Informacje

  • Wszystkie kilometry: 98158.76 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.92%)
  • Czas na rowerze: 202d 00h 10m
  • Prędkość średnia: 20.19 km/h
  • Suma w górę: 848319 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 23 lipca 2013 Kategoria Trening

Przełęcz Małastowska

Każdy kilometr dzisiejszej trasy miałem przejechany już wcześniej ale miałem ochotę zrobić taką traskę na kolarce. Dzień do jazdy wymarzony, słonecznie, nie za gorąco, może trochę za bardzo wietrznie. Początek trochę ciężko to leciało, sporo było krótkich zjazdów i podjazdów, wiatr trzymał, średnia zapowiadała się marnie. Dopiero za Harklową zrobiło się znośniej i mogłem mocniej depnąć. Do Sękowej dojechałem fajnie rozgrzany i mogłem zaatakować podjazd na Małastowską.

Zacząłem spokojnie, przełęcz Małastowska wznosi się ledwie kilka metrów ponad 600 metrów, a przewyższenie w okolicy 190 m. też nie powala. Wyżej trochę przycisnąłem, zwalczyłem pokusę zrzucenia na młynek i chwilami wstając z siodełka dociągnąłem na średniej tarczy. Kurcze - teraz widzę na Stravie, że brakło mi 5 sekund co by zmienić Krzyśka Szarego na pierwszym miejscu. Kurna - jak by nie ten wiatr, który przeszkadzał zwłaszcza na dole to spokojnie do urwania nie 5 sekund ale ze 30. No nic - pozycja wicelidera musi mi wystarczyć :)

Z Małastowskiej lecę na Konieczną i wjeżdżam na Słowację. W Zborovie robię dłuższą przerwę na odpoczynek i papu. Teraz czeka mnie kolejny podjazd, który też był w planie od dawna. Z Niżnej Polianki w stronę granicy i do Ożennej. Mam już w nogach prawie setkę ale atakuję dosyć energicznie. Podobna wysokość co Małastowska, podobna różnica poziomów ale jest trudniej bo nachylenie wyraźnie wyższe. Długo się broniłem przed młynkiem ale w końcu pękłem i kawałek ratowałem się małą koronką.

Szybki zjazd do Ożennej i zasuwam do Krempnej. Średnia dobiła do 28km/h więc ciągną mocno pod wiatr w nadziei, że może uda się dobić do 30km. W Krempnej kolejna przerwa i zaczynam podjazd na Hałbów. Z tej strony jest łatwiejszy ale i tak dało mi popalić. Zjazd do Kąt to była wisienka na torcie jaką sobie obiecywałem, a wyszło dupiasto. Wieje tak, że ledwo do 40 km mogę się rozpędzić. Zresztą szybciej było by już niebezpiecznie bo kilka razy tak dmuchnęło, że musiałem mocno kierownicę trzymać

Najcięższe podjazdy już za mną, ale do Jasła czeka mnie jeszcze kilka nieprzyjemnych ścianek. W Nowym Żmigrodzie udało się dociągnąć ze średnią do 29 km ale kosztuje mnie ogromnie dużo. Jadę teraz idealnie pod wiatr, trzyma okropnie, czuję, że nie dam rady już mocniej docisnąć. Zaczyna mnie pomału odcinać, ratuję się jeszcze jakimiś batonikami ale każdy podjazd kosztuje mnie coraz więcej sił.

Do Jasła dociągam ze średnią 29, już wiem, że nie będzie lepiej. Podjazd pod Jareniówkę jadę już na oparach, a płaskie fragmenty we Wróblowej i Ujeździe to wietrzny koszmar. Muszę walczyć żeby chociaż 29 km/h utrzymać.

Dojechałem już na rzęsach prawie. Nie udało się zrobić 30/h ale i tak chyba jest nieźle. Przy takim wietrze zrobić 150 km po górach, 2 tys podjazdów to jak na mnie całkiem dobry wynik. Może w końcu noga zaczyna się kręcić :)
  • DST 153.31km
  • Czas 05:17
  • VAVG 29.02km/h
  • HRmax 163 ( 91%)
  • HRavg 124 ( 69%)
  • Kalorie 3839kcal
  • Podjazdy 1951m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ejsza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl