Niedziela, 6 lutego 2011
Kategoria Trening
Ale wieje...
Nie należy wierzyć w prognozy pogody. Zapowiadali cały dzień deszcz, a rano okazało się, że nie jest tak źle. W miarę sucho i nawet słoneczko się pokazywało. Poleciałem na Alwernię i od samego początku musiałem walczyć z wiatrem. Jechałem na zachód czyli dokładnie pod wiatr. Masakra, miejscami ledwo 15 km/h jechałem. Nie ukrywam, że miałem kilka kryzysów. Najpierw zamierzałem w Kryspinowie odbić na Balice. Potem myślałem co by w Liszkach odbić na Cholerzyn. Potem znów w Przegini Duchownej myślałem o opcji skrótu przez Rybną. No ale walczyłem, walczyłem, pogoda robiła się coraz lepsza i chyba tylko to pozwoliło mi dojechać do Alwerni. A stąd już poszło lepiej bo zmieniłem kierunek jazdy najpierw na północny, potem na wschód. Dojechałem do domu solidnie zryty ale zadowolony bo weekend wypadł bardzo dobrze. A jutro leżakowanie :)
- DST 88.66km
- Czas 03:47
- VAVG 23.43km/h
- Temperatura 8.0°C
- HRmax 155 ( 85%)
- HRavg 125 ( 69%)
- Kalorie 3037kcal
- Podjazdy 250m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pogoda nam się trafiła. Odkąd mam windstoper i błotniki pełne ważna jest dla mnie tylko temperatura. Wczoraj nawet deszcz mi nie przeszkadzał, a wyjechałem późno i wracałem do domu o 17.
kubakmtb - 07:37 poniedziałek, 7 lutego 2011 | linkuj
Dawno tak silnego wiatru zachodniego nie było, też mnie nieźle sponiewierał :) Pozdro.
QRT30 - 13:46 niedziela, 6 lutego 2011 | linkuj
Komentuj