Informacje

  • Wszystkie kilometry: 100966.03 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.72%)
  • Czas na rowerze: 208d 19h 21m
  • Prędkość średnia: 20.10 km/h
  • Suma w górę: 877029 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 30 stycznia 2011 Kategoria Trening

Pod wiatr.

Dałem se bobu dzisiaj. Wprawdzie płaska trasa i do 60 km jechało się super. Niby mróz ale słoneczko operowało mocno od samego rano co sprawiało, że było przyjemnie i mróz nie był tak dotkliwy. Dzisiaj postanowiłem jechać na "Skociku" Wprawdzie to jeden z najtańszych modeli jednak w porównaniu z moim starym kląkiem to niebo i ziemia. To był drugi wyjazd na tym rowerze ale pierwszy kiedy mogłem tak naprawdę skorzystać z jego możliwości. Tak więc leciało się extra do 60 km. Minąłem Kłaj i Proszówki mając średnią 32 w co trudno było mi uwierzyć. Za Proszówkami zaczęło się trochę chrzanić. Najpierw kiepska droga i boczny wiatr. W Mikluszowicach zawsze odbijam do puszczy lecz tym razem nie było takiej możliwości gdyż droga bieluteńka i skrząca się lodem. Tak po prawdzie brałem pod uwagę taką okoliczność ale nie przygotowałem się na nią.

Musiałem lecieć dalej co wydłużyło trasę o jakieś 12 km. Minąłem Zieloną i wyleciałem na drogą ze Szczurowej do Niepołomic. I właśnie tutaj zaczęły się schody. Odkryta przestrzeń i wiatr w twarz. Niby nie taki mocny ale dla kolarza straszne utrudnienie. Kurna to już góry są lepsze, człowiek depnie mocniej i jedzie, a tutaj im szybciej tym gorzej. Tutaj miałem kryzys gdyż zacząłem odczuwać brak sił. Nie wziąłem jedzenia, nie miałem też kasy żeby coś kupić. Wyjeżdżając z domu planowałem swoją stałą traskę, która zajmuje mi niecałe 3 godzinki i teraz gdy trzeba było improwizować zrobiło się ciężko. Naprawdę trudno się jechało gdyż oprócz wiatru zmagałem się z kiepską drogą. Łaty na asfalcie wybijały z rytmu, a do tego mam wrażenie, że droga prowadzi delikatnie do góry.

Dopiero w Zabierzowie Bocheńskim droga się poprawiła i opuściłem odkrytą przestrzeń. Zatrzymałem się chwilę aby odpocząć, dobrze, że tym razem bidon nie zamarzł i mogłem chociaż płyny uzupełnić. Tak turlikając się na oparach dotarłem do domu kompletnie ujechany.
  • DST 100.96km
  • Czas 03:27
  • VAVG 29.26km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • HRmax 167 ( 92%)
  • HRavg 135 ( 74%)
  • Kalorie 3771kcal
  • Podjazdy 82m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Na kolarce zawsze jest zimniej niż na mtb, jedzie się szybciej tak musi być. Na taki wypad teraz trzeba mieć zdrowie.

Jacek
jacekddd
- 22:50 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Tyle kilometrów nastukałeś już w tym roku???
szacunek!
Pozdrawiam
lemuriza1972
- 21:09 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Ale zrobiłeś solidny weekend. 210 km... Kurcze, a ja w sobotę miałem wyjazd firmowy i tylko jedna setunia weszła. kubak - 19:47 niedziela, 30 stycznia 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa woimp
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl