Niedziela, 30 maja 2010
Kategoria Zawody
Silesia MTB 2010
Nie planowałem tego startu ale w związku z kolejnymi odwoływanymi zawodami postanowiłem jednak przedmuchać dysze no i sprawdzić formę przed Nowym Żmigrodem.
Przygotowania przebiegały jak zwykle. Wprawdzie piątkowy trening nie wyszedł ale przeżyłem to, bazę mam wyrobioną więc takie wpadki o ile nie zaczną się trafiać systematycznie nie powinny zrobić nić złego. W sobotę naładowałem się węglowodanami, wcinałem ile wlezie :)
Wbrew zapowiedziom pogoda trafiła się znakomita. Chwilę przed startem zaczęło się chmurzyć i pokrapywać ale była szansa na utrzymanie się stabilnej pogody. Myślałem o zmianie opon na jakieś bardziej slikowate lecz z lenistwa zostawiłem na kołach Speed Kingi, na których startowałem ostatnie zawody w Tarnowie.
Zamierzałem mocno walczyć o dobrą lokatę więc ustawiłem się wcześniej na starcie i mogłem zająć optymalną pozycję do walki o dobrą lokatę. Zaraz po starcie zakręt o 90 stopni w prawo. Pierwsza kraksa, leży gostek tuż obok mnie. Potem długa prosta po asfalcie. Chwilę testuję jadącą tuż przedemną Karolinę Kozelę ale szybko ją wyprzedzam gdyż za wolno jednak jedzie. Czołówka kawałek z przodu, szacuję się na jakąś 12-13 pozycję. Nie szaleję na początku, zresztą co chwilę wjeżdżamy do lasu na wąskie ścieżki i nie ma za bardzo miejsca na jakieś skoki do przodu. Trasa często biegnie asfaltem i kostką brukową. Jest ślisko, ostre zakręty nawet o 270 stopni, trzeba bardzo uważać żeby nie wylecieć z trasy.
Gdy zaczyna się bardziej kondycyjna część trasy staram się podkręcić tempo. Błotne odcinki bardzo mocno deptam i widać, że zaczynam odskakiwać od grupki. Potem długa prosta delikatnie do góry. Tutaj siadam na kole innemu zawodnikowi i bezczelnie korzystam z jego osłony. Tuż przed szczytem wyprzedzam go i odskakuję do przodu. O dziwo nikt mnie nie wyprzedza, jadę za gościem z Sokoła Kęty. O ile zdążyłem się przyglądnąć to facet wyglądał mi na moją kategorię. Trzeba z nim powalczyć !!
Ciekawy odcinek trasy po torze motokrosowym. Muldy takie, że kilka metrów w górę można wylecieć. Ktoś z przodu zbyt szybko najezdża i leci na łeb w dół. Dzięki temu ostrzeżeniu ostrożnie pokonuję ten fragment i wjeżdżam na dojazdówkę do mety. Krótki podjazd, wyprzedzam Sokoła lecz ten nie poddaje się, na kolejnym podjeździe mocno daje i odskakuje mi na kilka metrów. Już meta i wjazd na drugą rundę. Nie mam wody, nikt nie podaje, trzeba będzie jechać na sucho. Jakoś dojadę. Wrzucam żela.
Gość z Sokoła nadal z przodu ale zbliżam się pomału do niego. Juz siedzę mu na kole. Każdy terenowy fragment działa na moją korzyść, zaczynamy się ciąć, wyprzedzamy się kilka razy nawzajem. Dojeżdżamy do najdłuższego podjazdy, jadę z tyłu ale ten z przodu wie o co chodzi bo zmienia tor jazdy i nie pozwala jechać mi w tunelu. Nie mam jednak tym razem takiego zamiaru, zajmuję pozycję obok i chwilę jedziemy łeb w łeb. Czuję się dobrze i postanawiam zaatakować. Mocno cisnę i pruję do góry ile fabryka dała. Na szczycie jednak gość jest tuż za mną.
Teraz jednak seria zjazdów i krótkich podjazdów. Jedno bardzo błotniste miejsce gdzie trzeba przepychać korby na siłę.
Zaczyna padać deszcz i asfalty oraz kostka robią się masakrycznie śliskie. Na jednym z zakrętów chociaż zwalniam prawie do zera to koła osuwają się na bok i leżę na asfalcie. Podrywam się szybko i szamocę z łańcuchem. Chwilę trwa zanim zakładam go na koronkę. Te kilka sekund straty pozwalają, że znów dochodzi mnie Sokół, któremu zdążyłem uciec na terenowym fragmencie trasy. Szybko wskakuję na rower i zaczynam odrabiać straty. Jeden podjazd i już jestem na kole. Przewaga psychiczna jest po mojej stronie. Czekam tylko na odpowiedni moment i atakuję bokiem po trawie. Jedziemy teraz wzdłuż wyciągu i daję ile fabryka pozwala. Trzeba pozbawić przeciwniki złudzeń :)
Dalszą częsć trasy pokonuję dosyć sprawnie ale bez szarpania. Chociaż bardzo uważam na zakrętach to jeszcze kilka razy zaliczam poślizgi, z których jednak udało się uratować. Sokoła zgubiłem więc kontroluję sytuację i skupiam się na tym żeby bezpiecznie dojechać do mety.
Jak się okazało później zająłem 4 miejsce Open oraz 2 miejsce w kategorii M3. Naprawdę bardzo duże zaskoczenie. Okazało się też, że Sokół to Adrian Cierniak z Wojnicza - notabene kategoria M1. Do trzeciego miejsca Open brakło 20 sekund. Chociaż jestem bardzo zadowolony z wyniku to teraz czuję też mały niedosyt gdyż mogłem powalczyć o tą lokatę. Za to z jazdy jestem bardzo zadowolony bo wydaje mi się, że pojechałem bardzo dobrze. Oby taka forma utrzymała się jak najdłużej.
Przygotowania przebiegały jak zwykle. Wprawdzie piątkowy trening nie wyszedł ale przeżyłem to, bazę mam wyrobioną więc takie wpadki o ile nie zaczną się trafiać systematycznie nie powinny zrobić nić złego. W sobotę naładowałem się węglowodanami, wcinałem ile wlezie :)
Wbrew zapowiedziom pogoda trafiła się znakomita. Chwilę przed startem zaczęło się chmurzyć i pokrapywać ale była szansa na utrzymanie się stabilnej pogody. Myślałem o zmianie opon na jakieś bardziej slikowate lecz z lenistwa zostawiłem na kołach Speed Kingi, na których startowałem ostatnie zawody w Tarnowie.
Zamierzałem mocno walczyć o dobrą lokatę więc ustawiłem się wcześniej na starcie i mogłem zająć optymalną pozycję do walki o dobrą lokatę. Zaraz po starcie zakręt o 90 stopni w prawo. Pierwsza kraksa, leży gostek tuż obok mnie. Potem długa prosta po asfalcie. Chwilę testuję jadącą tuż przedemną Karolinę Kozelę ale szybko ją wyprzedzam gdyż za wolno jednak jedzie. Czołówka kawałek z przodu, szacuję się na jakąś 12-13 pozycję. Nie szaleję na początku, zresztą co chwilę wjeżdżamy do lasu na wąskie ścieżki i nie ma za bardzo miejsca na jakieś skoki do przodu. Trasa często biegnie asfaltem i kostką brukową. Jest ślisko, ostre zakręty nawet o 270 stopni, trzeba bardzo uważać żeby nie wylecieć z trasy.
Gdy zaczyna się bardziej kondycyjna część trasy staram się podkręcić tempo. Błotne odcinki bardzo mocno deptam i widać, że zaczynam odskakiwać od grupki. Potem długa prosta delikatnie do góry. Tutaj siadam na kole innemu zawodnikowi i bezczelnie korzystam z jego osłony. Tuż przed szczytem wyprzedzam go i odskakuję do przodu. O dziwo nikt mnie nie wyprzedza, jadę za gościem z Sokoła Kęty. O ile zdążyłem się przyglądnąć to facet wyglądał mi na moją kategorię. Trzeba z nim powalczyć !!
Ciekawy odcinek trasy po torze motokrosowym. Muldy takie, że kilka metrów w górę można wylecieć. Ktoś z przodu zbyt szybko najezdża i leci na łeb w dół. Dzięki temu ostrzeżeniu ostrożnie pokonuję ten fragment i wjeżdżam na dojazdówkę do mety. Krótki podjazd, wyprzedzam Sokoła lecz ten nie poddaje się, na kolejnym podjeździe mocno daje i odskakuje mi na kilka metrów. Już meta i wjazd na drugą rundę. Nie mam wody, nikt nie podaje, trzeba będzie jechać na sucho. Jakoś dojadę. Wrzucam żela.
Gość z Sokoła nadal z przodu ale zbliżam się pomału do niego. Juz siedzę mu na kole. Każdy terenowy fragment działa na moją korzyść, zaczynamy się ciąć, wyprzedzamy się kilka razy nawzajem. Dojeżdżamy do najdłuższego podjazdy, jadę z tyłu ale ten z przodu wie o co chodzi bo zmienia tor jazdy i nie pozwala jechać mi w tunelu. Nie mam jednak tym razem takiego zamiaru, zajmuję pozycję obok i chwilę jedziemy łeb w łeb. Czuję się dobrze i postanawiam zaatakować. Mocno cisnę i pruję do góry ile fabryka dała. Na szczycie jednak gość jest tuż za mną.
Teraz jednak seria zjazdów i krótkich podjazdów. Jedno bardzo błotniste miejsce gdzie trzeba przepychać korby na siłę.
Zaczyna padać deszcz i asfalty oraz kostka robią się masakrycznie śliskie. Na jednym z zakrętów chociaż zwalniam prawie do zera to koła osuwają się na bok i leżę na asfalcie. Podrywam się szybko i szamocę z łańcuchem. Chwilę trwa zanim zakładam go na koronkę. Te kilka sekund straty pozwalają, że znów dochodzi mnie Sokół, któremu zdążyłem uciec na terenowym fragmencie trasy. Szybko wskakuję na rower i zaczynam odrabiać straty. Jeden podjazd i już jestem na kole. Przewaga psychiczna jest po mojej stronie. Czekam tylko na odpowiedni moment i atakuję bokiem po trawie. Jedziemy teraz wzdłuż wyciągu i daję ile fabryka pozwala. Trzeba pozbawić przeciwniki złudzeń :)
Dalszą częsć trasy pokonuję dosyć sprawnie ale bez szarpania. Chociaż bardzo uważam na zakrętach to jeszcze kilka razy zaliczam poślizgi, z których jednak udało się uratować. Sokoła zgubiłem więc kontroluję sytuację i skupiam się na tym żeby bezpiecznie dojechać do mety.
Jak się okazało później zająłem 4 miejsce Open oraz 2 miejsce w kategorii M3. Naprawdę bardzo duże zaskoczenie. Okazało się też, że Sokół to Adrian Cierniak z Wojnicza - notabene kategoria M1. Do trzeciego miejsca Open brakło 20 sekund. Chociaż jestem bardzo zadowolony z wyniku to teraz czuję też mały niedosyt gdyż mogłem powalczyć o tą lokatę. Za to z jazdy jestem bardzo zadowolony bo wydaje mi się, że pojechałem bardzo dobrze. Oby taka forma utrzymała się jak najdłużej.
- DST 34.18km
- Teren 15.00km
- Czas 01:23
- VAVG 24.71km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 180 ( 98%)
- HRavg 168 ( 92%)
- Kalorie 1834kcal
- Podjazdy 169m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
wielkie graty Kolego!!!!!!!!!
ps. trzeba będzie na Kolegę uważać na Cyklo... wojtiMTBstrzyzow - 20:20 wtorek, 1 czerwca 2010 | linkuj
ps. trzeba będzie na Kolegę uważać na Cyklo... wojtiMTBstrzyzow - 20:20 wtorek, 1 czerwca 2010 | linkuj
Gdyby nie wywrotka i przygoda z łańcuchem 3 open na bank :D ale i tak należą się gratulacje. Świetny wynik!
Jedris - 22:10 niedziela, 30 maja 2010 | linkuj
Jaki skromny tam stoisz! Nie było powodu do dumy? Niesamowity jesteś. Wielkie Gratulacje. Mimochodem 3 miejsce :)
robin - 20:54 niedziela, 30 maja 2010 | linkuj
Komentuj