Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2014
Dystans całkowity: | 915.62 km (w terenie 4.00 km; 0.44%) |
Czas w ruchu: | 38:16 |
Średnia prędkość: | 23.93 km/h |
Suma podjazdów: | 7689 m |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 145 (81 %) |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 57.23 km i 2h 23m |
Więcej statystyk |
Piątek, 28 lutego 2014
Kategoria Trening
Trochę pochorowałem
Niedzielna słabość nie była bez powodu. Jak wróciłem do domu to się dosłownie słaniałem z nóg. W poniedziałek lekka gorączka i ból głowy. Na szczęście nie rozwinęło się to w coś poważniejszego, a po zastosowaniu kuracji czosnkowej ( w tym dwie dawki uderzeniowe :) rozlazło się po kościach. W piątek czułem się na tyle dobrze, że mogłem się już przejechać.
- DST 47.56km
- Czas 02:25
- VAVG 19.68km/h
- HRmax 155 ( 86%)
- HRavg 118 ( 65%)
- Podjazdy 414m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 lutego 2014
Kategoria Trening
Hujówka z Hinolem
Czasy gdy mykałem Hinola na maratonach już dawno zmieniły status czasu na "starożytność" więc czułem, że ten wyjazd będzie bolał.
W sumie do Sułkowic było ok. ale już początek podjazdu pod Sanguszki sprowokował mnie do rozmyślań nad moją formą. No bo, że Hinol jest mocny to wiem, że jakiejś super formy nie robię i nie mam to też wiem. No ale żeby tak szybko zostawać z tyłu to mi się w głowie nie mieści. Co jest do cholery, czy Hinol taki mocny czy ja taki słaby. Podjazd na Hujówkę zrujnował mnie totalnie, a później już było tylko coraz gorzej. Jeszcze do Myślenic dojechałem jako tako, ale dalej było ciężko. Niby Strawa pokazała, że segmenty co jechałem nie były takie tragiczne, ale moje ciało krzyczało, że nie jest dobrze. W domu padłem jak śnięta ryba i w sumie do teraz (poniedziałek p.m.) jest nieprzyjemnie. Łeb boli, lekka gorączka, coś mnie bierze tylko póki co nie wiadomo co. Jedyny pozytyw w tym wszystkim to fakt, ze tak moja wczorajsza słabość ma jakieś wytłumaczenie.
http://connect.garmin.com/activity/450068068
W sumie do Sułkowic było ok. ale już początek podjazdu pod Sanguszki sprowokował mnie do rozmyślań nad moją formą. No bo, że Hinol jest mocny to wiem, że jakiejś super formy nie robię i nie mam to też wiem. No ale żeby tak szybko zostawać z tyłu to mi się w głowie nie mieści. Co jest do cholery, czy Hinol taki mocny czy ja taki słaby. Podjazd na Hujówkę zrujnował mnie totalnie, a później już było tylko coraz gorzej. Jeszcze do Myślenic dojechałem jako tako, ale dalej było ciężko. Niby Strawa pokazała, że segmenty co jechałem nie były takie tragiczne, ale moje ciało krzyczało, że nie jest dobrze. W domu padłem jak śnięta ryba i w sumie do teraz (poniedziałek p.m.) jest nieprzyjemnie. Łeb boli, lekka gorączka, coś mnie bierze tylko póki co nie wiadomo co. Jedyny pozytyw w tym wszystkim to fakt, ze tak moja wczorajsza słabość ma jakieś wytłumaczenie.
http://connect.garmin.com/activity/450068068
- DST 101.33km
- Czas 03:40
- VAVG 27.64km/h
- HRmax 177 ( 98%)
- HRavg 139 ( 77%)
- Podjazdy 1069m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 lutego 2014
Kategoria Trening
Cichawa.
Pogoda niezbyt przyjemna ale nie lało, a biorąc pod uwagę, że to Luty to nie ma co narzekać. Dawno nie leciałem na Cichawę więc dzisiaj pomyślałem sobie ta, pyknąć. Na początku dawałem spokojnie ale ponieważ wiaterek wiał w plecy to fajna średnia mi się pokazała w Łysokaniach więc dalszą część trasy troszkę mocniej przycisnąłem co by jej nie stracić. Wyszedł całkiem solidny trening.
http://connect.garmin.com/activity/450068128
http://connect.garmin.com/activity/450068128
- DST 63.54km
- Teren 2.00km
- Czas 02:25
- VAVG 26.29km/h
- HRmax 178 ( 99%)
- HRavg 142 ( 79%)
- Podjazdy 391m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 lutego 2014
Kategoria Trening
Lajcik.
j.w.
http://connect.garmin.com/activity/447361273
http://connect.garmin.com/activity/447361273
- DST 36.38km
- Czas 01:50
- VAVG 19.84km/h
- HRmax 151 ( 84%)
- HRavg 112 ( 62%)
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 lutego 2014
Kategoria Trening
Kasina.
Pogoda jak na Luty marzenie. Drogi suche, trzeba by coś dalej za Kraków się ruszyć. Padło na Kasinę. Wyjeżdżam koło 10, już cieplej i słoneczko fajnie świeci. Niestety już po pierwszych kilometrach czuję , że wiatr nadal wieje. Do Wieliczki jedzie się jako tako, pod Sierczę podjeżdżam spokojnie. Na odkrytych terenach w Koźmicach i Gorzkowie trochę podciągam bo średnia marna okropnie. Ciężko idzie ale jakoś się turlikam. Mam nadzieję depnąć mocniej za Dobczycami. Płaski kawałek do Wiśniowej z reguły leci się bardzo sprawnie.
Niestety nie tym razem. Za Dobczycami tak wieje, że momentami ledwo co jadę 20 km/h. Średnia leci na łeb, na szyję w dół, a podjazd do Wierzbanowej już dosłownie obala ją całkowicie w dół. Do tego zaczynam odczuwać zmęczenie, ciągłe pchanie pod wiatr zrobiło swoje. W Kasinie rozglądam się za Justyną Kowalczyk, ale ludzie mówią, że ponoć wyjechała na jakieś zawody do jakiegoś Soczi :)
Na szczęście teraz zjazd do Mszany. Potem w Lubniu zmieniam kierunek jazdy na północny i morale wzrasta gdy w końcu czuję podmuchy w plecy. Starą Zakopianką pruję do Myślenic ze średnią 40 km/h ale to i tak już niewiele daje bo straty z pierwszej części trasy są zbyt duże. Udaje się jedynie podciągnąć do mniej kompromitujących wartości na liczniku.
Z Myślenic to już standard. Czuję w nogach już kilometry i ostatnie podjazdy pokonuję spokojnie. Jeszcze tylko w Krakowie zaliczam wszystkie czerwone światła na drodze do domu i już mogę wskoczyć pod ciepły prysznic. No i ukoronowanie dnia będzie oglądania drugiego złota, które Kamil Stoch zdobywa w Soczi :)
http://connect.garmin.com/activity/445433778
Niestety nie tym razem. Za Dobczycami tak wieje, że momentami ledwo co jadę 20 km/h. Średnia leci na łeb, na szyję w dół, a podjazd do Wierzbanowej już dosłownie obala ją całkowicie w dół. Do tego zaczynam odczuwać zmęczenie, ciągłe pchanie pod wiatr zrobiło swoje. W Kasinie rozglądam się za Justyną Kowalczyk, ale ludzie mówią, że ponoć wyjechała na jakieś zawody do jakiegoś Soczi :)
Na szczęście teraz zjazd do Mszany. Potem w Lubniu zmieniam kierunek jazdy na północny i morale wzrasta gdy w końcu czuję podmuchy w plecy. Starą Zakopianką pruję do Myślenic ze średnią 40 km/h ale to i tak już niewiele daje bo straty z pierwszej części trasy są zbyt duże. Udaje się jedynie podciągnąć do mniej kompromitujących wartości na liczniku.
Z Myślenic to już standard. Czuję w nogach już kilometry i ostatnie podjazdy pokonuję spokojnie. Jeszcze tylko w Krakowie zaliczam wszystkie czerwone światła na drodze do domu i już mogę wskoczyć pod ciepły prysznic. No i ukoronowanie dnia będzie oglądania drugiego złota, które Kamil Stoch zdobywa w Soczi :)
http://connect.garmin.com/activity/445433778
- DST 116.41km
- Czas 04:11
- VAVG 27.83km/h
- HRmax 168 ( 93%)
- HRavg 136 ( 75%)
- Podjazdy 1250m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 lutego 2014
Kategoria Trening
Wieje.
Miałem jechać przez Czernichów i Rybną do Sanki ale wiało okropnie i jak sobie w Czernichowie pomyślałem, że jeszcze pod Sankę będę się musiał skrobać to odbiłem i przez Kaszów, Liszki wróciłem do domu.
http://connect.garmin.com/activity/445433821
http://connect.garmin.com/activity/445433821
- DST 62.94km
- Czas 02:51
- VAVG 22.08km/h
- HRmax 159 ( 88%)
- HRavg 120 ( 67%)
- Podjazdy 248m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 lutego 2014
Kategoria Trening
Ciut mocniej.
Taka tam jazda. Jakoś nie chciało mi się daleko jechać więc postawiłem na intensywność i zrobiłem dwa mocniejsze podjazdy. Co znaczy dobra motywacja wyszło na podjeździe na Wędrowników. Jak już nie mogłem szybciej jechać to pomyślałem o zwycięskim biegu Justyny Kowalczyk, zagryzłem zęby i resztką sił depnąłem jeszcze w pedały. No i coś to jednak dało bo w końcu ruszyłem z czasem na tym podjeździe. Próbowałem się tutaj już kilka razy od jesieni i zawsze trafiałem na ścianę. Dzisiaj w końcu udało się ją zburzyć. Chociaż nie nastawiam się na jakość super formę to zawsze miło gdy po zimowym śnie miś budzi się do życia.
Wracając miałem okazję przeżyć fajne zjawisko, jeszcze pod Kopcem Kościuszki widziałem wschodzący księżyc i było całkiem jasno. Potem szybko zjazd i dosłownie w ciągu kilku sekund wjechałem w inny świat. Dosłownie Mordor. Nad Wisłą mgła jak mleko, ciemno, ponuro, zimno. Brrrrr...
Wracając miałem okazję przeżyć fajne zjawisko, jeszcze pod Kopcem Kościuszki widziałem wschodzący księżyc i było całkiem jasno. Potem szybko zjazd i dosłownie w ciągu kilku sekund wjechałem w inny świat. Dosłownie Mordor. Nad Wisłą mgła jak mleko, ciemno, ponuro, zimno. Brrrrr...
- DST 44.46km
- Czas 02:08
- VAVG 20.84km/h
- HRmax 178 ( 99%)
- HRavg 138 ( 77%)
- Podjazdy 633m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 lutego 2014
Kategoria Trening
Lajcik
j.w.
- DST 37.73km
- Czas 01:55
- VAVG 19.69km/h
- HRmax 157 ( 87%)
- HRavg 117 ( 65%)
- Podjazdy 305m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 lutego 2014
Kategoria Trening
Chrzanów.
Pogoda jeszcze lepsza niż wczoraj. Dzisiaj padło na Chrzanów, dawno nie byłem, trzeba korzystać. Początek jakoś zmulony byłem, wiatr trochę przeszkadzał. Droga sucha, leciało się super. Gdzieś za Liszkami trochę mnie przetkało i nawet noga się kręciła.
W Alwerni dociągnąłem ze średnia do 30 km/h ale nie było lekko bo jednak zawiewało. Podjazd w Płaza dałem mocno ale nie szarpałem bo nie czułem powera w nogach. Na zjeździe musiałem lekko hamować bo jakiś ciołek w terenowym Jeepie bał się wybojów na drodze, a przez tory kolejowe to już dosłownie przejeżdżał jak ciota.
W Chrzanowie zmieniłem kierunek jazdy na wchód i mogłem teraz trochę skorzystać z tego wiatru co jeszcze chwilę temu mi przeszkadzał. Jechało się nawet dobrze i dosyć sprawnie dojechałem do Krakowa z całkiem niezłą średnią. Nawet fajnie kręci się ta noga :)
http://www.strava.com/activities/112155123
W Alwerni dociągnąłem ze średnia do 30 km/h ale nie było lekko bo jednak zawiewało. Podjazd w Płaza dałem mocno ale nie szarpałem bo nie czułem powera w nogach. Na zjeździe musiałem lekko hamować bo jakiś ciołek w terenowym Jeepie bał się wybojów na drodze, a przez tory kolejowe to już dosłownie przejeżdżał jak ciota.
W Chrzanowie zmieniłem kierunek jazdy na wchód i mogłem teraz trochę skorzystać z tego wiatru co jeszcze chwilę temu mi przeszkadzał. Jechało się nawet dobrze i dosyć sprawnie dojechałem do Krakowa z całkiem niezłą średnią. Nawet fajnie kręci się ta noga :)
http://www.strava.com/activities/112155123
- DST 111.30km
- Czas 03:28
- VAVG 32.11km/h
- HRmax 169 ( 94%)
- HRavg 143 ( 79%)
- Podjazdy 671m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 lutego 2014
Kategoria Trening
Myślenice.
Rzut oka za okno i szybka decyzja. Pasuje kolarkę wyciągnąć i objechać ją przed wyjazdem na obóz. Początek ostrożnie, w Krakowie jeszcze miejscami śnieg leży. Drogi jeszcze mokre i ślisko okropnie, o mało co nie wypieprzyłem gdy skręcałem na Złocień.
Za Wieliczką za to robi się już przyjemniej, podjazd pod Siercze daję mocno więc na górze już robię bokami. Droga do Borzęt bardzo fajna, suchutko, oponki dobrze trzymają, można lecieć zjazdy na całego.W Myślenicach przez chwilę zastanawiałem się na Chełmem ale bałem się syfu na drodze i ostatecznie skręciłem na Kraków. Podjazd w Krzyszkowicach też lecę ile fabryka dała, może nie na 100% ale pewnie ponad 95% jak nic. Na Świątniki już sił brakło więc jakoś nie walczyłem na serpentynach. Za Wrząsowicami łykam jakiegoś kolarza i szybko zmierzam do domu.
W domu oczywiście szybka analiza, nie ma nawet tragedii z tą nogą, średnia w okolicy 29 km/h. Trasa dosyć trudna, sporo tych podjazdów się uzbierało więc nie taki zły wynik. Same segmenty też w normie. Nie jest źle biorąc pod uwagę, że to co robiłem tej zimy nijak się ma do łykanie kilometrów jakie uskuteczniałem ostatnimi laty.
http://www.strava.com/activities/111916249
Za Wieliczką za to robi się już przyjemniej, podjazd pod Siercze daję mocno więc na górze już robię bokami. Droga do Borzęt bardzo fajna, suchutko, oponki dobrze trzymają, można lecieć zjazdy na całego.W Myślenicach przez chwilę zastanawiałem się na Chełmem ale bałem się syfu na drodze i ostatecznie skręciłem na Kraków. Podjazd w Krzyszkowicach też lecę ile fabryka dała, może nie na 100% ale pewnie ponad 95% jak nic. Na Świątniki już sił brakło więc jakoś nie walczyłem na serpentynach. Za Wrząsowicami łykam jakiegoś kolarza i szybko zmierzam do domu.
W domu oczywiście szybka analiza, nie ma nawet tragedii z tą nogą, średnia w okolicy 29 km/h. Trasa dosyć trudna, sporo tych podjazdów się uzbierało więc nie taki zły wynik. Same segmenty też w normie. Nie jest źle biorąc pod uwagę, że to co robiłem tej zimy nijak się ma do łykanie kilometrów jakie uskuteczniałem ostatnimi laty.
http://www.strava.com/activities/111916249
- DST 69.00km
- Czas 02:24
- VAVG 28.75km/h
- HRmax 177 ( 98%)
- HRavg 145 ( 81%)
- Podjazdy 931m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze