Sobota, 5 lutego 2011
Kategoria Trening
Zaczynają się pagórki :)
Ale wiało dzisiaj. Na szczęście poza wiatrem pogoda raczej spoko. Wybraliśmy się w trójkę. Niestety schwepes coś dzisiaj miał kiepski dzień. Już pierwsze górki mocno go przytrzymały i w Dobczycach wszelki słuch o nim zaginął chociaż czekaliśmy chwilę. Zostało nas dwóch ale nie zapowiadało się, że obaj dojedziemy do końca. Szbiker jechał góralem na klockowatych oponach i jadąc za nim chwilę widziałem wyraźnie jak się męczy. Pomiędzy Dobczycami i Wiśniową musieliśmy stawić czoło mocnym podmuchom wiatru. O ile ja na kolarce jechałem jako tako to Szbiker męczył się coraz bardziej. W końcu gdy dolecieliśmy do Wiśniowej zdecydowaliśmy się rozdzielić. Szbiker pojechał na Myślenice, a ja odpaliłem turbo :) i zacząłem wspinaczkę na przełęcz.
Fajnie się rozgrzałem i zaczęło się w końcu fajnie jechać. Na górze wieje okropnie. Zjazd kiepski bo strach się rozpędzać, kilka razy rzuciło mną konkretnie. W Kasinie zrobiło się zimno. Przewiało mnie na zjeździe i teraz nie było przyjemnie. No ale szybko miałem okazję się rozgrzać bo znów podjazd i to frontem do wiatru. Jeju jak ciężko było, masakra, musiałem miejscami wstawać z siodełka bo bym się chyba zatrzymał.
Dopiero w Mszanie zrobiło się przyjemniej. Szybko przeleciałem przez miasteczko, potem Kasina i Lubień. Stąd do Myślenic chyba najprzyjemniejszy odcinek jazdy. Droga dobra, płasko, wiatr o dziwo nie przeszkadza i można pocinać ile wlezie.
Z Myślenic już klasycznie przez Polankę i Krzyszkowice. No i domek. Nie było tak źle. Oby pogoda dalej się trzymała bo polubiłem swojego Skocika. Zasuwa się po górach aż miło.
Fajnie się rozgrzałem i zaczęło się w końcu fajnie jechać. Na górze wieje okropnie. Zjazd kiepski bo strach się rozpędzać, kilka razy rzuciło mną konkretnie. W Kasinie zrobiło się zimno. Przewiało mnie na zjeździe i teraz nie było przyjemnie. No ale szybko miałem okazję się rozgrzać bo znów podjazd i to frontem do wiatru. Jeju jak ciężko było, masakra, musiałem miejscami wstawać z siodełka bo bym się chyba zatrzymał.
Dopiero w Mszanie zrobiło się przyjemniej. Szybko przeleciałem przez miasteczko, potem Kasina i Lubień. Stąd do Myślenic chyba najprzyjemniejszy odcinek jazdy. Droga dobra, płasko, wiatr o dziwo nie przeszkadza i można pocinać ile wlezie.
Z Myślenic już klasycznie przez Polankę i Krzyszkowice. No i domek. Nie było tak źle. Oby pogoda dalej się trzymała bo polubiłem swojego Skocika. Zasuwa się po górach aż miło.
- DST 125.00km
- Czas 04:53
- VAVG 25.60km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRmax 167 ( 92%)
- HRavg 127 ( 70%)
- Kalorie 4501kcal
- Podjazdy 990m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj