Sobota, 5 marca 2011
Kategoria Trening
W końcu mocniejszy trening.
Ustawka pod Smokiem, pierwsza w tym roku. Pogoda dopisała, frekwencja trochę mniej, wyjechało nas 6 spod smoka. Początek przez miasto dosyć spokojnie ale już do Swoszowic gdy zaczęły się pierwsze wzniesienia Buli narzucił mocne tempo i grupka zaczęła się rwać. Pierwszy odpadł Lesław, który dzisiaj nie czuł się najlepiej i szybko zrezygnował z jazdy. Potem został Maciu, tym razem złośliwość rzeczy martwych gdyż zgubiona śruba mocująca blok w bucie i koniec imprezy dla niego. Zostało nas więc czterech - Buli, Lukcio, Hinol i ja.
Do Myślenic tempo idzie cały czas bardzo mocne. Dużo podjazdów, mocny wiatr z boku i ostre naparzanie. W Myślenicach trochę zwalniamy ale kolejny odcinek do Sułkowic znów dosyć mocno. W Sułkowicach skręcamy w lewo i wspinamy się na przeł.Sanguszki, a za nią przez Skawinki i Lanckoronę docieramy do Kalwarii.
Tutaj odłącza się Hinol, który mieszka w Krzeszowicach i wybiera inną drogę.
A my lecimy na Skawinę, w końcu mamy wiatr w plecy i wykorzystujemy to skrzętnie. Trasa mocno interwałowa, sporo krótkich podjazdów ale wspomagani wiatrem zasuwamy szybko mało kiedy schodząc poniżej 4 dych na budziku. W Skawinie czujemy już w nogach całą trasę, zwalniamy trochę i już spokojnie docieramy do Krakowa.
[url=stawka pod Smokiem, pierwsza w tym roku. Pogoda dopisała, frekwencja trochę mniej, wyjechało nas 6 spod smoka. Początek przez miasto dosyć spokojnie ale już do Swoszowic gdy zaczęły się pierwsze wzniesienia Buli narzucił mocne tempo i grupka zaczęła się rwać. Pierwszy odpadł Lesław, który dzisiaj nie czuł się najlepiej i szybko zrezygnował z jazdy. Potem został Maciu, tym razem złośliwość rzeczy martwych gdyż zgubiona śruba mocująca blok w bucie i koniec imprezy dla niego. Zostało nas więc czterech - Buli, Lukcio, Hinol i ja. Do Myślenic tempo idzie cały czas bardzo mocne. Dużo podjazdów, mocny wiatr z boku i ostre naparzanie. W Myślenicach trochę zwalniamy ale kolejny odcinek do Sułkowic znów dosyć mocno. W Sułkowicach skręcamy w lewo i wspinamy się na przeł.Sanguszki, a za nią przez Skawinki i Lanckoronę docieramy do Kalwarii. Tutaj odłącza się Hinol, który mieszka w Krzeszowicach i wybiera inną drogę. A my lecimy na Skawinę, w końcu mamy wiatr w plecy i wykorzystujemy to skrzętnie. Trasa mocno interwałowa, sporo krótkich podjazdów ale wspomagani wiatrem zasuwamy szybko mało kiedy schodząc poniżej 4 dych na budziku. W Skawinie czujemy już w nogach całą trasę, zwalniamy trochę i już spokojnie docieramy do Krakowa
Do Myślenic tempo idzie cały czas bardzo mocne. Dużo podjazdów, mocny wiatr z boku i ostre naparzanie. W Myślenicach trochę zwalniamy ale kolejny odcinek do Sułkowic znów dosyć mocno. W Sułkowicach skręcamy w lewo i wspinamy się na przeł.Sanguszki, a za nią przez Skawinki i Lanckoronę docieramy do Kalwarii.
Tutaj odłącza się Hinol, który mieszka w Krzeszowicach i wybiera inną drogę.
A my lecimy na Skawinę, w końcu mamy wiatr w plecy i wykorzystujemy to skrzętnie. Trasa mocno interwałowa, sporo krótkich podjazdów ale wspomagani wiatrem zasuwamy szybko mało kiedy schodząc poniżej 4 dych na budziku. W Skawinie czujemy już w nogach całą trasę, zwalniamy trochę i już spokojnie docieramy do Krakowa.
[url=stawka pod Smokiem, pierwsza w tym roku. Pogoda dopisała, frekwencja trochę mniej, wyjechało nas 6 spod smoka. Początek przez miasto dosyć spokojnie ale już do Swoszowic gdy zaczęły się pierwsze wzniesienia Buli narzucił mocne tempo i grupka zaczęła się rwać. Pierwszy odpadł Lesław, który dzisiaj nie czuł się najlepiej i szybko zrezygnował z jazdy. Potem został Maciu, tym razem złośliwość rzeczy martwych gdyż zgubiona śruba mocująca blok w bucie i koniec imprezy dla niego. Zostało nas więc czterech - Buli, Lukcio, Hinol i ja. Do Myślenic tempo idzie cały czas bardzo mocne. Dużo podjazdów, mocny wiatr z boku i ostre naparzanie. W Myślenicach trochę zwalniamy ale kolejny odcinek do Sułkowic znów dosyć mocno. W Sułkowicach skręcamy w lewo i wspinamy się na przeł.Sanguszki, a za nią przez Skawinki i Lanckoronę docieramy do Kalwarii. Tutaj odłącza się Hinol, który mieszka w Krzeszowicach i wybiera inną drogę. A my lecimy na Skawinę, w końcu mamy wiatr w plecy i wykorzystujemy to skrzętnie. Trasa mocno interwałowa, sporo krótkich podjazdów ale wspomagani wiatrem zasuwamy szybko mało kiedy schodząc poniżej 4 dych na budziku. W Skawinie czujemy już w nogach całą trasę, zwalniamy trochę i już spokojnie docieramy do Krakowa
- DST 116.73km
- Czas 04:06
- VAVG 28.47km/h
- Temperatura 5.0°C
- HRmax 176 ( 97%)
- HRavg 134 ( 74%)
- Kalorie 4401kcal
- Podjazdy 893m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
W piątek postanowiłem, że dołączę do Was na chwilę, ale rano się okazało, że w rowerze kapeć, a po zmianie nastąpił wystrzał. Miałem zamiar pojechać tak długo aż nie odpadnę, ale widzę, że odpadłbym jeszcze w Krakowie :)
kubakmtb - 09:10 niedziela, 6 marca 2011 | linkuj
Komentuj