Niedziela, 6 listopada 2011
Kategoria Wycieczka
Jesienny wypad w dolinki.
Grzechem by było nie korzystać z panującej obecnie pogody. Po wczorajszej szosie dzisiaj zaaplikowałem sobie wyjazd na góralu. Dawno nie byłem w dolinkach więc była dobra okazja aby ten okres nie przedłużył się jeszcze bardziej.
Na startówce też dawno nie śmigałem i wypadało ją przewietrzyć. Do Krzeszowic dotarłem czerwonym szlakiem. Dalej już jakimiś tam szlakami leciałem. Ominąłem najbardziej znane dolinki w obawie przed tłumami turystów pieszych. Zrobiłem Eliaszówki i Racławki. Pozostałe ominąłem bokami ale i tak było przyjemnie. Warunki w terenie boskie. Wprawdzie na zjazdach trzeba bardzo uważać gdyż pod dywanem z liści bywa mokro i ślisko, a także lubią czaić się różne niespodzianki ale i tak fajnie się jechało. Lasy takie kolorowe, że aż oczy bolą od patrzenie.
Wyjazd więc wyszedł bardzo udany. Jutro przerwa, a kolejny trening już według wskazań trenera. No bo tak się złożyło, że załapałem się do 10-osobowej grupy, która zostało wybrana w ramach konkursu organizowanego przez http://www.oxygencycling.pl/
Zobaczymy co z tej współpracy się wykluje. Moja koncepcja treningowa właśnie się wyczerpała gdyż ciągłe zwiększanie objętości treningu raczej nie wchodzi w rachubę. Może warto było by to poprzekładać i zrobić z tego jakiś bardziej zorganizowany trening. Naprawdę nie wiem jak to będzie się rozwijać, nie wiem czy będę w stanie realizować narzucone mi cele, czy wytrwam kolejny rok w reżimie treningowym. W każdym bądź razie będę próbował trwać, gdyż trening sprawia mi satysfakcję i przyjemność. No i przede wszystkim ogromna frajda jest jeździć na rowerze i robić to szybko oraz sprawnie. Tu nie chodzi tylko o starty w zawodach. Również wyjazd na wycieczkę w góry daje dużo radości pod warunkiem, że jazda jest przyjemnością, a nie walką z wiatrakami.
Jak ja to mówię - zobaczy się :)
Na startówce też dawno nie śmigałem i wypadało ją przewietrzyć. Do Krzeszowic dotarłem czerwonym szlakiem. Dalej już jakimiś tam szlakami leciałem. Ominąłem najbardziej znane dolinki w obawie przed tłumami turystów pieszych. Zrobiłem Eliaszówki i Racławki. Pozostałe ominąłem bokami ale i tak było przyjemnie. Warunki w terenie boskie. Wprawdzie na zjazdach trzeba bardzo uważać gdyż pod dywanem z liści bywa mokro i ślisko, a także lubią czaić się różne niespodzianki ale i tak fajnie się jechało. Lasy takie kolorowe, że aż oczy bolą od patrzenie.
Wyjazd więc wyszedł bardzo udany. Jutro przerwa, a kolejny trening już według wskazań trenera. No bo tak się złożyło, że załapałem się do 10-osobowej grupy, która zostało wybrana w ramach konkursu organizowanego przez http://www.oxygencycling.pl/
Zobaczymy co z tej współpracy się wykluje. Moja koncepcja treningowa właśnie się wyczerpała gdyż ciągłe zwiększanie objętości treningu raczej nie wchodzi w rachubę. Może warto było by to poprzekładać i zrobić z tego jakiś bardziej zorganizowany trening. Naprawdę nie wiem jak to będzie się rozwijać, nie wiem czy będę w stanie realizować narzucone mi cele, czy wytrwam kolejny rok w reżimie treningowym. W każdym bądź razie będę próbował trwać, gdyż trening sprawia mi satysfakcję i przyjemność. No i przede wszystkim ogromna frajda jest jeździć na rowerze i robić to szybko oraz sprawnie. Tu nie chodzi tylko o starty w zawodach. Również wyjazd na wycieczkę w góry daje dużo radości pod warunkiem, że jazda jest przyjemnością, a nie walką z wiatrakami.
Jak ja to mówię - zobaczy się :)
- DST 92.86km
- Teren 40.00km
- Czas 04:34
- VAVG 20.33km/h
- HRmax 166 ( 91%)
- HRavg 125 ( 69%)
- Kalorie 3787kcal
- Podjazdy 962m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Gratuluje , mam nadzieję że nie utajnisz bloga i uda się coś podejrzeć :).
spinoza - 22:05 niedziela, 6 listopada 2011 | linkuj
Komentuj