Informacje

  • Wszystkie kilometry: 100966.03 km
  • Km w terenie: 6788.47 km (6.72%)
  • Czas na rowerze: 208d 19h 21m
  • Prędkość średnia: 20.10 km/h
  • Suma w górę: 877029 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Furman.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 1 marca 2011 Kategoria Trening

Tak to ja mogę śmigać.

Pierwszy dzień marca powitał słońcem. Wprawdzie rano bardzo zimno lecz w miarę upływu czasu słońce wykonywało coraz lepiej swoją robotę i robiło się cieplej. Postanowiłem wykorzystać tak sprzyjającą pogodę i rozpocząć miesiąc od mocnego uderzenia. Poleciałem na Niepołomice. Początek płaski ale pod mocny wiatr.
W Szarowie odbiłem na Bochnię i główną drogą przez Łapczyce poleciałem na Bochnię. Za Bochnią zaczynają się już poważne podjazdy. Niby nie jakieś strasznie ciężkie ale poczułem je w nogach. Kawałek za Nowym Wiśniczem musiałem się zatrzymać aby coś przekąsić. Wprawdzie słońce daje ostro ale przez te kilka minut zmarzłem solidnie.

W Muchówce skręcam na Łapanów i znacznie przyspieszam bo w końcu wieje mi w plecy. Odcinek do Łapanowa to poezja kolarstwa. Wokół cudowne widoki na pokryte śniegiem góry, słoneczko, suchutka i gładka droga i wiaterek w plecy. Kilka fajnych zjazdów, średnia zdecydowanie zaczyna się poprawiać. Jest pięknie.

Szybko mijam Łapanów i zbliżam się do Gdowa. Nie lubię tej drogi. Znaczy się fajna jest ale jej ukształtowanie jest wykończające. Cały czas interwały, szybki zjazd i krótki ale stromy podjazd, i tak raz za razem. Zaczynam robić bokami, wykańcza mnie taki charakter jazdy. Tym bardziej, że nie oszczędzam się. W miarę skromnych już możliwości dokręcam na zjazdach, atakuję podjazdy na sztywno, miękkie biegi wrzucam już gdy naprawdę nogi odmawiają współpracy.

W Wieliczce jestem już solidnie zryty ale do domu już niedaleko więc nastrój pozytywny. Przebijam się przez miasto i bez kombinowania lecę do Krakowa. Zaczyna mi się spieszyć bo o 14 muszę być w pracy, a tu tymczasem minuty lecą nieubłaganie. Ten pośpiech kosztuje mnie pierwszą w tym roku glebę. Na osiedlu Złocień wchodzę szybko w zakręt, odrobina piasku na drodze i szoruję bokiem po drodze. Nic się nie stało. Ot - to co zwykle w takich przypadkach. Jakiś tam stłuczony kciuk, obtarty do krwi pośladek i ogólne potłuczenia. Normalka.

Szybko się zbieram i zasuwam dalej do domu. Od Rybitw jadę już nowo wybudowaną drogą. Dopiero teraz czuję jak mocno wieje. W tamtą stronę ledwo 25 jechałem, a teraz po płaskim i gładkiej drodze zasuwam bez wysiłku ponad 4 dyszki.

Fajnie było. I do pracy się nie spóźniłem :)
  • DST 102.11km
  • Czas 03:43
  • VAVG 27.47km/h
  • Temperatura -3.0°C
  • HRmax 166 ( 91%)
  • HRavg 144 ( 79%)
  • Kalorie 3759kcal
  • Podjazdy 684m
  • Sprzęt Kolarka - no name.
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Najwyższy czas na glebę?! Sorry, ale teraz to żeś dowalił...
D-Avid
- 12:49 czwartek, 3 marca 2011 | linkuj
Jutro raczej coś płaskiego bym zrobił. Popołudniówki mam teraz więc jak coś to tylko rano. Tak koło 9 pewnie będą wyjeżdżał.
Furman
- 15:37 wtorek, 1 marca 2011 | linkuj
tez lubie posmigac w tych terenach [; szkoda ze gleba zaliczona, no ale coz... i tak mamy juz marzec takze byl na nia najwyzszy czas!

jutro tez gdzies jedziesz ? moze bysmy razem skoczyli ?
waxmund
- 15:02 wtorek, 1 marca 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa hwils
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl