Niedziela, 28 lutego 2010
Kategoria Trening
Uff...ujechany jestem.
Pierwszy sparing rowerowanie w sezonie 2010 już za nami. Było niekiedy bardzo mocno.Ujechany jestem zdrowo. Trasa wiodła ..resztą sami zobaczcie Ślad GPS
Pojawili się Lesław, Spinoza, Maciu, Skrzynia, Szbiker, Kasia G. oraz oczywiście ja. Tempo jak już napisałem dosyć mocne, w miarę upływajacego czasu wzrastało.
W Kryspinowie dogoniliśmy Kącik, kawałek jechaliśmy razem, potem oni pojechali swoją droga my swoją. Dołączył do nas jeszcze Michał z Bikeholików.
Michał nadawał mocne tempo ale i ja też nie zasypywałem gruszek w popiele chociaż trochę się obawiałem o swoją dyspozycję bo jestem po 4 dniach długich i dosyć ciężkich treningów. Jednak jak mawiają "co cię nie zabije to cię wzmocni" i chyba tak rzeczywiście jest bo jechało mi się bardzo przyzwoicie. Może bez rewelacji ale bardzo przyzwoicie, nawet na podjazdach udawało się utrzymać czołowkę, a niekiedy nawet szarpnąć trochę do przodu.
Dojeżdżając do Skawiny zacząłem mieć problemy z napędem. Dopiero podczas takiej mocnej jazdy okazało się, że blat kończy swój żywot. Jeszcze pojeżdżę 2-3 tygodnie ale trzeba uważać.
Za Zatorem grupka zaczęła się rwać i ostatecznie zostaliśmy w trójkę ze Skrzynią i Maichałem. Jutro plaża. Należy mi się. Luty skończył się bardzo ładnie. Prawie 60 godzin treningowych i 1300 km. To musie zaprocentować w sezonie. Oby tak dalej.
Pojawili się Lesław, Spinoza, Maciu, Skrzynia, Szbiker, Kasia G. oraz oczywiście ja. Tempo jak już napisałem dosyć mocne, w miarę upływajacego czasu wzrastało.
W Kryspinowie dogoniliśmy Kącik, kawałek jechaliśmy razem, potem oni pojechali swoją droga my swoją. Dołączył do nas jeszcze Michał z Bikeholików.
Michał nadawał mocne tempo ale i ja też nie zasypywałem gruszek w popiele chociaż trochę się obawiałem o swoją dyspozycję bo jestem po 4 dniach długich i dosyć ciężkich treningów. Jednak jak mawiają "co cię nie zabije to cię wzmocni" i chyba tak rzeczywiście jest bo jechało mi się bardzo przyzwoicie. Może bez rewelacji ale bardzo przyzwoicie, nawet na podjazdach udawało się utrzymać czołowkę, a niekiedy nawet szarpnąć trochę do przodu.
Dojeżdżając do Skawiny zacząłem mieć problemy z napędem. Dopiero podczas takiej mocnej jazdy okazało się, że blat kończy swój żywot. Jeszcze pojeżdżę 2-3 tygodnie ale trzeba uważać.
Za Zatorem grupka zaczęła się rwać i ostatecznie zostaliśmy w trójkę ze Skrzynią i Maichałem. Jutro plaża. Należy mi się. Luty skończył się bardzo ładnie. Prawie 60 godzin treningowych i 1300 km. To musie zaprocentować w sezonie. Oby tak dalej.
- DST 126.59km
- Czas 04:40
- VAVG 27.13km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 560m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj