Niedziela, 16 maja 2010
Kategoria Zawody
Puchar Tarnowa - zimno,deszcz,błoto !!!!
Co tu ściemniać, gdy wieczorem zasypiałem słyszałem uderzenia kropel deszczu o parapet. Gdy rano się obudziłem słyszałem to samo i pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to przewrócenie się na drugi bok. Ale to tylko przez chwilę, szybko wyskoczyłem z bed-a i spakowałem bety do auta. Droga do Tarnowa przebiegła szybko, oczywiście cały czas w deszczu. Biuro zawodów było na szczęście w ogrzewanym pomieszczeniu i można było się tam schronić pzred deszczem.
Było zimno, przemoczone ubranie nie trzymało ciepła i naprawdę nie było przyjemnie. Najgorszy moment to ten przed startem gdy wyskoczyłem z ciuchów i zostałem na krótko. Na szczęście odprawa nie trwała zbyt długo i szybko nas puszczono na trasę. Najpierw juniorzy, potem po około minucie wszystkie grupy mastersów. Do przejechania mieliśmy 2 okrążenia. Skrócono wyścig ze względu na trudne warunki.
Start poszedł jak zwykle po kostce do góry. Musiałem zająć dobrą pozycję gdyż wiedziałem, że dalej będzie ciężko z wyprzedzaniem. Na górze byłem tuż za Krzyśkiem Gierczakiem gdzieś na 5 pozycji open. Potem wjechaliśmy już w teren. Najpierw krótki ale dosyć stromy podjazd, który udało się pokonać na rowerze. Tutaj wyprzedził mnie Piotr Klonowicz i za nim pokonałem pierwszy zjazd. Trzymałem się Piotrka cały czas, kilka metrów przed nim jechał Krzysiek. Ostry zakręt w prawo, ktoś z przodu spada z roweru. Za późno już na reakcję, próbuję ściąć zakręt ale jest zbyt ślisko i zaliczam podpórkę. Tą sytuację wykorzystuje Marcin Bialik i łyka mnie na pełnej szybkości.
Tak więc jadę jak czwarty zawodnik w swojej kategorii. Próbuję trochę podkręcić tempa i udaje mi sie zbliżyć do obu rywali. Krzysiek już dalej ale Piotrek i Marcin kilkanaście metrów przedemną. Warunki na trasie trudne ale o dziwo dobrze mi się jedzie. Przezornie spuściłem trochę powietrza z opon przed startem. Mam założone Speed Kingi, wąskie oponki z rzadkimi ale dosyć wyraźnymi klockami. Nawet fajnie trzymają i na błotnistych zjazdach po wirażach udaje mi się odrobić trochę dystansu. Ale zaczynają się podejścia, które nie są moją mocną stroną. Jest naprawdę ciężko, zaczynam robić bokami, przytyka mnie dosyć mocno.
Siłą woli trzymam dystans, na szczęście znów zaczynają się ciekawe zjazdy i doskakuję do dwójki przedemną. Teraz przed nami sekcje po trawie. Jest bardzo grząsko, niezbyt stromo ale trudno utrzymać się na siodełku. Znów kawałek biegu. Wjeżdżamy na chwilę do lasu aby po chwili znów wyskakoczyć na otwartą przestrzeń. Atakuję na stromym podjeździe, wyprzedzam Piotrka Klonowicza, Marcin tuż przedmną. Teraz najdłuższy zjazd po trawie. Bardzo nieprzyjemny, sporo kolein, rzuca okropnie. Nie ma szans na chwilę odpoczynku, wypadamy na kostkę brukową i przed nami długi i ciężki podjazd prowadzący na drugie okrążenie. Tutaj atakuje Marcina - z powodzeniem i wjeżdżam tam jako drugi zawodnik w kategorii i czwarty w Open.
Kawałek dalej wyprzedza mnie Mariusz Ciekliński, który teraz robi mi za zająca. Taką taktykę obrałem żeby się go jak najdłużej trzymać gdyz sądziłem, że dowiezie mnie do mety na drugim miejscu. Cały czas daję kilka metrów za nim. Gdzieś tam mam kłopoty techniczne, rzuca mnie po trasie i muszę ratować się podpórką. Mariusz trochę odskakuje ale widzę, że z tyłu na razie pusto i staram się jechać szybko ale bezpiecznie.
Na trawiastym odcinku oceniam jaką mam przewagę. Wyglada na kilkanaście sekund, dosyć bezpieczna ale nie na tyle żebym poluzował. Znów szybki zjazd, tym razem trochę asekueracyjnie ale okazuje się, że to nie zawsze bezpieczniej. Niby bardziej uważam niż na pierwszej rundzie ale właśnie tym razem zaliczam glebę.
Na zakręcie rower wpada w poślizga i kładę się na lewym boku. Jak oparzony zrywam się na nogi. Kilka szybkich kroków i wskakuję na rower. Obrót korbą- jejku nie mam napędu !! Co jest grane !! Biegnąc patrzę na korbę, łańcuch luźno wisi. Klikam lewą manetką i ręką energicznie kręcę korbą. Zaskakuje - wsiadam na rower, rzut oka za siebie, w dole jedzie kilku zawodników.
Ostatni zjazd po trawie i już zasuwam po kostce. Odwracam głowę, kolejny zawodnik kilkanaście metrów z tyłu. Już nawet nie wiem kto to jest. Szukam ostatka sił i daję z palącymi nogami do góry. Udało się !!
Cieszę sie bo w bardzo trudnych warunkach pojechałem bardzo dobrze. Było ciężko i trudno, to już góry, błoto, ślisko. Poradziłem sobie chociaż to nie było takie oczywiste. Mam ciekawą pozycję do walki o generalkę w Pucharze Tarnowa. Tym bardziej, że Piotrek Klonowicz po trzecim miejscu w Lipiu tym razem zanotował czwartą pozycję.
Trzeci przyjechał Sławek Bartnik. Wygląda na to, że nas trzech będzie się biło o drugą pozycję. Marcin Bialik ma już większe straty i trudno będzie mu doskoczyć. Krzysiek Gierczak jest dla nas za mocny i raczej niezagrożony na pierwszym miejscu.
Było zimno, przemoczone ubranie nie trzymało ciepła i naprawdę nie było przyjemnie. Najgorszy moment to ten przed startem gdy wyskoczyłem z ciuchów i zostałem na krótko. Na szczęście odprawa nie trwała zbyt długo i szybko nas puszczono na trasę. Najpierw juniorzy, potem po około minucie wszystkie grupy mastersów. Do przejechania mieliśmy 2 okrążenia. Skrócono wyścig ze względu na trudne warunki.
Start poszedł jak zwykle po kostce do góry. Musiałem zająć dobrą pozycję gdyż wiedziałem, że dalej będzie ciężko z wyprzedzaniem. Na górze byłem tuż za Krzyśkiem Gierczakiem gdzieś na 5 pozycji open. Potem wjechaliśmy już w teren. Najpierw krótki ale dosyć stromy podjazd, który udało się pokonać na rowerze. Tutaj wyprzedził mnie Piotr Klonowicz i za nim pokonałem pierwszy zjazd. Trzymałem się Piotrka cały czas, kilka metrów przed nim jechał Krzysiek. Ostry zakręt w prawo, ktoś z przodu spada z roweru. Za późno już na reakcję, próbuję ściąć zakręt ale jest zbyt ślisko i zaliczam podpórkę. Tą sytuację wykorzystuje Marcin Bialik i łyka mnie na pełnej szybkości.
Tak więc jadę jak czwarty zawodnik w swojej kategorii. Próbuję trochę podkręcić tempa i udaje mi sie zbliżyć do obu rywali. Krzysiek już dalej ale Piotrek i Marcin kilkanaście metrów przedemną. Warunki na trasie trudne ale o dziwo dobrze mi się jedzie. Przezornie spuściłem trochę powietrza z opon przed startem. Mam założone Speed Kingi, wąskie oponki z rzadkimi ale dosyć wyraźnymi klockami. Nawet fajnie trzymają i na błotnistych zjazdach po wirażach udaje mi się odrobić trochę dystansu. Ale zaczynają się podejścia, które nie są moją mocną stroną. Jest naprawdę ciężko, zaczynam robić bokami, przytyka mnie dosyć mocno.
Siłą woli trzymam dystans, na szczęście znów zaczynają się ciekawe zjazdy i doskakuję do dwójki przedemną. Teraz przed nami sekcje po trawie. Jest bardzo grząsko, niezbyt stromo ale trudno utrzymać się na siodełku. Znów kawałek biegu. Wjeżdżamy na chwilę do lasu aby po chwili znów wyskakoczyć na otwartą przestrzeń. Atakuję na stromym podjeździe, wyprzedzam Piotrka Klonowicza, Marcin tuż przedmną. Teraz najdłuższy zjazd po trawie. Bardzo nieprzyjemny, sporo kolein, rzuca okropnie. Nie ma szans na chwilę odpoczynku, wypadamy na kostkę brukową i przed nami długi i ciężki podjazd prowadzący na drugie okrążenie. Tutaj atakuje Marcina - z powodzeniem i wjeżdżam tam jako drugi zawodnik w kategorii i czwarty w Open.
Kawałek dalej wyprzedza mnie Mariusz Ciekliński, który teraz robi mi za zająca. Taką taktykę obrałem żeby się go jak najdłużej trzymać gdyz sądziłem, że dowiezie mnie do mety na drugim miejscu. Cały czas daję kilka metrów za nim. Gdzieś tam mam kłopoty techniczne, rzuca mnie po trasie i muszę ratować się podpórką. Mariusz trochę odskakuje ale widzę, że z tyłu na razie pusto i staram się jechać szybko ale bezpiecznie.
Na trawiastym odcinku oceniam jaką mam przewagę. Wyglada na kilkanaście sekund, dosyć bezpieczna ale nie na tyle żebym poluzował. Znów szybki zjazd, tym razem trochę asekueracyjnie ale okazuje się, że to nie zawsze bezpieczniej. Niby bardziej uważam niż na pierwszej rundzie ale właśnie tym razem zaliczam glebę.
Na zakręcie rower wpada w poślizga i kładę się na lewym boku. Jak oparzony zrywam się na nogi. Kilka szybkich kroków i wskakuję na rower. Obrót korbą- jejku nie mam napędu !! Co jest grane !! Biegnąc patrzę na korbę, łańcuch luźno wisi. Klikam lewą manetką i ręką energicznie kręcę korbą. Zaskakuje - wsiadam na rower, rzut oka za siebie, w dole jedzie kilku zawodników.
Ostatni zjazd po trawie i już zasuwam po kostce. Odwracam głowę, kolejny zawodnik kilkanaście metrów z tyłu. Już nawet nie wiem kto to jest. Szukam ostatka sił i daję z palącymi nogami do góry. Udało się !!
Cieszę sie bo w bardzo trudnych warunkach pojechałem bardzo dobrze. Było ciężko i trudno, to już góry, błoto, ślisko. Poradziłem sobie chociaż to nie było takie oczywiste. Mam ciekawą pozycję do walki o generalkę w Pucharze Tarnowa. Tym bardziej, że Piotrek Klonowicz po trzecim miejscu w Lipiu tym razem zanotował czwartą pozycję.
Trzeci przyjechał Sławek Bartnik. Wygląda na to, że nas trzech będzie się biło o drugą pozycję. Marcin Bialik ma już większe straty i trudno będzie mu doskoczyć. Krzysiek Gierczak jest dla nas za mocny i raczej niezagrożony na pierwszym miejscu.
- DST 7.40km
- Teren 7.40km
- Czas 00:39
- VAVG 11.38km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 185 (101%)
- HRavg 163 ( 89%)
- Kalorie 813kcal
- Podjazdy 348m
- Sprzęt Składak na ramie Ghost Lector.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pogoda nie rozpieszcza ale trza cisnąć :) ... gratulacje
spinoza - 08:09 poniedziałek, 17 maja 2010 | linkuj
Ja też uczciwie przyznaję, że tak zdeterminowany nie jestem... Gratulacje!
bananafrog - 18:08 niedziela, 16 maja 2010 | linkuj
Komentuj