Sobota, 12 września 2009
Kategoria Zawody
Jurajski wyścig XC w Będkowicach.
Kolejne XC po, którym widać, że już zakończyłem sezon. Pojechałem na miarę swoich możliwości co pozwoliło mi zająć 5 miejce w kategorii Masters I. Próbowałem walczyć i jeszcze na 3 okrążeniu jechałem na 4 miejsce mając w zasięgu wzroku MiśQ oraz Mossoczego co dawało szansę na nawiązanie walki i pudło jednak na ostatniej rundzie zdecydowanie osłabłem. Rywale z przodu odjechali, a ja straciłem jeszcze 4 miejsce. Trochę szkoda bo była szansa na dobre miejsce ale z drugiej strony nie można cały czas jeździć na wysokich obrotach. Przynajmniej ja nie jestem w stanie. Miałem już swoje 5 minut i teraz trzeba gratulować inny. Co niniejszym czynię.
Brawa dla Ciapka (wygrał), MiśQ i Zbyszka Mossoczego :)
Brawa dla Ciapka (wygrał), MiśQ i Zbyszka Mossoczego :)
- DST 19.02km
- Teren 18.00km
- Czas 00:58
- VAVG 19.68km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 177 ( 95%)
- HRavg 168 ( 90%)
- Kalorie 1288kcal
- Podjazdy 393m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 września 2009
Kategoria Przejażdżka
Rekreacyjna szoska.
Ot taka sobie przejażdżka bez zwracanie uwagi na wskazania pulsometru. Na pewno nie spieszyło mi się dzisiaj. W kazdym razie przjemnie było i zaczyna mi się podobać taka jazda dla samej jazdy.
- DST 53.08km
- Czas 02:14
- VAVG 23.77km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 153 ( 82%)
- HRavg 105 ( 56%)
- Kalorie 1927kcal
- Podjazdy 121m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2009
Kategoria Różne
Dzień techniczny.
Trzeba było porobić ze sprzętem. Trzeba było do sklepu jechać pokupić kilka pierdół. Nie przepadam za robotą koło roweru ale żeby jeździć bez takiej roboty się nie obejdzie. Szprychy wymienione, okazało się, że dwie były trzaśnięte. O ile umiałem podcentrowałem koło, do tego przesmarowałem piastę i coś tam jeszcze porobiłem. Póki co wszytskie rowery sprawne ale widać po nich tegoroczne 10 tys :)...a i poprzednie sezony też.
- DST 34.77km
- Czas 01:30
- VAVG 23.18km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 143 ( 77%)
- HRavg 109 ( 58%)
- Kalorie 1410kcal
- Podjazdy 12m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 września 2009
Kategoria Trening
Las Wolski.
Już chyba po lecie. Gdy wyszedłem z domu i wsiadłem na rower to pomyślałem o Windstopperze. Brrr..naprawdę gorąco nie było.
Pośmigałem po lasku, urwałem szprychę w tylnym kole. Oczywiście od strony kasety, jakże by inaczej. Czy komuś pękła z drugiej strony ?
Zimno ale magicznie jest. Te podnoszące się mgły i kapiące z drzew krople rosy mają w sobie coś...nie jestem w stanie powiedzieć co ale lubię takie klimaty.
Na bulwarach mgła, a Sikornik skąpany w promieniach wrześniowego słońca. Kraków zdaje się być daleko stąd, nie widać go spod białego puchu...
Pośmigałem po lasku, urwałem szprychę w tylnym kole. Oczywiście od strony kasety, jakże by inaczej. Czy komuś pękła z drugiej strony ?
Zimno ale magicznie jest. Te podnoszące się mgły i kapiące z drzew krople rosy mają w sobie coś...nie jestem w stanie powiedzieć co ale lubię takie klimaty.
Na bulwarach mgła, a Sikornik skąpany w promieniach wrześniowego słońca. Kraków zdaje się być daleko stąd, nie widać go spod białego puchu...
- DST 37.00km
- Teren 13.00km
- Czas 01:58
- VAVG 18.81km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 169 ( 91%)
- HRavg 119 ( 64%)
- Kalorie 1937kcal
- Podjazdy 435m
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2009
Kategoria Zawody
Bike Cup - Górska Liga Małopolski - XC Las Wolski
Przejechany dystans zawiera dojazd i powrót rowerem.
To były moje pierwsze zawody w tym cyklu, raczej nie nastawiałem się na jakąś specjalną walkę ale też łyso było by pojechać słabo. Jak było ?
Myślę, że powinienem być zadowolony. Po leserski sierpniu kiedy to coś tam jeździłem ale trudno to było nazwać solidnym treningiem nie wiedziałem czego można się spodziewać po swoim organiźmie. Waga poszła w górę więc i nie wróżyło to nic dobrego. Start trochę przyspałem i musiałem mocno deptać żeby na singla wjechać w jakiejś rozsądnej grupie. Początek z deka mnie przytkał, niby czołowka jakoś za szybko nie odjeżdżała lecz ja czułem, że długo tak nie pociągnę. Starczyło mi sił żeby jeszcze dojść Spinozę i trochę odpuściłem. Pokonujemy pierwsze podjazdy i tu dogania mnie Maciu, który jako junior startował po nas oraz Robert Baś. Kawałek płaskiego, łapię oddech i staram się trzymać tej dwójki.
Dalej zaczynają się pierwsze zjazdy gdzie udaje mi się wyprzedzić Roberta ale zraz tracę prowadzenie. Maciu miga gdzieś z przodu, jednak teraz przedmną ściana zwana Chodnikiem Malczewskiego. Jest naprawdę trudno, tak stromo, że oprócz pary w nogach trzeba mieć wyczucie i kombinować mocno aby nie poderwać pzredniego koła. Najdrobniejszy błąd i koniec jazdy, nie ma możliwości poprawienia.
Maciu już odjechał, Robert kilka metrów z przodu i jednak pomalutku sie oddala.
Udaje mi się pokonać podjazd i teraz zaczyna się najciekawsza część trasy gdzie trzeba zmierzyć sie z kamieniami i korzeniam. To mój ulubiony zjazd w Laku i znam go na tyle dobrze, że szybko dochodzę rywali z przodu. Na ostatnim fragmencie bokiem łykam Roberta i jeszcze kogoś i nabrawszy rozpędu dokręcam jeszcze aby pokonać kórtki podjazd na sztywnych biegach. Potem jeszcze tylko dojazd drogą i po trawie na metę na drugie okrążenie.
Robert cały czas naciska, słyszę go z tyłu, Spinoza chyba osłabł bo został gdzieś dalej. Stawka już sie ustabilizowała, jest luźno i mogę spokojnie jechać wąskim singlami. Ktoś mnie wyprzedza, chyba jakiś junior, poza tym z tyłu pusto, mam trochę przewagi, którą mam nadzieję powiększyć na zjazdach. Pokonuję je sprawnie i znów tzreba zmierzyć się ze stromą ścianą. Oczywiście już czuć w nogach wyściga i robi sie jeszcze trudniej ale kolejny raz udaje się wygrać z podjazdem.
Gdy wjeżdżam na 3 rundę dostrzegam Roberta. Jedzie z jakąś minutowa stratą do mnie. Sporo ale nie na tyle żebym całkiem odpuścił. Chociaż już czuję spore zmęczenie staram sie wydobyć resztki sił i zachować obecną pozycję. Mijam Pita, który jedzie już na hulajnodze (urwany łańcuch), ma ścianie płaczu chyba kogoś dubluję. Ten trzeci podjazd mam wrażenie poszedł mi najłatwiej. Być może dlatego, że już nie dawałem na 100% i skupiłem się na tym aby tylko jakoś przetrwać.
Na metę wpadam na 5 pozycji w kategorii (Masters). Po mnie finiszuje Robert, a kawałek za nim Spinoza.
Tak przebiegały te zawody. Co mogę napisać o swoim występie. Biorąc po uwagę jak ostatnio jeździłem an rowerze to bardzo dobry wynik. Naprawdę spodziewałem się dużo gorszej dyspozycji. Widać, że to już nie jest to co kiedyś ale coś w nogach jednak zostało.
To były moje pierwsze zawody w tym cyklu, raczej nie nastawiałem się na jakąś specjalną walkę ale też łyso było by pojechać słabo. Jak było ?
Myślę, że powinienem być zadowolony. Po leserski sierpniu kiedy to coś tam jeździłem ale trudno to było nazwać solidnym treningiem nie wiedziałem czego można się spodziewać po swoim organiźmie. Waga poszła w górę więc i nie wróżyło to nic dobrego. Start trochę przyspałem i musiałem mocno deptać żeby na singla wjechać w jakiejś rozsądnej grupie. Początek z deka mnie przytkał, niby czołowka jakoś za szybko nie odjeżdżała lecz ja czułem, że długo tak nie pociągnę. Starczyło mi sił żeby jeszcze dojść Spinozę i trochę odpuściłem. Pokonujemy pierwsze podjazdy i tu dogania mnie Maciu, który jako junior startował po nas oraz Robert Baś. Kawałek płaskiego, łapię oddech i staram się trzymać tej dwójki.
Dalej zaczynają się pierwsze zjazdy gdzie udaje mi się wyprzedzić Roberta ale zraz tracę prowadzenie. Maciu miga gdzieś z przodu, jednak teraz przedmną ściana zwana Chodnikiem Malczewskiego. Jest naprawdę trudno, tak stromo, że oprócz pary w nogach trzeba mieć wyczucie i kombinować mocno aby nie poderwać pzredniego koła. Najdrobniejszy błąd i koniec jazdy, nie ma możliwości poprawienia.
Maciu już odjechał, Robert kilka metrów z przodu i jednak pomalutku sie oddala.
Udaje mi się pokonać podjazd i teraz zaczyna się najciekawsza część trasy gdzie trzeba zmierzyć sie z kamieniami i korzeniam. To mój ulubiony zjazd w Laku i znam go na tyle dobrze, że szybko dochodzę rywali z przodu. Na ostatnim fragmencie bokiem łykam Roberta i jeszcze kogoś i nabrawszy rozpędu dokręcam jeszcze aby pokonać kórtki podjazd na sztywnych biegach. Potem jeszcze tylko dojazd drogą i po trawie na metę na drugie okrążenie.
Robert cały czas naciska, słyszę go z tyłu, Spinoza chyba osłabł bo został gdzieś dalej. Stawka już sie ustabilizowała, jest luźno i mogę spokojnie jechać wąskim singlami. Ktoś mnie wyprzedza, chyba jakiś junior, poza tym z tyłu pusto, mam trochę przewagi, którą mam nadzieję powiększyć na zjazdach. Pokonuję je sprawnie i znów tzreba zmierzyć się ze stromą ścianą. Oczywiście już czuć w nogach wyściga i robi sie jeszcze trudniej ale kolejny raz udaje się wygrać z podjazdem.
Gdy wjeżdżam na 3 rundę dostrzegam Roberta. Jedzie z jakąś minutowa stratą do mnie. Sporo ale nie na tyle żebym całkiem odpuścił. Chociaż już czuję spore zmęczenie staram sie wydobyć resztki sił i zachować obecną pozycję. Mijam Pita, który jedzie już na hulajnodze (urwany łańcuch), ma ścianie płaczu chyba kogoś dubluję. Ten trzeci podjazd mam wrażenie poszedł mi najłatwiej. Być może dlatego, że już nie dawałem na 100% i skupiłem się na tym aby tylko jakoś przetrwać.
Na metę wpadam na 5 pozycji w kategorii (Masters). Po mnie finiszuje Robert, a kawałek za nim Spinoza.
Tak przebiegały te zawody. Co mogę napisać o swoim występie. Biorąc po uwagę jak ostatnio jeździłem an rowerze to bardzo dobry wynik. Naprawdę spodziewałem się dużo gorszej dyspozycji. Widać, że to już nie jest to co kiedyś ale coś w nogach jednak zostało.
- DST 56.65km
- Teren 30.00km
- Czas 03:19
- VAVG 17.08km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 178 ( 96%)
- HRavg 137 ( 74%)
- Kalorie 3734kcal
- Podjazdy 1011m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 września 2009
Kategoria Przejażdżka
Lajcik przed XC
Jutro XC wobec czego tylko delikatną przejażdżkę zrobiłem. Jakoś specjalnie się nie napalam na te zawody ale pasuje jako tako wypaść. W końcu śmigam na własnym podwórku.
- DST 18.88km
- Czas 01:14
- VAVG 15.31km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 128 ( 69%)
- HRavg 80 ( 43%)
- Kalorie 640kcal
- Podjazdy 15m
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 września 2009
Kategoria Trening
Autostradą do domu.
Miała być typowa trasa jaką robię co jakis czas ale w Szarowie postanowiłem wjechać na budowaną jeszcze autostradę Kraków-Szarów. Asfalcik położony już na całości, wstęga szosy pociągła mnie ku sobie i pomknąłem w stronę Krakowa. Muszę przyznać, że jazda gładziutką i szeroką drogą bez samochodów ma w sobie coś frapującego. Odcinek do Krakowa ma zaledwie kilkanaście km i przeleciałem go moment z dużą przyjemnością.
- DST 52.82km
- Czas 02:06
- VAVG 25.15km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 164 ( 88%)
- HRavg 120 ( 64%)
- Kalorie 1930kcal
- Podjazdy 116m
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 września 2009
Kategoria Trening
Las Wolski.
Trzeba się wziąć za siebie :)
Po prawie miesiącu byczenia się zrobiłem w końcu mocniejszy trening. Może nie jakaś wyrypa ale poczułem ból w płucach i mrówki w nogach. Urlop jednak zaowocował skokiem wagi, a 3 kg to już czuć na podjazdach. Coś trzeba jednak robić bo w końcu solidny maraton jeszcze mnie czeka, a i może jakieś XC się trafi.
Po prawie miesiącu byczenia się zrobiłem w końcu mocniejszy trening. Może nie jakaś wyrypa ale poczułem ból w płucach i mrówki w nogach. Urlop jednak zaowocował skokiem wagi, a 3 kg to już czuć na podjazdach. Coś trzeba jednak robić bo w końcu solidny maraton jeszcze mnie czeka, a i może jakieś XC się trafi.
- DST 35.60km
- Teren 12.00km
- Czas 02:25
- VAVG 14.73km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 2120kcal
- Podjazdy 464m
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 sierpnia 2009
Kategoria Przejażdżka
Już po wakacjach.
Gdy mijają wakacje nadchodzi jakiś przełom. Mało kto zaprzeczy, że tak nie jest. Lato zbliża się do końca, dni coraz krótsze, sezon nieubłaganie zmierza do końca.
Znów jestem w Krakowie, przemierzam znane od lat ścieżki. Fajnie i nie niefajnie. Z jednej strony wspomnienia wakacji budzą nostalgię i jeszcze świeże obrazy letnich dni, z drugiej strony dobrze tak wskoczyć na utarte już tory. Dobrze, że mieszkam w Krakowie bo to miasto daje duże możliwości. Wakacyjne dni pomału znikają w głębszych zakamarkach pamięci, a życie zaczyna toczyć się normalnym rytmem. I tylko nieliczne wydarzenie mącą ten cykl toczący się od lat.
Jednym z nich może być wypad na rower. Nigdy nie wiadomo co nas czeka.
Znów jestem w Krakowie, przemierzam znane od lat ścieżki. Fajnie i nie niefajnie. Z jednej strony wspomnienia wakacji budzą nostalgię i jeszcze świeże obrazy letnich dni, z drugiej strony dobrze tak wskoczyć na utarte już tory. Dobrze, że mieszkam w Krakowie bo to miasto daje duże możliwości. Wakacyjne dni pomału znikają w głębszych zakamarkach pamięci, a życie zaczyna toczyć się normalnym rytmem. I tylko nieliczne wydarzenie mącą ten cykl toczący się od lat.
Jednym z nich może być wypad na rower. Nigdy nie wiadomo co nas czeka.
- DST 37.26km
- Czas 01:34
- VAVG 23.78km/h
- Temperatura 24.0°C
- HRmax 151 ( 81%)
- HRavg 116 ( 62%)
- Kalorie 1325kcal
- Podjazdy 82m
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 sierpnia 2009
Kategoria Wycieczka
Pogórze Strzyżowskie - Bardo.
Najwyższe wzniesienie Pogórza Strzyżowskiego z dołu prezentuje się całkiem okazale. To górka z rodzaju tych, które dobrze wyglądają z oddali, gorzej z bliska. Same okolice szczytu zarośnięte ostrężynami i tak po prawdzie nic ciekawego. No ale po pogórzu nie jeździ się aby zdobywać szczyty :) Jest tu za to wiele innych atrakcji, które dostarczają sporo przyjemności podczas jazdy na rowerze. Ja osobiście polecam wizytę na wzgórzu wznoszącym się ponad Gogołowem, tuż obok górnej stacji wyciągu narciarskiego. Trzeba się trochę pomęczyć aby tu dotrzeć ale widoki powalają. Przynajmniej mnie :)
- DST 45.46km
- Teren 20.00km
- Czas 03:15
- VAVG 13.99km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 1990kcal
- Podjazdy 603m
- Aktywność Jazda na rowerze