Niedziela, 13 marca 2011
Kategoria Trening
Tlenik.
Po wczorajszej rzeźni w górach aż prosiło się o lżejszą jazdę. Nie chciałem lecieć na Niepołomice bo tam tak płasko, że aż za płasko :)
Poleciałem w stronę kombinatu, a dalej bocznymi drogami przebijałem się na północ. Przeciąłem drogą Kraków-Proszowice i skierowałem się na Miechów. Drogi miejscami bardzo kiepskie, do tego teren dosyć solidnie pofałdowany. No i zapasy glikogeny w mięśniach po wczorajszej jeździe wyraźnie wyczerpane. A, że do tego jeszcze nie starałem się nawet deptać mocniej to średnia bardzo mizerna.
W Miechowie chwila przerwy i lecę dalej. Najpierw drogą w stronę Olkusza, potem skręcam na Iwanowice. Zaczyna dosyć mocno wiać co znów mnie spowalnia. Gdzieś za Iwanowicami mijam Lukcia. Odbyło się to tak niespodziewanie i szybko, że nawet się nie zatrzymałem, a potem było już za późno. W planach miałem przeciąć głowną drogą z Krakowa na Kielce i dotoczenie się do Krakowa bocznymi drogami ale było już późno więc zdecydowałem się ciąć główną trasą przez Michałowice. Trochę przytrzymała mnie serpentyna ale potem już poszło szybko i do domu dotarłem akurat na obiad.
Poleciałem w stronę kombinatu, a dalej bocznymi drogami przebijałem się na północ. Przeciąłem drogą Kraków-Proszowice i skierowałem się na Miechów. Drogi miejscami bardzo kiepskie, do tego teren dosyć solidnie pofałdowany. No i zapasy glikogeny w mięśniach po wczorajszej jeździe wyraźnie wyczerpane. A, że do tego jeszcze nie starałem się nawet deptać mocniej to średnia bardzo mizerna.
W Miechowie chwila przerwy i lecę dalej. Najpierw drogą w stronę Olkusza, potem skręcam na Iwanowice. Zaczyna dosyć mocno wiać co znów mnie spowalnia. Gdzieś za Iwanowicami mijam Lukcia. Odbyło się to tak niespodziewanie i szybko, że nawet się nie zatrzymałem, a potem było już za późno. W planach miałem przeciąć głowną drogą z Krakowa na Kielce i dotoczenie się do Krakowa bocznymi drogami ale było już późno więc zdecydowałem się ciąć główną trasą przez Michałowice. Trochę przytrzymała mnie serpentyna ale potem już poszło szybko i do domu dotarłem akurat na obiad.
- DST 122.53km
- Czas 04:42
- VAVG 26.07km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 148 ( 81%)
- HRavg 116 ( 64%)
- Kalorie 4935kcal
- Podjazdy 673m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ostro trenujesz. W ogóle początek roku masz b.mocny. To jakaś specjalna taktyka ? Wyróżniasz się tą statystyką na BSie.
Jedris - 19:03 niedziela, 13 marca 2011 | linkuj
Ha chlopaki, po prostu nie mozecie bez siebie zyc, a przynajmniej trenowac! :)
buli - 17:58 niedziela, 13 marca 2011 | linkuj
Mieliśmy chyba dzisiaj podobny pomysł żeby trochę odbić na północ od tych górek ;-)
Jak Cię zobaczyłem to rzuciłem okiem za siebie czy zamierzasz się zatrzymać, ale poleciałeś dalej to ja też już się nie zatrzymywałem :)
Miałem lajtowo dzisiaj pojechać, a wyszło w sumie całkiem mocno, jestem totalnie wyrąbany tym weekendem, ale co to był (jest) za weekend - prawie 300km :)
ps. W skale jeszcze mijałem Lesława :) lukcio - 14:55 niedziela, 13 marca 2011 | linkuj
Komentuj
Jak Cię zobaczyłem to rzuciłem okiem za siebie czy zamierzasz się zatrzymać, ale poleciałeś dalej to ja też już się nie zatrzymywałem :)
Miałem lajtowo dzisiaj pojechać, a wyszło w sumie całkiem mocno, jestem totalnie wyrąbany tym weekendem, ale co to był (jest) za weekend - prawie 300km :)
ps. W skale jeszcze mijałem Lesława :) lukcio - 14:55 niedziela, 13 marca 2011 | linkuj