Informacje

  • Wszystkie kilometry: 100916.27 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.73%)
  • Czas na rowerze: 208d 15h 31m
  • Prędkość średnia: 20.10 km/h
  • Suma w górę: 875844 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 9 listopada 2013

Przylasek-Skurowa

Rano wstajemy koło 7. Wyspany jestem jak cholera, 4 godziny snu.
Jest pochmurno, ale nie pada. Początek zjazd, ale zaraz potem kosa do góry. Czuję w całym ciele jeszcze wczorajszą jazdę, sakwy ciążą, kiepsko mi się jedzie pierwsze kilometry. Ekipa też nie może się zgrać, pod każdym sklepem postój, jak jeden coś kończy jeść to inny zaczyna, ktoś wychodzi ze sklepu to inny wchodzi. Przeciąga się to wszystko w nieskończoność. Czas upływa, a kilometrów nie za bardzo przybywa. Od Strzyżowa zaczynam pilotować bo wjeżdżamy na znane mi tereny. Mam opracowany plan jak jechać ale ciężko będzie go zrealizować przy takim tempie jazdy.

W dodatku pogoda zaczyna się pieprzyć. Przelatujemy przez Stępine i fajnym podjazdem przebijamy się na drugą stronę góry, do Gogołowa gdzie czeka Iwo.
Nie mógł wczoraj i dzisiaj wyjechał z Krakowa. Robi się coraz zimniej, niebo zaniesione. W planach miałem podjazd pod górną stacje wyciągu w Gogołowie i przejazd grzbietem do Bukowej. Na zjeździe do Gogołowa było widać drogę, którą mieliśmy jechać, każdy chyba czuł, że będziemy właśnie tam jechać. W końcu jednak odpuszczamy, to by nas mocno spowolniło, a przy takiej pogodzie trasa traci zupełnie walory widokowe.

Zatrzymujemy się na pizzę w Brzostku. Zaczyna padać, robi się pomału ciemno. Jak wychodzimy na zewnątrz już prawie noc. Zimno, leje, nie zapowiada się ciekawie. Jeszcze robimy zakupy, wychodząc ze sklepu spotykam rodziców. Właśnie wracali do Krakowa, a ponieważ widzieli, że będę się gdzieś włóczył po okolicy to skojarzyli grupę objuczonych sakwiarzy i przydybali mnie w sklepie :)

Lecimy dalej, do Skurowej. Muszę się wrócić po Żubra bo zamarudził z wymianą baterii w lampce i zabłądził w Brzostku. Jaja- nie spodziewałem, że można się tam pogubić :)

Wracam jakiś kilometr i znajduję go za mostem. Robimy ostry podjazd do Skurowej.
Reszta ekipy już tam czeka i rozmawia z kobitką w sklepie. Pani zaciekawiona nami, pyta skąd, gdzie, jak nocujemy. Najpierw poleca boisko gdzie można rozstawić namioty, a potem dzwoni do sołtyski, mówiąc nam, że może uda się Dom Ludowy załatwić. Pani sołtys miła kobitka, obiecujemy, że będziemy grzeczni i zostawimy porządek. Po chwili mamy klucze.

Dobrze wyszło bo kiepsko to wyglądało. Wszyscy przemoczeni do suchej nitki. W ludowcu brak ogrzewania i zimno jak cholera ale przynajmniej nie leje na głowie. No i jest woda i gaz.
  • DST 66.30km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:47
  • VAVG 17.52km/h
  • HRavg 858 (479%)
  • Sprzęt Author Kinetic
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa byloi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl