Informacje

  • Wszystkie kilometry: 101887.32 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.66%)
  • Czas na rowerze: 211d 06h 12m
  • Prędkość średnia: 20.04 km/h
  • Suma w górę: 885442 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2009

Dystans całkowity:385.37 km (w terenie 101.00 km; 26.21%)
Czas w ruchu:20:46
Średnia prędkość:18.56 km/h
Suma podjazdów:3686 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:157 (84 %)
Suma kalorii:17713 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:55.05 km i 2h 58m
Więcej statystyk
Sobota, 31 października 2009 Kategoria Przejażdżka

Koniec laby.

Dzisiaj ostatni dzień października. Jutro już listopad, od kilku lat jest to miesiąc kiedy zaczynam swoje przygotowania do kolejnego sezonu. Tak bedzie również i tego roku, oczywiście jeśli starczy mi wytrwałości, motywacji i determinacji aby część życia spędzać na produkcji potu.
  • DST 30.05km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 17.17km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 152 ( 82%)
  • HRavg 115 ( 62%)
  • Kalorie 1012kcal
  • Podjazdy 86m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 października 2009 Kategoria Wycieczka

Zamek Rabsztyn.

Wycieczka, która jak zwykle przerodziła się w sparing. Sporo terenu, który wbrew przypuszczeniom spowodowanym pogodą panującą w ostatnich dniach nie okazał się taki straszny. Błotko było ale nie jakieś maskaryczne, w każdym razie dało się przeżyć. Dla mnie ta wycieczka była pierwszą dłuższą jazdą od maratonu w Jaśle. Przeleżane na kanapie 3 tygodnie odcisnęły jednak swoję pietno na mojej dyspozycji. O ile do Rabszyna jeszcze jako tako się trzymałem to powrót szosą okazał się zbyt dużym obciążeniem. Coś zaczęło się dziać z moim organizmem, miejscami ogarniała mnie taka słabość, że miałem ochotę zejść z roweru. Zaczął boleć mnie brzuch i z każdą minutą słabłem. Grupa czekała na mnie lecz gdy tylko ruszaliśmy odjeżdżali mi momentalnie. Nie jest dobrze pomyślałem i przestałem gonić skupiając się na tym aby chociaż wrócić do domu. Odcinek Skała-Kraków to była walka o przetrwanie, byle górka rzucała mnie na kolana, zacząłem mieć dreszcze. Jakoś dotarłem do domu i długo myślałem co mogło się stać. Nie wiem. Źle soe czułem cały wieczór ale teraz rano niby wszytsko wydaje się ok. Może po prostu to nie był mój dzień, a może mój organizm walczył z jakimiś choróbskiem.
  • DST 110.46km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:20
  • VAVG 20.71km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 4980kcal
  • Podjazdy 680m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 października 2009 Kategoria Przejażdżka

Las Wolski.

Minione dni to najdłuższy rozbrat z rowerem w tym roku. Dokładnie 13 dni. Najpierw lekka choroba potem paskudna pogoda, krótkie już dni i tak zeszło. Na trenażer jeszcze za wcześnie. Dzisiaj mykłem do Lasku. Dużo słyszałem, że po ostatnich opadach śniegu nie da się tam jeżdzić lecz to zobaczyłem przeszło moje wyobrażenia. Nie uwierzył bym gdybym nie zobaczył. Słowem - MASAKRA !!!
  • DST 30.52km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 15.26km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 155 ( 83%)
  • HRavg 116 ( 62%)
  • Kalorie 1513kcal
  • Podjazdy 325m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 października 2009 Kategoria Samo gadanie

Pojeździłem w tym roku.

Nagły atak zimy przyspieszył fazę roztrenowania. Muszę przyznać, że w moim przypadku była ona już w zaawansowanym stadium lecz śnieg za oknem zdecydowanie przyspieszył ten proces. Teraz czas na podsumowania i refleksje. Jaki był ten sezon, jaka była moja dyspozycja ? Na pewno cieszy fakt, że pomimo 40 na karki nadal udaje mi się bić swoje kolejne rekordy i jeździć coraz szybciej. Było kilka dobrych startów w tym roku, były też niewypały.

Parufka u Sprosa - pierwsze prawdziwe ściganie w sezonie. Jazda w parze z Maciem to był dobry pomysł. Szkoda tylko, że nie jechał na kolarce i nie mogliśmy pokazać na co nas naprawdę stać. Na pewno był to dobry sygnał.

Puchar Tarnowa Lipie - krótki i dobrze pojechany wyścig. Chociaż w trakcie ścigania nie wyglądało to dobrze, to na mecie okazało się, że forma jest bardzo dobra.

Puchar Smoka Łężyny - kolejne XC. Świetna dyspozycja, świetny wynik. To jeden z tych startów gdzie czułem się mocny, podjazdy same znikały spod kół, a z dobrym samopoczuciem w parze szedł dobry wynik. Trochę szczęścia też miałem ale przecież zwycięzców się nie sądzi :)

Cyklokarpaty Przemyśl - pierwszy maraton w sezonie. Inauguracja Cyklokarpat 2009. Bardzo dobry start, pomimo kłopotów technicznych świetny wynik.

Krosno - kiepskie samopoczucie ale wynik naprawdę dobry. Punktowo niewiele gorszy od szybkiego i krótkiego Przemyśla.

Powerade Międzygórze - znów kłopoty ze sprzętem. Bardzo żal mi tego maratonu bo miałem wtedy powera. Oj gdybym miał wtedy sprawnego amorka to mógłby być to mój najlepszy start u GG.

Powerade Szczawnica - drugie i ostatnie zawody u GG w tym roku. Co się odwlecze to nie uciecze. Mój najlepszy start w tym cyklu. Oczywiście jak zwykle w tym roku trochę szarpaniny ze sprzętem i bardzo poważna gleba, która spowolniła mnie trochę na resztę maratonu, a której skutki odczuwam do dzisiaj. Myślę, ze tutaj miałem pierwszy szczyt formy.

Cyklokarpaty Nowy Żmigród - bardzo trudny maraton, średnia dyspozycja, średni wynik. To początek czerwca i zaczynam czuć zmęczenie. Wprawdzie tylko kilka startów dopiero za mną ale nie należy zapominać, że cały czas mocno trenuję.

Cyklokarpaty Sanok - podobnie jak Żmigród, tak średnio wszystko.

Cyklokarpaty Wierchomla - krótki ale za to prawdziwie górski maraton. Paskudna pogoda, na mecie pierwsze objawy hipotermii. Wynik taki sobie ale za to pokazałem charakter. Niewielu zdecydowało się na Giga w takich warunkach.

Puchar Smoka Folusz - najbardziej zacięty wyścig w tym sezonie. Nie byłem faworytem jednak udało się wyrwać zwycięstwo rywalowi. Kosztowało mnie to ogromnie dużo zdrowia, tym bardziej cieszy, że warto było.

Cyklokarpaty Pruchnik - zaczynam pomału się odradzać. Może to nie kolejny szczyt formy ale czuć, że w nogi znów wchodzić para. Znów problemy techniczne, tym razem poważne, urwana linka od przerzutki. Pomimo tego całkiem dobry wynik.

Mio Maraton Tarnów - maraton dla przyjemności. Dystans mega tylko. Dyspozycja przyzwoita, wynik nieistotny. Też przyzwoity.

Cyklokarpaty Gorlice - piękny maraton w Beskidzie Niskim. Extra trasa z ciekawymi zjazdami.Forma nawet nawet, ale bez fajerwerków.

Cyklokarpaty Komańcza - maraton legenda. Bardzo zacięty wyścig dla mnie. W zasadzie cały czas bezpośrednia walka z rywalem z kategorii o trzecie miejsce. Przegrane o 80 sekund. Za to okazuje, się że to najlepszy wynik punktowy w tym roku. DRUGI SZCZYT FORMY.

Puchar Smoka Osiek Jasielski - dobrze zapowiadający się wyścig. Dwa okrążenia w ścisłej czołówce i realna szansa nawet na wygraną. No ale skończyło się na kapciu.

Cyklokarpaty Strzyżów - szyty mają to do siebie, że upadki z nich są bolesne. Tak stało się ze mną. Błędy w przygotowaniach + spadająca forma zamieniły ten maraton w koszmar.

Puchar Smoka Nowy Żmigród - brak treningów daje wyraźnie o sobie znać. Dwa tygodnie obijania się robi spustoszenie w mojej formie. Niedługo urlop. Już wiem, że w tym sezonie będzie tylko gorzej.

Bike Cup Las Wolski - chociaż już totalnie bez formy to całkiem udany wyścig.

Jurajski Wyścig Będkowice - mocno pojechane zawody, wynik słaby. Pomyśleć, że MiśQ, który był dzisiaj drugi dostał w Szczawnicy ode mnie 30 minut, a Zbyszek Mossoczy (trzeci) w Gorlicach prawie 40 minut. No ale niech i inni mają swoje 5 minut :)

Cyklokarpaty Jasło - to już zabawa. O wyniku lepiej nie pisać. Ale jeździć nie zapomniałem, przejechałem bez problemu giga w trudnym podgórskim terenie.

Jak widać wyszedł typowy sezon z dwoma szczytami formy. Począwszy od połowy sierpnia gwałtownie słabłem. Powody raczej oczywiste - trochę wypalenie sezonem, do tego urlop i brak czasu na treningi.
W sumie biorąc pod uwagę cały sezon to było chyba dobrze. Udało się dwa razy stanąć na najwyższym stopniu pudła, raz na drugim, raz na trzecim, kilka razy na czwartym i piątym miejscu. W Pucharze Smoka generalka trzecie miejsce. W Cyklokarptach miejsce piąte. To tyle w tym roku. Najbliższe dni to ładowanie akumulatorów. Raczej nic konkretnego. Wpisy będę robił jeśli zdarzy się coś ciekawego.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 października 2009

Basenik.

Pomału trzeba by myśleć o przygotowaniach do kolejnego sezonu. Ale póki co to tylko basenik na razie uskuteczniam. Pogoda jakoś nie za bardzo zachęca do jazdy na rowerku :)
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 października 2009 Kategoria Samo gadanie

W końcu chory :)

Już rano w sobotę czułem drapanie w gardle. Deszczowy wyjazd do Myślenic zapewne postawił kropkę nad i. Tak po prawdzie to należało mi się bo już nie pamiętam kiedy ostatnio chorowałem. Tak swoją drogę to jak to jest, że niejednokrotnie jeżdżąc czy to treningi czy to zawody w naprawdę ciężkich warunkach ( np. Wierchomla) nic nie człowiekowi nie było, a teraz jak już zacząłem śmigać dla zabawy łapie mnie jakieś dziadostwo ni z tego ni z owego.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2009 Kategoria Wycieczka

Mokro w gaciach.

Oj jakie to plany dzisiaj mieliśmy :) miało być XC, miały być Kudłacze. A tu wyszło zupełnie inaczej. Już z samego rana nie było przyjemnie, potem pogoda na zachętę rzuciła nam krótką przerwę w opadach aby przypuścić kontratak już na Zarabiu. Chwilę pokibicowaliśmy Robertowi (zajął 2 miejsce w mastersach) ale z minuty na minutę robiło się coraz zimniej. Postanowiliśmy zagrzać się w knajpie przy pizzy i gorącej herbacie. Gdy tak siedzieliśmy lunęło na całego, a nasze nikłe już morale z każdą minutą kurczyło się jeszcze bardziej. Po około godzinie wykorzystując chwilową przerwę w opadach wystartowaliśmy do domciu. Sikać zawody i Kudłacze, trzeba zasuwać do ciepełka :)
A teraz najwżniejsze - było mi zimno, było mi mokro, wstrząsały mną dreszcze na zjazdach ale muszę to napisać. LUBIĘ TAKIE WARUNKI !!
Teraz w domu wiem, że żyję. Warto było marznąć, moknąć - tak miło teraz w ciepełku.
  • DST 72.45km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:50
  • VAVG 18.90km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 179 ( 96%)
  • HRavg 129 ( 69%)
  • Kalorie 3202kcal
  • Podjazdy 720m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 października 2009 Kategoria Przejażdżka

Co dalej ?

Tak sobie jechałem do lasku i przemyśliwałem miniony sezon. Piszę miniony chociaż na rowerze jeżdżę cały rok. Ale jednak ostatni start w sezonie to zawsze jakaś szczególna granica. Były wzloty i upadki, były sukcesy i porażki. W całym przekroju nie było źle. Nie będę teraz zanudzał. Może kiedyś napiszę cos więcej.
Teraz pomału trzeba myśleć o kolejnym. Co robić? Bawić się nadal w maratony czy może już w turystykę bardziej wchodzić. Sam jeszcze nie wiem. Zobaczy sie.
  • DST 30.42km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 16.74km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 167 ( 90%)
  • HRavg 116 ( 62%)
  • Kalorie 1536kcal
  • Podjazdy 321m
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 października 2009 Kategoria Zawody

Maraton Jasło - to już koniec.

To już ostatnia edycja CYKLOKARPAT. Inna niż do tej pory bo o treningach już zapomniałem już dawno. Nie nastawiałem się na ostre ściganie i tak faktycznie było. Już na samym poczatku czułem, że forma już nie ta. Nie szarpałem się ale jednak natura ściganta dała znać i w miarę upływu kilometrów zaczynałem jechać coraz mocniej. Ostatnie 10 km pojechałem bardzo mocno do czego przyczynili się doganiani na trasie konkurenci, którzy już samą swoją obecnością mobilizowali mnie do szybszej jazdy. Jednak te wszystkie wysiłki nie na wiele się zdały i dzisiejszy wynik okazał się bardzo kiepski. Dopiero 7 miejsce w kategorii, w OPEN to wolę nawet nie wiedzieć. W klasyfikacji generalnej zająłem niezłe 5 miejsce nagrodzone fajmym pucharem i jakimś ciuchem.
Tak więc sezon maratonowy zakoczony, być może wystartuję jeszcze na XC w Myślenicach i maratonie w Chrzanowie ale to już zależy od wielu czynników. Jednym z nich są kwestie techniczne gdyż destrukcja sprzetu postępuje nadal. Ostatnie straty to pęknięta szprycha w przednim kole i kolejne problemy za amorkiem, który w zasadzie zamienił się już w sztywny widelec. Zobaczymy co da się z tym porobić i decyzje o kolejnych startach będę podejmował w ostatniej chwili.
  • DST 74.15km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:24
  • VAVG 16.85km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 177 ( 95%)
  • HRavg 157 ( 84%)
  • Kalorie 4087kcal
  • Podjazdy 1542m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 października 2009 Kategoria Przejażdżka

Wygwizdów.

Zdecydowanie cieplej ale za to okropnie wietrznie. Tak po prawdzie to lubię takie warunki. Granatowo-błęlitne niebo, gdzieniegdzie z przebłyskami słońca. Do tego stosunkowo ciepło i niekiedy wręcz porywiste podmuchy wiatru. Świetnie się czuję w takich warunkach. Może jakiś mocny trening w odkrytym terenie nie jest w takich warunkach przyjemny ale tak jak dzisiaj gdy już jezdżę sobie dla zabawy to jest pięknie.
  • DST 37.32km
  • Czas 01:38
  • VAVG 22.85km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 151 ( 81%)
  • HRavg 107 ( 57%)
  • Kalorie 1383kcal
  • Podjazdy 12m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl