Informacje

  • Wszystkie kilometry: 101887.32 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.66%)
  • Czas na rowerze: 211d 06h 12m
  • Prędkość średnia: 20.04 km/h
  • Suma w górę: 885442 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 9 października 2011 Kategoria Trening

Czasówka Sprosa.

Zimno jak cholera ale wybraliśmy się na czasówkę. Polecieliśmy przez Zielonki i Skałę. Już kawałek za Zielonkami Lukcio odpalił turbo i zaczęło się robić wesoło.
O ile pierwszą górkę jeszcze jako tako wytrzymałem to każda kolejna coraz mocniej wchodziła mi w nogi i chłopaki pomału zaczęli mnie urywać. Sprężyłem się jeszcze na kawałku płaskiego ale kolejna górka i definitywnie już zostałem. W szczytowym momencie byłem już ze 100 metrów za peletonikiem ale akurat napatoczył się MiśQ z Maciem, którzy jechali autem. Misiek zwolnił i ładną chwilę podholował mnie za sobą dzięki czemu doskoczyłem do chłopaków. To było już w Skale, potem już tylko zjazd do Ojcowa i płasko przez Pieskową Skałę.

Na miejscu szybko zaczęliśmy stygnąć i zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Władowaliśmy się na pakę do Miśka i gadając doczekaliśmy do startu. Wyjście z auta nie było przyjemne ale nie czekaliśmy długo bo starty leciały co minutę więc szybko przyszła nasza kolej. Przede mną startował Szbiker, za mną leciał Spootnick. Nie miałem złudzeń, że dojdę Szymka, a i ucieczka przed Spootnickiem też nie wyglądała na realną.

Start początkowo lekko pod górkę, potem nachylenie lekko wzrasta. Dalej krótki zjazd i kawałek prostego. Wylatuję na drogę Wolbrom-Skała. Jedzie się dobrze, wiatr nawet nie przeszkadza, gór jakichś wielkich nie ma więc prędkość fajna. W Skale kawałek jakimiś osiedlowymi drogami. Kilka progów zwalniających. Tutaj dochodzi mnie Spootnick. Na zjeździe do Ojcowa udaje mi się go wyprzedzić ale szybko kontruje i znów jadę za nim. Trzymam się przepisowa kilka metrów za nim ale jakoś specjalnie nie muszę na to uważać bo pomału, pomału ale ucieka mi coraz bardziej.

Przelatujemy przez Pieskową. Tutaj trochę się sprężam i kilka razy wstaję z siodełka mocno deptając co pozwala mi zniwelować przewagę do jakichś 20 metrów. Mijamy jakąś grupę gości startujących na góralach, a chwilę dalej łykamy Schweepesa. To jednak wszystko na co dzisiaj mnie stać. Mocna jazda za Lukciem na dojeździe, teraz czasówka i pomału zaczyna mi odcinać prąd. Na szczęście już prawie meta.

Chwilę gadamy i jedziemy do Przegini na ognicho. Tutaj kiełbacha, pogaduchy i zbieramy się do Krakowa. Tym razem lecimy już główną drogą z Olkusza. Szybko zasuwamy, niby sporo podjazdów ale szybo je przeskakujemy i zasuwamy do Krakowa. Za którymś z kolejnych podjazdów zaczyna się seria fajnych zjazdów. Szybko docieramy do Krakowa, jeszcze kawałek jedziemy razem, a potem każdy już rozjeżdża się w swoją stronę.

  • DST 109.00km
  • Czas 03:39
  • VAVG 29.86km/h
  • Podjazdy 732m
  • Sprzęt Skocik samojad :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa orzyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl