Sobota, 2 czerwca 2012
Kategoria Przejażdżka
Oficjalnie zdrowy.
No tak, leczenie zakończone. Nawet obeszło się bez rehabilitacji, mam zalecone kilka ćwiczeń, które mam wykonywać w domu.
Gips ściągnięty, pierwsza jazda rowerowa już za mną. Źle nie jest ale do pełni sprawności jeszcze daleko. Kość ładnie zrośnięta ale ścięgna dalej bolą, pokurczone, spuchnięte, jeszcze spod skóry prześwituje krwiak. Pomimo tego dzisiaj udało się już przejechać całkiem fajny dystans. Sześć tygodni bez roweru, bez systematycznej aktywności fizycznej spustoszyło mój organizm.
Pierwszy podjazd i już czuję, że mój układ oddechowy nie nadąża z dostarczaniem tlenu do mięśni. Nogi niby dają rady, ale brakuje tlenu, w płucach coś gniecie i trzeba zwolnić. Potem również nogi zaczynają delikatnie piec i jeszcze bardziej trzeba zwolnić. Zjazd białą drogą w miejscu gdzie nie ma kostki bardzo trudny. Pomimo, że jadę na fullu, z miękko ustawionymi amorami to muszę robić to bardzo wolno. Jestem w stanie mocno trzymać kierownicę, nie sprawia mi to bólu ale wstrząsy to co innego. O terenie na razie mogę zapomnieć.
Pomimo tego wszystkiego czuję, że jest dobrze. To dopiero drugi dzień bez gipsu, a ja czuję znaczną poprawę. Przeniesienie talerza z zupą, szklanki herbaty, czy jakieś inne codzienne czynności stały się dla mnie wykonalne bez problemu chociaż jeszcze wczoraj tak nie było. Trwa walka z czasem, mam dwa tygodnie, jestem dobrej myśli.
Gips ściągnięty, pierwsza jazda rowerowa już za mną. Źle nie jest ale do pełni sprawności jeszcze daleko. Kość ładnie zrośnięta ale ścięgna dalej bolą, pokurczone, spuchnięte, jeszcze spod skóry prześwituje krwiak. Pomimo tego dzisiaj udało się już przejechać całkiem fajny dystans. Sześć tygodni bez roweru, bez systematycznej aktywności fizycznej spustoszyło mój organizm.
Pierwszy podjazd i już czuję, że mój układ oddechowy nie nadąża z dostarczaniem tlenu do mięśni. Nogi niby dają rady, ale brakuje tlenu, w płucach coś gniecie i trzeba zwolnić. Potem również nogi zaczynają delikatnie piec i jeszcze bardziej trzeba zwolnić. Zjazd białą drogą w miejscu gdzie nie ma kostki bardzo trudny. Pomimo, że jadę na fullu, z miękko ustawionymi amorami to muszę robić to bardzo wolno. Jestem w stanie mocno trzymać kierownicę, nie sprawia mi to bólu ale wstrząsy to co innego. O terenie na razie mogę zapomnieć.
Pomimo tego wszystkiego czuję, że jest dobrze. To dopiero drugi dzień bez gipsu, a ja czuję znaczną poprawę. Przeniesienie talerza z zupą, szklanki herbaty, czy jakieś inne codzienne czynności stały się dla mnie wykonalne bez problemu chociaż jeszcze wczoraj tak nie było. Trwa walka z czasem, mam dwa tygodnie, jestem dobrej myśli.
- DST 25.77km
- Czas 01:27
- VAVG 17.77km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Twardy jesteś, więc o powrót do formy się nie martwię, aby małymi kroczkami. Pozdro
Malyrk - 11:12 poniedziałek, 4 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj