Informacje

  • Wszystkie kilometry: 101068.62 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.72%)
  • Czas na rowerze: 209d 02h 05m
  • Prędkość średnia: 20.09 km/h
  • Suma w górę: 879011 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 1 stycznia 2013 Kategoria Trening

Nie hamuj..tylko nie hamuj !!

Toż to obłęd jaka pogoda zrobiła się na pierwszy dzień 2013 roku. Odpaliłem dzisiaj kolarkę i pomyślałem, że pasuje po tych świętach, nowych rokach itp przedmuchać dysze. Wczytałem sobie do Edge jaką bystrą jazdę i poleciałem w plener. Na drogach puchy, niby nie tak wcześnie ale wiara chyba jeszcze odsypiała nocne balangi.

Odpaliłem virtualnego partnera i starałem się jechać równo z nim. Ten virtualny kurs to pamiętam dobrze była ostatnia jazda w krótkich ciuchach. Jakoś na początku października zrobiła się fajna pogoda i można było przejechać się jeszcze na krótko. Niby jakoś nie zasuwałem tak wtedy ale teraz nie było łatwo się utrzymać. Może nie musiałem bardzo mocno pracować ale też nie mogłem pozwolić sobie na obijanie się na trasie.

Minąłem Kryspinów, Liszki, pod górę trochę odskoczyłem ale na płaskich fragmentach wyraźnie traciłem. Chyba jednak opory spowodowane przez dosyć luźną bluzę są większe niż bym się mógł tego spodziewać bo traciłem coraz bardziej i żeby się utrzymać musiałem zacząć ciężko harować.

Do Rybnej dojechaliśmy w zasadzie razem, podjazd poszedłem mocno ale nie w trupa. Starałem się jechać bez niepotrzebnych zrywów i szarpnięć, jedynie najostrzejsze fragmenty pozwoliłem sobie wstać kilka razy z siodełka i mocniej depnąć. Na ekranie Edge widziałem, że uciekam wyraźnie, a gdy biały trójkącik zniknąłe z ekranu trochę odpuściłem. Trzeba zostawić te kilkanaście sekund do pobicia na wiosnę. Ostatni, już płaski fragment do skrzyżowania przejechałem raczej spokojnie.

Na zjeździe do Mnikowa utrzymywałem nadal wypracowaną przewagę. Zjazd miodzie, słońce naparze, w oddali widoczne Tatry, a ja zasuwam bez wysiłku w dół. Niże, już przed samym Mnikowem droga wpada w cień i jednocześnie zatacza łagodny łuk w prawo. W pełni rozpędzony za późno zauważam, że nawierzchnia z czarnej zmienia się w popielatą. Wyraźnie widoczna warstewka szronu wywołuje ciarki na moich plecach. Dodatkowo z dołu nadjeżdża auto, NIE HAMUJ TERAZ FURMAN....NIE HAMUJ...powtarzam sobie to jak mantrę. Uff...udało się ale długo będę pamiętał tą sytuację. Już kiedyś tańczyłem na rowerze na tym zjeździe, wtedy jechałem na góralu i było o tyle lepiej, że nie zagrażało mi auto. Brrr...póki co kolarkę odstawiam na wieszak. Dysze przedmuchałem, teraz poczekam do wiosny bo jednak jazda w zimie na takich cienkich gumkach to proszenie się od wypadek.

  • DST 65.77km
  • Czas 02:11
  • VAVG 30.12km/h
  • HRmax 176 ( 97%)
  • HRavg 148 ( 81%)
  • Kalorie 2669kcal
  • Podjazdy 338m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Też zabrałem szosówkę na spacer. Niespodzianka była tylko na jednym zacienionym podjeździe, ale nawet siłą rozpędu się udało.
Axinet
- 18:24 wtorek, 1 stycznia 2013 | linkuj
Też dzisiaj zaryzykowałam szosę ale zima nie odpuszcza, kilka niespodzianek w cieniu to z duszą na ramieniu....
mandraghora
- 15:48 wtorek, 1 stycznia 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa patrz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl