Informacje

  • Wszystkie kilometry: 102345.60 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.63%)
  • Czas na rowerze: 212d 11h 54m
  • Prędkość średnia: 20.02 km/h
  • Suma w górę: 887481 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 17 sierpnia 2013 Kategoria Trening

Lajtowa prawie stóweczka :)

Niby myślałem o jakiejś przełęczy ale w końcu skończyło się na lajciku po pagórkach. Tak stwierdziłem, że może by w końcu pojechać naprawdę na luzie, bez napinki. I tak właśnie zrobiłem, do Łapanowa dojechałem powolutku. Do tego stopnia, że nawet picie mi nie schodziło :) Za Łapanowem kilka podjazdów, na których chcąc czy nie chcąc musiałem mocniej przycisnąć. Jak dojechałem do A4 i zobaczyłem na średnią to z deka się zdziwiłem bo GPS pokazywał 24,5. No nie - miał być luzik ale poniżej 25 km/h na kolarce to już prawie obciach. Dalej już nie kombinowałem i poleciałam główną drogą, która po wybudowaniu autostrady stała się bardzo przyjemną drogą do jazdy rowerem. Trochę przycisnąłem i udało się trochę podciągnąć do 26 km/h. W sumie przyjemna jazda była. Kurcze, naprawdę dawno nie jechałem tak spokojnie. Fajnie tak jest :)
  • DST 96.45km
  • Czas 03:42
  • VAVG 26.07km/h
  • Kalorie 3500kcal
  • Podjazdy 942m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 sierpnia 2013 Kategoria Wycieczka

Pradziad

Najlepsze są spontaniczne wyjazdy. Takie jak tym razem, niby myślałem o tym Pradziadzie od pewnego czasu ale w zasadzie 2 dni przed wyjazdem zdecydowałem, że trzeba w końcu przestać tylko myśleć i w końcu tam pojechać.

Wystartowaliśmy z Głubczyc w trójkę. Ja, Versus oraz sławekg. Rano pogoda fajna ale dosyć chłodno. Szybko docieramy do granicy i przez Czechy zmierzamy w stronę Pradziada. Póki co raczej płasko więc jazda idzie sprawna. Chwila przerwy w miejscowości Vrbno i zaczyna się już robić coraz bardziej pod górkę. Podjazd jest cały czas ale łagodny i pozwalający trzymać dobre tempo. W miejscowości Vidly odbijamy w lewo i podjeżdżamy na przełęcz wznoszącą się ponad 1000 m.n.p.m.

Versus trochę zostaje z tyłu i rzuca hasło, że być może upuści podjazd na Pradziada. W razie czego mamy czekać w miasteczku Vrbno, przez które już przejeżdżaliśmy ale będziemy jechać jeszcze raz. Ze Sławkiem szybko zdobywamy przełęcz i kiepską drogą zjeżdżamy do rozwidlenie dróg gdzie zaczyna się już właściwy podjazd na Pradziada. Stoi tutaj mnóstwo samochodów, Czesi lubią aktywnie spędzać czas. Tankuję wody ze źródełka i ruszamy do góry.

Podjazd nie jest trudny, nachylenie cały czas w okolicach 8-11%. Brak stromych ścianek przez co dobrze się podjeżdża. Trzeba ustalić swoje tempo i cierpliwie kręcić pedałami bo jednak jest trochę do podjechania. Droga jest częściowa zamknięta dla samochodów, za to bardzo dużo wszelkiej maści rowerzystów.
Większość to totalni amatorzy, niektórzy wloką się na młynku do góry, inni prowadzą.

Na górze zimno. Akurat słońce zaszło za chmury i nie jest przyjemnie. Dojeżdżamy do Owczarni (hotel) skąd czeka nas jeszcze 150 metrów szczytowego podjazdu. Zatrzymuję się na 2 minuty dla złapania oddechu. Sławek jedzie dalej. Ostatni fragment to przejazd całkowicie zamkniętą dla samochodów drogą asfaltową. Idą tędy już całe tabuny pieszych turystów, nawet jadąc pod górę trzeba na nich uważać. Na szczycie pod wieżą GPS wskazuje mi wysokość 1470 metrów. Na górze gwar i tłok. Jest restauracja, bar, ludzie chodzą, piją, jedzą. Bardzo zimno, termometr pokazuje mi 9 stopni. Na chwilę wychodzi słońce i grzeje okropnie, ale jak tylko znów zachodzi za chmury to momentalnie robi się zimno. Dobrze, że mam kurtkę.

Po sesji zdjęciowej zbieramy do zjazdu i nieoczekiwanie natykamy się na Versusa, który złapał drugi oddech kiedy przestał za nami gonić i jednak zdecydował się podjechać na górę. Jeszcze kilka fotek i dajemy w dół. Do Owczarni spokojnie bo ludzi masa i trzeba uważać. Swoją drogą to ciekawe i jadąc tutaj myślałem o drodze nad Morskie Oko, która jest zamknięta dla rowerów. Tutaj pomimo tego, że ruch ogromny, droga mocno nachylona co oznacza spore prędkości to jest dostępna dla bikerów. Ba - na górze można pożyczyć sobie hulajnogę, którą oddaje się po zjechaniu w dół. Da się.

Za Owczarnią można już upajać się zjazdem. Droga może nie cudowna ale fajnie się leci. Szybko tracimy wysokość i zjeżdżamy do głównej drogi skąd teleportujemy się do Vrbna. Tutaj jakieś barowe żarcie i obiecując sobie, że jeszcze tylko jedna górka przed nami zbieramy się jazdy. Z profilu pamiętam, że czeka nas jeszcze przełęcz o wysokości około 700 metrów. Szybko ją łykamy i zasuwamy w dół wypasionym zjazdem. Droga dobra, mocno w dół, bez zakrętów, leci się aż miło.

W Zlotych Horach skręcamy w prawo i ZONK! Droga staje dęba, zaczynają się serpentyny. Podjazd ciągnie się i ciągnie, zaczynamy robić bokami. Okazuje się, że to właśnie jest ten ostatni podjazd. Na górze jesteśmy już mocno zryci, pomału zaczynamy odliczać kilometry do Głubczyc. Zjazd z przełęczy szybki, za nim dosyć długi kawałek płaskiego. Przed miejscowością Osoblaha zaczyna się seria hopek.

Krajobraz wokół bardzo ładny, na horyzoncie góry, bliżej fajne pagórki w złotym kolorze. Bezludzie. Ruch samochodowy prawie zerowy. Przebijamy się przez kolejne hopki, każda następna pozbawia nas resztek sił. Za Osoblahą wjeżdżamy do Polski. Na mapie wyglądało to na kilkukilometrową dojazdówkę po płaskim, a tu znów hopa za hopą. Przed Głubczycami nawet jeden dłuższy podjazd, którego na świeżo pewnie nawet bym nie zauważył ale teraz boli już bardzo.

W Głubczycach mamy już mocno w czubie. Wizyta w Żabce, pochłaniamy lody, picie, jakieś batony i zadowoleni jedziemy do auta. Wyjazd wyszedł super. Lekko nie było, na mapie jakoś nie wyglądało to tak ostro. No ale teraz micha się cieszy :)
  • DST 160.27km
  • Czas 06:02
  • VAVG 26.56km/h
  • Kalorie 4800kcal
  • Podjazdy 2365m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 sierpnia 2013 Kategoria Różne

Miasto.

j.w.
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 Kategoria Przejażdżka

Lajcik.

j.w
  • DST 27.86km
  • Czas 01:28
  • VAVG 19.00km/h
  • Kalorie 1200kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 sierpnia 2013

Podkarpacie.

Dezorganizacja mnie dopadła. Chyba sierpień będzie najsłabszym rowerowo miesiącem w roku.
Niedziela, 4 sierpnia 2013 Kategoria Zawody

Maraton w Michałowicach.

Nie za bardzo chciało mi się jechać na ten maraton, tym bardziej, że pogoda zapowiadała się męcząca tj. upał na maxa. Z drugiej strony maraton w Michałowicach to taka impreza gdzie krakowski światek rowerowy może zebrać się do kupy i zintegrować wobec czego miło tu spędza się czas.

Do tego pasowało sprawdzić nogę, która ostatnio zdawało się kręciła się bardzo fajnie. Prognozy się sprawdziła, na starcie o godz.10 było pewnie już koło 30 stopni. Początek to dosyć długi podjazd po asfalcie. Szybko stworzyły się dwie czołowe grupki, które w kilkusekundowych odstępach od siebie uciekają od reszty peletonu. Ja spokojnie jadę sobie za Lesławem, obok mnie Karolina Kozela, która w końcu wygląda jak kobitka :) o czym zresztą ją głośno poinformowałem.

Początek ciężki, sporo krótkich ale stromych podjazdów, bardzo dużo asfaltu. Sporo też polnych dróg gdzie spod kół rowerzystów unoszą się kłęby pyłu. Nawdychałem się tego tyle, że łapie mnie atak kaszlu. Na szczęście szybko przechodzi, popijam wodą i jakoś turlikam się dalej. Gdzieś około 15 km dochodzi wyprzedza mnie Zbyszek Mossoczy. Ciężko będzie dzisiaj z nim powalczyć. Stawka się stabilizuje, Lesław jedzie gdzieś z tyłu, kilkanaście metrów z przodu widzę Spootnicka. Udaje się go wyprzedzić dopiero po kilku kilometrach za bufetem na jakimś zjeździe. Gorąc okropny, szybko pozbywam się zapasów płynów i czekam na metę gdzie ma być wjazd na drugą rundę i kolejny bufet.

Tymczasem tempo wzrasta, jadę w grupce kolarz, którzy dają dobre tempo. Wśród nich jeden starszy zawodnik, chyba z mojej kategorii, wyraźnie chce mnie urwać. Trzeba powiedzieć, że dajemy teraz naprawdę mocno. Na efekty nie trzeba długo czekać, w polu widzenia pojawiają się kolejni zawodnicy. Widzę Piotrka Kotika, Zbyszek Mossoczy też już w zasięgu wzroku. Coraz bliżej do mety, straszy gość pyta się mnie z jakiej jestem kategorii. Jak tylko usłyszał moje potwierdzenie, że z M3 to od razu dał ognia. Ostatnie kilka km pokonujemy już na maxa, tempo idzie okropne, jedziemy już we dwóch, młodzi zostali w tyle. Gość trochę zostaje na podjazdach ale na prostych dochodzi. Planowałem jechać giga więc ostatnie metry przed metą puszczam go jednak bo znów czeka mnie nieprzyjemny podjazd i chciałem złapać trochę tlenu.

Na podjeździe widzę Lukcia i Mossoczego, Lukcio się ogląda i przyspiesza. Zbyszka udaje się dojść, ale jak tylko go wyprzedziłem dostaje kopa i włącza turbo szybko oddalając się ode mnie. Mam teraz inny problem bo nie zatankowałem picia na bufecie. Jakoś tak nieszczęśliwie był usadowiony na mecie i otoczony prze ludzie, że nie zdecydowałem się zatrzymać. W bidonie pochlapują resztki picia ale nie na długo mi starczą. Szybka jazda na pierwszej rundzie zaczyna dawać efekt i czuję jak tracę w błyskawicznym tempie siły. Już nawet nie jestem w stanie się zmobilizować gdy ktoś z tyłu mnie wyprzedza. Z każdym kilometrem jest coraz gorzej, w gardle sucho jak na pustyni. Koszmar.

Na bufecie prawie połykam butelkę wody, bidon do fulla i trochę odżywam. Pomimo tego jedzie mi się ciężko, tracę kolejną pozycję i coraz częściej oglądam się za siebie. Kilka km przed metą widzę za sobą kogoś i resztką sił staram się utrzymać przed nim. Do mety dojeżdżam już na rzęsach prawie.

Wyszła dobra jazda, naprawdę jestem zadowolony bo pojechałem na granicy własnych możliwości. Szkoda tylko, że starczyło to zaledwie na 4 miejsce w kategorii. No ale obsada była bardzo mocna i 4 miejsce trzeba traktować jak sukces.

  • DST 84.11km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 22.53km/h
  • HRmax 174 ( 97%)
  • HRavg 152 ( 84%)
  • Kalorie 3180kcal
  • Podjazdy 1548m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 sierpnia 2013 Kategoria Przejażdżka

Kibicowanie na TdP

Piątek, 2 sierpnia 2013 Kategoria Trening

Rybna

Fajnie było na urlopie, ale teraz frycowe trzeba płacić. W robocie nie wiedziałem gdzie ręce najpierw włożyć. Wyszło tak, że poza jedną jazdą po mieście nie było szans wyjść na rower. Dopiero dzisiaj tj. w piątek udało się wyskoczyć. Nie było na tyle czasu żeby kombinować coś extra więc zdecydowałem się na Rybną. Często śmigam tą trasą więc będzie można sprawdzić jak bardzo zgnuśniałem przez ten urlop i te kilka dni po nim.

Cudów nie ma, ale jakoś kręci się ta noga. W weekend zamierzałem coś więcej pokręcić ale jednak pojadę na maraton w Michałowicach chociaż nie za bardzo mam ochotę. No ale co zrobić..selekcjoner prikazał więc siła wyższa :)

Tak więc jutro raczej coś w stylu rege, a w niedzielę trzeba będzie popylać przez cudowne plenery ( żartuję) Michałowic :)
  • DST 66.87km
  • Czas 02:08
  • VAVG 31.35km/h
  • HRmax 172 ( 96%)
  • HRavg 138 ( 77%)
  • Kalorie 2150kcal
  • Podjazdy 493m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 lipca 2013 Kategoria Różne

Miasto

j.w.
Sobota, 27 lipca 2013 Kategoria Zawody

XC w Strzyżowie.

Ogórek w Strzyżowie. Niby taka zabawa, ale jak już wystartowałem to starałem się pojechać ile dam rady. Starczyło sił na 2 okrążenie, jechałem na 2 miejscu w kategorii mając prowadzącego cały czas w polu widzenia. Na 3 okrążeniu jednak brakło sił i straciłem sporo czasu. Drugie miejsce dało się obronić, ale strata czasowa do Piotrka Zająca, który wygrał dosyć spora jak na taki krótki wyścig. Coś koło 2,5 minuty. Niby pojeździłem coś przez ostatnie dni ale jednak to wakacje były. Myślę jeszcze o jakimś starcie w cyklo i chyba na ten rok trzeba zawiesić startówkę na haku :)

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl