Niedziela, 9 marca 2014
Kategoria Trening
Kącik.
Pogoda żyleta dzisiaj. Nie miałem jakoś weny do planowania traski wobec czego podjechałem na Kącik. Dzisiejsza trasa to nowość, najpierw Sanka, potem opłotkami do Chrzanowa i tam jakieś wariacje tego typu, że wylecieliśmy jakąś boczną drogą w Płazie.
Tempo jak zwykle, początek bardzo spokojnie. Przed Tenczynkiem urwał mi się koszyk na bidon, musiałem się zatrzymać na chwilę co poskutkowało dobrymi 10 minutami ostrej gonitwy za peletonem. Udało się dojść tuż przed Rudnem. Powrót pod wiatr i już troszkę mocniej. Już przy podjeździe pod Płazę miałem małe problemy bo czub odjechał na kilkanaście metrów. Na górze udało się dojść bo jednak chłopaki nie forsowali tempa i czekali ma maruderów. Dalej było coraz mocniej, na szczęście droga z Babic do Krakowa nie obfituje w długie podjazdy i te kilka metrów co zostawałem udawało się pospawać. Mają chłopaki nogę, kurcze aż mi się wierzyć nie chciało jak na 10-20 metrach moment mnie urywali. Generalnie jednak nastrój był spokojny, czasem ktoś tam wyskoczył, ale peleton szybko kasował takie ucieczki i udało się w kupie dojechać do Krakowa. Fajny trening!
http://connect.garmin.com/activity/458498161
Tempo jak zwykle, początek bardzo spokojnie. Przed Tenczynkiem urwał mi się koszyk na bidon, musiałem się zatrzymać na chwilę co poskutkowało dobrymi 10 minutami ostrej gonitwy za peletonem. Udało się dojść tuż przed Rudnem. Powrót pod wiatr i już troszkę mocniej. Już przy podjeździe pod Płazę miałem małe problemy bo czub odjechał na kilkanaście metrów. Na górze udało się dojść bo jednak chłopaki nie forsowali tempa i czekali ma maruderów. Dalej było coraz mocniej, na szczęście droga z Babic do Krakowa nie obfituje w długie podjazdy i te kilka metrów co zostawałem udawało się pospawać. Mają chłopaki nogę, kurcze aż mi się wierzyć nie chciało jak na 10-20 metrach moment mnie urywali. Generalnie jednak nastrój był spokojny, czasem ktoś tam wyskoczył, ale peleton szybko kasował takie ucieczki i udało się w kupie dojechać do Krakowa. Fajny trening!
http://connect.garmin.com/activity/458498161
- DST 105.46km
- Czas 03:22
- VAVG 31.32km/h
- HRmax 179 (100%)
- HRavg 142 ( 79%)
- Podjazdy 919m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 marca 2014
Kategoria Trening
Podjazdy mocniej.
Pochmurno dzisiaj było z rana, ale miało się poprawiać i tak faktycznie było. Fajna jazda weszła, pyknąłem kilka podjazdów w mocnym tempie. Nie jechałem wprawdzie na maxa ale jak teraz widzę jakie tętna osiągnąłem to coś mi się zdaje, że tylko mi się zdawało iż mam jeszcze zapas :)
Nawet idą mi te podjazdy, bolą bo bolą...ale przecież podjazdy zawsze bolały.
Nawet idą mi te podjazdy, bolą bo bolą...ale przecież podjazdy zawsze bolały.
- DST 80.51km
- Czas 02:46
- VAVG 29.10km/h
- HRmax 180 (100%)
- HRavg 151 ( 84%)
- Podjazdy 707m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 marca 2014
Kategoria Różne
Miasto
Kurcze, sam nie wiem jak to się stało, że cały tydzień nie śmigałem na rowerze. Musiałem przerwać tą passę więc piątek już musowo trzeba było pokręcić. No ale oczywiście jakieś tam sprawy wylazły i skończyło się na jeździe miejskiej.
- DST 24.79km
- Czas 01:13
- VAVG 20.38km/h
- HRmax 152 ( 84%)
- HRavg 105 ( 58%)
- Podjazdy 37m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 marca 2014
Kategoria Trening
Cichy Kącik
Dawno nie byłem na Kąciku, Sławek mnie namawiał więc się wybrałem. Frekwencja raczej marna, może jakieś 15-18 osób wystartowało. Trasa typowa tyle, że pod prąd. Najpierw do Chrzanowa przez Krzeszowice, tempo lajtowe. W Chrzanowie w lewo i wyskakujemy przed Babicami. Teraz czuć, że wieje dzisiaj, tempo spokojne ale pod ten wiatr trzeba już trochę się sprężać.
No, a ja słaby. Niby jakoś trzymam się w tym peletonie ale wyraźnie czuję, że jakieś szarpnięcie i trzeba będzie krzyknąć "see you"
Na szczęście chłopaki nie forsuję tempa, tylko na podjeździe do Alwerni Romek Pietruszka mocniej depta i peleton od razu zaczyna się rwać. Ja oczywiście w sekundzie zostaję za czołówką. Na górze chłopaki zwalniają i można dospawać.
Dalej tempo troszkę wzrasta, coraz większe odstępy się robią, coraz trudniej walczyć z wiatrem, a ja też coraz słabszy. Niby jakoś jadę ale kuźwa to nie jest to. Już nieraz bywałem zmęczony, bywało, że na ryj się padało ale jakoś inaczej to czułem. Jakoś gniotło się te pedały i kilometrów ubywało. A teraz to nogi miękkie i ubywa mi raczej morale niż drogi.
Nic. Jakoś się doturlikałem do Kryspinowa. Jak zostałem sam to pod wiatr już ledwo jechałem. Co zrobić - leszczeję coraz bardziej.
http://connect.garmin.com/activity/453888226
No, a ja słaby. Niby jakoś trzymam się w tym peletonie ale wyraźnie czuję, że jakieś szarpnięcie i trzeba będzie krzyknąć "see you"
Na szczęście chłopaki nie forsuję tempa, tylko na podjeździe do Alwerni Romek Pietruszka mocniej depta i peleton od razu zaczyna się rwać. Ja oczywiście w sekundzie zostaję za czołówką. Na górze chłopaki zwalniają i można dospawać.
Dalej tempo troszkę wzrasta, coraz większe odstępy się robią, coraz trudniej walczyć z wiatrem, a ja też coraz słabszy. Niby jakoś jadę ale kuźwa to nie jest to. Już nieraz bywałem zmęczony, bywało, że na ryj się padało ale jakoś inaczej to czułem. Jakoś gniotło się te pedały i kilometrów ubywało. A teraz to nogi miękkie i ubywa mi raczej morale niż drogi.
Nic. Jakoś się doturlikałem do Kryspinowa. Jak zostałem sam to pod wiatr już ledwo jechałem. Co zrobić - leszczeję coraz bardziej.
http://connect.garmin.com/activity/453888226
- DST 107.33km
- Czas 03:34
- VAVG 30.09km/h
- HRmax 175 ( 97%)
- HRavg 131 ( 73%)
- Podjazdy 562m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 marca 2014
Kategoria Trening
Czy to już wiosna?
Od samego rana pogoda prawdziwie wiosenna. Drogi mokre po nocy, ale szybko zaczęły wysychać w intensywnym słońcu. Gdy wyciągałem rower z piwnicy zauważyłem, że coś mi koło tylne za bardzo bije. Ma prawo bo całą zimę śmigam bez jednej szprychy. To już druga obręcz, która ulega destrukcji w ten sam sposób. Szprychy wychodzą z obręczy wraz z nyplem. Badziewstwo, marka WTB jest dla mnie już przegrana. Taki byłem wkurzony, że postanowiłem jeździć bez tej szprychy bo co więcej z tym kołem mogło mi się stać. Polecą następne to wtedy się wypieprzy ten chłam. No i poleciała, właśnie teraz. Próbowałem coś jeszcze z tym robić ale bije już okropnie i nie nadaje się to do niczego.
No, a dzisiejsza jazda. Bajka, ciepło i słoneczko. Nie chciałem po chorobie aplikować sobie nic dłuższego więc poleciałem rundkę przez Rybną. Spokojnie i przyjemnie.
http://connect.garmin.com/activity/453888303
No, a dzisiejsza jazda. Bajka, ciepło i słoneczko. Nie chciałem po chorobie aplikować sobie nic dłuższego więc poleciałem rundkę przez Rybną. Spokojnie i przyjemnie.
http://connect.garmin.com/activity/453888303
- DST 70.74km
- Czas 02:35
- VAVG 27.38km/h
- HRmax 171 ( 95%)
- HRavg 231 (129%)
- Podjazdy 389m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 lutego 2014
Kategoria Trening
Trochę pochorowałem
Niedzielna słabość nie była bez powodu. Jak wróciłem do domu to się dosłownie słaniałem z nóg. W poniedziałek lekka gorączka i ból głowy. Na szczęście nie rozwinęło się to w coś poważniejszego, a po zastosowaniu kuracji czosnkowej ( w tym dwie dawki uderzeniowe :) rozlazło się po kościach. W piątek czułem się na tyle dobrze, że mogłem się już przejechać.
- DST 47.56km
- Czas 02:25
- VAVG 19.68km/h
- HRmax 155 ( 86%)
- HRavg 118 ( 65%)
- Podjazdy 414m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 lutego 2014
Kategoria Trening
Hujówka z Hinolem
Czasy gdy mykałem Hinola na maratonach już dawno zmieniły status czasu na "starożytność" więc czułem, że ten wyjazd będzie bolał.
W sumie do Sułkowic było ok. ale już początek podjazdu pod Sanguszki sprowokował mnie do rozmyślań nad moją formą. No bo, że Hinol jest mocny to wiem, że jakiejś super formy nie robię i nie mam to też wiem. No ale żeby tak szybko zostawać z tyłu to mi się w głowie nie mieści. Co jest do cholery, czy Hinol taki mocny czy ja taki słaby. Podjazd na Hujówkę zrujnował mnie totalnie, a później już było tylko coraz gorzej. Jeszcze do Myślenic dojechałem jako tako, ale dalej było ciężko. Niby Strawa pokazała, że segmenty co jechałem nie były takie tragiczne, ale moje ciało krzyczało, że nie jest dobrze. W domu padłem jak śnięta ryba i w sumie do teraz (poniedziałek p.m.) jest nieprzyjemnie. Łeb boli, lekka gorączka, coś mnie bierze tylko póki co nie wiadomo co. Jedyny pozytyw w tym wszystkim to fakt, ze tak moja wczorajsza słabość ma jakieś wytłumaczenie.
http://connect.garmin.com/activity/450068068
W sumie do Sułkowic było ok. ale już początek podjazdu pod Sanguszki sprowokował mnie do rozmyślań nad moją formą. No bo, że Hinol jest mocny to wiem, że jakiejś super formy nie robię i nie mam to też wiem. No ale żeby tak szybko zostawać z tyłu to mi się w głowie nie mieści. Co jest do cholery, czy Hinol taki mocny czy ja taki słaby. Podjazd na Hujówkę zrujnował mnie totalnie, a później już było tylko coraz gorzej. Jeszcze do Myślenic dojechałem jako tako, ale dalej było ciężko. Niby Strawa pokazała, że segmenty co jechałem nie były takie tragiczne, ale moje ciało krzyczało, że nie jest dobrze. W domu padłem jak śnięta ryba i w sumie do teraz (poniedziałek p.m.) jest nieprzyjemnie. Łeb boli, lekka gorączka, coś mnie bierze tylko póki co nie wiadomo co. Jedyny pozytyw w tym wszystkim to fakt, ze tak moja wczorajsza słabość ma jakieś wytłumaczenie.
http://connect.garmin.com/activity/450068068
- DST 101.33km
- Czas 03:40
- VAVG 27.64km/h
- HRmax 177 ( 98%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Podjazdy 1069m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 lutego 2014
Kategoria Trening
Cichawa.
Pogoda niezbyt przyjemna ale nie lało, a biorąc pod uwagę, że to Luty to nie ma co narzekać. Dawno nie leciałem na Cichawę więc dzisiaj pomyślałem sobie ta, pyknąć. Na początku dawałem spokojnie ale ponieważ wiaterek wiał w plecy to fajna średnia mi się pokazała w Łysokaniach więc dalszą część trasy troszkę mocniej przycisnąłem co by jej nie stracić. Wyszedł całkiem solidny trening.
http://connect.garmin.com/activity/450068128
http://connect.garmin.com/activity/450068128
- DST 63.54km
- Teren 2.00km
- Czas 02:25
- VAVG 26.29km/h
- HRmax 178 ( 99%)
- HRavg 142 ( 79%)
- Podjazdy 391m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 lutego 2014
Kategoria Trening
Lajcik.
j.w.
http://connect.garmin.com/activity/447361273
http://connect.garmin.com/activity/447361273
- DST 36.38km
- Czas 01:50
- VAVG 19.84km/h
- HRmax 151 ( 84%)
- HRavg 112 ( 62%)
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 lutego 2014
Kategoria Trening
Kasina.
Pogoda jak na Luty marzenie. Drogi suche, trzeba by coś dalej za Kraków się ruszyć. Padło na Kasinę. Wyjeżdżam koło 10, już cieplej i słoneczko fajnie świeci. Niestety już po pierwszych kilometrach czuję , że wiatr nadal wieje. Do Wieliczki jedzie się jako tako, pod Sierczę podjeżdżam spokojnie. Na odkrytych terenach w Koźmicach i Gorzkowie trochę podciągam bo średnia marna okropnie. Ciężko idzie ale jakoś się turlikam. Mam nadzieję depnąć mocniej za Dobczycami. Płaski kawałek do Wiśniowej z reguły leci się bardzo sprawnie.
Niestety nie tym razem. Za Dobczycami tak wieje, że momentami ledwo co jadę 20 km/h. Średnia leci na łeb, na szyję w dół, a podjazd do Wierzbanowej już dosłownie obala ją całkowicie w dół. Do tego zaczynam odczuwać zmęczenie, ciągłe pchanie pod wiatr zrobiło swoje. W Kasinie rozglądam się za Justyną Kowalczyk, ale ludzie mówią, że ponoć wyjechała na jakieś zawody do jakiegoś Soczi :)
Na szczęście teraz zjazd do Mszany. Potem w Lubniu zmieniam kierunek jazdy na północny i morale wzrasta gdy w końcu czuję podmuchy w plecy. Starą Zakopianką pruję do Myślenic ze średnią 40 km/h ale to i tak już niewiele daje bo straty z pierwszej części trasy są zbyt duże. Udaje się jedynie podciągnąć do mniej kompromitujących wartości na liczniku.
Z Myślenic to już standard. Czuję w nogach już kilometry i ostatnie podjazdy pokonuję spokojnie. Jeszcze tylko w Krakowie zaliczam wszystkie czerwone światła na drodze do domu i już mogę wskoczyć pod ciepły prysznic. No i ukoronowanie dnia będzie oglądania drugiego złota, które Kamil Stoch zdobywa w Soczi :)
http://connect.garmin.com/activity/445433778
Niestety nie tym razem. Za Dobczycami tak wieje, że momentami ledwo co jadę 20 km/h. Średnia leci na łeb, na szyję w dół, a podjazd do Wierzbanowej już dosłownie obala ją całkowicie w dół. Do tego zaczynam odczuwać zmęczenie, ciągłe pchanie pod wiatr zrobiło swoje. W Kasinie rozglądam się za Justyną Kowalczyk, ale ludzie mówią, że ponoć wyjechała na jakieś zawody do jakiegoś Soczi :)
Na szczęście teraz zjazd do Mszany. Potem w Lubniu zmieniam kierunek jazdy na północny i morale wzrasta gdy w końcu czuję podmuchy w plecy. Starą Zakopianką pruję do Myślenic ze średnią 40 km/h ale to i tak już niewiele daje bo straty z pierwszej części trasy są zbyt duże. Udaje się jedynie podciągnąć do mniej kompromitujących wartości na liczniku.
Z Myślenic to już standard. Czuję w nogach już kilometry i ostatnie podjazdy pokonuję spokojnie. Jeszcze tylko w Krakowie zaliczam wszystkie czerwone światła na drodze do domu i już mogę wskoczyć pod ciepły prysznic. No i ukoronowanie dnia będzie oglądania drugiego złota, które Kamil Stoch zdobywa w Soczi :)
http://connect.garmin.com/activity/445433778
- DST 116.41km
- Czas 04:11
- VAVG 27.83km/h
- HRmax 168 ( 93%)
- HRavg 136 ( 75%)
- Podjazdy 1250m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze