Środa, 1 maja 2013
Kategoria Trening
Kasiński klasyk
Niby miałem plany na dzisiaj inne, ale jak to bywa wszystko się pokomplikowało zapowiadała się na szybką jazdę z samego rana. Potem jednak znów sytuacja się zmieniła i tak wyszedł całkowicie spontaniczny wyjazd. Szkoda mi było tego dnia więc uderzyłem w jakieś górki bo kierunek Chrzanów czy Krzeszowice jakoś mi już spowszedniał. Pogoda taka w sumie dziwna. Dosyć chłodno, mocno zachmurzone ale sucho, a i prognozy nie przewidywały opadów. Jedynie wiatr trochę przeszkadzał ale też nie na tyle żeby robiło jakiś duży problem.
Poleciałem standardowo na Wieliczką, a potem serpentynami w Sierczy. Na górze spotyka Rafała, który leci właśnie od Zbydniowic. Krótka gadka i już razem lecimy na Dobczyce. W Wiśniowej wrzucamy coś na ruszt (drożdżówka) i atakujemy przełęcz w Wierzbanowej. Daję dosyć mocno chociaż nie liczę na super czas bo wiaterek jednak przytrzymuje. Zjazd do Kasiny chłodny, trochę nas przewiało ale znów seria podjazdów gdzie można się trochę rozgrzać.
Odcinek do Myślenic przez Mszanę bez historii, naparzanie cały czas pod wiatr. W Myślonach kolejna przerwa na lunch, a po niej czeka nas nas przeprawa przez pagórki dzielące nas od Krakowa. Polanka idzie z marszu, Krzyszkowice już trochę mnie przytrzymują. Ale Rafała jeszcze bardziej bo pomimo dosyć długiego czekania nie nadjeżdża. Zjeżdżam kawałek i wciąż go nie widzę. Może poleciał na Olchowice?
No trudno jadę dalej już sam. Jest szansa na fajną średnią więc nie opierdzielam się i zasuwam ile nogi jeszcze dają rady. Nielubiany tak przeze mnie podjazd z serpentyną przed Świątnikami i już w zasadzie z górki. Jeszcze kilka zmarszczek po drodze ale już czuję dom i obiadek :)
Pierwsza przełęcz w tym roku zaliczona. Jak na mnie to dosyć późno i taka mało prestiżowa ale obiecuję, że będzie lepiej :)
Poleciałem standardowo na Wieliczką, a potem serpentynami w Sierczy. Na górze spotyka Rafała, który leci właśnie od Zbydniowic. Krótka gadka i już razem lecimy na Dobczyce. W Wiśniowej wrzucamy coś na ruszt (drożdżówka) i atakujemy przełęcz w Wierzbanowej. Daję dosyć mocno chociaż nie liczę na super czas bo wiaterek jednak przytrzymuje. Zjazd do Kasiny chłodny, trochę nas przewiało ale znów seria podjazdów gdzie można się trochę rozgrzać.
Odcinek do Myślenic przez Mszanę bez historii, naparzanie cały czas pod wiatr. W Myślonach kolejna przerwa na lunch, a po niej czeka nas nas przeprawa przez pagórki dzielące nas od Krakowa. Polanka idzie z marszu, Krzyszkowice już trochę mnie przytrzymują. Ale Rafała jeszcze bardziej bo pomimo dosyć długiego czekania nie nadjeżdża. Zjeżdżam kawałek i wciąż go nie widzę. Może poleciał na Olchowice?
No trudno jadę dalej już sam. Jest szansa na fajną średnią więc nie opierdzielam się i zasuwam ile nogi jeszcze dają rady. Nielubiany tak przeze mnie podjazd z serpentyną przed Świątnikami i już w zasadzie z górki. Jeszcze kilka zmarszczek po drodze ale już czuję dom i obiadek :)
Pierwsza przełęcz w tym roku zaliczona. Jak na mnie to dosyć późno i taka mało prestiżowa ale obiecuję, że będzie lepiej :)
- DST 117.70km
- Czas 03:46
- VAVG 31.25km/h
- HRmax 169 ( 94%)
- HRavg 138 ( 77%)
- Kalorie 3820kcal
- Podjazdy 1359m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj