Środa, 21 kwietnia 2010
Kategoria Trening
Nie jest źle.
Wygląda na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku. W planach były podjazdy. Myślałem czy dawać pod ZOO czy też może dalej za Kraków podjechać. Wychodząc z domu lukłem przez okno, słoneczko wyglądało bardzo przyjemnie. Jednak gdy wyszedłem na zewnątrz okazało się, że na horyzoncie przyczaiła się czarna chmura. Jadąc bulwarami w stronę Lasu Wolskiego walczyłem z porywistymi podmuchami wiatru i pierwszymi kroplami deszczu. Nie było weseło, nie byłem przygotowany na taką pogodę, czułem, że trochę za lekko jestem ubrany. No ale nie było już sensu wracać i postanowiłem zrobić sobie podjazdy pod ZOO co by w razie ulewy mieć możliwość szybkiego powrotu do domu.
Pierwszy podjazd poszedł nawet nieźle - 6.40. Czuć, że zregenerowany jestem dobrze bo tętno poleciało bez problemu ponad 170. Potem seria luźniejszych ale raczej cały czas ponad progiem tlenowym. Piąty podjazd znów mocniejszy ale bez spinania się wyszedł 7.12. Ponieważ w sobotę w końcu pierwszy start to przetestowałem żąłądek na okoliczność nowych żeli SiS. Miałem też kilka tabletek Guarany, którą kiedyś dostałem gratis gdy zamawiałem jakieś koksy :) Leżało to przez kilka miesięcy chyba i dzisiaj stwierdziłem, że może je łyknę w końcu.
Po ósmym zjadłem żela. W smaku rewelacja, smakuje jak kisiel. Spokojnie można łykać bez popijania. Jeśli tak działa jak smakuje to będzie dla mnie number one.
Zjeżdżając w dół spotkałem Kubaka. Jadąc więc ostatni podjazd miałem zająca, a nawet dwóch :) Za Kubakiem leciał jakiś gostek, który wyraźnie go gonił. Za serpentyną dojechałem Kubaka i goniłem gościa, którego udało się wyprzedzić na ostatnim podjeździe pod bramę. Czas wyszedł 6.50 i max HR z dzisiejszego treningu - 180. Jak widać nawet taki mały element rywalizacji pozwala na dużo większą mobilizację niż samotna jazda.
No więc nie jest źle. Cieszy fakt, że nawet mając w nogach solidny trening jestem w stanie zmobilizować się i pojechać w całkiem dobrym tempie. Wogóle coś dzisiaj dobrze się czułem. W sumie gdybym miał czas to chętnie zrobił bym jeszcze jedną serię takich podjazdów. Teraz już w domu nawet nie czuję w nogach, że 1400 m podjazdów zrobiłem. W sobotę w końcu będę mógł sprawdzić się na zawodach. Zapowiada się bardzo mocna konkurencja. Puchar Tarnowa to już nie przelewki i nawet w Mastersach nie jest łatwo. Będę rywalizował z Krzysztofem Gierczakiem, Krzysztofem Podolskim, Lesławem Podoleckim, do tego sporo mocnych lokalnych zawodników - Trojak, Klonowicz,Łuczkowiec,Bartnik,Szczurek. Naprawdę nie będzie łatwo. No ale trzeba wierzyć w siebie. Trasa w Lipiu mi sprzyja. Płasko,sporo agrafek, kilka odcinków technicznych. Pudło raczej poza zasięgiem ale o pierwszą 5 będę walczył jak lew :)
Pierwszy podjazd poszedł nawet nieźle - 6.40. Czuć, że zregenerowany jestem dobrze bo tętno poleciało bez problemu ponad 170. Potem seria luźniejszych ale raczej cały czas ponad progiem tlenowym. Piąty podjazd znów mocniejszy ale bez spinania się wyszedł 7.12. Ponieważ w sobotę w końcu pierwszy start to przetestowałem żąłądek na okoliczność nowych żeli SiS. Miałem też kilka tabletek Guarany, którą kiedyś dostałem gratis gdy zamawiałem jakieś koksy :) Leżało to przez kilka miesięcy chyba i dzisiaj stwierdziłem, że może je łyknę w końcu.
Po ósmym zjadłem żela. W smaku rewelacja, smakuje jak kisiel. Spokojnie można łykać bez popijania. Jeśli tak działa jak smakuje to będzie dla mnie number one.
Zjeżdżając w dół spotkałem Kubaka. Jadąc więc ostatni podjazd miałem zająca, a nawet dwóch :) Za Kubakiem leciał jakiś gostek, który wyraźnie go gonił. Za serpentyną dojechałem Kubaka i goniłem gościa, którego udało się wyprzedzić na ostatnim podjeździe pod bramę. Czas wyszedł 6.50 i max HR z dzisiejszego treningu - 180. Jak widać nawet taki mały element rywalizacji pozwala na dużo większą mobilizację niż samotna jazda.
No więc nie jest źle. Cieszy fakt, że nawet mając w nogach solidny trening jestem w stanie zmobilizować się i pojechać w całkiem dobrym tempie. Wogóle coś dzisiaj dobrze się czułem. W sumie gdybym miał czas to chętnie zrobił bym jeszcze jedną serię takich podjazdów. Teraz już w domu nawet nie czuję w nogach, że 1400 m podjazdów zrobiłem. W sobotę w końcu będę mógł sprawdzić się na zawodach. Zapowiada się bardzo mocna konkurencja. Puchar Tarnowa to już nie przelewki i nawet w Mastersach nie jest łatwo. Będę rywalizował z Krzysztofem Gierczakiem, Krzysztofem Podolskim, Lesławem Podoleckim, do tego sporo mocnych lokalnych zawodników - Trojak, Klonowicz,Łuczkowiec,Bartnik,Szczurek. Naprawdę nie będzie łatwo. No ale trzeba wierzyć w siebie. Trasa w Lipiu mi sprzyja. Płasko,sporo agrafek, kilka odcinków technicznych. Pudło raczej poza zasięgiem ale o pierwszą 5 będę walczył jak lew :)
- DST 63.74km
- Czas 03:20
- VAVG 19.12km/h
- Temperatura 9.0°C
- HRmax 180 ( 98%)
- HRavg 130 ( 71%)
- Kalorie 3587kcal
- Podjazdy 1371m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentuj