Niedziela, 10 listopada 2013
Kategoria Wycieczka
Skurowa - Rajbrot ( Kamienie Brodzińskiego)
Rano pakowanie idzie nawet sprawnie, po 8 wyjeżdżamy. Na początek jeszcze mży ale szybko przestaje chociaż jeszcze mocno zaniesione. Trochę kicha bo jedziemy teraz chyba najładniejszym odcinkiem całej trasy z rewelacyjnym widokiem na Liwocz, a mało co widać. Liwocz schowany w chmurach. Zjeżdżamy do Jodłowej. Dzisiaj jazda idzie lepiej. Grupa zaczyna się zgrywać, więcej jazdy, kilometrów szybko przybywa. Wobec tego decyduję się poprowadzić podjazdem z Jonin pod Gilową górę. Rano myślałem, że się nie uda bo w deszczu nie było sensu tam jechać ale teraz nie jest źle i fajnie będzie się rozgrzać na podjeździe. Na przełęczy dłuższy postój, tutaj planowałem nocleg, ludziom się podoba. No ale nie wyszło, jeszcze wcześnie, trzeba jechać dalej.
Kolejny postój dopiero w Gromniku. Do Zakliczyna jedziemy w tempie wyścigowym. Mam plan, który nie wydawał się realny, ale teraz coraz bardziej zaczynam w niego wierzyć. Znam fajną miejscówkę koło Rajrbrotu. Kamienie Brodzińskiego, byłem tam swego czasu i pamiętam, że to dobre miejsce na rozbicie namiotów. Ostatnie zakupu robimy w Lipnicy Murowanej i pomału zbliżamy się do końca. Wyjeżdżamy na górę, koło gospody zatrzymujemy się i szukamy tych kamieni. W nocy wszystko inaczej wygląda, trochę się motamy ale znów przychodzi nam z pomocą jakiś tubylec. Gdy stoimy obok drogi zatrzymuje się auto, a kierowca pyta się czy coś się stało, czy trzeba coś pomóc. Pytamy o te kamienie i otrzymujemy właściwe wskazówki.
Teraz już bez problemów trafiamy na miejsce. Jest zimno, coś koło 4 stopni powyżej zera. Iwo szybko rozpala ognisko. Tym razem nie siedzimy tak długo jak pierwszej nocy. Koło 23 rozchodzimy się spać. Ta noc nie była przyjemna dla mnie. Wiedziałem, że nie jestem przygotowany sprzętowo na takie wyjazdy. Śpiwór kiepściutki, ciuchy też nie za ciepłe. Ubrałem wszystko co miałem, ale i tak nie czułem takiego komfortu, który pozwolił bym mi spokojnie spać.
Kolejny postój dopiero w Gromniku. Do Zakliczyna jedziemy w tempie wyścigowym. Mam plan, który nie wydawał się realny, ale teraz coraz bardziej zaczynam w niego wierzyć. Znam fajną miejscówkę koło Rajrbrotu. Kamienie Brodzińskiego, byłem tam swego czasu i pamiętam, że to dobre miejsce na rozbicie namiotów. Ostatnie zakupu robimy w Lipnicy Murowanej i pomału zbliżamy się do końca. Wyjeżdżamy na górę, koło gospody zatrzymujemy się i szukamy tych kamieni. W nocy wszystko inaczej wygląda, trochę się motamy ale znów przychodzi nam z pomocą jakiś tubylec. Gdy stoimy obok drogi zatrzymuje się auto, a kierowca pyta się czy coś się stało, czy trzeba coś pomóc. Pytamy o te kamienie i otrzymujemy właściwe wskazówki.
Teraz już bez problemów trafiamy na miejsce. Jest zimno, coś koło 4 stopni powyżej zera. Iwo szybko rozpala ognisko. Tym razem nie siedzimy tak długo jak pierwszej nocy. Koło 23 rozchodzimy się spać. Ta noc nie była przyjemna dla mnie. Wiedziałem, że nie jestem przygotowany sprzętowo na takie wyjazdy. Śpiwór kiepściutki, ciuchy też nie za ciepłe. Ubrałem wszystko co miałem, ale i tak nie czułem takiego komfortu, który pozwolił bym mi spokojnie spać.
- DST 95.50km
- Teren 2.00km
- Czas 04:29
- VAVG 21.30km/h
- Podjazdy 889m
- Sprzęt Author Kinetic
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj