Informacje

  • Wszystkie kilometry: 110545.32 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.14%)
  • Czas na rowerze: 229d 11h 20m
  • Prędkość średnia: 20.03 km/h
  • Suma w górę: 959404 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 6 marca 2013 Kategoria Trening

Taka tam jazda.

Późno się dzisiaj wybrałem. Zawsze o takiej porze roku mam problem jak się ubrać. Niby słońce już świeci i 14 stopni ale jakoś mam stracha, że się za lekko ubieram. Dzisiaj też przez pierwszych kilka kilometrów czułem dyskomfort ale potem nawet jakoś się ustabilizowałem. Na wyjeździe z al. Wędrowników spotykam JackaD.

Potem lecę TTL, ale w przeciwną stronę i skręcam na Kryspinów. Przez Cholerzyn i Piekary, potem kładką nad Wisłą i wyjeżdżam na ścieżkę do Tyńca. Za torem kajakowym widzę jakieś 200-300 metrów przed sobą migające światełko. Widzę, że gość jedzie podobnie jak ja, troszkę podkręcam tempo, facet cały czas utrzymuje dystans, zaintrygowało mnie to trochę i ruszyłem już mocniej co by go dorwać.

Dojeżdżam na tuż przed wyjazdem na Tyniecką. Okazuje się, że to Dawid. Wspólnie dojechaliśmy do mostu Dębnickiego i każdy jedzie już w swoją stronę.

  • DST 53.49km
  • Czas 02:15
  • VAVG 23.77km/h
  • HRmax 165 ( 91%)
  • HRavg 124 ( 68%)
  • Kalorie 2021kcal
  • Podjazdy 356m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 marca 2013 Kategoria Trening

Lajcik.

Tydzień regeneracyjny trwa.

  • DST 36.67km
  • Czas 01:40
  • VAVG 22.00km/h
  • HRmax 150 ( 82%)
  • HRavg 118 ( 65%)
  • Kalorie 277kcal
  • Podjazdy 1416m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 marca 2013 Kategoria Trening

Lajcik.

Dobra - trzeba trochę spuścić z tonu i dychnąć kilka dni co by nabrać świeżości przed kolejnym tygodniem. Dzisiaj też czasu za bardzo nie miałem więc takie dwie godzinki jazdy pasiło mi bardzo.
Najpierw myślałem o Niepołomicach, ale jak wyobraziłem sobie te otwarte i płaskie przestrzenie między Niepołomicami i Krakowem gdzie będę musiał tyrać pod ten wiatr to już czułem kwas w nogach. Poleciałem więc do Lasku Wolskiego z myślą przebici się do Kryspinowa.
Biała droga miejscami strasznie oblodzona, rzuciło mnie kilka razy ale obeszło się bez gleby. Po nocy ziemia dosyć zmrożona więc zdecydowałem się na podjazd do ZOO terenem. Fajnie to wygląda bo wszędzie już bez śniegu prawie tylko na szlaku została taka lodowa rynna z ubitego śniegu.

Nie jest źle w terenie więc do Kryspinowa uderzyłem drogą wzdłuż autostrady. Zaczęło puszczać i miejscami było trochę syfu ale bez tragedii. W Cholerzynie minęli mnie Marek Tyniec i Robert Baś. Siadłem im na koło i na zrobiłem sobie interwałek próbując utrzymać się za nimi. Potem odbiłem na Liszki i przez Piekary i tor kajakowy już do domu.
  • DST 46.81km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 21.12km/h
  • HRmax 163 ( 90%)
  • HRavg 121 ( 66%)
  • Kalorie 1717kcal
  • Podjazdy 270m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 marca 2013 Kategoria Trening

Kto nie śmigał ten berek :)

Miało być pochmurno i zimno ale od rana słoneczko fajnie świeciło. Zimno też jakoś specjalnie nie było więc warunki super na kolarkę. Zdecydowałem się jednak jechać na zimówce bo zmieniłem w nim łańcuch i ten oczywiście zaczął latać jak głupi po kasecie. Trzeba docierać.

Od samego początku poczułem mocny wiatr. Załatwiłem jedną sprawę na mieście i poleciałem na Zielonki. Jakimiś bocznymi drogami przez Owczary przebiłem się na drogę Skała-Iwanowice. Skręciłem w kierunki Iwanowic, a potem odbiłem na Zagaje. Fajnie się jedzie tlenik ze ślizgającym łańcuchem bo każda próba mocniejszego depnięcia kończy się przenikliwymi zgrzytami.

Droga na Zagaje wznosi się lekko do góry i biegnie pod wiatr. Tutaj odczuwam jak mocno wieje. Wlokę się pod górę i rozglądam wokół siebie bo widoczki całkiem przyjemne. Słoneczko nadal świeci, droga sucha ale na polach jeszcze sporo śniegu. Fajnie układa się w takie smugi, które z oddali sprawiają wrażenie jak by tworzyły górskie szczyty.

Cały czas zasuwam pod wiatr, do tego zaczynają się coraz dłuższe podjazdy. Taka jazda wysysa ze mnie siły, czas leci, zmęczenie narasta, a kilometrów nie przybywa. Dobrze, że okolice coraz ładniejsze. Mija 2,5 godziny jazdy, pod wiatr wjeżdżam na jakąś górę. Zaczynam kombinować co by dojechać do drogi Skała-Wolbrom i właśnie przez Skałę wrócić do domu. Wrzucam na ruszt banan i patrzę na GPS. Za około 1 km moja trasa skręca w prawo. Tam podejmę decyzję do robić dalej.

Znów pod górę, znów pod wiatr, ale teraz skręcam w prawo i jadę w dół. Wiatr wieje teraz z boku i nie trzyma już tak bardzo. Potem robi się jeszcze lepiej, zmieniam kierunek jazdy na wschodni i zasuwam z wiatrem. Jest zajebiście, przez kilka kilometrów jadę z wiatrem i delikatnie w dół. Dosłownie muszę się pilnować żeby nie odfrunąć. Jak dobrze, że nie zdecydowałem się zmienić trasy i polecieć na Skałę.

Przelatuję przez jakieś wioski, z których w pamięci zapada mi tylko Wielkanoc. Z oczywistych powodów. Jazda z wiatrem trwa dalej, przelatuję przez Krępę, średnia zmasakrowana na początku przez wiatr teraz szybko idzie w górę. Jadę i wołam - kto mi dał skrzydła :)

Dobra, koniec tego dobrego. Dolatuję do drogi Warszawskiej i skręcam na Kraków. Wiatr teraz z boku ale nie ma tragedii i jedzie się fajnie. Przed Słomnikami skręcam na Prandocin i znów lecę z wiatrem. W Niegardowie trasa prowadzi na Kocmyrzów, droga kluczy, raz jadę z bocznym wiatrem, raz pod wiatr, dobrze, że chwilę temu wciąłem drożdżówkę bo czuję już nogach przejechany dystans.

Jakoś dojeżdżam do Luborzycy, tam śmigam ten paskudny podjazd ale tym razem pomaga mi wiatr więc fajnie się podjeżdża. Z Kocmyrzowa to już bez historii...i jestem w domu.

  • DST 130.93km
  • Czas 05:32
  • VAVG 23.66km/h
  • HRmax 162 ( 89%)
  • HRavg 122 ( 67%)
  • Kalorie 4647kcal
  • Podjazdy 1001m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 marca 2013 Kategoria Różne

Miasto.

j.w.
Czwartek, 28 lutego 2013 Kategoria Trening

Rybna

Zarąbista pogoda dzisiaj. Najwyższa pora przewietrzyć Skocika, tym bardziej, że już niebawem dostanie ostro w tyłeczek i niech się rowerzyna pomału przyzwyczaja :)

Drogi suche, miejscami jakieś jakieś strużki wody ale w zasadzie można powiedzieć, że sterylnie jest. Gorzej na ścieżkach rowerowych, piachu i innego syfu zatrzęsienie. Poleciałem sobie dzisiaj na Rybną, ale od samego nogi jakoś mnie nie niosły. Męczyłem te kilometry i męczyłem, jedynie na podjazd do Sanki sprężyłem się mocniej i pojechałem na maxa.

Na górze skręciłem na Mników, myślałem, że może wiatr mnie trzymał w jedną stronę, ale teraz też jakoś nie bardzo mi ta jazda szła. Do Mnikowa to wiadomo, w dół to zjechałem, ale już dalej znów musiałem mordować.

Muszę sobie tydzień rege zrobić bo zaczynam mnie mulić.

  • DST 67.09km
  • Czas 02:22
  • VAVG 28.35km/h
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 133 ( 73%)
  • Kalorie 2612kcal
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 lutego 2013 Kategoria Trening

Cichawa.

Miała się super pogoda zrobić ale jakoś nie bardzo to było widać z rana. Dopiero gdzieś w okolicach Szarowa słoneczka zaczęło się przebijać zza chmur. Szosa suchutka, ale w Cichawie czekał mnie przejazd szutrówką. Oczywiście te 2 km zaowocowały solidną porcją błota. Z wiaterkiem wracało się do domciu bardzo przyjemnie. Czuć wiosnę w powietrzu, temperatura przyjemna, trzeba szukać lżejszych ciuchów, ptaszyska drą dzioby i generalnie jakoś tak fajnie się robi. No i wygląda, że moje założenie co do planu na luty uda się zrealizować. Miało być 2 godziny jazdy na każdy dzień miesiąca. No i będzie :)

  • DST 63.51km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:39
  • VAVG 23.97km/h
  • HRmax 162 ( 89%)
  • HRavg 131 ( 72%)
  • Kalorie 2199kcal
  • Podjazdy 315m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 lutego 2013 Kategoria Trening

Tyranie.

Ponieważ jutro nie dam rady zrobić treningu to postanowiłem sobie dzisiaj zrobić coś ostrzejszego, tak żebym do jutra czuł w nogach :)

Poleciałem co większe podjazdy w okolicach Krakowa. Od początku jechałem dosyć mocno bo założyłem sobie, że taki właśnie będzie ten treningi, no i chciałem zrobić średnią ponad 24 km/h. Początek z wiatrem i jedzie się spoko, do Kryspinowa dobijam moment, do Balic już gorzej, boczny wiatr trzyma jak cholera. Hopka w Balicach jakoś mnie przytyka, końcówkę muszę już przepychać i na górze łapczywie łapię powietrze. Byłem w takim szoku, że aż zagapiłem się i źle skręciłem przez co wylądowałem znów koło wiaduktu w Balicach.

No nic, nawracam i jadę dalej zaplanowaną trasą, ale cały czas w głowie siedzi mi ta pieprzona hopa, forma nawet w miarę, w sumie to z wiatrem, a zwierzgała mnie okropnie. Nic to, teraz 5-10-15, nie szaleję bo jest stromo, a wyżej wcale nie lepiej. Jakoś poszło, średnia cały czas powyżej 24, nie ma tragedii. Zjazd do Kochanowa pozwolił odpocząć i jeszcze podciągnąć średnią. Do Rudawy znów lecą z wiatrem, nie męczę się, a średnia znów skacze na 24,6.

Podjazd w Nielepicach poza jednym stromym fragmentem nie jest tragiczny, podzielony na kilka odcinków między, którym są małe zjazdy gdzie można odpocząć. Wcinam jakiegoś batona na górze i zjeżdżam w dół. Chrosna jest nieprzyjemna ale jadę znów z wiatrem to trochę mi pomoże. Staram się nie upalać jakoś strasznie ale w miarę szybko pokonywać ten podjazd. Na górze średnia już 24,1. Na zjeździe do Frywałdu dużo nie nadrabiam bo dziury okropne. Dobrze, że po tej pękniętej oponie w zeszłym tygodniu założyłem już grube kapcie. Mogę swobodnie zjeżdżać, ale na kolarce to niespecjalnie to widzę.

Kawałek płaskiego zasuwam ostro dzięki czemu na początku podjazdu do Sanki mam znów 24,4. Jechałem tędy wielokrotnie, znam ten podjazd i wiem, że są tu dwa strome fragmenty, a poza tym jest dosyć długu. Pierwsza stromizna jest zaraz na początku, bez szaleństw jadę do góry, dalej trochę podkręcam tempo, jest trochę łatwiej ale po chwili znów stromszy odcinek. Ten pokonuję już na maxa. Może uda się dociągnąć do góry zanim średnia spadnie poniżej 24. Zasuwam już ile fabryka dała, na górze na liczniku 24,1. Z Sanki jeszcze tylko dwie zmarszczki i lecę s dół do Mnikowa. Ale nie jest, łatwo, cały czas pod wiatr, o ile w dół nadrabiam bez większego wysiłku, to za Mnikowem czeka mnie już ostre tyranie.

Tak było już do samego Krakowa, jak podjechałem pod dom to dosłownie parowało ze mnie. I poczułem znów kwas w nogach, dawno nie jechałem takiego treningu. Ostro było ale jutro odpocznę. No i założenia spełnione, średnia wyszła 24,7, chociaż nie ukrywam, że łatwo nie było.
#
  • DST 83.25km
  • Czas 03:34
  • VAVG 23.34km/h
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lutego 2013 Kategoria Trening

Czuć wiosnę.

Nieźle jest. Dwa wpisy pod rząd, a jakże inne. Piątek to regularna zima, śnieg, mróz, lód i ślisko. A dzisiaj w powietrzu czuć już było wiosnę. Ocieplenie w sobotę, noc bez deszczu i rano drogi zrobiły się całkiem przyjemny.

Zaplanowałem sobie traskę, która nie wypaliła tydzień temu. Znów lecę na Nowe Brzesko, znów mocny wiatr ze wschodu, nawet chyba jeszcze mocniejszy. Tym razem jednak nie dojeżdżam do Nowego Brzeska ale za Igołomią skręcam na Proszowice. Widziałem tą drogę tydzień temu i pomyślałem co by ją oblukać bo chyba jeszcze nie jechałem tędy. Po skręcie w lewo jedzie się trochę łatwiej, wiatr zmienia się na boczny, a ukształtowanie terenu niekiedy zapewnia całkowitą ciszę.

Do Proszowic dobijam całkiem szybko i lecę dalej na Słomniki. Ten odcinek to dosłownie miód i orzeszki. Zasuwam z wiatrem, zza chmur niekiedy wygląda słoneczko ruch na drodze w zasadzie żaden (aż się dziwiłem), zmarszczki na drodzę łykam z blatu. W Słomnikach odbijam na Kocmyrzów, ciężki podjazd w Marszowicach, potem też nielekki w Luborzycy i już lecę na Kraków.

Fajnie było, aż się wierzyć nie chce, że w przeciągu trzech dni miałem na trasie tak skrajnie różne warunki.

#
  • DST 82.96km
  • Czas 03:26
  • VAVG 24.16km/h
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lutego 2013 Kategoria Trening

Zima trwa.

Zima na całego. Najpierw pyknąłem do Lasku, trzeba powiedzieć, że przyjemnie się jeździ ale ciężko po tym śniegu. Potem poleciałem do Kryspinowa drogą wzdłuż autostrady, wcale nie jedzie się lepiej. Dalej przez Cholerzyn do Liszek i na kładką nad Wisłą. Wiatr gwizdał tam taki, że jak nie barierki to by mnie zdmuchnęło. Potem ścieżką rowerową po wale, masakra dosłownie. Utyrałem się jak na galerach. Pod wiatr, śniegu nawiane, myślałem miejscami że wykitruję tam gdzieś. Jak tylko doczołgałem się pod krzyż to od razu zjechałem na asfalt. Potem za Pychowicami już lepiej było ale jak przyjechałem do domu to łydy mi drżały solidnie.
  • DST 48.69km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 18.15km/h
  • Podjazdy 297m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl