Sobota, 6 listopada 2010
   
     
   Kategoria Wycieczka
  
  Szosowanie na góralu.
      Niby szosa była dzisiaj ale wybrałem się na góralu. Trasa z Suchej przez Zawoję, Juszczyn i Pcim do Krakowa zaczęła się od mocnego uderzenia. Pierwsze kilometry z Suchej to błyskawiczne zdobywanie wysokości na bardzo stromych podjazdach. Gdy zjechaliśmy do Zawoji nasza czwórka się rozdzieliła. Szbiker z Lukciem polecieli zdobywać Policę, a ja z Marcinem na Kraków. 
Czekał nas kolejny długi i ciężki podjazd. Szybki zjazd do głównej drogi Sucha-Jordanów i dalej przez Wieprzec i Skomielną do Pcimia. Stąd już było lepiej, szybko się leciało. Zostały jeszcze do pokonania pagórki pomiędzy Myślenicami i Krakowem i zameldowałem się w domu.
Miła przejażdżka chociaż nie ukrywam, że miałem niekiedy kłopoty nadążyć na swojej zimówce za Marcinem. Ile znaczy odpowiedni sprzęt widziałem na podjazdach gdy wstawał z siodełka i na stojąco odjeżdżał mi w ciągu kilku sekund o kilkanaście metrów. Próba gonienia kończyła się pompowaniem mojego Bombera i lądowałem w końcu ciężko dysząc na siodełku. Zaczynam poważnie myśleć nad modernizacją zimówki bo męczę się na niej w górach okropnie.
A jeszcze o chłopakach napiszę. Zgubili szlak i zjechali przez pomyłkę na Krowiarki. Potem wjechali na Policę i dalej za Krupową zjechali do Juszczyna. Szbiker podobnie jak my poleciał rowerem na Kraków, a Lukcio wybrał wariant powrotny pociągiem.
          
      
    
            
            
  
  
 
    Czekał nas kolejny długi i ciężki podjazd. Szybki zjazd do głównej drogi Sucha-Jordanów i dalej przez Wieprzec i Skomielną do Pcimia. Stąd już było lepiej, szybko się leciało. Zostały jeszcze do pokonania pagórki pomiędzy Myślenicami i Krakowem i zameldowałem się w domu.
Miła przejażdżka chociaż nie ukrywam, że miałem niekiedy kłopoty nadążyć na swojej zimówce za Marcinem. Ile znaczy odpowiedni sprzęt widziałem na podjazdach gdy wstawał z siodełka i na stojąco odjeżdżał mi w ciągu kilku sekund o kilkanaście metrów. Próba gonienia kończyła się pompowaniem mojego Bombera i lądowałem w końcu ciężko dysząc na siodełku. Zaczynam poważnie myśleć nad modernizacją zimówki bo męczę się na niej w górach okropnie.
A jeszcze o chłopakach napiszę. Zgubili szlak i zjechali przez pomyłkę na Krowiarki. Potem wjechali na Policę i dalej za Krupową zjechali do Juszczyna. Szbiker podobnie jak my poleciał rowerem na Kraków, a Lukcio wybrał wariant powrotny pociągiem.
- DST 95.45km
 - Czas 03:59
 - VAVG 23.96km/h
 - Temperatura 15.0°C
 - HRmax 177 ( 97%)
 - HRavg 141 ( 77%)
 - Kalorie 3714kcal
 - Podjazdy 1131m
 - Aktywność Jazda na rowerze
 
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj




