Sobota, 13 lipca 2013
Kategoria Trening
Podkarpacie.
Wprawdzie urlop zaczyna się dopiero w poniedziałek ale można powiedzieć, że to była pierwsza urlopowa jazda. Rano lało, obudziłem się się o 7 rano, usłyszałem jak pucuje od dach więc przekręciłem się na tylko na drugi bok. Potem gdy jadłem śniadanie koło 9 pomyślałem o chłopakach, którzy w Piwnicznej szykowali się o tym czasie do startu w maratonie. Dobrze, że odpuściłem już systematyczne ściganie bo pewnie mókł bym tam teraz razem z nimi i myślał jak długo pociągną mi klocki hamulcowe.
Tymczasem poczekałem do obiadu, gdy przestało lać szybko oporządziłem sprzęt i poleciałem na rower. Zachmurzone i wiatr ale udawało się długo bez deszczu. Gdzieś po godzinie gdy zjeżdżałem do Szerzyn zaczęło lać i nawet zamierzałem ubrać przeciw-deszczówkę, ale akurat znów zaczynałem dosyć długi podjazd i stwierdziłem, że tak czy tak zmoknę, bo w kurtce zapocę się okrutnie. Na szczęście wiatr rozwiał chmury i nawet po chwili zaczęło gdzieś tam słoneczko się przebijać.
Jazda wyszła super, fajnie, że wziąłem kolarkę. Pomykałem sobie podkarpackich drogach z dużą przyjemnością. Kurcze - uwielbiam takie tereny. Płasko nie jest, ale też jakichś nużących podjazdów nie ma. Co po chwila krajobraz się zmienia, za każdym wzniesieniem czekają jakieś niespodzianki. Widoczki przednie, drogi nawet niezłe, zasuwało się extra.
Tymczasem poczekałem do obiadu, gdy przestało lać szybko oporządziłem sprzęt i poleciałem na rower. Zachmurzone i wiatr ale udawało się długo bez deszczu. Gdzieś po godzinie gdy zjeżdżałem do Szerzyn zaczęło lać i nawet zamierzałem ubrać przeciw-deszczówkę, ale akurat znów zaczynałem dosyć długi podjazd i stwierdziłem, że tak czy tak zmoknę, bo w kurtce zapocę się okrutnie. Na szczęście wiatr rozwiał chmury i nawet po chwili zaczęło gdzieś tam słoneczko się przebijać.
Jazda wyszła super, fajnie, że wziąłem kolarkę. Pomykałem sobie podkarpackich drogach z dużą przyjemnością. Kurcze - uwielbiam takie tereny. Płasko nie jest, ale też jakichś nużących podjazdów nie ma. Co po chwila krajobraz się zmienia, za każdym wzniesieniem czekają jakieś niespodzianki. Widoczki przednie, drogi nawet niezłe, zasuwało się extra.
- DST 82.25km
- Czas 03:02
- VAVG 27.12km/h
- HRmax 167 ( 93%)
- HRavg 135 ( 75%)
- Kalorie 2840kcal
- Podjazdy 1089m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj