Wtorek, 25 czerwca 2013
Kategoria Trening
Pech - dobrze, że teraz.
Pasowało coś w końcu zacząć jeździć bo leniwiec ze mnie się zrobił. Wybrałem się z animuszem planując co najmniej 2 godzinki jazdy. No ale dojechałem tylko do mostu grunwaldzkiego. Tam chciałem wjechać na górę, redukcja, mocniejszy obrót korbą.....i trach....łańcuch strzelił. He he ...nieźle..dobrze, że teraz, a nie gdzieś w Albańskich górach. A pykało mi coś jeszcze przed wyjazdem, nawet przeglądałem cały napęd, ale nie znalazłem nic podejrzanego. Na wyjeździe byłem przygotowany, miałem spinki, skuwacz, piny do skuwania i pewnie poradził bym sobie z tym w kilka minut, no ale stres by był na pewno.
Gorzej, że tym razem nie miałem skuwacza i trzeba było na hulajnodze wracać do domu. Jeszcze pogadałem z RB spotkanym po drodze i jakoś doturlikałem się do domu.
Gorzej, że tym razem nie miałem skuwacza i trzeba było na hulajnodze wracać do domu. Jeszcze pogadałem z RB spotkanym po drodze i jakoś doturlikałem się do domu.
- DST 11.31km
- Czas 00:49
- VAVG 13.85km/h
- Sprzęt Author Kinetic
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj