks. tętno średnie:122 (67 %)
Suma kalorii:4358 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:46.66 km i 2h 16m
Więcej statystyk
Niedziela, 30 października 2011 Kategoria Przejażdżka

Tor kajakowy.

J.w.
  • DST 33.26km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 21.93km/h
  • Podjazdy 42m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 października 2011 Kategoria Przejażdżka

Na ustawkę.

Na ustawkę, ale w ustawce nie brałem udziału. To nie mój czas. Już koniec października, najwyższa pora zastanowić się i co i jak w kolejnym sezonie.
Coś robić trzeba :)
  • DST 23.73km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 21.57km/h
  • Podjazdy 40m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 października 2011 Kategoria Różne

Miasto.

J.w.
  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 października 2011 Kategoria Różne

Miasto.

Praca, z pracy itp.
  • DST 20.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 października 2011

Zawoja-Jałowiec-Sucha Beskidzka

Rano zimno okropnie. Odpuszczamy Policę. Na górze pewnie sporo śniegu, błoto i syf. Lecimy na Jałowiec. Wbijamy się na drogę na przeł. Klekociny i przez Czerniawę atakujemy szczyt Jałowca. Moje kolanko oczywiście przypomina o sobie ale chyba jazda terenowa lepiej mu służy niż szosa. Na szczycie sporo osób, pali się ognisko, które szybko anektujemy i po zasileniu porcją drzewa możemy cieszyć się ciepełkiem. Bo bez ogniska wcale ciepła nie ma. Niby słońce przebija się co jakiś czas zza chmur ale jakoś marnie wychodzi mu to grzanie.

Na górze spędzamy ponad godzinę. Dalsza droga wiedzie żółtym szlakiem na przeł. Przysłop. To w zasadzie ciągły zjazd. Mniam mniam - dla każdego coś dobrego. Ścigamy się z wiatrem, turystów niewielu więc można rozwinąć skrzydła. Na Przysłop docieramy bardzo szybko, a stąd do Suchej już rzut beretem. Jeszcze tylko dwa krótkie podjazdy, trawers Magurki i już lecimy w dół do miasta.

Na dole dzielimy się na grupy. Lukcio i Versus wracają do Krakowa na rowerze. My z Andym jedziemy pociągiem. No i tak weekendowa wycieczka dobiegła końca. Trasa zupełnie inna do planowanej ale nikt nie żałował bo było wypaśnie.

http://rowerowanie.pl/gps.php?trackid=251
  • DST 28.00km
  • Teren 26.00km
  • Czas 02:36
  • VAVG 10.77km/h
  • Podjazdy 945m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 października 2011 Kategoria Wycieczka

Kraków-Koskowa Góra-Zawoja.

Jesienny wypad w góry doszedł w końcu do skutku. Pogoda się udała, a to już gwarantowało dobrą zabawę. Do Stróży dotarliśmy asfaltem przez Myślenice. Wbiliśmy się zielonym szlakiem na pasmo Koskowej Góry w okolicach Kotonia aby dalej posuwać się już żółtym szlakiem. Wbrew obawom obeszło się bez błota.

Miałem (mam nadal) spory problem gdyż jakiś czas temu wlazło mi coś w kolano i cały czas mi dokucza. Mało jeżdżę ostatnio i myślałem, że jakoś samo się zaleczy ale dziadostwo odzywa się za każdym razem gdy mocniej naciskam na pedały. Tak było i tym razem, pierwsze ukłucia poczułem jeszcze przez Myślenicami, kolejne pojawiały się już coraz częściej. Przez chwilę było nieciekawie i nawet myślałem o ewakuacji ale jak już dojechaliśmy do Stróż to pomyślałem, że Koskową jakoś zrobię, a jak będzie naprawdę źle to wrócę pociągiem z Makowa.

No i tak jechałem jedną nogą. Bolało ale dało się jechać i co ważniejsze nie robiło się gorzej. W Makowie zakupy i sruu do Zawoji. Szkoda było wracać do domu :) Mieliśmy spać na Hali Krupowej ale po rozmowie telefonicznej dowiedzieliśmy się o braku miejsc. No to śpimy w Zawoji.

http://rowerowanie.pl/gps.php?trackid=252
  • DST 86.90km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:39
  • VAVG 15.38km/h
  • Podjazdy 1630m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 października 2011 Kategoria Przejażdżka

Leniwa szosa.

Rano mróz. Auta zamarznięte. No, a ja oczywiście w proszku. Gdzie są ochraniacze, gdzie rękawiczki zimowe, gdzie bluza, czapka pod kasku. Kurcze, z tego wszystkiego nawet kasku nie mogłem znaleźć. Fruu pod Park Wodny. Podczas jazdy okazuje się, że jednak wcale tak zimno nie jest. Uff...za ciepło się ubrałem, zapomniałem okularów. Dobrze, że naprawdę leniwa ta szosa była i króciutko.

  • DST 68.34km
  • Czas 02:47
  • VAVG 24.55km/h
  • Podjazdy 325m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 października 2011 Kategoria Różne

Miasto.

j.W
  • DST 16.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 24.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 października 2011

Miasto.

J.w.
  • DST 18.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 27.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 października 2011 Kategoria Trening

Czasówka Sprosa.

Zimno jak cholera ale wybraliśmy się na czasówkę. Polecieliśmy przez Zielonki i Skałę. Już kawałek za Zielonkami Lukcio odpalił turbo i zaczęło się robić wesoło.
O ile pierwszą górkę jeszcze jako tako wytrzymałem to każda kolejna coraz mocniej wchodziła mi w nogi i chłopaki pomału zaczęli mnie urywać. Sprężyłem się jeszcze na kawałku płaskiego ale kolejna górka i definitywnie już zostałem. W szczytowym momencie byłem już ze 100 metrów za peletonikiem ale akurat napatoczył się MiśQ z Maciem, którzy jechali autem. Misiek zwolnił i ładną chwilę podholował mnie za sobą dzięki czemu doskoczyłem do chłopaków. To było już w Skale, potem już tylko zjazd do Ojcowa i płasko przez Pieskową Skałę.

Na miejscu szybko zaczęliśmy stygnąć i zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Władowaliśmy się na pakę do Miśka i gadając doczekaliśmy do startu. Wyjście z auta nie było przyjemne ale nie czekaliśmy długo bo starty leciały co minutę więc szybko przyszła nasza kolej. Przede mną startował Szbiker, za mną leciał Spootnick. Nie miałem złudzeń, że dojdę Szymka, a i ucieczka przed Spootnickiem też nie wyglądała na realną.

Start początkowo lekko pod górkę, potem nachylenie lekko wzrasta. Dalej krótki zjazd i kawałek prostego. Wylatuję na drogę Wolbrom-Skała. Jedzie się dobrze, wiatr nawet nie przeszkadza, gór jakichś wielkich nie ma więc prędkość fajna. W Skale kawałek jakimiś osiedlowymi drogami. Kilka progów zwalniających. Tutaj dochodzi mnie Spootnick. Na zjeździe do Ojcowa udaje mi się go wyprzedzić ale szybko kontruje i znów jadę za nim. Trzymam się przepisowa kilka metrów za nim ale jakoś specjalnie nie muszę na to uważać bo pomału, pomału ale ucieka mi coraz bardziej.

Przelatujemy przez Pieskową. Tutaj trochę się sprężam i kilka razy wstaję z siodełka mocno deptając co pozwala mi zniwelować przewagę do jakichś 20 metrów. Mijamy jakąś grupę gości startujących na góralach, a chwilę dalej łykamy Schweepesa. To jednak wszystko na co dzisiaj mnie stać. Mocna jazda za Lukciem na dojeździe, teraz czasówka i pomału zaczyna mi odcinać prąd. Na szczęście już prawie meta.

Chwilę gadamy i jedziemy do Przegini na ognicho. Tutaj kiełbacha, pogaduchy i zbieramy się do Krakowa. Tym razem lecimy już główną drogą z Olkusza. Szybko zasuwamy, niby sporo podjazdów ale szybo je przeskakujemy i zasuwamy do Krakowa. Za którymś z kolejnych podjazdów zaczyna się seria fajnych zjazdów. Szybko docieramy do Krakowa, jeszcze kawałek jedziemy razem, a potem każdy już rozjeżdża się w swoją stronę.

  • DST 109.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 29.86km/h
  • Podjazdy 732m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl