Sobota, 6 kwietnia 2013
Kategoria Trening
Pieskowa Skała.
Wyjechałem rano bo musiałem być w domu na 14, a zaplanowałem sobie solidną traskę.
Potem kobitka zadzwoniła, że jednak nie muszę się spieszyć więc mogłem komfortowo jechać. Celem była Pieskowa Skała ale oczywiście jak to ja nie pojechałem najprostszą drogą :)
Przez Kryspinów i Cholerzyn uderzyłem na Mników. Myślałem co by może zrobić fajnego KOM-a do Sanki bo chyba jeszcze tu nie mam ale stwierdziłem, że nic z tego bo za bardzo wieje z zachodu. Poleciałem więc dosyć bystro ale bez jakiegoś wielkiego szarpania. Za Sanką poleciałem w stronę Grojca i tam sytuacja się trochę skomplikowała bo wpakowałem się drogą, która jak okazała na górze nie była przejezdna. Kombinowałem trochę co by przebić się do niedalekiej już przecież drogi z Alwerni do Krzeszowic ale nie dało rady. Musiałem wracać.
Dobiłem do wspomnianej wcześniej drogi i poleciałem w stronę Tenczynka ale kawałek dalej skręciłem na Wolę Filipowską, przeciąłem drogę Krzeszowice-Trzebinia i kierowałem się w stronę Nowej Góry. Za Miękkinią miałem problemy z łańcuchem, który zakleszczył się między tarczami z przodu. Tam jest taki ostry podjazd, na którym musiałem zrzucić na młynek. A jak wracałem na blat to dziad się zakleszczył tak, że aż musiałem odkręcać śruby mocujące zębatki do korby bo szarpanie i rwanie nie pomagało. Wtedy musiałem też przez przypadek włączyć PAUSE.
Przez Paczółtowice i Czubrowice dotarłem do drogi na Olkusz i teleportowałem się do Sienicznej gdzie skręciłem na Pieskową. Wtedy dopiero zauważyłem, że licznik mi nie działa. W Racławicach jest fajny podjazd, który wszedł mi mocno w nogi i tak z ciekawością zerknąłem na licznik ile mam już podjazdów i jakoś tak mało mi się wydało. Tak więc włączyłem licznik za Sieniczną i poleciałem dalej.
Jeszcze myślałem co by uderzyć fajną drogą, którą kiedyś pokazał mi Kubak w stronę Troks ale bałem się, że będzie zasypana śniegiem i odpuściłem. Dalej wracałem już standardowo przez Skałę i Zielonki do Krakowa. Nie było źle dzisiaj chociaż przez jakąś godziną leciało z nieba coś mokrego czego w sumie nie było widać na drodze ale okulary się paprały okropnie. Ciepło nie było ale 3 stopnie to tej wiosny jest komfort :)
Potem kobitka zadzwoniła, że jednak nie muszę się spieszyć więc mogłem komfortowo jechać. Celem była Pieskowa Skała ale oczywiście jak to ja nie pojechałem najprostszą drogą :)
Przez Kryspinów i Cholerzyn uderzyłem na Mników. Myślałem co by może zrobić fajnego KOM-a do Sanki bo chyba jeszcze tu nie mam ale stwierdziłem, że nic z tego bo za bardzo wieje z zachodu. Poleciałem więc dosyć bystro ale bez jakiegoś wielkiego szarpania. Za Sanką poleciałem w stronę Grojca i tam sytuacja się trochę skomplikowała bo wpakowałem się drogą, która jak okazała na górze nie była przejezdna. Kombinowałem trochę co by przebić się do niedalekiej już przecież drogi z Alwerni do Krzeszowic ale nie dało rady. Musiałem wracać.
Dobiłem do wspomnianej wcześniej drogi i poleciałem w stronę Tenczynka ale kawałek dalej skręciłem na Wolę Filipowską, przeciąłem drogę Krzeszowice-Trzebinia i kierowałem się w stronę Nowej Góry. Za Miękkinią miałem problemy z łańcuchem, który zakleszczył się między tarczami z przodu. Tam jest taki ostry podjazd, na którym musiałem zrzucić na młynek. A jak wracałem na blat to dziad się zakleszczył tak, że aż musiałem odkręcać śruby mocujące zębatki do korby bo szarpanie i rwanie nie pomagało. Wtedy musiałem też przez przypadek włączyć PAUSE.
Przez Paczółtowice i Czubrowice dotarłem do drogi na Olkusz i teleportowałem się do Sienicznej gdzie skręciłem na Pieskową. Wtedy dopiero zauważyłem, że licznik mi nie działa. W Racławicach jest fajny podjazd, który wszedł mi mocno w nogi i tak z ciekawością zerknąłem na licznik ile mam już podjazdów i jakoś tak mało mi się wydało. Tak więc włączyłem licznik za Sieniczną i poleciałem dalej.
Jeszcze myślałem co by uderzyć fajną drogą, którą kiedyś pokazał mi Kubak w stronę Troks ale bałem się, że będzie zasypana śniegiem i odpuściłem. Dalej wracałem już standardowo przez Skałę i Zielonki do Krakowa. Nie było źle dzisiaj chociaż przez jakąś godziną leciało z nieba coś mokrego czego w sumie nie było widać na drodze ale okulary się paprały okropnie. Ciepło nie było ale 3 stopnie to tej wiosny jest komfort :)
- DST 126.00km
- Czas 05:00
- VAVG 25.20km/h
- HRmax 168 ( 93%)
- HRavg 135 ( 75%)
- Kalorie 3638kcal
- Podjazdy 1270m
- Sprzęt Accent WIELKIE KOŁA
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj