Środa, 31 marca 2010
Kategoria Trening
Kilka podjazdów pod ZOO
Trochę odsapnąłem po ostatnich szaleńczych dniach i pomyślałem co by pod ZOO się spróbować. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Wsiadłem na wyścigówkę i odpaliłem turbo.
Wyszło 6.25 - nawet niezły czas, ale faktem jest, że pojechałem już na maxa.
Po cichu liczę, że w pełni sezonu gdy organizm przystosuje się do takich obciążeń może uda się w końcu złamać zaczarowaną granicę 6 minut.
Zrobiłem 4 podjazdy gdy zaczęło kropić. Nie miałem jakiegoś parcia na trening za wszelką cenę wobec powyższego pojechałem sobie więc do domu. Jutro jeśli pogoda dopisze planuję jakieś XC po Lasku Wolskim. Tak pasowało by ze 2 godzinki mocniej pośmigać.
Wyszło 6.25 - nawet niezły czas, ale faktem jest, że pojechałem już na maxa.
Po cichu liczę, że w pełni sezonu gdy organizm przystosuje się do takich obciążeń może uda się w końcu złamać zaczarowaną granicę 6 minut.
Zrobiłem 4 podjazdy gdy zaczęło kropić. Nie miałem jakiegoś parcia na trening za wszelką cenę wobec powyższego pojechałem sobie więc do domu. Jutro jeśli pogoda dopisze planuję jakieś XC po Lasku Wolskim. Tak pasowało by ze 2 godzinki mocniej pośmigać.
- DST 39.01km
- Czas 01:58
- VAVG 19.84km/h
- Temperatura 11.0°C
- HRmax 174 ( 95%)
- HRavg 125 ( 68%)
- Kalorie 1774kcal
- Podjazdy 639m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Heh, też dziś podjeżdżałem pod zoo, musieliśmy się jakoś minąć. Trochę mnie to dopołudniowe kropienie wystraszyło, ale na szczęście przeszło i wytrzymało zgodnie z prognozami do południa.
Axinet - 11:01 środa, 31 marca 2010 | linkuj
Komentuj