Informacje

  • Wszystkie kilometry: 101110.33 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.71%)
  • Czas na rowerze: 209d 06h 00m
  • Prędkość średnia: 20.08 km/h
  • Suma w górę: 880405 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:45434.63 km (w terenie 2071.36 km; 4.56%)
Czas w ruchu:1975:47
Średnia prędkość:22.99 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:287626 m
Maks. tętno maksymalne:182 (101 %)
Maks. tętno średnie:251 (140 %)
Suma kalorii:1224957 kcal
Liczba aktywności:759
Średnio na aktywność:59.94 km i 2h 36m
Więcej statystyk
Niedziela, 14 marca 2010 Kategoria Trening

W krainie śniegu.

Podobnie jak wczoraj długo obserwowałem to co dzieje się za oknem. Nie było miodów ale co zrobić, trzeba łotać te kilometry. Poprułem na Myślenice, nawet spoko było, w okolicy Polanki zza chmur wyszło nawet słoneczko, asfalcik suchutki i zrobiło się naprawdę przyjemnie. W Myślenicach uderzyłem na Chełm. Im wyżej tym robiło się bardziej zimowo. Na górze zima już totalna, pełno śniegu, drzewa uginają się pod warstwą śniegu, wokól prawdziwie zimowy krajobraz. Zaczęło mocno sypać, czułem, że na dole będzie z tego deszcz. Zjazd wychłodził mnie konkretnie. Dalej obrałem kierunek na Sułkowice. Przeleciałem przez Bysinę, Jasienice i z Sułkowic już klasycznie na Radziszów i Kraków.
Pogoda nie rozpieszczała to trzeba przyznać. Zwłaszcza odcinek Myślenice-Radziszów nie był przyjeny. Dosyć intensywny deszcze bardzo przeszkadzał. Pomimo tego da się to przeżyć.
  • DST 103.00km
  • Czas 04:39
  • VAVG 22.15km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Kalorie 3100kcal
  • Podjazdy 796m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 marca 2010 Kategoria Trening

Dało się wytrzymać.

Długo się zbierałem. Już rozkładałem trenażer ale dostałem torsji, w dodatku zza okna zaświeciło słońce i zatliła się we mnie iskierka nadziei. Rzut okiem za okno, nie jest źle, mokro i nieprzyjemnie ale przynajmniej nie marznie to wszystko.

Poleciałem na Alwernie. Początek był nawet spoko, w Liszkach zrobiło się ciut gorzej. W okolicy Poręby Żegota zacząłem przemakać, w dodatku zaczęło konkretnie sypać mokrym śniegiem. Już drugi raz w tym roku musiałm odbić w Alwerni na Krzeszowice. Plany były na Chrzanów ale wolałem nie ryzykować, robiło się nieciekawie. Za Alwernią fragment drogi pokrytej błotem pośniegowym. Na serpentynie kilka razy zabuksowałem tylnym kołem ale udało się wjechać. Jakoś doturlikałem do Krzeszowic i stąd już szpula na Kraków. Pogoda się poprawiła ale za sprawą dużej szybkości domarzłem konkretnie na tym odcinku, zwłaszcza w palce u rąk.

Fajnie, że udało w taki nieprzyjemny dzień zrobić solidny trening. Oby jutro nie było gorzej to się będzie stukać te godziny i kilometry.
  • DST 89.52km
  • Czas 03:38
  • VAVG 24.64km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 2800kcal
  • Podjazdy 244m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 marca 2010 Kategoria Trening

Kiedy ja natłukę te 70 godzin ?

Dżizaz....kiedy to się skończy. Wyjeżdżając z domu już czułem, że nie będzie dobrze. W okolicy smoka waliło już konkretnie śniegiem. Na ścieżce do Tyńca spotkałem Axiego, chwilę pogadaliśmy. Koło toru kajakowego było nawet nie najgorzej i przez chwilę myślałem co by uderzyć gdzieś dalej ale zamarzła mi przednia przerzutka, chwilę pogrzebałem ale nie działało to najlepiej. Znów zaczęłi się robić nieprzyjemnie więc jednak ewakuowałem się do domu. Im bliżej domu tym było coraz gorzej. W okolicy mostu dębnickiego już regularna zima. Znów była walka o przetrwanie na tych moich cienkich gumkach. Turlikałem się z duszą na ramieniu bo każdy ruch kierownicą groził glebą.
Mam już dość tej zimy !!
A takie miałem plany na weekend :(
  • DST 33.51km
  • Czas 01:37
  • VAVG 20.73km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Kalorie 1000kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 marca 2010 Kategoria Trening

Dzisiaj szosa.

Cieplej trochę to poleciałem na szosę. Traska na południe - Golkowice, Świątniki itp. Trochę zdziwko bo za Golkowicami trafiłem na masakryczny podjazd. Długi i stromy, naprawdę nie przelewki. Takie to znam z Istebnej, a tu proszę - Golkowice :)
  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 15.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Kalorie 1800kcal
  • Podjazdy 460m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 marca 2010 Kategoria Trening

W sumie to nie jest tak źle.

Niby zimno ale słoneczko świeci i dosyć przyjemnie na zewnątrz. Nie dałem się jednak zwieść i ubrałem grube skarpety, do tego narciarskie rękawiczki i heja do Lasku. Trzeba powiedzieć, że w terenie jeździ się teraz miejscami świetnie. Zmrożona ziemia ma niesamowitą przyczepność i można zaszaleć. Ale trzeba też uważać bo miejscami wyziera lód, do tego sporo luźnych gałęzi, konarów i zamarzniętych, głębokich kolein. Jakoś te górki w Lasku spore mi się wydają. Dzisiaj podobna traska jak dzisiaj ale zrobiłem sobie dwie takie pętelki.

Jak by jednak nie patrzeć to podjazd spod mostku jest dosyć mozolny i nawet w sezonie nie jest tam lekko. Aż się zastanawiałem jakim sadystą musi być Golonko fundując taką końcówkę maratończykom mającym w nogach już ponad 80 km :)
A oni jeszcze cieszą się :) he he..nie wszyscy wiedzą, że jeszcze Biała Droga przed nimi.
  • DST 44.05km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:53
  • VAVG 15.28km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 2300kcal
  • Podjazdy 694m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 marca 2010 Kategoria Trening

Wreszcie je spotkałem..te..tam z Sikornika :)

Musiałem niedzielę odpuścić. Dzisiaj też nie zapowiadało się to to wszystko rowerowo. Pomijam już fakt, że zimno jak chole...upss...no wiadomo jak :)
Już miałem rozkładać trenażer kiedy jakiś zagubiony promień słońca wpadł przez okno do kuchni i nie zdzierżyłem. Na szosę za zimno ale po Lasku można pośmigać!

Bikerów gdzieś wywiało, w lasku puchy jeśli nie liczyć dzików niespiesznie truchtających w poprzek ścieżki. Niby tablice ostrzegają przed nimi, niby sporo znajomych je spotkało ale ja do tej pory nie miałem tej przyjemności. Pochrząkały coś tam, pochrumkały i pobiegły w swoją stronę, a ja w swoją.

Zrobiłem sobie klasyczną pętlę XC. ZOO-kopiec, trawers pod klasztor, czarny szlak do mostku i serpentynami do góry. Fajnie się dawało, gdybym miał czas to bym chętnie pokręcił dłużej ale dobre i to.
Marzec nie zaczął się dobrze, trzeba teraz będzie znowu gonić i nadrabiać. Żeby tylko ta zima powędrowała sobie na Syberię to jakoś się zrobi.
  • DST 34.70km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 15.20km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 1800kcal
  • Podjazdy 540m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 marca 2010 Kategoria Trening

MTB - pierwsze w tym roku.

Nie ryzykowałem już kolarki, zresztą za zimno dzisiaj było na szosę. Wyjechałem około 10, zimno ale pogodnie. Wybrałem ze stajni pojazdów Gianta i skierowałem się w stronę Lasku Wolskiego. Sikornik mijam bez problemów, Biała Droga też spokojnie. Za szlabanem robi się ślisko, ale da się jechać. Przelatuję przez lasek i za obserwatorium skręcam na Kryspinów. Tu już mnie wesoło, głębokie i zmrożone koleiny nie ułatwiają jazdy, źle się jedzie ale jakoś daję do przodu. Przelatuję przez Kryspinów, Morawicę i wzdłuż autostrady kieruję się w stronę Półrzeczek. Pojawiają się przeszkody na drodze, zwalone drzewa, trzeba się jakoś przebijać. Wąwóz Półrzeczki w początkowym fargmencie zablokowany przez kilka drzew lażących na ścieżce. Jedno z nich, niezbyt duże leży w poprzek drogi, myślę sobie - przejadę i atakuję przednim kołem. Udaje się, jeszcze tylko tył ale opona nie utrzymuje mnie na śliskim drzewie i spadam z siodełka. Jakoś tak niefortunnie, że ląduje tyłem, nie jestem w stanie złapać równowagi i lecę dalej ze skarpy będącej po lewej. Jest miękko, pełno liści, nic mi nie jeste ale pewnie wyglądało to bardzo ciekawie.
Przelatuję przez drogę i wjeżdzam do Doliny Mnikowskiej. Początkowy fragment lekko nachylony po lodzie. Z prawej stalowa barierka, czuję, że jadę za szybko, delikatnie wciskam hampel i czuję jak tylne koło ucieka na bok. Zbliżam się do barierki, nadal jadę za szybko ale już wiem, że hamulce nic tu nie pomogą. Próbuję delikatnie skręcić, pracuję ciałem i wyrównuję tor jazdy, nadal lód ale droga wolna i można spokojnie wypatrywać bardziej przyczepnej nawierzchni do wyhamowania. Zatrzymuję się na chwilę w dolince, akurat wychodzi słońce i jest bardzo przyjemnie.

Powrót już po asfalcie, przelatuję przez Mników, Cholerzyn i w Krsypinowie wpadam na szlak rowerowy. Na zjeździe spod ZOO (trzeba uważac bo ślisko) tuż przed szlabanem spotykam Tomka. Próbuję się zatrzymać, pod kołami lód, delikatnie wciskam klamkę hamulcową i już czuję jak lecę na prawy bok. Podpieram się ręką. To już kolejny upadek w tym roku na prawą stronę, rękawiczka po każdym z nich straszy coraz większą dziurą. To ostatni rok dla niej.

Wychodzę bez obrażeń, chwilę gadamy z Tomkiem i zbieramy się w swoje strony. Jeszcze tylko podjazd Białą Drogą i spokojnie docieram do domciu.

Dzisiejsza jazda to taki niby trening, niby wycieczka. Jakieś przeziębienie mnie trochę męczy więc nie dawałem czadu, zresztą za zimno na jakieś szarpanie. Pulsometru nadal nie mam ale sądzę, że jechałem na zmianę tlen z regeneracją.
Tak czy tak jazda minęła całkiem przyjemnie. Zobaczymy co będzie jutro.
  • DST 56.55km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:41
  • VAVG 15.35km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • Kalorie 2600kcal
  • Podjazdy 575m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 marca 2010 Kategoria Trening

Śnieżyca w Gruszkach.

Nieudany trening niestety dzisiaj wyszedł. Siadłem na kolarkę bo szosa sucha, pogoda w miarę stabilna, lekki mrozik, jednym słowem - fajnie.
Do Kokotowa jechało się nawet spoko, jeśli nie liczyć mocnego wiatru. W Kokotowie i dalej w Węgrzcach na drodze pojawiło się błoto pośniegowe i zaczęło mocny sypać. Od tego miejsca warunki pogarszały się w galopującym tempie. W Staniątkach już totalna zima. Na jednym z PODJAZDÓW zaliczyłem glebę !!!! W Gruszkach już wręcz koniec świata, sypie na całego, wszędzie biało, na drodze gruba i ubita warstwa śniegu. Jadę na tych cienkich gumkach 10-15 km/h i tylko czekam kiedy będzie kolejna gleba. Ślisko okropnie.
Wobec takich okoliczności podejmuję decyzję o powrocie do domu. Jakimiś tam bocznymi dróżkami docieram do Niepołomic i stąd już pruję w chać.

Co dziwne tutaj jest inny świat wręcz. Droga suchutka, można ciąć ile wlezie. Widocznie okolice Gruszek miały pecha i przeszła tamtędy w nocy jakaś fala opadów śniegu. Szkoda, że nie wiedziałem o tym wcześniej bo można było ominąć te okolice i zrobić solidny trening tak jak zamierzałem. No ale trudno, trzeba będzie w weekend nadrobić o ile pogoda pozwoli.
  • DST 52.87km
  • Czas 02:21
  • VAVG 22.50km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • Kalorie 1500kcal
  • Podjazdy 112m
  • Sprzęt Kolarka - no name.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 marca 2010 Kategoria Trening

Taka tam przejażdżka.

Tylko spokojna przejażdżka dzisiaj. Wykorzytsałem dobre warunki na drodze i przejechałem się na rowerze startowym. Wydaje się wszystko w porządku. Idzie na hak i czeka na pierwszy start - 11 kwietnia w Łężynach.
Jutro raczej bez treningu - brak czasu.
  • DST 36.26km
  • Czas 01:35
  • VAVG 22.90km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 900kcal
  • Podjazdy 77m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 lutego 2010 Kategoria Trening

Uff...ujechany jestem.

Pierwszy sparing rowerowanie w sezonie 2010 już za nami. Było niekiedy bardzo mocno.Ujechany jestem zdrowo. Trasa wiodła ..resztą sami zobaczcie Ślad GPS
Pojawili się Lesław, Spinoza, Maciu, Skrzynia, Szbiker, Kasia G. oraz oczywiście ja. Tempo jak już napisałem dosyć mocne, w miarę upływajacego czasu wzrastało.
W Kryspinowie dogoniliśmy Kącik, kawałek jechaliśmy razem, potem oni pojechali swoją droga my swoją. Dołączył do nas jeszcze Michał z Bikeholików.
Michał nadawał mocne tempo ale i ja też nie zasypywałem gruszek w popiele chociaż trochę się obawiałem o swoją dyspozycję bo jestem po 4 dniach długich i dosyć ciężkich treningów. Jednak jak mawiają "co cię nie zabije to cię wzmocni" i chyba tak rzeczywiście jest bo jechało mi się bardzo przyzwoicie. Może bez rewelacji ale bardzo przyzwoicie, nawet na podjazdach udawało się utrzymać czołowkę, a niekiedy nawet szarpnąć trochę do przodu.
Dojeżdżając do Skawiny zacząłem mieć problemy z napędem. Dopiero podczas takiej mocnej jazdy okazało się, że blat kończy swój żywot. Jeszcze pojeżdżę 2-3 tygodnie ale trzeba uważać.
Za Zatorem grupka zaczęła się rwać i ostatecznie zostaliśmy w trójkę ze Skrzynią i Maichałem. Jutro plaża. Należy mi się. Luty skończył się bardzo ładnie. Prawie 60 godzin treningowych i 1300 km. To musie zaprocentować w sezonie. Oby tak dalej.
  • DST 126.59km
  • Czas 04:40
  • VAVG 27.13km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Podjazdy 560m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl