Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2011
Dystans całkowity: | 1451.48 km (w terenie 10.00 km; 0.69%) |
Czas w ruchu: | 60:23 |
Średnia prędkość: | 24.04 km/h |
Suma podjazdów: | 5787 m |
Maks. tętno maksymalne: | 173 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 138 (76 %) |
Suma kalorii: | 38751 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 69.12 km i 2h 52m |
Więcej statystyk |
Poniedziałek, 14 lutego 2011
Kategoria Trening
Relaksik.
Miało być rege dzisiaj ale początek taki nie był. Znowu wieje dosyć mocno i pierwsza godzina to jazda pod wiatr. Musiałem walczyć ze sobą aby nie szarpać za bardzo i chyba się udało. Olałem blat i spokojnie turlikałem się na średniej tarczy. Za to powrót z Niepołomic to już wiaterek w plecy i bardzo przyjemnie się wracało do domciu. A jutro plaża :)
- DST 54.18km
- Teren 2.00km
- Czas 02:16
- VAVG 23.90km/h
- Temperatura -4.0°C
- HRmax 142 ( 78%)
- HRavg 113 ( 62%)
- Kalorie 1749kcal
- Podjazdy 114m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 13 lutego 2011
Kategoria Trening
Padam na ryj :)
Zbierałem się na tą Kalwarię od 3 tygodni chyba. I dzisiaj w końcu wypaliło. Zimno ale słoneczko zapowiadało, że w miarę upływu czasu będzie coraz cieplej. Wiatr zmienił kierunek i wieje teraz ze wschodu wobec czego na zaporę w Łączanach leciałem jak bym miał skrzydła. Jednak gdy tylko przekroczyłem Wisłę to do razu zaczęły się pagórki. Taka uroda tych okolice, że co chwilę pojawiają się krótkie ale strome ścianki. To w zasadzie pierwszy wyjazd tego roku w taki zróżnicowany teren. Niby byłem już w Kasinie ale tam miałem do pokonania jedną solidną przełęcz i kilka zmarszczek. Dzisiaj na odcinku Tłuczań-Izdebnik cały czas góra, dół, góra, dół. Na koniec już za Kalwarią odbiłem na Lanckoronę i zafundowałem sobie ostatni ale za to naprawdę solidny podjazd do tego pięknego miasteczka.
A potem już tylko zjazd do Izdebnika i zasuwanie do domu. W Tyńcu już czułem w kościach trudy tego wyjazdu. Gdy wjechałem na ścieżkę rowerową i musiałem stawić czoła przedniemu wiatrowi to już ledwo powłóczyłem nogami. No ale jakoś dotrwałem i naprawdę zmęczony zameldowałem się w domu. Ale było pięknie !!!
A potem już tylko zjazd do Izdebnika i zasuwanie do domu. W Tyńcu już czułem w kościach trudy tego wyjazdu. Gdy wjechałem na ścieżkę rowerową i musiałem stawić czoła przedniemu wiatrowi to już ledwo powłóczyłem nogami. No ale jakoś dotrwałem i naprawdę zmęczony zameldowałem się w domu. Ale było pięknie !!!
- DST 120.22km
- Czas 04:40
- VAVG 25.76km/h
- Temperatura -1.0°C
- HRmax 161 ( 88%)
- HRavg 132 ( 72%)
- Kalorie 4279kcal
- Podjazdy 652m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 lutego 2011
Kategoria Trening
Zimno ale słonecznie.
Słoneczko ładnie świeciło ale zimno było. Myślałem o pagórkach ale drogi okropnie śliskie. W Kryspinowie regularna zima, błoto śniegowe, fatalnie. Wobec tego odpuściłem te górki bo bałem się, że tam jeszcze gorzej może być. Poleciałem na Chrzanów i to była dobra decyzja gdyż mogłem w komfortowych warunkach i po suchej nawierzchni zrobić solidny trening.
- DST 112.03km
- Czas 04:13
- VAVG 26.57km/h
- Temperatura -2.0°C
- HRmax 162 ( 89%)
- HRavg 133 ( 73%)
- Kalorie 3932kcal
- Podjazdy 292m
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 lutego 2011
Kategoria Trening
Leje..
Z popołudniowego treningu nici. Wylądowałem w kuchni.
- DST 45.00km
- Czas 02:00
- VAVG 22.50km/h
- HRmax 158 ( 87%)
- HRavg 138 ( 76%)
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 lutego 2011
Kategoria Trening
Kuć żelazo póki gorące.
Gorąco to może nie było ale i tak trzeba łapać każdą chwilę rowerowania bo ponoć znów mrozy i śnieg nadciągają. Z pracy udało się punktualnie wyskoczyć, w domu szybki obiadek i o 15 byłem już gotowy do jazdy. Poleciałem na Ojców, znów wiatr i do Kryspinowa bardzo ciężko. Ale chyba pomału się przyzwyczajam bo jakoś szybko zapomniałem o i skupiłem się na jeździe. Zrobiłem mój ulubiony podjazd w Zelkowie i przez Murownię przeskoczyłem do Ojcowa. Słońce zaczęło zachodzić, w dodatku Ojców leży w dolinie więc na dole zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Ciemno, wilgotno, mroźnie. Wychłodzony długim zjazdem zacząłem lekko przemarzać. Dopiero podjazd do Skały pozwolił mi się rozgrzać. W Skale już dużo przyjemniej, sporo cieplej i w ogóle jakoś bardziej ludzka atmosfera :)
Powrót do Krakowa po ciemku. Na szczęście byłem góralem więc nie obawiałem się dziur na poboczach. To chyba pierwszy w tym roku taki długi trening zrobiony po pracy. Dzień robi się coraz dłuższy, fajnie, że udało się to wykorzystać.
Powrót do Krakowa po ciemku. Na szczęście byłem góralem więc nie obawiałem się dziur na poboczach. To chyba pierwszy w tym roku taki długi trening zrobiony po pracy. Dzień robi się coraz dłuższy, fajnie, że udało się to wykorzystać.
- DST 77.83km
- Czas 03:14
- VAVG 24.07km/h
- Temperatura 2.0°C
- HRmax 163 ( 90%)
- HRavg 129 ( 71%)
- Kalorie 2708kcal
- Podjazdy 397m
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 lutego 2011
Kategoria Trening
Trochę mocniej.
Mocniejszy trening dzisiaj. Trzeba raz na jakiś czas dysze przedmuchać.
Więcej nie piszę bo nie mam czasu :)
Więcej nie piszę bo nie mam czasu :)
- DST 67.20km
- Czas 02:27
- VAVG 27.43km/h
- Temperatura 3.0°C
- HRmax 167 ( 92%)
- HRavg 136 ( 75%)
- Kalorie 2442kcal
- Podjazdy 228m
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 lutego 2011
Kategoria Trening
Ale wieje...
Nie należy wierzyć w prognozy pogody. Zapowiadali cały dzień deszcz, a rano okazało się, że nie jest tak źle. W miarę sucho i nawet słoneczko się pokazywało. Poleciałem na Alwernię i od samego początku musiałem walczyć z wiatrem. Jechałem na zachód czyli dokładnie pod wiatr. Masakra, miejscami ledwo 15 km/h jechałem. Nie ukrywam, że miałem kilka kryzysów. Najpierw zamierzałem w Kryspinowie odbić na Balice. Potem myślałem co by w Liszkach odbić na Cholerzyn. Potem znów w Przegini Duchownej myślałem o opcji skrótu przez Rybną. No ale walczyłem, walczyłem, pogoda robiła się coraz lepsza i chyba tylko to pozwoliło mi dojechać do Alwerni. A stąd już poszło lepiej bo zmieniłem kierunek jazdy najpierw na północny, potem na wschód. Dojechałem do domu solidnie zryty ale zadowolony bo weekend wypadł bardzo dobrze. A jutro leżakowanie :)
- DST 88.66km
- Czas 03:47
- VAVG 23.43km/h
- Temperatura 8.0°C
- HRmax 155 ( 85%)
- HRavg 125 ( 69%)
- Kalorie 3037kcal
- Podjazdy 250m
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 lutego 2011
Kategoria Trening
Zaczynają się pagórki :)
Ale wiało dzisiaj. Na szczęście poza wiatrem pogoda raczej spoko. Wybraliśmy się w trójkę. Niestety schwepes coś dzisiaj miał kiepski dzień. Już pierwsze górki mocno go przytrzymały i w Dobczycach wszelki słuch o nim zaginął chociaż czekaliśmy chwilę. Zostało nas dwóch ale nie zapowiadało się, że obaj dojedziemy do końca. Szbiker jechał góralem na klockowatych oponach i jadąc za nim chwilę widziałem wyraźnie jak się męczy. Pomiędzy Dobczycami i Wiśniową musieliśmy stawić czoło mocnym podmuchom wiatru. O ile ja na kolarce jechałem jako tako to Szbiker męczył się coraz bardziej. W końcu gdy dolecieliśmy do Wiśniowej zdecydowaliśmy się rozdzielić. Szbiker pojechał na Myślenice, a ja odpaliłem turbo :) i zacząłem wspinaczkę na przełęcz.
Fajnie się rozgrzałem i zaczęło się w końcu fajnie jechać. Na górze wieje okropnie. Zjazd kiepski bo strach się rozpędzać, kilka razy rzuciło mną konkretnie. W Kasinie zrobiło się zimno. Przewiało mnie na zjeździe i teraz nie było przyjemnie. No ale szybko miałem okazję się rozgrzać bo znów podjazd i to frontem do wiatru. Jeju jak ciężko było, masakra, musiałem miejscami wstawać z siodełka bo bym się chyba zatrzymał.
Dopiero w Mszanie zrobiło się przyjemniej. Szybko przeleciałem przez miasteczko, potem Kasina i Lubień. Stąd do Myślenic chyba najprzyjemniejszy odcinek jazdy. Droga dobra, płasko, wiatr o dziwo nie przeszkadza i można pocinać ile wlezie.
Z Myślenic już klasycznie przez Polankę i Krzyszkowice. No i domek. Nie było tak źle. Oby pogoda dalej się trzymała bo polubiłem swojego Skocika. Zasuwa się po górach aż miło.
Fajnie się rozgrzałem i zaczęło się w końcu fajnie jechać. Na górze wieje okropnie. Zjazd kiepski bo strach się rozpędzać, kilka razy rzuciło mną konkretnie. W Kasinie zrobiło się zimno. Przewiało mnie na zjeździe i teraz nie było przyjemnie. No ale szybko miałem okazję się rozgrzać bo znów podjazd i to frontem do wiatru. Jeju jak ciężko było, masakra, musiałem miejscami wstawać z siodełka bo bym się chyba zatrzymał.
Dopiero w Mszanie zrobiło się przyjemniej. Szybko przeleciałem przez miasteczko, potem Kasina i Lubień. Stąd do Myślenic chyba najprzyjemniejszy odcinek jazdy. Droga dobra, płasko, wiatr o dziwo nie przeszkadza i można pocinać ile wlezie.
Z Myślenic już klasycznie przez Polankę i Krzyszkowice. No i domek. Nie było tak źle. Oby pogoda dalej się trzymała bo polubiłem swojego Skocika. Zasuwa się po górach aż miło.
- DST 125.00km
- Czas 04:53
- VAVG 25.60km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRmax 167 ( 92%)
- HRavg 127 ( 70%)
- Kalorie 4501kcal
- Podjazdy 990m
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 lutego 2011
Kategoria Trening
Trenażer.
Znów pobudka rano i pierwsze kroki od razu do okna. Niewesoło, bieluteńko, pochmurnie i jakoś nieciekawie. No cóż - szybka decyzja i wskakuję na trenażer. Gdy kończyłem wyszło słońce, śnieg stopniał i zrobiło się ciałkiem przyjemnie. Kurna - gdyby tak człowiek wiedział to można by jednak na polsku śmignąć. No ale tera to już dusza. Oby na weekend jako tako było bo mam parcie na jakieś pagórki.
- DST 44.00km
- Czas 02:00
- VAVG 22.00km/h
- Sprzęt Kolarka - no name.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 lutego 2011
Kategoria Trening
Skoro świt.
Trochę cieplej dzisiaj więc udało się zrobić trening z samego rana. Cieplej nie znaczy, że całkiem ciepło. W każdym razie podmarzłem trochę. No ale trening się udał. Spokojna jazda, bez szarpania, jedna górka tylko, reszta raczej płasko.
No i w sumie fajnie się dawało.
No i w sumie fajnie się dawało.
- DST 67.16km
- Czas 02:46
- VAVG 24.27km/h
- Temperatura -3.0°C
- HRmax 166 ( 91%)
- HRavg 123 ( 67%)
- Kalorie 2224kcal
- Podjazdy 250m
- Aktywność Jazda na rowerze