Informacje

  • Wszystkie kilometry: 101110.33 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.71%)
  • Czas na rowerze: 209d 06h 00m
  • Prędkość średnia: 20.08 km/h
  • Suma w górę: 880405 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:45434.63 km (w terenie 2071.36 km; 4.56%)
Czas w ruchu:1975:47
Średnia prędkość:22.99 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:287626 m
Maks. tętno maksymalne:182 (101 %)
Maks. tętno średnie:251 (140 %)
Suma kalorii:1224957 kcal
Liczba aktywności:759
Średnio na aktywność:59.94 km i 2h 36m
Więcej statystyk
Niedziela, 24 lutego 2013 Kategoria Trening

Czuć wiosnę.

Nieźle jest. Dwa wpisy pod rząd, a jakże inne. Piątek to regularna zima, śnieg, mróz, lód i ślisko. A dzisiaj w powietrzu czuć już było wiosnę. Ocieplenie w sobotę, noc bez deszczu i rano drogi zrobiły się całkiem przyjemny.

Zaplanowałem sobie traskę, która nie wypaliła tydzień temu. Znów lecę na Nowe Brzesko, znów mocny wiatr ze wschodu, nawet chyba jeszcze mocniejszy. Tym razem jednak nie dojeżdżam do Nowego Brzeska ale za Igołomią skręcam na Proszowice. Widziałem tą drogę tydzień temu i pomyślałem co by ją oblukać bo chyba jeszcze nie jechałem tędy. Po skręcie w lewo jedzie się trochę łatwiej, wiatr zmienia się na boczny, a ukształtowanie terenu niekiedy zapewnia całkowitą ciszę.

Do Proszowic dobijam całkiem szybko i lecę dalej na Słomniki. Ten odcinek to dosłownie miód i orzeszki. Zasuwam z wiatrem, zza chmur niekiedy wygląda słoneczko ruch na drodze w zasadzie żaden (aż się dziwiłem), zmarszczki na drodzę łykam z blatu. W Słomnikach odbijam na Kocmyrzów, ciężki podjazd w Marszowicach, potem też nielekki w Luborzycy i już lecę na Kraków.

Fajnie było, aż się wierzyć nie chce, że w przeciągu trzech dni miałem na trasie tak skrajnie różne warunki.

#
  • DST 82.96km
  • Czas 03:26
  • VAVG 24.16km/h
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lutego 2013 Kategoria Trening

Zima trwa.

Zima na całego. Najpierw pyknąłem do Lasku, trzeba powiedzieć, że przyjemnie się jeździ ale ciężko po tym śniegu. Potem poleciałem do Kryspinowa drogą wzdłuż autostrady, wcale nie jedzie się lepiej. Dalej przez Cholerzyn do Liszek i na kładką nad Wisłą. Wiatr gwizdał tam taki, że jak nie barierki to by mnie zdmuchnęło. Potem ścieżką rowerową po wale, masakra dosłownie. Utyrałem się jak na galerach. Pod wiatr, śniegu nawiane, myślałem miejscami że wykitruję tam gdzieś. Jak tylko doczołgałem się pod krzyż to od razu zjechałem na asfalt. Potem za Pychowicami już lepiej było ale jak przyjechałem do domu to łydy mi drżały solidnie.
  • DST 48.69km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:41
  • VAVG 18.15km/h
  • Podjazdy 297m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 lutego 2013 Kategoria Trening

No i BUM !

Udało się wyjść z roboty o czasie. O dziwo, po wczorajszym ataku zimy zrobiło się dzisiaj przyjemnie. Szybki obiad i sru na rower. Lecę dzisiaj na Czernichów, Rybną. Drogi suchuteńkie ale zimno dosyć. Przez Kryspinów i Liszki przeskakuję szybko i sprawnie, potem te fajne pagórki za Liszkami. W Czernichowie skręcam na Rybną. Mijam drogę odchodzącą na Łączany gdy słyszę huk z tyłu. Sprawa jest oczywista-guma. Nie za bardzo nawet jest się zatrzymać w dobrym miejscu. Lokuję się na wylocie jakiejś bocznej drogi i oglądam uszkodzenia. Szybko dostrzegam, że nie jest wesoło. Pęknięta opona. Kuźwa mać, a faktycznie dziwnie jakoś mi się ostatnio jeździło, czułem, że coś jest nie tak z tylnym kołem. Kilka razy oglądałem ale nic nie zauważyłem niepokojącego. Ostatnie dni jednak tak mi już biło, że zaplanowałem na weekend przegląda generalny....no i nie doczekałem.

Kicha jest, dętka wyłazi przez dziurę, dobrze, że chociaż z boku i nie ma styczności z podłożem. Zawsze wożę ze sobą kawałek szmatki, wykorzystują ją teraz do zaciśnięcia opony. Nie jest to solidne zabezpieczenie ale zawsze coś tam daje. Pomału turlikam się z powrotem. Sikać na Rybną, byle by dotoczyć się do domu.
Zmarzłem solidnie, teraz trudno złapać temperaturę, dopiero podjazd w Kaszowie rozgrzewa mnie trochę. Jakoś to wszystko funkcjonuje, ale jadę bardzo ostrożnie.

W Kryspinowie szmatka przeciera się i pęka. Kurna, muszę jakoś to owinąć jeszcze, żeby te kilka kilometrów chociaż pociągła. Pomalutku, powolutku zbliżam się do domu. Dojechałem szczęśliwie. Uff...nie było ciekawie, pal licho w lecie, ale teraz w zimie na kilkustopniowym mrozie nie było to miłe przeżycie.
  • DST 58.16km
  • Czas 02:52
  • VAVG 20.29km/h
  • Podjazdy 229m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 lutego 2013 Kategoria Trening

Śnieżyca.

Wczoraj tak ciężko mi się jechało na trenażerze, że ledwo wytrzymałem te 2 godziny. Dzisiaj robiłem wszystko żeby nie wylądować znów w kuchni. Ale wypaliła sprawa na mieście i trochę się pokomplikowało. Autem jeździł nie będę, połączę jedno z drugim. No i taks sobie jeżdżąc do dalszymi skrótami pojeździłem po mieście.

Pod Makro taka śnieżyca mnie złapała, że dosłownie nie widziałem jak mam jechać. Planowałem dokręcić do Szczyglic i wrócić przez Kryspinów ale sytuacja robiła się kiepska. Drogi moment białe, ślisko, auta jeżdżą, okulary zawalone śniegiem, niewesoło. Nie kombinowałem więc i najkrótszą drogą zrobiłem teleportację do domu.
Wtorek, 19 lutego 2013 Kategoria Trening

Trenażer.

Fuck...znów syf na polu.
  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 lutego 2013 Kategoria Trening

Nowe Brzesko.

Czułem nogi po wczorajszej jeździe i na myśl o podjazdach odrzucało mnie od roweru.
Wobec tego uderzyłem na wschód. Wiatr nadal utrzymuje się wschodni i nie jechało się lekko. W Nowym Brzesku planowałem odbić na Proszowice ale jak sobie pomyślałem, że będę musiał dymać te pagórki z bocznym wiatrem to mnie ciarki przechodziły. Zleszczyłem więc i poleciałem na Ispinę. Przejechałem mostem przez Wisłę i skręciłem na Niepołomice. Od razu lepiej zaczęło się jechać. Do tego w końcu zrobili nową nawierzchnie na odcinku przelatującym przez las w Ispinie i jedzie się tam teraz bardzo przyjemnie.

Tak więc dzisiaj prawie plaża, ale w przekroju całego tygodnia wykonałem kawał dobrej i nikomu niepotrzebnej :) roboty.



  • DST 70.31km
  • Czas 03:01
  • VAVG 23.31km/h
  • HRmax 144 ( 79%)
  • HRavg 121 ( 66%)
  • Kalorie 2347kcal
  • Podjazdy 59m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 lutego 2013 Kategoria Trening

Pierwsza stóweczka w tym roku.

Weekend to dobra pora żeby nadrobić trochę zaległości. Tym bardziej, że pogoda była dobra. Rano rzut oka za okno, jest git. Zachmurzone ale suchutko na ulicach. Szybkie śniadanko i wyciągam sprzęt. Ale jak wychodzę na pole zaczyna mocno sypać. Nic to, przeżyję jakoś. Bulwary takie sobie, odcinek od zapory w Dąbiu do mostu kotlarskiego kiepski ale jakoś przejeżdżam. Koło Wawelu lepiej, spore odcinki już z gołym asfaltem. Najgorzej jest do mostu Dębickiego w kierunku Tyńca. Nie da się jechać miejscami. Docieram do pierwszego zjazdu i wskakuję na asfalt.

Przelatuję przez Tyniec i Skawinę, a potem kieruję się na Kalwarię. Cały czas sypie, droga mokra ale jedyne co mnie irytuje w tej sytuacji to parujące i mokre okulary. Do tego w Przytkowicach łapię kapcia. Trochę mnie to wszystko wybija z rytmu ale staram się jakoś ogarnąć. Wymiana dętki, kleję od razu tą dziurawą i zbieram się bo zaczyna być zimno. Zjazd do Zebrzydowic i skręcam na Stanisław. Najpierw Dolny, potem wspinam się do Górnego. Wokoło prawdziwa zima, dużo więcej śniegu niż w Krakowie. Docieram do Wysokiej i wspinam się krótkim ale stromym podjazdem na przeł.Zapusty. Nie powala ona wysokością ale coś w niej jest bo jednak spotykam tu dużo gorsze warunki niż kilkadziesiąt metrów niżej. Na drodze tylko dwa wąskie paski w śniegu, na poboczach hałdy śniegu, drzewa uginają się pod śnieżnymi poduchami.

Na zjeździe trzeba uważać bo miejscami oblodzone. Kawałek dalej wyskakuję na drogę Skawina-Oświęcim. Na powrót jeszcze za wcześnie, skręcam na Oświęcim. W Ryczowie myślę co by uderzyć za zaporę ale jakoś tak się składa, że przejeżdżam skręt. Jeździłem tędy już kilka razy ale zawsze w przeciwną stronę i jakoś tak wyszło.

Zasuwam dalej na Zator, tam przejeżdżam na drugą stronę Wisły do Babic. Zaczynam odczuwać pierwsze objawy zmęczenia. W dodatku muszę teraz walczyć z wiatrem. Gdzie te zachodnie wiatry w Polsce. Jadę teraz na wschód i zamiast korzystać z podmuchów w plecy muszę przebijać się przeciw niemu. Nie wieje jakoś mocno ale wyraźnie czuję, że jedzie się gorzej.

W Kwaczale i Alwernii pokonuję serię niewysokich ale upierdliwych podjazdów. Zaczyna mi odcinać prąd. Zatrzymuję się w sklepie w Brodle i wrzucam coś na ruszt. To pomaga, do Kryspinowa jadę dosyć sprawnie ale dalej znów zaczyna mnie odcinać. Ostatni podjazd robię spokojnie, zjeżdżam serpentynami i pomału toczę się dalej. Przez miasto jadę już na rzęsach. Dobrze, że płasko, do domu docieram już na oparach. Dałem bobu dzisiaj ale takie były plany i teraz jestem zadowolony.

Straty nadrobione, można teraz spokojnie robić swoje.

  • DST 120.63km
  • Czas 05:11
  • VAVG 23.27km/h
  • HRmax 165 ( 91%)
  • HRavg 132 ( 72%)
  • Kalorie 4216kcal
  • Podjazdy 735m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 lutego 2013 Kategoria Trening

Niepołomice.

  • DST 56.13km
  • Czas 02:24
  • VAVG 23.39km/h
  • Podjazdy 186m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 lutego 2013 Kategoria Trening

Czernichów.

Nie ma co pisać za bardzo. Ot zwykła jazda. Trochę zmulony się dzisiaj czułem.

  • DST 57.65km
  • Czas 02:31
  • VAVG 22.91km/h
  • HRmax 157 ( 86%)
  • HRavg 241 (133%)
  • Kalorie 1927kcal
  • Podjazdy 200m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 lutego 2013 Kategoria Trening

Chrosna.

Rano wyszedłem razem z młodym, który dawał do szkoły. Warunki na rower rewelacyjne, śniegu dużo ale drogi suchuteńkie i czarne. Nawet bulwarami dało się spoko przejechać. Po wczorajszych interwałkach postanowiłem zrobić sobie spokojną jazdę. Do Kryspinowa dobijam szybko i sięgam ręką po bidon....FUCK...nie ma.
Tylko jedno miejsce przychodzi mi do głowy gdzie mogłem zgubić. Bankowo pod hotelem Sheraton kiedy zjeżdżałem po schodach na parking pod Wawelem. Kuźwa, początek trasy w zasadzie, a ja bez picia jestem. Jak na złość kasy też żadnej nie wziąłem. I bidonu też szkoda, termiczny. Wprawdzie z Decathlonu ale prawie 4 dychy dałem za niego.

No nic trzeba dawać dalej. Jazda jak jazda, przeleciałem przez Chrosną, Sankę i znów Kryspinów. Jak wracałem to pomyślałem co by zajrzeć na te pieprzone schody, mało kto tam łazi, zwłaszcza teraz w zimie. Jadę, podjeżdżam od góry do schodów i co widzą :) ...już z daleka widać jak stoi sobie spokojnie w śniegu. Jakaś dobra dusza postawiła go na stojąco. Kurcze, ale mi się pić chce, wyguldałem od razu połowę. Nawet trzyma temperaturę, po 2 godzinach spokojnie można było pić. No ale dzisiaj mrozu nie ma.


  • DST 66.05km
  • Czas 02:51
  • VAVG 23.18km/h
  • HRmax 166 ( 91%)
  • HRavg 132 ( 72%)
  • Kalorie 2292kcal
  • Podjazdy 363m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl