Czwartek, 31 maja 2012
Kategoria Przejażdżka
Znów na rowerze.
Powrót nie był zbyt efektowny. Przejechałem się tylko kilka kilometrów ale aż mnie w dołku ścisnęło gdy poczułem co straciłem. Po zjechaniu z zapory w Dąbiu na bulwary znalazłem się w cudownej krainie. Gdy jechałem tędy ostatni raz było jeszcze szaro i ponuro. Przyroda dopiero budziła się do życia. Teraz zostałem wręcz znokautowany kakofonią barw, zapachów i dźwięków. Z obu stron zasłony z kipiących soczystą zielenią drzew, świeżo skoszona trawa wręcz oszałamiała mnie swym zapachem. Sporo ludzi na leniwym, rowerowym spacerku. Niekiedy obok przemknie jakiś bardziej "profi" kolarza. Cudownie, wymarzony czas do jazdy. No, a ja go straciłem.
Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Ważne, że pomału wraca wszystko do normy. Pierwsze metry niepewne, ręką w nadgarstku bardzo słaba. Ścięgna pokurczone, jeszcze bolą przy mocniejszych i gwałtownych ruchach. Generalnie nie jest jednak źle. Zobaczymy jak to dalej będzie. Mam ambitne plany bo już za dwa tygodnie zamierzam jechać w Alpy, ale tak naprawdę to sam nie wiem czy będę w stanie. Dwa tygodnie, 14 dni, dużo i mało. Będzie trwała walka za czasem.
Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Ważne, że pomału wraca wszystko do normy. Pierwsze metry niepewne, ręką w nadgarstku bardzo słaba. Ścięgna pokurczone, jeszcze bolą przy mocniejszych i gwałtownych ruchach. Generalnie nie jest jednak źle. Zobaczymy jak to dalej będzie. Mam ambitne plany bo już za dwa tygodnie zamierzam jechać w Alpy, ale tak naprawdę to sam nie wiem czy będę w stanie. Dwa tygodnie, 14 dni, dużo i mało. Będzie trwała walka za czasem.
- DST 5.00km
- Czas 00:30
- VAVG 10.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj