Informacje

  • Wszystkie kilometry: 101110.33 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.71%)
  • Czas na rowerze: 209d 06h 00m
  • Prędkość średnia: 20.08 km/h
  • Suma w górę: 880405 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:45434.63 km (w terenie 2071.36 km; 4.56%)
Czas w ruchu:1975:47
Średnia prędkość:22.99 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:287626 m
Maks. tętno maksymalne:182 (101 %)
Maks. tętno średnie:251 (140 %)
Suma kalorii:1224957 kcal
Liczba aktywności:759
Średnio na aktywność:59.94 km i 2h 36m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 7 stycznia 2013 Kategoria Trening

Trenażer.

J.w.
Niedziela, 6 stycznia 2013 Kategoria Trening

Trenażer

J.w.
  • DST 45.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 20.00km/h
  • HRmax 139 ( 76%)
  • HRavg 117 ( 64%)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 stycznia 2013 Kategoria Trening

Trening.

Pierwszy kapeć w tym roku. Statystycznie rzecz biorąc zostało mi jeszcze 3-4 do zrobienia :)
  • DST 43.79km
  • Czas 01:59
  • VAVG 22.08km/h
  • HRmax 161 ( 88%)
  • HRavg 129 ( 71%)
  • Kalorie 1627kcal
  • Podjazdy 291m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 stycznia 2013 Kategoria Trening

Trening.

J.w.
  • DST 36.48km
  • Czas 01:51
  • VAVG 19.72km/h
  • HRmax 150 ( 82%)
  • HRavg 115 ( 63%)
  • Kalorie 1364kcal
  • Podjazdy 276m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 stycznia 2013 Kategoria Trening

Niepołomice.

J.w.
  • DST 53.13km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:21
  • VAVG 22.61km/h
  • HRmax 143 ( 79%)
  • HRavg 117 ( 64%)
  • Kalorie 1771kcal
  • Podjazdy 137m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 stycznia 2013 Kategoria Trening

Nie hamuj..tylko nie hamuj !!

Toż to obłęd jaka pogoda zrobiła się na pierwszy dzień 2013 roku. Odpaliłem dzisiaj kolarkę i pomyślałem, że pasuje po tych świętach, nowych rokach itp przedmuchać dysze. Wczytałem sobie do Edge jaką bystrą jazdę i poleciałem w plener. Na drogach puchy, niby nie tak wcześnie ale wiara chyba jeszcze odsypiała nocne balangi.

Odpaliłem virtualnego partnera i starałem się jechać równo z nim. Ten virtualny kurs to pamiętam dobrze była ostatnia jazda w krótkich ciuchach. Jakoś na początku października zrobiła się fajna pogoda i można było przejechać się jeszcze na krótko. Niby jakoś nie zasuwałem tak wtedy ale teraz nie było łatwo się utrzymać. Może nie musiałem bardzo mocno pracować ale też nie mogłem pozwolić sobie na obijanie się na trasie.

Minąłem Kryspinów, Liszki, pod górę trochę odskoczyłem ale na płaskich fragmentach wyraźnie traciłem. Chyba jednak opory spowodowane przez dosyć luźną bluzę są większe niż bym się mógł tego spodziewać bo traciłem coraz bardziej i żeby się utrzymać musiałem zacząć ciężko harować.

Do Rybnej dojechaliśmy w zasadzie razem, podjazd poszedłem mocno ale nie w trupa. Starałem się jechać bez niepotrzebnych zrywów i szarpnięć, jedynie najostrzejsze fragmenty pozwoliłem sobie wstać kilka razy z siodełka i mocniej depnąć. Na ekranie Edge widziałem, że uciekam wyraźnie, a gdy biały trójkącik zniknąłe z ekranu trochę odpuściłem. Trzeba zostawić te kilkanaście sekund do pobicia na wiosnę. Ostatni, już płaski fragment do skrzyżowania przejechałem raczej spokojnie.

Na zjeździe do Mnikowa utrzymywałem nadal wypracowaną przewagę. Zjazd miodzie, słońce naparze, w oddali widoczne Tatry, a ja zasuwam bez wysiłku w dół. Niże, już przed samym Mnikowem droga wpada w cień i jednocześnie zatacza łagodny łuk w prawo. W pełni rozpędzony za późno zauważam, że nawierzchnia z czarnej zmienia się w popielatą. Wyraźnie widoczna warstewka szronu wywołuje ciarki na moich plecach. Dodatkowo z dołu nadjeżdża auto, NIE HAMUJ TERAZ FURMAN....NIE HAMUJ...powtarzam sobie to jak mantrę. Uff...udało się ale długo będę pamiętał tą sytuację. Już kiedyś tańczyłem na rowerze na tym zjeździe, wtedy jechałem na góralu i było o tyle lepiej, że nie zagrażało mi auto. Brrr...póki co kolarkę odstawiam na wieszak. Dysze przedmuchałem, teraz poczekam do wiosny bo jednak jazda w zimie na takich cienkich gumkach to proszenie się od wypadek.

  • DST 65.77km
  • Czas 02:11
  • VAVG 30.12km/h
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 148 ( 81%)
  • Kalorie 2669kcal
  • Podjazdy 338m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 grudnia 2012 Kategoria Trening

Cichawa.

Dzisiaj to już obłęd jaka pogoda. Niby rano wszystko zmrożone ale jak tylko słońce wzeszło trochę wyżej to zaczęło naprawdę mocno naparzać. Poza Krakowem dosyć wietrznie, wyraźnie czułem ciepły, południowy wiatr, który zresztą miejscami mocno mnie przytrzymywał.

  • DST 63.54km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:42
  • VAVG 23.53km/h
  • HRmax 173 ( 95%)
  • HRavg 137 ( 75%)
  • Kalorie 2196kcal
  • Podjazdy 321m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 grudnia 2012 Kategoria Trening

Proszowice.

Prognozy na dzisiaj były dobre, znaczy się słonecznie ale zimno. Rano stacje meteorologiczne podawały temperatury od -9 do - 10 stopni. Zimno ale liczyłem na to, że w miarę upływu czasu słońce będzie robiło swoją robotę. Faktycznie początki nie były ciepłe ale szybko złapałem temperaturę i nie odczuwałem dyskomfortu cieplnego. Trasa wykreślona spontanicznie na mapie, wysłana do GPS-a i spokojnie sobie jechałem. Kilka krótkich fragmentów terenowych, dobrze, że jest ten mróz bo wszystko ładnie zmrożone i o błocie nie było mowy.

W Goszczy kawałek jadę trasą maratonu w Michałowicach. Jedna gleba gdzieś w lesie na oblodzonej drodze. W sumie to wiedziałem, że tam wypieprzę. Droga cała w lodzie, lekko trawersująca stok, nie było szans tam się utrzymać w siodełku. Czekałem kiedy glebnę no i się doczekałem :)..ale byłem przygotowany więc obeszło się bez bólu.

No i tak sobie jadąc dojechałem do domu. Pogoda brzytwa, jak jechałem ostatnie fragmenty terenem to już puszczało o błoto zaczęło się pokazywać.

  • DST 75.12km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 23.11km/h
  • HRmax 168 ( 92%)
  • HRavg 135 ( 74%)
  • Kalorie 2690kcal
  • Podjazdy 551m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 grudnia 2012 Kategoria Trening

Rutyna.

W sumie to spoko jest. Jak tak dalej pójdzie to może w weekend kolarkę wyciągnę i może jakoś solidną traskę się zrobi. Kurcze, niewiele mi braknie do 10 tys w tym roku. Gdyby faktycznie pogoda wytrzymała do weekendu to ......
  • DST 49.29km
  • Czas 02:26
  • VAVG 20.26km/h
  • HRmax 173 ( 95%)
  • HRavg 125 ( 69%)
  • Kalorie 1837kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 grudnia 2012 Kategoria Trening

Gdzie oczy i nogi poniosą.

Gdzie by tu jechać dzisiaj? Jak na grudzień to pogoda naprawdę wporzo..trzeba to wykorzystać. Najpierw skierowałem się w stronę kopca Krakusa, przeleciałem przez Bonarkę i wylądowałem na Woli. Tak sobie wykombinowałem co by uderzyć gdzieś w tereny pomiędzy Skawiną i Mogilanami ale tak spontanicznie i na azymut.

Za Klnami wpakowałem się w jakoś błotnistą ścieżkę, którą posuwałem się w stronę autostrady. Liczyłem na to, że wzdłuż niej będzie jakaś droga i dotrę nią do przejazdy nad lub pod autostradą. Tak było i po przejeździe nad autostradą wyskoczyłem na jakąś drogę, którą dotarłem do Skawiny.

Stąd skierowałem się w stronę Radziszowa i tak kombinowałem, że może przelecę przez Bronaczową i zjadę do Głogoczowa. Jednak będąc już w Radziszowie zobaczyłem fajny asfalcik, który wspinał się na wzgórze po lewej stronie. Próbowałem na niego trafić i pomału zacząłem się wznosić. Cały czas na czuja, na skrzyżowaniach starałem się wybierać główniejsze drogi ale też tak aby jechać w interesującym mnie kierunku.

W końcu wylądowałem na w miarę wyraźnej drodze z fajnym podjazdem. Wjechałem w las, droga zaczęła się pogarszać, znów mocny podjazd, przejeżdżam obok odosobnionego domu i wyjechałem na bezleśnym wzgórzu. Droga ciągnie się jeszcze przez kilkadziesiąt metrów, asfalt się kończy i widzę już jej koniec. Ostatni fragment już po trawiastej nawierzchni, zatrzymuję się koło jakichś zabudowań. Zza płotu wyskakuje pies i szybko się zbliżając szczeka na mnie. Szybko oceniam sytuację, zaraz obok mnie leży kilka solidnych kamieni ale chyba nie będa potrzebne.

Psiak nie jest imponującego rozmiaru, zwykły kundel co to więcej hałasu robi niż szkody może wyrządzić. Zresztą chyba nie ma złych zamiarów bo gdy już jest kilka metrów ode mnie przestaje szczekać i sygnalizuje pokojowe zamiary machając ogonem
Alarm odwołany, zatrzymuję się i rozglądam wokół. Psiak już całkiem happy łasi się do mojej nogi, a ja lustruję okolicę. Widzę, że na wzgórzu obok w słońcu lśni wilgotna nawierzchnia jakiejś wąziutkiej ale asfaltowej drogi. Żeby się tam dostać muszę pokonać leśny zagajnik. Jadę wąska i grząską ścieżką, niekiedy dłuższe odcinki pokryte lodem. Kilka krótkich ale stromych zjazdów po lodzie. Trzeba je jechać zdecydowanie. Nie ma miejsca na nagłe hamowanie, chwilę wahania bo mogą się skończyć glebą.

Docieram do widzianej kilka minut temu drogi, pokonuje dosyć długi podjazd i wylatuje w Bukowie. Teraz już wiem gdzie jestem, dochodzi 2 godziny jazdy, pasuje coś myśleć o powrocie do domu. Z tym nie ma już problemu.


  • DST 57.34km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:58
  • VAVG 19.33km/h
  • HRmax 157 ( 86%)
  • HRavg 112 ( 61%)
  • Kalorie 2017kcal
  • Podjazdy 531m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl