Informacje

  • Wszystkie kilometry: 101887.32 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.66%)
  • Czas na rowerze: 211d 06h 12m
  • Prędkość średnia: 20.04 km/h
  • Suma w górę: 885442 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 21 kwietnia 2013 Kategoria Zawody

Puchar Tarnowa- Las Lipie

Nadszedł ten dzień. Po rocznej przerwie od ścigani znów ustawiłem się na linii startu i wdychałem zapach BenGaya bijący od wycinaków stojących obok mnie. Znów poczułem ten ucisk w żołądku gdy obserwowałem swoich rywali na podrasowanych do maxa rowerach. Każdy z nich wydawał mi się bardzo profi i z obawą w oczach wodziłem wzrokiem po ich szczupłych sylwetkach jednocześnie wciągając brzuch na wydechu.

Co ja robię tu? Co Ty tutaj robisz...Furman. To nic, że kiedyś rywalizowałem tutaj o najwyższe miejsca, to nic, że bywały zawody gdy każdy z nich niejednokrotnie przyjeżdżał na metę gdy ja już zaczynałem czyścić swój rower. To nic, że noga nawet podaje, a pomimo stresu w zakamarkach mojej głowy tlą się myśli o nawiązaniu równorzędnej walki. Stałem tam w drugiej linii i walczyłem z ogarniającym mnie paraliżem. Obok mnie Jarek Miodoński. Tak tak, i on pojawił się kategorii Masters II. Z przodu Krzysiek Gierczak - bez komentarza. Obok stoi Sławek Bartnik. Czasy gdy z nim wygrywałem można by zaliczyć już do prehistorii i coraz częściej mam wrażenie, że po ziemi biegały wtedy jeszcze dinozaury. No i Piotrek Klonowicz. Ten gość też wie do czego służy rower.

Gwizdek startera. Ogary poszły w las. Walcząc ze sztywniejącymi od stresu mięśniami staram się zająć jak najlepsze miejsce. Nawet się udaje, w pierwszy zakręt wchodzę po wewnętrznej jakoś na 3-4 pozycji. Wychodzę na prostą i robię redukcję, mocno deptam nabierając prędkości. Prawa noga wyskakuje z bloku, tracę równowagę na ułamek sekundy ale szybko się zbieram i wpinam się ponownie. Nie jest źle myślę, czołówka kawałeczek odskoczyła ale szybko się doklejam.

Ostry zakręt w lewo, znów wyskakuje mi prawa noga. Tym razem trochę się motam, tracę równowagę i prędkość, wyprzedza mnie kilku zawodników. Wpinam się staranie, ciągnę nogą czy wszystko w porządku i rzucam się w pogoń. Mykam bokiem dwóch gości i w polu widzenia pojawia się Krzysiek Gierczak. Mamy do pokonania kilka agrafek z krótkimi ale stromymi podjazdami. Niestety doszliśmy już ogon juniorów, którzy wystartowali 2 minuty przed nami. Mam pecha bo akurat ten przede mną wykłada się z rowerem na środku ścieżki. Trzeba zsiąść i drałować z buta. Krzysiek znów znika, po agrafkach daję na maxa, znów go widzę, zbliżam się, 20 metrów, 15 metrów, 10 metrów. Byle go dojść to jakoś się utrzymam.

Znów kilka pokręconych podjaździków, płacę frycowe za pogoń, muszę trochę zwolnić, Krzysiek odskakuje na kilka metrów, myślę sobie wyjedziemy na prostą to dokleję. No ale znów jacyś juniorzy się trafili. Jedzie ich dwóch, no masakra dosłownie, nie ma jak wyprzedzić, motam się za nimi, jakoś jadą ale jak dla mnie zdecydowanie za wolno. Tracę kontakt wzrokowy z Krzyśkiem, jeszcze mam nadzieję, że przy wjeździe na drugie okrążenie zobaczę go chociaż na chwilę ale nic z tego.

Pomimo tego drugie okrążenie daję ile fabryka dała. Agrafki przejeżdżam nawet sprawnie, wyprzedzam znów kilku gości z innych kategorii ale kawałek dalej znów jestem przyblokowany, znów kilka sekund w plecy. Jeszcze próbuję coś przycisnąć ale już nie ma za bardzo jak dodać gazu. Wjeżdżam na trzecie kółko, słyszę, że jestem czwarty. Kurczę najgorsze miejsce jakie mogło mi się trafić. Mam pecha do tego Lipia, już dwa razy byłem czwarty, zapowiada się, że i teraz wyląduję na tym miejscu.

Jeszcze próbuję coś powalczyć, jeszcze wstaję z siodełka i staram się mocniej depnąć na zakrętach ale już czuję, że to ostatnie podrygi. Już nie dam rady, czołówka odjechała za daleko. Do mety dojeżdżam na 4 miejscu.

Na początek rozczarowanie. Można było jeszcze powalczyć, gdyby lepiej mi ten start poszedł. Jednak pod kilkunastu minutach zaczynam myśleć już inaczej. W sumie z Krzyśkiem przegrać to normalka :)
Jarek Miodoński to już w ogóle kosmos. Nie moja liga.
Sławek Bartnik, może była by szansa z nim nawiązać walkę, może gdyby nie straty na jeździe za juniorami ale też nie ma co zwalać na nich winy. Straciłem do niego coś koło 60 sekund. Dużo i mało. Na tyle mało, że było realne do urwanie, ale na tyle dużo, że nie ma co zwalać winy na niesprzyjające okoliczności. Ta trójka była dzisiaj mocniejsza, a ja mam tylko nadzieję, że jeszcze skrzyżujemy swoje korby na innych trasach i będę miał okazję do rewanżu :)
  • DST 13.14km
  • Teren 13.14km
  • Czas 00:40
  • VAVG 19.71km/h
  • HRmax 175 ( 97%)
  • HRavg 166 ( 92%)
  • Kalorie 591kcal
  • Podjazdy 197m
  • Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Brawo i bez marudzenia! 4 miejsce po roku przerwy w ściganiu? Ja bym brała w ciemno ;-)
mandraghora
- 18:29 niedziela, 21 kwietnia 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sobot
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl