Wtorek, 9 października 2012
Kategoria Trening
Rybna.
Prognozy się sprawdziły i w niedzielę pucowało cały dzień. Poniedziałek nie był lepszy i tak wpadło dwa dni bez roweru.
Dzisiaj nie miałem jakoś pomysły i z tego wszystkiego włączyłem sobie funkcję virtual-partner i poleciałem trasą, którą jechałem w ubiegłym tygodniu. Kilka lat mam już Edge, a jakoś do tej pory używałem może ze trzy razy tej opcji.
Rano było okropnie zimno i nawet przez chwilę myślałem co by do domu wrócić ubrać coś pod kask ale słońce mocno świeciło i w końcu stwierdziłem, że szybko się nagrzeje. Tak więc jechałem swoim tempem, na ekraniku dwa trójkąciki, jeden to ja teraz, drugi to ja z poprzedniej jazdy. Dziwnie to wszystko wygląda, ale chyba działa. Z założenia chciałem trochę mocniej pojechać ale jakoś nie udawało się uciec temu drugiemu trójkącikowi :)
Odskoczyłem trochę za serpentynami na Księcia Józefa ale skurczybyk już za Kryspinowem zaczął mnie dochodzić. W drodze do Czernichowa kilka niewielkich zmarszczek i znów udało się uciec ale już w Przegini Narodowej jechaliśmy razem.
Przeciąłem drogę do Alwerni i zacząłem podjazd pod Sankę, tutaj poszedłem już mocno bo to ostatnie miejsce co mogłem jeszcze powalczyć. No i udało się odejść kawałek, chyba tydzień temu gorzej zniosłem ten podjazd bo na zjeździe do Mnikowa nadrobiłem jeszcze spory kawałek. No i w sumie zrobiłem tą traskę 2 minuty szybciej niż ostatnio. Fajna zabawa, chyba będę częściej korzystał z tej opcji :)
Dzisiaj nie miałem jakoś pomysły i z tego wszystkiego włączyłem sobie funkcję virtual-partner i poleciałem trasą, którą jechałem w ubiegłym tygodniu. Kilka lat mam już Edge, a jakoś do tej pory używałem może ze trzy razy tej opcji.
Rano było okropnie zimno i nawet przez chwilę myślałem co by do domu wrócić ubrać coś pod kask ale słońce mocno świeciło i w końcu stwierdziłem, że szybko się nagrzeje. Tak więc jechałem swoim tempem, na ekraniku dwa trójkąciki, jeden to ja teraz, drugi to ja z poprzedniej jazdy. Dziwnie to wszystko wygląda, ale chyba działa. Z założenia chciałem trochę mocniej pojechać ale jakoś nie udawało się uciec temu drugiemu trójkącikowi :)
Odskoczyłem trochę za serpentynami na Księcia Józefa ale skurczybyk już za Kryspinowem zaczął mnie dochodzić. W drodze do Czernichowa kilka niewielkich zmarszczek i znów udało się uciec ale już w Przegini Narodowej jechaliśmy razem.
Przeciąłem drogę do Alwerni i zacząłem podjazd pod Sankę, tutaj poszedłem już mocno bo to ostatnie miejsce co mogłem jeszcze powalczyć. No i udało się odejść kawałek, chyba tydzień temu gorzej zniosłem ten podjazd bo na zjeździe do Mnikowa nadrobiłem jeszcze spory kawałek. No i w sumie zrobiłem tą traskę 2 minuty szybciej niż ostatnio. Fajna zabawa, chyba będę częściej korzystał z tej opcji :)
- DST 67.09km
- Czas 02:13
- VAVG 30.27km/h
- HRmax 140 ( 77%)
- HRavg 177 ( 97%)
- Kalorie 2579kcal
- Podjazdy 348m
- Sprzęt Skocik samojad :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj