Piątek, 26 lutego 2010
Kategoria Trening
Rain men.
Gdy wracałem z pracy na szybie samochodu pojawiło sie kilka drobnych kropelek. Zjazdłem obiad, a deszczyk już zmoczył ulice i samochody. No nic - pomyślałem, że przygotuję rower, picie, ubiorę się akurat przejdzie. No ale jakoś tak nie bardzo przestawało. Nie było jednak tragicznie, w gorszych warunkach się dawało. Gdy siadłem na bija i odpaliłem blat to stwierdziłem, że jednak dosyć bystro kapie z nieba. Nadal miałem nadzieję, że przejdzie. Minęło pół godziny, potem godzina i nadal ciapało. Okulary zaparowane, bez okularów ciężko jechać. Minąłe Mników, Czułów i poleciałem na Nawojową Górę. Cały czas w szczęściem niezbyt intensywny deszczyk. Zaczęło się robić późno i ciemno więc nie kombinowałem i poleciałem główną drogą na Zabierzów. Tutaj już było niewesoło, ciemno, samochody chlapią, okulary cały czas pokryte wodą. Momentami widziałem nie lepiej niż kura o zmierzchu. Jakieś przemieszczające się plamy światła i nic poza tym. Próbowałem bez okularów ale mocno lało, do tego spora prędkośc i oczy nie dały rady znieść takich warunków. Jakoś udało się dolecieć do Zabierzowa, potem Kryspinów i dalej do domciu. Oczywiście w domu operacja MYCIE. Wszystko mokre i spaprane piaskiem. Było jak było ale udało się dobry trening puknąć, a o to przecież chodzi w tej całej zabawie.
- DST 72.53km
- Czas 02:56
- VAVG 24.73km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 173m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj