Poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Kategoria Ukraina
Atak na Pikuj.
Rano szybko zdobywamy Pikuj. Sporo elementów wspinaczki. Sam szczyt z rowerem niedostępny. Kilka metrów brakuje do szczytu. Widoki cudowne, pogoda wyśmienita. Aż chce się krzyczeć - ŻYCIE JEST PIĘKNE !!!!
Zjazd do najbliższej wsi obłędny. Najpierw wąska ścieżka pełna kamieni. Szybko opuszczamy strefę połonin i wjeżdżamy do lasu. Nachylenie miejscami tak strome, że ciężko jechać. Hamulce już nie wyrabiają. Zaciska aż parzy. Gdy słyszę ciągłe tracie klocków o tarcze aż ciarki mnie przechodzą. W końcu przedni hampel poddaje się. Klamka mięknie i wpada aż po kierownicę. Kilka minut chłodzenia pomaga i możemy pomału ruszać dalej. Staram się hamować pulsacyjnie, teren trochę wypłaszcza i docieramy do pierwszych zabudowań. Szybko przejeżdżamy przez wieś i kierujemy się w kierunku Połoniny Równej.
Nocleg w krzakach obok drogi w towarzystwie masy chmar komarów i meszek. Komary po pikuś. Meszki za to masakra. Wchodzą we włosy i gryzą w głowę. To najgorsze wspomnienie z tego wyjazdu. Do dzisiaj się drapię.
Zjazd do najbliższej wsi obłędny. Najpierw wąska ścieżka pełna kamieni. Szybko opuszczamy strefę połonin i wjeżdżamy do lasu. Nachylenie miejscami tak strome, że ciężko jechać. Hamulce już nie wyrabiają. Zaciska aż parzy. Gdy słyszę ciągłe tracie klocków o tarcze aż ciarki mnie przechodzą. W końcu przedni hampel poddaje się. Klamka mięknie i wpada aż po kierownicę. Kilka minut chłodzenia pomaga i możemy pomału ruszać dalej. Staram się hamować pulsacyjnie, teren trochę wypłaszcza i docieramy do pierwszych zabudowań. Szybko przejeżdżamy przez wieś i kierujemy się w kierunku Połoniny Równej.
Nocleg w krzakach obok drogi w towarzystwie masy chmar komarów i meszek. Komary po pikuś. Meszki za to masakra. Wchodzą we włosy i gryzą w głowę. To najgorsze wspomnienie z tego wyjazdu. Do dzisiaj się drapię.
- DST 106.00km
- Teren 30.00km
- Czas 06:38
- VAVG 15.98km/h
- Podjazdy 864m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj