Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2011
| Dystans całkowity: | 3517.78 km (w terenie 46.00 km; 1.31%) |
| Czas w ruchu: | 140:06 |
| Średnia prędkość: | 25.11 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 67.83 km/h |
| Suma podjazdów: | 26335 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 176 (98 %) |
| Maks. tętno średnie: | 144 (80 %) |
| Suma kalorii: | 125074 kcal |
| Liczba aktywności: | 46 |
| Średnio na aktywność: | 76.47 km i 3h 02m |
| Więcej statystyk | |
Sobota, 19 marca 2011
Kategoria Trening
Przeczekałem deszcz.
Lało dzisiaj od samego rana. Może nie jakoś specjalnie intensywnie ale na tyle mocno, że o jeździe nie było gadki. Zjadłem śniadanie i czekałem, obejrzałem skoki w Planicy i dalej czekałem, zjadłem obiad i czekałem....i tak do godziny 14 kiedy w końcu przestało. Odczekałem kilka minut i sru...na rower.
Błotniki miałem założone w góralu, nie było już czasu na przekładki więc poleciałem w traskę na Magnusie. Ciepło nie było więc początki niezbyt przyjemne. Poleciałem na Lanckoronę gdzie miałem nadzieję spotkać znajomego Yoshko z forum rowerowego ( podrozerowerowe.info) Nie bawiłem się w jakieś zakręcone trasy tylko Tyniec, Skawina, Radziszów, potem kawałek główną drogą (nieciekawe przeżycie) i w lewo na Lanckoronę. Spory podjazd, na górze zima w pełni, odczuwalnie zimniej. Na miejscu wcinam drożdżówkę i dzwonię do Yoshki ale okazuje się, ze jest jeszcze przed Wadowicami więc nie ma sensu czekać. Zresztą jest bardzo zimno, szybko stygnę, a i pomału zaczyna się robić wieczór.
Z powrotem lecę na Sułkowice, długi zjazd wychładza mnie solidnie ale za to w dole zdecydowanie cieplej więc nie jest tak źle. No i powrót, też bez kombinowania, wracam ta samą drogą co przyjechałem.
A jutro jeszcze raz Lanckorona. Może tym razem się spotkamy :)
Błotniki miałem założone w góralu, nie było już czasu na przekładki więc poleciałem w traskę na Magnusie. Ciepło nie było więc początki niezbyt przyjemne. Poleciałem na Lanckoronę gdzie miałem nadzieję spotkać znajomego Yoshko z forum rowerowego ( podrozerowerowe.info) Nie bawiłem się w jakieś zakręcone trasy tylko Tyniec, Skawina, Radziszów, potem kawałek główną drogą (nieciekawe przeżycie) i w lewo na Lanckoronę. Spory podjazd, na górze zima w pełni, odczuwalnie zimniej. Na miejscu wcinam drożdżówkę i dzwonię do Yoshki ale okazuje się, ze jest jeszcze przed Wadowicami więc nie ma sensu czekać. Zresztą jest bardzo zimno, szybko stygnę, a i pomału zaczyna się robić wieczór.
Z powrotem lecę na Sułkowice, długi zjazd wychładza mnie solidnie ale za to w dole zdecydowanie cieplej więc nie jest tak źle. No i powrót, też bez kombinowania, wracam ta samą drogą co przyjechałem.
A jutro jeszcze raz Lanckorona. Może tym razem się spotkamy :)
- DST 97.13km
- Czas 04:17
- VAVG 22.68km/h
- Temperatura 3.0°C
- HRmax 162 ( 89%)
- HRavg 119 ( 65%)
- Kalorie 3191kcal
- Podjazdy 361m
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 marca 2011
Morning Ride
-
- DST 44.22km
- Czas 02:05
- VAVG 21.23km/h
- VMAX 45.14km/h
- HRmax 158 ( 88%)
- HRavg 108 ( 60%)
- Kalorie 1521kcal
- Podjazdy 324m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 marca 2011
Kategoria Trening
Jak stary diesel.
Albo ta pogoda tak wpływa na mnie albo ta regeneracja coś mi nie służy. Nie mogłem się coś rozkręcić dzisiaj. Jak tytułowy stary diesel na mrozie. Słaby jakiś, tętno to takie jak bym w łóżku leżał, normalnie - porażka. Inna sprawa, że aura dzisiaj nie sprzyjała szybkiej jeździe. Zimno, mokro, ogólnie nieprzyjemnie. Do Tyńca dojechałem, coś tam się rozkręciłem ale to jeszcze nie to. Poleciałem kładką na Wisłą i potem do Lasku. Musiałem jakąś górkę zrobić żeby wejść na obroty bo dosłownie zimno mi zaczęło się robić. Podjechałem pod ZOO od drugiej strony. Zaczęło mocno padać wobec czego nie przeciągałem całej zabawy i ewakuowałem się w chać.
Ciężko powiedzieć co to się działo dzisiaj. Może faktycznie ciśnienie jakieś niskie. Tragedii nie ma bo przecież w ciągu 2 dni forma nie uleciała, a była przecież całkiem solidna. No nic, idzie weekend, oby pogoda się poprawiła.
Ciężko powiedzieć co to się działo dzisiaj. Może faktycznie ciśnienie jakieś niskie. Tragedii nie ma bo przecież w ciągu 2 dni forma nie uleciała, a była przecież całkiem solidna. No nic, idzie weekend, oby pogoda się poprawiła.
- DST 44.12km
- Czas 02:05
- VAVG 21.18km/h
- Temperatura 4.0°C
- HRmax 158 ( 87%)
- HRavg 108 ( 59%)
- Kalorie 1521kcal
- Podjazdy 236m
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 marca 2011
Kategoria Trening
No i trzeba było rolkę odpalić.
Długo się broniłem, czekałem do popołudnia z nadzieją, że przestanie ciapać. Niestety, po dłuższej przerwie wylądowałem więc na trenażerze. Dobrze, że mam okres regeneracyjny bo paskudnie na polu.
- DST 44.00km
- Czas 02:00
- VAVG 22.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 marca 2011
Morning Ride
-
- DST 31.74km
- Czas 01:41
- VAVG 18.86km/h
- VMAX 46.98km/h
- HRmax 172 ( 96%)
- HRavg 109 ( 60%)
- Kalorie 1247kcal
- Podjazdy 477m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 marca 2011
Kategoria Trening
Trening to czy nie trening?
Najwyższy czas na jakiś okres regeneracyjny. Tak sobie pojechałem dzisiaj na trening bez konkretnego planu. Zrobiłem dwa podjazdy pod ZOO i jakoś nie za bardzo miałem ochotę na następne wobec czego odpuściłem i powolutku pojechałem do domu. Nie ukrywam, że czuję w całym ciele ostatnie 3 tygodnie. Jutro plaża, podobno pogoda mia się chrzanić więc wykorzystam najbliższe kilka dnia na odpoczynek. Jest kilka zaległych spraw do załatwienie to akurat przyda się trochę czasu.
- DST 31.68km
- Czas 01:40
- VAVG 19.01km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 172 ( 95%)
- HRavg 109 ( 60%)
- Kalorie 1274kcal
- Podjazdy 420m
- Sprzęt Author Kinetic
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 marca 2011
Morning Ride
-
- DST 55.94km
- Czas 02:06
- VAVG 26.64km/h
- VMAX 42.89km/h
- HRmax 140 ( 78%)
- HRavg 108 ( 60%)
- Kalorie 1975kcal
- Podjazdy 171m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 marca 2011
Kategoria Trening
Regeneracja.
Płasko, ciepło i bardzo wietrznie.
- DST 55.85km
- Czas 02:05
- VAVG 26.81km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 140 ( 77%)
- HRavg 108 ( 59%)
- Kalorie 1975kcal
- Podjazdy 81m
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 marca 2011
Morning Ride
-
- DST 122.67km
- Czas 04:44
- VAVG 25.92km/h
- VMAX 54.48km/h
- HRmax 148 ( 82%)
- HRavg 116 ( 64%)
- Kalorie 4395kcal
- Podjazdy 1124m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 marca 2011
Kategoria Trening
Tlenik.
Po wczorajszej rzeźni w górach aż prosiło się o lżejszą jazdę. Nie chciałem lecieć na Niepołomice bo tam tak płasko, że aż za płasko :)
Poleciałem w stronę kombinatu, a dalej bocznymi drogami przebijałem się na północ. Przeciąłem drogą Kraków-Proszowice i skierowałem się na Miechów. Drogi miejscami bardzo kiepskie, do tego teren dosyć solidnie pofałdowany. No i zapasy glikogeny w mięśniach po wczorajszej jeździe wyraźnie wyczerpane. A, że do tego jeszcze nie starałem się nawet deptać mocniej to średnia bardzo mizerna.
W Miechowie chwila przerwy i lecę dalej. Najpierw drogą w stronę Olkusza, potem skręcam na Iwanowice. Zaczyna dosyć mocno wiać co znów mnie spowalnia. Gdzieś za Iwanowicami mijam Lukcia. Odbyło się to tak niespodziewanie i szybko, że nawet się nie zatrzymałem, a potem było już za późno. W planach miałem przeciąć głowną drogą z Krakowa na Kielce i dotoczenie się do Krakowa bocznymi drogami ale było już późno więc zdecydowałem się ciąć główną trasą przez Michałowice. Trochę przytrzymała mnie serpentyna ale potem już poszło szybko i do domu dotarłem akurat na obiad.
Poleciałem w stronę kombinatu, a dalej bocznymi drogami przebijałem się na północ. Przeciąłem drogą Kraków-Proszowice i skierowałem się na Miechów. Drogi miejscami bardzo kiepskie, do tego teren dosyć solidnie pofałdowany. No i zapasy glikogeny w mięśniach po wczorajszej jeździe wyraźnie wyczerpane. A, że do tego jeszcze nie starałem się nawet deptać mocniej to średnia bardzo mizerna.
W Miechowie chwila przerwy i lecę dalej. Najpierw drogą w stronę Olkusza, potem skręcam na Iwanowice. Zaczyna dosyć mocno wiać co znów mnie spowalnia. Gdzieś za Iwanowicami mijam Lukcia. Odbyło się to tak niespodziewanie i szybko, że nawet się nie zatrzymałem, a potem było już za późno. W planach miałem przeciąć głowną drogą z Krakowa na Kielce i dotoczenie się do Krakowa bocznymi drogami ale było już późno więc zdecydowałem się ciąć główną trasą przez Michałowice. Trochę przytrzymała mnie serpentyna ale potem już poszło szybko i do domu dotarłem akurat na obiad.
- DST 122.53km
- Czas 04:42
- VAVG 26.07km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 148 ( 81%)
- HRavg 116 ( 64%)
- Kalorie 4935kcal
- Podjazdy 673m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze








