Sobota, 6 marca 2010
Kategoria Trening
MTB - pierwsze w tym roku.
Nie ryzykowałem już kolarki, zresztą za zimno dzisiaj było na szosę. Wyjechałem około 10, zimno ale pogodnie. Wybrałem ze stajni pojazdów Gianta i skierowałem się w stronę Lasku Wolskiego. Sikornik mijam bez problemów, Biała Droga też spokojnie. Za szlabanem robi się ślisko, ale da się jechać. Przelatuję przez lasek i za obserwatorium skręcam na Kryspinów. Tu już mnie wesoło, głębokie i zmrożone koleiny nie ułatwiają jazdy, źle się jedzie ale jakoś daję do przodu. Przelatuję przez Kryspinów, Morawicę i wzdłuż autostrady kieruję się w stronę Półrzeczek. Pojawiają się przeszkody na drodze, zwalone drzewa, trzeba się jakoś przebijać. Wąwóz Półrzeczki w początkowym fargmencie zablokowany przez kilka drzew lażących na ścieżce. Jedno z nich, niezbyt duże leży w poprzek drogi, myślę sobie - przejadę i atakuję przednim kołem. Udaje się, jeszcze tylko tył ale opona nie utrzymuje mnie na śliskim drzewie i spadam z siodełka. Jakoś tak niefortunnie, że ląduje tyłem, nie jestem w stanie złapać równowagi i lecę dalej ze skarpy będącej po lewej. Jest miękko, pełno liści, nic mi nie jeste ale pewnie wyglądało to bardzo ciekawie.
Przelatuję przez drogę i wjeżdzam do Doliny Mnikowskiej. Początkowy fragment lekko nachylony po lodzie. Z prawej stalowa barierka, czuję, że jadę za szybko, delikatnie wciskam hampel i czuję jak tylne koło ucieka na bok. Zbliżam się do barierki, nadal jadę za szybko ale już wiem, że hamulce nic tu nie pomogą. Próbuję delikatnie skręcić, pracuję ciałem i wyrównuję tor jazdy, nadal lód ale droga wolna i można spokojnie wypatrywać bardziej przyczepnej nawierzchni do wyhamowania. Zatrzymuję się na chwilę w dolince, akurat wychodzi słońce i jest bardzo przyjemnie.
Powrót już po asfalcie, przelatuję przez Mników, Cholerzyn i w Krsypinowie wpadam na szlak rowerowy. Na zjeździe spod ZOO (trzeba uważac bo ślisko) tuż przed szlabanem spotykam Tomka. Próbuję się zatrzymać, pod kołami lód, delikatnie wciskam klamkę hamulcową i już czuję jak lecę na prawy bok. Podpieram się ręką. To już kolejny upadek w tym roku na prawą stronę, rękawiczka po każdym z nich straszy coraz większą dziurą. To ostatni rok dla niej.
Wychodzę bez obrażeń, chwilę gadamy z Tomkiem i zbieramy się w swoje strony. Jeszcze tylko podjazd Białą Drogą i spokojnie docieram do domciu.
Dzisiejsza jazda to taki niby trening, niby wycieczka. Jakieś przeziębienie mnie trochę męczy więc nie dawałem czadu, zresztą za zimno na jakieś szarpanie. Pulsometru nadal nie mam ale sądzę, że jechałem na zmianę tlen z regeneracją.
Tak czy tak jazda minęła całkiem przyjemnie. Zobaczymy co będzie jutro.
Przelatuję przez drogę i wjeżdzam do Doliny Mnikowskiej. Początkowy fragment lekko nachylony po lodzie. Z prawej stalowa barierka, czuję, że jadę za szybko, delikatnie wciskam hampel i czuję jak tylne koło ucieka na bok. Zbliżam się do barierki, nadal jadę za szybko ale już wiem, że hamulce nic tu nie pomogą. Próbuję delikatnie skręcić, pracuję ciałem i wyrównuję tor jazdy, nadal lód ale droga wolna i można spokojnie wypatrywać bardziej przyczepnej nawierzchni do wyhamowania. Zatrzymuję się na chwilę w dolince, akurat wychodzi słońce i jest bardzo przyjemnie.
Powrót już po asfalcie, przelatuję przez Mników, Cholerzyn i w Krsypinowie wpadam na szlak rowerowy. Na zjeździe spod ZOO (trzeba uważac bo ślisko) tuż przed szlabanem spotykam Tomka. Próbuję się zatrzymać, pod kołami lód, delikatnie wciskam klamkę hamulcową i już czuję jak lecę na prawy bok. Podpieram się ręką. To już kolejny upadek w tym roku na prawą stronę, rękawiczka po każdym z nich straszy coraz większą dziurą. To ostatni rok dla niej.
Wychodzę bez obrażeń, chwilę gadamy z Tomkiem i zbieramy się w swoje strony. Jeszcze tylko podjazd Białą Drogą i spokojnie docieram do domciu.
Dzisiejsza jazda to taki niby trening, niby wycieczka. Jakieś przeziębienie mnie trochę męczy więc nie dawałem czadu, zresztą za zimno na jakieś szarpanie. Pulsometru nadal nie mam ale sądzę, że jechałem na zmianę tlen z regeneracją.
Tak czy tak jazda minęła całkiem przyjemnie. Zobaczymy co będzie jutro.
- DST 56.55km
- Teren 20.00km
- Czas 03:41
- VAVG 15.35km/h
- Temperatura -3.0°C
- Kalorie 2600kcal
- Podjazdy 575m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj