Poniedziałek, 4 maja 2009
Kategoria Trening
Trening tlenowy.
Typowy trening w strefie tlenowej. Płasko i nudno ale tak też trzeba pojeździć.
Za to może jutro coś jakieś pagórki zaatakuję.
Za to może jutro coś jakieś pagórki zaatakuję.
- DST 88.42km
- Czas 03:09
- VAVG 28.07km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 164 ( 88%)
- HRavg 121 ( 65%)
- Kalorie 3009kcal
- Podjazdy 85m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 2 maja 2009
Kategoria Zawody
REM II Mountain Bike Maraton - Twierdza Przemyśl 2009
Pierwsza edycja Cyklokarpat już za nami. Relację z maratonu można przeczytać na naszej stronie - WWW.ROWEROWANIE.PL
Dodam tylko kilka słów o swoich wrażeniach sportowych. Maraton pojechałem bardzo dobrze jak na swoje możliwości i dlatego trochę żal straconych minut na szarpanie się z rowerem i glebę. Liczyłem na miejsce w piątce i udało się zrealizować te założenia bo właśnie na tym miejscu ukończyłem maraton. W open zająłem 17 miejsce ze stratą 20 minut do Czarnoty. Jechało mi się bardzo dobrze, nie miałem problemów z kondycją, żadnych kryzysów, cały czas utrzymywałem wysoką intensywność. Przed kolejnym maratonami jestem dobrej myśli.
Niestety przepadł mi Puchar Smoka w Kątach, który odbył się dzień po tym maratonie. Uroczystości rodzinne nie pozwoliły mi wyrwać się na te zawody i tym samym mocno obniżyłem swoje szanse na dobry wynik w generalce. Szkoda tym bardziej, że za pierwszą edycję wpadł komplet punktów za wygraną.
Dodam tylko kilka słów o swoich wrażeniach sportowych. Maraton pojechałem bardzo dobrze jak na swoje możliwości i dlatego trochę żal straconych minut na szarpanie się z rowerem i glebę. Liczyłem na miejsce w piątce i udało się zrealizować te założenia bo właśnie na tym miejscu ukończyłem maraton. W open zająłem 17 miejsce ze stratą 20 minut do Czarnoty. Jechało mi się bardzo dobrze, nie miałem problemów z kondycją, żadnych kryzysów, cały czas utrzymywałem wysoką intensywność. Przed kolejnym maratonami jestem dobrej myśli.
Niestety przepadł mi Puchar Smoka w Kątach, który odbył się dzień po tym maratonie. Uroczystości rodzinne nie pozwoliły mi wyrwać się na te zawody i tym samym mocno obniżyłem swoje szanse na dobry wynik w generalce. Szkoda tym bardziej, że za pierwszą edycję wpadł komplet punktów za wygraną.
- DST 61.96km
- Teren 45.00km
- Czas 02:41
- VAVG 23.09km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 174 ( 94%)
- HRavg 154 ( 83%)
- Kalorie 3146kcal
- Podjazdy 1150m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 maja 2009
Przejażdżka
Lekka przejażdżka przed maratonem. Jak zwykle przed startem sprawdzanie sprzętu i czerpanie przyjemności z luźnej jazdy bez pulsometru.
- DST 12.00km
- Teren 5.00km
- Czas 00:37
- VAVG 19.46km/h
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 kwietnia 2009
Kategoria Trening
Relaks.
Tak nie za bardzo wiedziałem co robić dzisiaj. Na ostry trening raczej za późno już jest, znów na rege będzie czas jutro. Jak by nie patrzeć w sobotę jadę maraton w Przemyślu i chociaż nie zapowiada się jakoś specjalnie ciężko to jednak będzie to około 3 godzin jazdy w pagórkowatym terenie. Wypadało by wystartowć odpowiednio wypoczętym i zregenerowanym. Tak więc pojechałem dzisiaj w dolnych granicach strefy tlenowej. Jutro może z godzinka luźnej jazdy i zobaczymy....
Zamykam tym treningiem kwiecień. Już pisałem, że nie jestem zadowolony ale nie jest też źle. Wypadło mi kilka dni z treningu i chociaż plan nie został wykonany to zaczynam odczuwać efekty solidnie przepracowanej zimy. Kto mnie nie zna niech nie myśli, że jakiś rzeźnik ze mnie :)
Po prostu jestem w stanie sprawnie i szybko poruszać się na rowerze w każdym terenie. O to mi przecież chodzi.
W kwietniu miałem okazję zrobić pierwsze starty i tam również czułem, że jest fajnie. Czwarte miejsce w Pucharze Tarnowa i wygrana na Pucharze Smoka dały mi sporo satysfakcji. Lecz czekam na pierwszy maraton, który zweryfikuje moje możliwości. Już po Przemyślu będzie można coś powiedzieć.
Zamykam tym treningiem kwiecień. Już pisałem, że nie jestem zadowolony ale nie jest też źle. Wypadło mi kilka dni z treningu i chociaż plan nie został wykonany to zaczynam odczuwać efekty solidnie przepracowanej zimy. Kto mnie nie zna niech nie myśli, że jakiś rzeźnik ze mnie :)
Po prostu jestem w stanie sprawnie i szybko poruszać się na rowerze w każdym terenie. O to mi przecież chodzi.
W kwietniu miałem okazję zrobić pierwsze starty i tam również czułem, że jest fajnie. Czwarte miejsce w Pucharze Tarnowa i wygrana na Pucharze Smoka dały mi sporo satysfakcji. Lecz czekam na pierwszy maraton, który zweryfikuje moje możliwości. Już po Przemyślu będzie można coś powiedzieć.
- DST 52.94km
- Czas 02:04
- VAVG 25.62km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 154 ( 83%)
- HRavg 111 ( 60%)
- Kalorie 1654kcal
- Podjazdy 92m
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 kwietnia 2009
Kategoria Trening
Wypad do Ojcowa.
Postanowiłem trochę tłuszczyku spalić i poleciałem sobie w tleniku do Ojcowa. Raczej taka wycieczka z tego wyszła. Bardzo ładna wiosna w Ojcowie, do Krakowa mykłem przez Prądnik Korzkiewski. Przyjemnie było.
- DST 62.68km
- Teren 3.00km
- Czas 02:43
- VAVG 23.07km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 159 ( 85%)
- HRavg 107 ( 57%)
- Kalorie 2224kcal
- Podjazdy 280m
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 kwietnia 2009
Kategoria Trening
Bałwan ze mnie !
Drugi raz w tym roku bez pompki wyjechałem i oczywiście kapeć. Robiłem sobie swoją traskę tlenową do Proszówek i w Staniątkach czuję, że coś mie tak jest z rowerem. Patrzę - flak. Już to mnie trochę zdrzaźniło bo przyjemne to nie jest. Okazało się, że było jeszcze gorzej bo wcześniej coś grzebałem przy rowerze i pompka została w piwnicy. Nie pozostało nic innego jak powrót do domu. Dobrze, że w kolarce opony wąskie i sztywne to pomału dało się wrócić te 15 km.
Coś mi ten Kwiecień nie trybi - kilka dni wypadło z treningu, teraz ta przygoda. Kilometrów mało, godzin treningowych też niespecjalnie dużo. Niech już się skończy i oby w Maju było lepiej.
Coś mi ten Kwiecień nie trybi - kilka dni wypadło z treningu, teraz ta przygoda. Kilometrów mało, godzin treningowych też niespecjalnie dużo. Niech już się skończy i oby w Maju było lepiej.
- DST 36.37km
- Czas 01:48
- VAVG 20.21km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 157 ( 84%)
- HRavg 99 ( 53%)
- Kalorie 1081kcal
- Podjazdy 61m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Kategoria Trening
Las Wolski - XC
Kilometrów mało wyszło dzisiaj ale to trochę mylące bo ten trening to naprawdę ciężka harówa była. Poszedłem za ciosem i po wczorajszym XC również dzisiaj dałem mocno po garach. Może nie tak ostro jak wczoraj ale poczułem w nogach Lasek Wolski.
- DST 50.08km
- Teren 30.00km
- Czas 02:44
- VAVG 18.32km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 172 ( 92%)
- HRavg 129 ( 69%)
- Kalorie 4116kcal
- Podjazdy 814m
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 kwietnia 2009
Kategoria Zawody
Puchar Smoka - Łężyny 2009
Kolejne zawody już za mną. UDAŁO SIĘ WYGRAĆ - chociaż nie byłem faworytem oraz nie liczyłem na to za bardzo. Ok. - przyznam się, chciałem i miałem zamiar walczyć o miejsce w pierwszej trójce ale jedyne co mogłem sobie obiecać przed startem to tylko to, że tanio skóry nie sprzedam. Rywale, z którym przyszło mi walczyć to znajomi bikerze i każdy z nich mógł ze mną wygrać.
Wystartowałem spokojnie i bez szarpania jechałem za Krzyśkiem Gierczakiem. Udało się pokonać dosyć ciężki podjazd i na płaskim fragmencie mogłem złapać oddech cały czas mając przed sobą rywala. Na kamienistym zjeździe z obawy przed flakiem trochę zwolniłem. W pamięci cały czas tkwi ubiegłoroczny wyścig gdzie złapałem kapcia jadąc na świetnym, drugim miejscu.
Gierczak odskakuje na kilka metrów lecz gdy kończy się zjazd zatrzymuje się i grzebie coś przy łańcuchu. Widzę w tym swoją szansę i na sztywno atakuję krótki podjazd. Pierwsze kółko kończę na prowadzeniu i drugie idę w trupa. Zimowe treningi chyba jednak dają efekt gdyż podjazdy pokonuję dosyć sprawwnie bez zrzucania na jakieś młonkowate biegi. Wiem, że mam sporą przewagę i staram się nie szarżować na zjazdach. Na trzecie kółko wjeżdżam nadal na prowadzeniu i widzę, że moja przewaga delikatnie wzrasta. Pomimo to staram się utrzymać dobre tempo, tym bardziej, że nogi nawet podają.
Wyprzedzam kilka osób z innych kategorii i wjeżdżam na ostatnie czyli czwarte okrążenie. Nie ma zmiłuj - atakuję podjazd i zagryzając zęby mozolnie wspinam się do góry. W gardle czuję już pieczenie od przyspieszonego oddechu ale nic to i gdy tylko mogę staram się nabrać trochę szybkości. Nagle za sobą dostrzegam jakiegoś zawodnika w stroju Jasielskiego Stow. Cyklistów i trochę wpadam w panikę. Ryzykownie pokonuję zjazd i dopiero po chwili dociera do mnie, że to niemożliwe aby mnie ktoś doszedł. Tak chyba było gdyż jak szybko się pojawił tak szybko zniknął i tym samym już spokojnie dojeżdżam na metę.
Nie ma się co oszukiwać - wygrałem tylko dlatego, że Krzysiek Gierczak (przyjechał na 3 miejscu) miał awarię. Jednak cieszy fakt, że byłem w stanie utrzymać się za nim przez długi czas oraz to, że noga podaje. Bo dobrze się dzisiaj czułem, nie miałem zgonu, cisnąłem do końca, podjazdy pokonywałem na twardych biegach z niezłą kadencją. Wygrałem z rywalami, którzy systematycznie pokonywali mnie w ubiegłym roku ( Robert Albrycht) oraz takimi, którzym udawało sie to rzadziej (Mariusz Nowak) - ale robili to.
To początek sezonu i zdaję sobie sprawę, że procentuja solidnie przepracowana zima. Rywale potrenują, wzmocnią się i pewnie nieraz trzeba będzie przełknąć gorycz porażki, lecz takie dni jak ten dzisiajszy pozostaną w pamięci. Bo miałem szansę i wykorzystałem ją. Ciężko pracowałem i zebrałem tego owoce. Liczyłem na początek sezony i udało się. Dlatego cieszę się z tych zawodów w Łężynach. Bo oprócz wygranej przecież miło spędziłem czas. Piękna, słoneczna pogoda, miła wieś u podnóża Beskidy Niskiego, przyjemna trasa - to wszystko złożyło się na naprawdę udany dzień.
Teraz myślę już o I edycji Cyklokarpat. 2 Maja w Przemyślu sprawdzę swoją formę na marationie. Ale to już zupełnie inna bajka.

Wystartowałem spokojnie i bez szarpania jechałem za Krzyśkiem Gierczakiem. Udało się pokonać dosyć ciężki podjazd i na płaskim fragmencie mogłem złapać oddech cały czas mając przed sobą rywala. Na kamienistym zjeździe z obawy przed flakiem trochę zwolniłem. W pamięci cały czas tkwi ubiegłoroczny wyścig gdzie złapałem kapcia jadąc na świetnym, drugim miejscu.
Gierczak odskakuje na kilka metrów lecz gdy kończy się zjazd zatrzymuje się i grzebie coś przy łańcuchu. Widzę w tym swoją szansę i na sztywno atakuję krótki podjazd. Pierwsze kółko kończę na prowadzeniu i drugie idę w trupa. Zimowe treningi chyba jednak dają efekt gdyż podjazdy pokonuję dosyć sprawwnie bez zrzucania na jakieś młonkowate biegi. Wiem, że mam sporą przewagę i staram się nie szarżować na zjazdach. Na trzecie kółko wjeżdżam nadal na prowadzeniu i widzę, że moja przewaga delikatnie wzrasta. Pomimo to staram się utrzymać dobre tempo, tym bardziej, że nogi nawet podają.
Wyprzedzam kilka osób z innych kategorii i wjeżdżam na ostatnie czyli czwarte okrążenie. Nie ma zmiłuj - atakuję podjazd i zagryzając zęby mozolnie wspinam się do góry. W gardle czuję już pieczenie od przyspieszonego oddechu ale nic to i gdy tylko mogę staram się nabrać trochę szybkości. Nagle za sobą dostrzegam jakiegoś zawodnika w stroju Jasielskiego Stow. Cyklistów i trochę wpadam w panikę. Ryzykownie pokonuję zjazd i dopiero po chwili dociera do mnie, że to niemożliwe aby mnie ktoś doszedł. Tak chyba było gdyż jak szybko się pojawił tak szybko zniknął i tym samym już spokojnie dojeżdżam na metę.
Nie ma się co oszukiwać - wygrałem tylko dlatego, że Krzysiek Gierczak (przyjechał na 3 miejscu) miał awarię. Jednak cieszy fakt, że byłem w stanie utrzymać się za nim przez długi czas oraz to, że noga podaje. Bo dobrze się dzisiaj czułem, nie miałem zgonu, cisnąłem do końca, podjazdy pokonywałem na twardych biegach z niezłą kadencją. Wygrałem z rywalami, którzy systematycznie pokonywali mnie w ubiegłym roku ( Robert Albrycht) oraz takimi, którzym udawało sie to rzadziej (Mariusz Nowak) - ale robili to.
To początek sezonu i zdaję sobie sprawę, że procentuja solidnie przepracowana zima. Rywale potrenują, wzmocnią się i pewnie nieraz trzeba będzie przełknąć gorycz porażki, lecz takie dni jak ten dzisiajszy pozostaną w pamięci. Bo miałem szansę i wykorzystałem ją. Ciężko pracowałem i zebrałem tego owoce. Liczyłem na początek sezony i udało się. Dlatego cieszę się z tych zawodów w Łężynach. Bo oprócz wygranej przecież miło spędziłem czas. Piękna, słoneczna pogoda, miła wieś u podnóża Beskidy Niskiego, przyjemna trasa - to wszystko złożyło się na naprawdę udany dzień.
Teraz myślę już o I edycji Cyklokarpat. 2 Maja w Przemyślu sprawdzę swoją formę na marationie. Ale to już zupełnie inna bajka.


- DST 14.63km
- Teren 14.63km
- Czas 00:41
- VAVG 21.41km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 178 ( 96%)
- HRavg 168 ( 90%)
- Kalorie 855kcal
- Podjazdy 236m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 kwietnia 2009
Kategoria Przejażdżka
Przejażdżka.
Jutro pierwsza edycja Pucharu Smoka w Łężynach. W związku z tym zrobiłem sobie tylko przejażdżkę. Ale za to na Liwocz podjechałem :)
- DST 20.00km
- Teren 8.00km
- Czas 01:20
- VAVG 15.00km/h
- Kalorie 920kcal
- Podjazdy 420m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 kwietnia 2009
Kategoria Trening
Do Niepołomic.
Jazda w tlenie. Wiatr o sobie przypomniał, ale dało się przeżyć.
- DST 53.03km
- Czas 02:12
- VAVG 24.10km/h
- Temperatura 11.0°C
- HRmax 150 ( 81%)
- HRavg 107 ( 57%)
- Kalorie 1612kcal
- Podjazdy 94m
- Aktywność Jazda na rowerze