Informacje

  • Wszystkie kilometry: 98158.76 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.92%)
  • Czas na rowerze: 202d 00h 10m
  • Prędkość średnia: 20.19 km/h
  • Suma w górę: 848319 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 18 lipca 2010

Cyklokarpaty Iwonicz - wygrywanie boli :)

Upalna pogoda utrzymująca się od kilku dni miałe swoje złe i dobre strony. Dobre to takie, że udało się dobrze zregenerować gdyż długie i intensywne treningi były trudne do wykonania. Coś tam więc pojeździłem w tygodniu przed maratonem ale raczej trzeba to traktować jako przejażdżki.

Iwonicz też przywitał mnie słońcem i upałem. Start poleciał punktualnie o 10 rano, kawałek płaskiego po asfalcie i po 300 metrach od razu ściana. Serpentyny i stromizna na przemian. Z nosa kapie pot, okulary zaparowują, wystarczyło kilka minut mocnej jazdy w słońcu i upale i już robi się niewesoło. Nogi bolą od mocnego deptanie, staram się nie iść na łatwiznę i póki co nie korzystam z młynka - musi boleć. Wyżej nie jest łatwiej, asfalt ustepuje żwirowej nawierzchni, kurz unosi się spod kół i drażni drogi oddechowe. Profil trasy nadal wznosi się do góry i nie ma za bardzo gdzie odpocząć. Ten początek jest dla mnie bardzo trudny. Niby jadę z przodu peletonu ale ogromnie dużo mnie to kosztuje. Czy wytrzymam takie tempo? Czy nie lepiej odpuścić trochę? Czy jadę dzisiaj dobrze ? Czy tak boli bo jastem słaby czy po prostu jadę szybciej niż zwykle i dlatego boli.

Mija 20 minuta jazdy gdy widzę kilka metrów przed sobą Krzyśka Gierczaka, wydaje się słabszy niż zazwyczaj ale jeszcze za wcześnie na jakieś szaleńcze ataki. Na razie trzymam się Piotrka Klonowicza. Jeździ na moim poziomie ale mega. Tak sobie myślę, że trzymając się jego koła będę mógł jechać dobrym tempem pierwsze okrążenie. Tymczasem wyjeżdżamy z lasu i mamy do pokonania długi podjazd po łące, oczywiście w palących promieniach słońca. Jest bardzo gorąco, to chyba najgorszy dla mnie odcinek całego maratonu. Jakoś jednak udaje się go pokonać i dopiero wtedy mamy dłuższy zjazd gdzie można złapać oddech. Z ulgą wdycham chłodne strumienie powietrza.



Wylatujemy na asfalt w Rymanowie i kierujemy się na Królik Polski. Przedemną kilkunastoosobowa grupka, szybko doskakuję do niej i korzystam z korytarza powietrznego. Za chwilę bufet, łykam kubek wody, peleton oddala się na kilkanaście metrów, a próba doskoczenia kończy się fiaskiem. Zaczyna się delikatny podjazd, może bym dojechał do nich ale musiało by mnie to kosztować ogromną ilość sił. Mam inną taktykę na pokonywanie maratońskich tras. Skręcamy na Bałuciankę i mozolnie zdobywamy wysokość. Asfalt przemienia się w żwirową drogą, nachylenie cały czas wzrasta, jeden krótki zjazd i znów droga staje dęba.

Grupka przedemną zaczyna się rwać, Piotrek Klonowicz oddalił się na kilkadziesiąt metrów, za to słabnie i to wyraźnie Krzysiek Gierczak. Robi się coraz bardziej stromo, nawierzchnia pełna luźnych kamienie, jedzie się bardzo trudno, wyprzedzam kilka osób i jadę tuż za Krzyśkiem. Chwilę się wacham, w końcu zrzucam ząbek niżej, mocniej naciskam na pedały i wyprzedzam swego rywala.
Z tyłu za to dojeżdża Krzysiek Łuczkowiec i razem gonimy Piotrka Klonowicza. Jedzie nas teraz czterech weteranów :)



Krzysiek jednak został trochę z tyłu, a my w trójkę pokonujemy dalszą część trasy. Kilka technicznych sekcji w lesie, ciekawe zjazdy i przyjemne singielki. Las daje ochłodę, zjazdy w cieniu dostarczają ogromnej przyjemności. Docieramy znów do Iwonicza i kierujemy się ponownie na serpentyny, które tak zmęczyły mnie zaraz po starcie. Tym razem jakoś łatwiej przychodzi je pokonać. Znów podjazd po trawie w palącym słońcu. Na górze rozjazd, Piotrek Klonowicz zjeżdża na mega i zostają na prowadzeniu w M4. Czuję swoją szansę. Jeśli nie dziś to kiedy ?

W swej normalnej dyspozycji Krzysiek jest nie do objechania. Skoro ma gorszy dzień to tym bardziej muszę to wykorzystać. Staram się trzymać tempo, łykam jakieś żele, co chwilę popijam kilka łyków picia. Korzystam z każdego bufetu oraz punktu z wodą. Sporo dopingujących kibiców, niektórzy czekają z wężami i polewają wodą, inni leją z butelek PET, ktoś tam z wiaderkiem biega i polewa nabierając wody do dużego garnka. Oczywiście każdy się pyta czy sobie tego życzę :)

Jest fajnie ale trzeba skupić się na jeździe. Nie oglądam się za siebie. Po prostu jadę ile fabryka dała. To boli - nogi pieką, szywnieją na podjazdach. W gardle cały czas sucho od przyspieszonego oddechu. Podjazdy jadę jak mogę najmocniej, zjazdy lecę szybko lub bardzo szybbko ale bez jakiegoś szaleństwa. Myślę sobie - żeby tylko sprzęt nie zawiódł, żeby obeszło się bez kapcia, żeby jakaś głupia awaria nie wykluczała mnie z walki. Zaczynam pomału dublować ludzi z mega i tak jadąc docieram znów do Iwonicza gdzie po raz trzeci muszę zmierzyć się z serpentynami. Na liczniku uzbierało się już 1500 metrów podjazdów. Czuć je już w nogach ale nawet dosyć sprawnie udaje się pokonać ten fragment trasy.



Straciłem tu jednak mnóstwo energii i przez chwilę muszę zwolnić. Oddycham głęboko i staram się jako tako turlikać. Coraz częściej muszę korzystać z najmmniejszej tarczy z przodu. Ale już przedemną dojazdówka do mety. Szybki i techniczny zjazd po korzeniach i sypkim żwirku i już wylatuję w Iwoniczu. Jeszcze tylko solidny podjazd po betonowych płytkach i już lecę do mety.

Melduję się tam jako 6 zawodnik dystansu giga ale pierwszy w kategorii M4.
Co by nie mówić to cieszę się bardzo. Cieszę się, że wygrałem ale cieszę się również z tego, że forma nadal się trzyma. Oby tak dalej.
  • DST 63.24km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:22
  • VAVG 18.78km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • HRmax 177 ( 97%)
  • HRavg 153 ( 84%)
  • Kalorie 3497kcal
  • Podjazdy 1547m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Ogromne gratulacje ! Trzymam kciuki żebyś jeszcze nie raz stanął na najwyższym pudle :D kompan - 21:51 środa, 21 lipca 2010 | linkuj
Dzięki wszystkim. Faktycznie ujechałem się mocno w tym Iwoniczu. No ale żeby nie było tak kolorowo to trzeba dodać, że Krzysiek miał problemy ze sprzętem. Jednak działo się to jak już go wyprzedziłem. Ponoć gonił mnie mocno i uszkodził hak :)
No ale zwycięzców się nie sądzi :)
Furman
- 18:59 wtorek, 20 lipca 2010 | linkuj
Brawo, brawo, wreszcie ci się udało. Po raz pierwszy słyszę od ciebie, że "wygrywanie boli", ale to tylko świadczy o tym że jesteś dobrze wytrenowany i jedziesz na granicy możliwości organizmu. Gratuluje:) Lesław - 18:19 wtorek, 20 lipca 2010 | linkuj
No i udało się:)
szkoda ze nie mogłam jechać na ten maraton i osobiście Ci pogratulować:)
Brawo!!!
no i może do zobaczenia w Gorlicach
lemuriza1972
- 13:35 poniedziałek, 19 lipca 2010 | linkuj
Brawo Furmani !!!!!!
Może jednak nie rezygnuj ze ścigania w przyszłym sezonie?? ;)
Michnik - 10:01 poniedziałek, 19 lipca 2010 | linkuj
Kraków górom!!! :) Gratulacje!
robin
- 09:44 poniedziałek, 19 lipca 2010 | linkuj
Gratulacje
gabcio328
- 09:22 poniedziałek, 19 lipca 2010 | linkuj
..pozazdrościć dyspozycji w tym sezonie :) spinoza - 08:08 poniedziałek, 19 lipca 2010 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa acwbe
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl